|
[2013-05-24] |
Dobra pozycja startowa ORLEN Team w Rábaköz Cup! |
|
Prowadząca w klasyfikacji łącznej Pucharu Strefy Europy Centralnej (CEZ), załoga ORLEN Team: Adam Małysz i Rafał Marton zajęła siódme miejsce na prologu Rábaköz Cup, II eliminacji cyklu. Dziś pierwszy odcinek specjalny w karierze, w kabinie rajdówki, przejechał również duet byłych motocyklistów zespołu: Marek Dąbrowski i Jacek Czachor.
Prolog padł łupem Miroslava Zapletala, drugi był Balazs Shalay, a podium uzupełnił Łukasz Komornicki. Adam Małysz zdecydował się zamontować nowe hamulce w swojej Toyocie Hilux. W praktyce nowe, tym razem nie okazało się skuteczne i były skoczek przestrzelił dwa zakręty tracąc 20 sekund.
- Startowaliśmy jako pierwsza załoga. Zdecydowaliśmy się zainstalować trochę twardsze i bardziej agresywne klocki hamulcowe. Wydawało się, że auto powinno lepiej hamować. Klocki jednak najwyraźniej źle się ułożyły i w efekcie, gdy nacisnąłem na pedał, auto nie zwolniło wystarczająco i przestrzeliłem dwa zakręty. Na pewno tam sporo straciliśmy. Jutro startujemy z siódmej pozycji, wprawdzie mierzyliśmy w pierwszą piątkę, ale ta pozycja też nie jest zła do atakowania. Rajd tak naprawdę zaczyna się jutro i jesteśmy dobrej myśli – powiedział Adam Małysz.
Dobrze pojechał również debiutujący w samochodzie Marek Dąbrowski pilotowany przez Jacka Czachora. Załoga jadąca treningowym Mitsubishi Pajero sprawnie pokonała 6 kilometrową trasę prologu zajmując 12. miejsce.
- Samochód to zupełnie inna bajka niż motocykl. Gaz odkręca się tu nogą, a nie ręką – śmiał się na mecie prologu Marek Dąbrowski – Samochód, którym jedziemy to zupełna treningówka, nie pozwala nam w pełni rozwinąć skrzydeł, ani wykorzystać naszych umiejętności. Zawieszenie nie wybacza agresywnej jazdy. Ale nie przyjechaliśmy tu jeszcze aby wygrywać, lecz po naukę. Zdecydowaliśmy się na uczestnictwo w ostatniej chwili i cieszę się, że będziemy mieli okazję przejechać kilkaset kilometrów w zawodach, to niewątpliwie zupełnie inna lekcja niż podczas treningów.
- Pracuję nad zgraniem tempa dyktowania z tym, co się dzieje na trasie. Kiedy jechałem na motocyklu wszystkie informacje trafiały do mnie, musiałem je od razu przetworzyć i przełożyć na technikę jazdy. W roli pilota muszę informować o każdym zagrożeniu, a to wymaga ode mnie pracy trochę w innym trybie. Myślę, że ten rajd będzie dla mnie porządną szkołą nawigacji. Jego charakterystyka jest zupełnie inna niż w cross-country, gdzie dominują rozległe, otwarte przestrzenie. Tutaj muszę cały czas dyktować i wytyczać trasę od zakrętu do zakrętu – dodał Jacek Czachor.
Jutro przed rajdowcami cztery odcinki specjalne, dwa z nich liczą 39 kilometrów, dwa kolejne odpowiednio: 33 oraz 59 km.
|
<< powrót |
|
|
|