|
[2010-05-17] |
40 dni drogi na wschód, a potem w prawo - ruszyła wyprawa Gazem do Władywostoku. |
|
W miniona sobotę, punktualnie w południe, dwaj śmiałkowie Mirek Pasoń i Przemek Maciążek wyruszyli w kolejną przygodę - tym razem prawie czterdziestoletnim Gazem 69.
Równo dziesięć lat przed planowanym rozpoczęciem tej wyprawy zawieźliśmy do Władywostoku dzwony. Teraz chcemy wrócić. Co prawda w innym składzie i inną trasą, ale dla Klubu to jednak powrót.
Tak naprawdę Władywostok to tylko symbol, mglisty cel. Być może dotrzemy na Ural, może zatrzyma nas Gobi - liczy się wolność, czyli to, czego najbardziej brakowało podczas transportu dzwonów. Zamierzamy każdy dzień wykorzystać do końca i nie mijać w pędzie napotkanych zalążków przygody, po to tylko, żeby dotrzeć do punktu na mapie. Prawdopodobnie dzięki temu lepiej zrozumiemy Rosję, a przesyłane relacje będą ciekawsze.
Z drugiej strony pamiątkowe zdjęcie polskiej ekipy na plaży Morza Japońskiego byłoby bezcenne, a duma wielka. Powalczymy.
Poprzednio wybraliśmy się Gazem 66, tym razem będzie to jubilat, czterdziestoletnia "sześćdziesiątka dziewiątka" - popularny gazik.
Dlaczego?
Podróż gaziorem, nawet najkrótsza, to przygoda i wiatr we włosach. Klimat nieporównywalny z żadną inną wyprawą. Zwłaszcza na wschodzie ludzie często witają Cię uśmiechami i okrzykami. Dzieci machają, a milicjantów i pograniczników bardziej interesują przeróbki i szczegóły techniczne niż dokumenty czy przekroczenie podwójnej ciągłej, wychwycone lornetką zza wzgórza. Podczas ostatniej wyprawy patrol rumuńskiej policji zatrzymał nas wyłącznie po to, by spytać jaki silnik siedzi w środku.
Ten samochód, wehikuł właściwie, otwiera wszystkie bramy i szlabany, skraca kolejki na granicach i dystans do ludzi, a przede wszystkim daje inny punkt widzenia. Jadąc wolniej zobaczymy więcej, godząc się na kurz we włosach i piasek w oczach poczujemy zapach siana z mijanej furmanki i żar rozpalonej ziemi. Chcemy choć część tego inaczej widzianego świata przekazać do Polski w postaci zdjęć, filmów i reportaży.
Są też pewne minusy podróżowania czterdziestolatkiem - o nich napiszemy przy okazji wizyty w kolejnym napotkanym warsztacie ślusarskim.
Dla nas ta podróż będzie inna niż wszystkie. Zwłaszcza, że zamierzamy pokonać odległość równą dwóm średnicom Ziemi, utrzymując średnią dzienną prędkość 40 km/h : )
Długość trasy - ok. 24 000 km (w obie strony)
Czas trwania wyprawy - ok. 2,5 mies.
Start z Warszawy - 15 maja 2010 r. (sobota)
Powrót - 1 sierpnia 2010 r. (niedziela)
Mirek i Przemek
Zobacz relację ze startu:
Gazem do Władywostoku 15 maja - 31 lipca 2010 |
|
|
|
|
fot. Maciek Chełmicki rajdy4x4.pl |
|
|
|
-lista galerii- |
|
<< powrót |
|
|