Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.
Tuleje zawieszenia
Bagażniki dachowe
[2012-01-03]
Dakar 2012 – podsumowanie II etapu
Po pierwszym etapie skazywano ich na porażkę, ale Big Boys ze Speed Energy Racing nie należą do tych, którzy łatwo się poddają. II etap rajdu Dakar 2012 stał pod znakiem koncertowej jazdy Nassera Al-Attiyaha i Robbiego Gordona, którzy wycisnęli ze swoich Hummerów maksimum możliwości. Na koniec dnia oba auta stanęły na etapowym podium!
Etap II z Santa Rosa de la Pampa do San Rafael składał się z 487-kilometrowej dojazdówki oraz 290-kilometrowego odcinka specjalnego (motocykle i quady miały do pokonania 6 kilometrów więcej). Teren, na którym w przeważającej mierze toczyła się rywalizacja, bardzo odpowiadał Hummerom – długie proste i szerokie zakręty pozwały pędzić z maksymalną prędkością i zarazem przesuwać się w górę klasyfikacji.
Robby Gordon ruszył na trasę jako piąte auto i od samego startu narzucił sobie wysokie tempo. Po przejechaniu 100 kilometrów był na pozycji lidera, wyprzedzając Peterhasnela o 9 sekund. Jeszcze szybciej i agresywniej jechał Nasser Al-Attiyah, który w skutek awarii na etapie I, startował dopiero z 38. pozycji. Obrońca tytułu bez zmrużenia oka połykał kolejnych rywali. Mimo kłopotów z wyprzedzaniem już na pierwszym Way Poincie plasował się na 12. pozycji. 60 kilometrów przed końcem oesu miał jeszcze ponad 2 minuty straty do prowadzącego Krzysztofa Hołowczyca, który również jechał znakomicie.
Al-Attiyah znany jest jednak z tego, że nie odpuszcza aż do samego końca i mimo ciężkiego, piaszczystego terenu finiszował w piorunującym tempie, wyprzedzając kolejnego zawodnika na mecie (Peterhansela) o 54 sekundy! Hołek pod koniec spadł niestety na 4. pozycję. Równie imponujący finisz zaprezentował też Robby Gordon, który w okolicach WP3 stracił trochę czasu na zmianę opony. Ostatnie 50 kilometrów pokonał koncertowo i uplasował się ostatecznie na 3. pozycji.
W „generalce” klasy samochodów prowadzenie objął Peterhansel (Novitskiy finiszował dopiero 8.), Gordon wysunął się na 2. pozycję, a Hołowczyc spadł na 3.
- Wystartowaliśmy dziś rano z 38. miejsca i po drodze musieliśmy wyprzedzać wiele samochodów, co kosztowało nas trochę czasu, ponieważ jechaliśmy w kurzu, a na dodatek rozbiliśmy szybę, co naprawdę nie poprawiało widoczności – mówił na mecie Nasser Al-Attiyah, który wygrał swój 14. Dakarowy etap w karierze, ale pierwszy w aucie z napędem na jedną oś. - Bardzo chciałem udowodnić, że mając dobrą strategię, wciąż liczymy się w walce, a wynik nie jest jeszcze przesądzony. Nie wiem, ile straty odrobiliśmy do liderów, ale na następnym etapie ruszymy z dobrej pozycji. By osiągnąć dobry czas, musimy mieć się na baczności.
Krzysztof Hołowczyc choć nie wygrał etapu, na mecie wyglądał jednak na zadowolonego: - Początek był bardzo szybki - opowiadał. - Na technicznej partii prowadziliśmy o ponad minutę. Nie byłem w stanie utrzymać tego tempa na olbrzymich dziurach występujących w dalszej części OSu. Nie czuję jeszcze idealnie trakcji samochodu na wybijającej trasie. W tych warunkach rewelacyjnie spisały się Hummery, widać, że są to silni konkurenci, ale czy wytrzymają tempo całej, długiej rywalizacji… zobaczymy. Dzisiejszy OS był bardzo wymagający, wszyscy cisnęli bardzo mocno i myślę, że kolejne etapy pokażą, kto się tak naprawdę liczy w stawce.
Adam Małysz i Rafał Marton na II etapie zajęli 49. pozycję, dzięki czemu w „generalce” awansowali na 54. miejsce. Pozostałe dwa polskie auta nie są ujęte w klasyfikacji, ale według naszych informacji mimo kłopotów dotarły do obozu i mają wystartować do III etapu. W BMW Piotra Beaupre i Jacka Lisickiego wystąpiły problemy z komputerem pokładowym i pompą wysokiego ciśnienia.
Rywalizacja w klasie motocykli na drugim etapie bardzo przypominała to, do czego jesteśmy już przyzwyczajeni od dawna. Na kolejnych Way Pointach na prowadzeniu zamieniali się nieustannie Cyril Despres i Marc Coma. Coma miał jednak ułatwione nieco zadanie, bo startował 2 minuty za Chilijczykiem Lopezem, którego dogonił w II części oesu. Despres startował dopiero z 13. pozycji i po drodze musiał wymijać wolniejszych zawodników – najpierw Oliviera Paina, potem Pala Andersa Ullevalsetera, a na koniec Quinna Cody’ego.
Podobnie jak Al-Attiyah, Marc Coma rewelacyjnie pokonał finałowy odcinek oesu i ostatecznie jako pierwszy pojawił się na mecie – dla obrońcy ubiegłorocznego tytułu to już 17. zwycięstwo etapowe w jego karierze.
- Początek dzisiejszego odcinka specjalnego był bardzo szybki – mówił na mecie zwycięzca. - Chaleco i ja jechaliśmy z maksymalną prędkością i muszę powiedzieć, że Aprilia jest bardzo, bardzo szybka. Potem dotarliśmy do drugiej części oesu z piaskiem i wydmami. Był bardziej techniczny, wymagał również uważniejszej nawigacji. Wtedy wyszedłem na prowadzenie i dalej trzymałem dobre tempo. Cieszę się, ponieważ nie błądziłem. To był dobry dzień dla mnie!
Znakomicie w poniedziałek radził sobie nasz reprezentant Kuba Przygoński, który walczy jak równy z równym z Comą i Despresem. Polak rozpoczął spokojnie (później z tego powodu był z siebie niezadowolony), bowiem obawiał się o tylną oponę swego KTM-a. - Czołówka jechała pełnym gazem i straciłem do nich około jednej, może półtorej minuty na tej szybkiej partii - opowiada. - Na szczęście po tankowaniu zaczął się bardziej kręty i wymagający technicznie odcinek po piachu. Tam starałem się jechać najszybciej jak potrafię i wypracowałem dobre tempo.
Ostatecznie Przygoński finiszował na 5. pozycji, co pozwoliło mu awansować na rewelacyjne, 4. miejsce w klasyfikacji generalnej. Nie narzekają również Jacek Czachor i Marek Dąbrowski (w „generalce” odpowiednio na miejscach 23. i 31). Czachor sporą część odcinka przejechał za bardzo szybkim Rubenem Faria; Dąbrowski miał niewielkie kłopoty z teleskopem i stara się przyzwyczaić do specyfiki jazdy 450-ką.
Gdyby nie regulaminowa zawierucha, dziś moglibyśmy świętować z powodu awansu Łukasza Łaskawca na pozycję lidera klasy ATV. Niestety sędziowie są nieubłagani i nie chcą zatwierdzić quadów zbudowanych przez Josefa Machacka. W proteście słynny Czech (pięciokrotny zwycięzca Dakaru w klasie ATV) po II etapie wycofał się z rywalizacji. On i „Łoker” mogą jednak czuć się (przynajmniej jak na razie) moralnymi zwycięzcami – nasz reprezentant wygrał II etap i gdyby nie przepisy były dziś liderem. 4. na mecie był Sonik (w „generalce” również byłby 4.), a 24. Albinowski. W oficjalnej klasyfikacji generalnej rajdu prowadzi jednak Urugwajczyk La Fuente przed Argentyńczykami Patronellim i Maffei.
Po trzech latach przerwy ze zwycięstwa oesowego znów może cieszyć się Gerard De Rooy, który ostatni raz triumfował w 2009 r. - co ciekawe również na etapie, który rozpoczynał się w Santa Rosa de la Pampa. Kierowca Iveco wspomagany m.in. przez Polaka Darka Rodewalda zwyciężyli II etap, a ich kolega z zespołu (a zarazem kuzyn) – Hans Stacey finiszował na 3. miejscu. Holendrów rozdzielił przebudzony wreszcie „Carewicz” Eduard Nikolaev w Kamazie. Najlepszym polskim ciężarowcem jest wciąż Józef Cabała, który poniedziałkowy etap ukończył na 27. pozycji. 40. miejsce zajęła załoga Barana, a 43. - Szustkowscy i Kazberuk.