|
[2010-10-20] |
Rajd Maroko: Deszcz padający na pustyni zaskoczył zawodników ORLEN Team |
|
Pogoda zaskoczyła wszystkich uczestników trzeciego dnia Rajdu Maroka. Rano rajdowcy startował do odcinka specjalnego w strugach deszczu, a trasę pokrywała tafla wody. Pomimo tych warunkach ORLEN Team ukończył etap na wysokich pozycjach: Krzysztof Hołowczyc był czwarty w stawce samochodowej, wśród motocyklistów Jakub Przygoński zajął ósme, a Marek Dąbrowski dziewiąte miejsce.
Wysoka etapowa pozycja samochodowej załogi ORLEN Team: Hołowczyc / Fortin zasiadającej za kierownicą fabrycznego BMW X3 CC zagwarantowała jej utrzymanie trzeciego miejsca w łącznej klasyfikacji rajdu. Dzisiaj doszło do ciekawej rywalizacji pomiędzy kierowcami BMW, w efekcie czego wszystkie cztery samochody wjechały na metę w przeciągu dwóch minut.
Wszyscy kierowcy BMW narzucili niesamowite tempo. My również z Jean-Markiem postanowiliśmy przyśpieszyć. Sam Perehansel był zdziwiony jak szybko pokonaliśmy etap. Zaczynamy coraz lepiej czuć samochód i czasy OSowe są również lepsze. Testujemy sporo nowych podzespołów w moim samochodzie. Rajdówka ORLEN Team jest najbardziej rozwiniętym technologicznie autem z całej stajni przygotowywanej przez X-raid. Co najważniejsze poznałem limit podbijania tyłu, czyli tak zwany ‘kick’. Znam już w niektórych obszarach zdolności samochodu i coraz lepiej nad nim panuję, wiem również, gdzie są granice, których nie można przekraczać. Cieszę się, że jutro wjeżdżamy znowu w kopne wydmy. Treningu w takich warunkach zawsze najbardziej brakuje, a zdolność poruszania się po piaszczystej nawierzchni jest niezbędna podczas Dakaru – opowiadał Krzysztof Hołowczyc.
W klasyfikacji generalnej w stawce motocykli nie zmieniły się również pozycje rajdowców ORLEN Team. Jakub Przygoński jest piąty, a Marek Dąbrowski dziewiąty.
To był bardzo nietypowy etap, kiedy startowaliśmy o 6.30 padał deszcz, który towarzyszył nam do końca ścigania. Część pustyni była pokryta warstwą wody, gdyż deszcz w nią nie wsiąkał. Płynęliśmy po cienkiej tafli. Wyglądało to bardzo efektownie, natomiast było również bardzo niebezpiecznie. Na metę przyjechaliśmy niesamowicie zabłoceni. Mój motocykl sprawuje się coraz lepiej. Jesteśmy coraz bliżsi wypracowania właściwego układu zawieszenia. Jadę dobrym treningowym tempem zachowując jednak pewien margines, gdyż nie można dopuścić do kontuzji bezpośrednio przed Dakarem – powiedział Kuba Przygoński.
Jesteśmy w regionie Maroko, gdzie woda rzadko leci z nieba. Kończyliśmy etap cali brudni. Dziwnie się jeździ po błocie na pustyni, ale jak widać można. Odcinek mimo wszystko był bardzo szybki, z niewielkimi urozmaiceniami. Ciekawe doświadczenie – dodał Marek Dąbrowski.
Zobacz także:
|
<< powrót |
|
|