Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.


Tuleje zawieszenia


Bagażniki dachowe

[2005-06-28]
Berlin Wrocław - wieści z dzisiejszego odcinka.
 
Motocykle i quady wystartowały o godzinie 8:00, a samochody terenowe przemieszane z ciężarówkami rozpoczęły start od godzinie 9:00 (tak jak wcześniej co 1 minute).

Po nocnej walce mechaników z uszkodzoną skrzynią biegów i wymianie tejże na nową załoga zdążyła na start dosłownie w ostatnim momęcie. I tak o godzinie 9:42 załoga Albert Gryszczuk - Michał Krawczyk wystartowała do etapu trzeciego z 14 pozycji.

Etap składał się z długich, bardzo wyboistych odcinków piaskowych odcinków z parama przejazdami przez wodę oraz bagno, które zatrzymało sporo załóg. Tak jak w dniu poprzednim liczyła się nawigacja i szybka orientacja w terenie ponieważ przy rozwijanych na rajdzie prędkościach o przeoczenie kratki nietrudno.

W pierwszych minutach rajdu załoga dogoniła poprzedzające je auto, a potem w swoim tmpie rozpoczęła odrabianie strat z dnia porzedniego (jazda tylko na pierwszym biegu z uszkodzoną skrzynią). Wyprzedzanie doganianych załóg było bardzo trudne i ryzykowne ponieważ wszechogarniający kurz ograniczał widoczność do zera. Po dogonieniu każdej z poprzedzających załóg chęć wyprzedzania była sygnalizowana klaksonem. Najtrudniejszymi manerwrami było wyprzedzanie dużych ciężarówek startujących wczesniej.
Część doganianych pojazdów sama ustepowała drogi, a niektóre podejmowały próbę ucieczki. Najdłuższą walkę załoga Gryszczuk-Krawczyk przeprowadziła z dwoma prowadzącymi wyścig autami. Znalezienie dogodnego momentu do wyprzedzenia ich trwało przez piętnaście kilometrów i udało się na pięć kilometrów przed meta etapu. Poprzedzająca załogę Gelenda poddało się na wyboistej drodze składającej się z samych dołów i gór, gdzie Geledna miejscami szła tylko na dwóch kołach. Na jednej z tych hop załoga oddała przepiękny skok swoim Tomcatem i wstrzeliła się na szczyt następnej hopy wyprzedzając dzielnie odpierającą jej zapędy Gelendę. Nastepnie rozpoczęło się doganianie załogi prowadzącej Suzuki. Dogodny moment nastał przy przejeździe przez rzekę. Mała lekka Suzuka nie była w stanie się dobrze napędzić w rzece przed wielką, piaszczystą górą i została wreszce wyprzedzona. Po wyprzedzeniu prowadzącej rajd Suzuki załoga Gryszczuk-Krawczyk rozpoczęła ucieczkę i osiągneła metę etapu odrabiając kolejne minuty. Całkowity czas przejazdu tego etapu o łącznej długości 131 km wyniósł 3 godziny i 41 minut.
Wyniki pozostałych załóg:
Robert Górecki i Ernest Górecki (LR 110) - czas przejazdu 5 godzin.

Uwagi: - mineliśmy motor wklejony w bagno po siodełko - kierowca ciągnął go ze wszystkich sił samemu i nie chciał pomocy
- Unimogi nawet ustepują drogi jak się długo trąbi - np. przez trzy - cztery minuty
- lot każdego samochodu z hopy kończy się walnięciem przednimi kołami w ziemię i znaczenia ma tylko wytrzymałośc piast i drążków kierowniczych. Jeśli chodzi o wytrzymałość załogi te przy tej zabawie liczą się dobre homologowane fotele, kaski oraz ponad wszystko profesjonalne wyczynowe zawieszenie.
- lepsze czasy uzyskuje się delikatnie hamując auto tuż przed szczytem hopy, żeby po niej zjechać i nalej się napędzać, ale czasami trzeba skoczyć, żeby wyprzedzić przeciwnika
- Tomcat jesty chyba niezniszczalny...

mam prznajmniej taką nadzieję
Michał Krawczyk
<< powrót


KOMENTARZE Tylko zalogowani użytkownicy mogą
rozpoczynać nową dyskusję.






X