Czwartek to dzień próby dla uczestników Rajdu Drezno Wrocław. Ponad 400 kilometrowa trasa prowadząca przez Kalisz Pomorski, Drezdenko, Krosno Odrzańskie do Żagania składa się z 5 odcinków specjalnych. W czasie tego etapu zawodnicy mają szanse odrobić straty lub je powiększyć. Do pokonania mają zróżnicowane tereny z przeprawami błotnymi i rzecznymi, a także bardzo szybkimi partiami Puszczy Noteckiej. To decydujący dzień Rajdu Drezno – Wrocław, który wymaga od załóg szczególnego przygotowania.
W klasyfikacji generalnej po czwartym etapie Paweł Oleszczak i Maciej Chełmicki zajmują drugie miejsce za Nagy Atilla,.prowadząc tym samym wśród polskich załóg. Robert Kufel jest (7), Marek Schwarz (8), Piotr Beaupre (12), Wojciech Tolak (17), Mirek Kozioł (20), Rafał Płuciennik(23), Aleksander Szandrowski (28), Piotr Kowal (29), Jacek Ambrozik (38), Tomasz Traskiewicz (40) Dariusz Ziółkowski (55), Wiktor Wagner (63), Bartłomiej Garbicz (93). Wojciech Polowiec (106), Krzysztof Nowak (114), Grzegorz Skarżyński (119).
Powiedzieli przed Hannibalem:
Paweł Oleszczak - Nie łatwo jest zająć miejsce w czołówce, konkurencja jest mocna, chłopaki jadą bardzo szybko i nie mówię tu o samych Polakach. Jest wielu zawodników, którzy poruszają się bardzo sprawnie, potrafią nawigować i nie popełniają błędów. Moi polscy konkurenci to głównie kierowcy, którzy wywodzą się z rajdów przeprawowych. Pomimo słabszego doświadczenia w maratonach radzą sobie świetnie, nie mają problemów z nawigacją, która jest tu kluczowa. Hannibal jest najtrudniejszą próbą Drezno-Wrocław, do tego etapu trzeba się przygotować, przede wszystkim psychicznie i fizycznie.
Jacek Ambrozik - Wystartowałem tu bo chciałem poznać coś nowego, to dla mnie pewne urozmaicenie bo przeprawówki już mi się trochę nudzą. Najtrudniejsze w tym maratonie jest wyprzedzanie i nawigacja, a najbardziej satysfakcjonujące są prędkości i bezpośredni kontakt z innym zawodnikami. Startuję tu nowym autem, ma większą moc, mniejsze koła, na razie sobie radzi choć nieco defektuje. Jedziemy delikatnie do przodu, coraz szybciej, wjeżdżam się w auto. Czterysta kilometrów jednego dnia – nie wiem, nie jechałem takiego dystansu, zobaczymy jak będzie.
Robert Kufel - Nie jestem przekonany czy odpowiada mi ta formuła – myślę, że przejechać się raz w roku to wystarczy i więcej nie trzeba. W odniesieniu do imprez, w których biorę udział to pewne urozmaicenie. Świetna jest otoczka tego rajdu, ilość i różnorodność sprzętów, atmosfera. Hannibal to spore przedsięwzięcie logistyczne dla serwisu, a dla nas wyzwanie – celem jest dotrzeć do domu, do Żagania. To mój teren, chyba bardziej mi pasuje jego specyfika.
Rafał Płuciennik - W tym roku jest wiele załóg, które napinają się na wynik i jadą szybko – to powoduje, że rywalizacja jest bardzo ciekawa ale i tak wierzę, że wygra nasz Marek. To niesamowita impreza, ogromne ilości pokonywanych kilometrów, szybkie trasy, ciekawe przeprawy, które na pewno faworyzują polskie, doświadczone w błocie załogi. Drezno – Wrocław ma swoją magię, atmosfera, camp, pracujące do późnej nocy agregaty, jednym słowem rajd, na który czeka się cały rok. Hannibala trzeba rozplanować logistycznie, zadbać o serwis i paliwo na trasie, wypocząć i wyspać się.
Piotr Beaupre - Rajd w swojej formule jest zachowany, wszystko wygląda podobnie jak było wcześniej. Narzekamy co prawda na błędy ale nie jest tak, że nie było ich w poprzednich latach. Mnóstwo aut błądzi po poligonach ale podobnie jest na imprezach w Afryce czy Dakarze - czyli zbliżone problemy. Myślę, że w tym roku zmieniły się samochody, jest dużo ludzi z poprzednich edycji ale też i wielu nowych. Polacy stawili się bardzo licznie natomiast brakuje niektórych zagranicznych teamów. Teraz mamy wiele pracy, serwis musi przygotować auto tak aby dojechało do mety Hannibala, a my – chyba pójdziemy wcześniej spać. To szczególny odcinek, który w czasie suszy jest dramatyczny dlatego, że jedzie się kilometrami w potwornym pyle. To etap męczący zarówno dla kierowcy jak i samochodu ale bardzo ciekawy, typowy maratoński z dużą ilością niespodzianek.
Krzysztof Ostaszewski - W tym roku brakuje nam szczęścia. Już na prologu rozcięliśmy oponę, na kolejnym etapie awarii uległa skrzynia biegów, po wymianie był dzień spokoju i znowu straciliśmy poszczególne biegi. Teraz z dwóch zrobimy jedną i mam nadzieję, że będzie dobrze. Konkurencja w ciężarówkach jest naprawdę na wysokim poziomie, wszyscy wyśmienicie przygotowani. Jeśli samochód na Hannibalu nie będzie szwankował to powinniśmy odrobić co najmniej 2-3 godziny. Ten etap trzeba starać się pokonać w jak najkrótszym czasie, jechać szybko tam gdzie się da żeby do campu dotrzeć przed zmrokiem. W lesie ciężko się odnaleźć w nocy, a jeszcze gorzej kiedy pada.
Wiktor Wagner - Rajd jest bardzo ciekawy, zaskoczyła mnie długość
odcinków i czasy przejazdów. Dotychczas pokonywałem oesy o długości
maksymalnej 15 kilometrów, a tu 100 150 km codziennie - to rajdowy rok
w Polsce. Pogoda sprzyja, bałem się, że będzie dużo gorzej bo prognozy
nie były zbyt dobrze rokujące. Szkoda, że psuje się samochód,
szczególnie rzeczy decydujące o sukcesie. Mamy pewne obawy przed
Hannibalem, nigdy nie jechaliśmy takiego odcinka – 400 kilometrów w
jeden dzień. Poprzednie etapy wiele nas nauczyły, jesteśmy dużo
mądrzejsi, ta wiedza na pewno się przyda.