|
[2013-05-26] |
Rabakoz - Pech i szczęście Polaków... |
|
Trzeci dzień Céltrans 97 - Rábaköz Cup II Rundy FIA CEZ Cross Country okazał się pechowy dla dwóch czołowych, polskich ekip, które mogły zagrozić Balazsowi Szalayowi. Na pierwszej niedzielnej próbie, po awarii dźwigni zmiany biegów, odpadł Adam Małysz, a tuż za startem następnej, uszkodzeniu uległ dyferencjał w Mitsubishi Łukasza Komornickiego. W tej sytuacji pierwszą trójkę zamknęli Imre Fodor w 5-litrowej Toyocie Hilux i Imre Varga w Nissanie Pick-up. Tuż za podium, ze stratą niemal czterech minut znaleźli się debiutanci w rajdach samochodowych - Marek Dąbrowski i Jacek Czachor.
Szkoda, że mieliśmy awarię dyferencjału bo szło nam bardzo dobrze. Zebraliśmy nowe doświadczenia, mieliśmy szybkie tempo, więc mimo tego, że nie dowieźliśmy rezultatu, jesteśmy zadowoleni. Niedługo kolejny rajd. Paradoksalnie, mimo awarii mojej i Adama, to jestem zadowolony z pracy serwisu G1 Racing bo obsługiwaliśmy cztery samochody, a cała załoga liczyła około 20 osób. Atmosfera była bardzo dobra i gdyby nie awarie to byłoby fantastycznie.
Najlepszymi czasami drugiego dnia popisał się Miroslav Zapletal, który wygrał 3. z 4 rozegranych odcinków. Na OS 1. kierowca Hummera, który po wczorajszej karze, startował z trzeciej pozycji, musiał wyprzedzać wolniejszych konkurentów i stracił cenne sekundy. Trzy kolejne odcinki wygrał, ale przez stratę z poprzedniego dnia, zawody ukończył na 13. pozycji.
-"Niedziela była dla nas o wiele szczęśliwsza niż sobota, ale na dobry wynik w klasyfikacji generalnej nie mogliśmy liczyć - mówił Miroslav Zapletal. Nazbieraliśmy za to trochę punktów w Mistrzostwach Czech. Dziś nie mieliśmy większych przygód. Dzięki priorytetowi nie musieliśmy dziś ruszać z odległej pozycji, tylko z siódmej. Wyprzedziliśmy kilka aut, wygraliśmy 3. odcinki specjalne więc jesteśmy bardzo zadowoleni".
W klasie T2. najlepszy okazał się Maciej Stańco w Porsche Cayenne. Reprezentant G1 Racing popisał się równą jazdą, nie podejmował ryzyka i osiągną 5. lokatę w klasyfikacji generalnej.
-"Rajd nie zaczął się dla nas szczęśliwie bo od awarii na testowym. Później poszło już wszystko dobrze, do ostatnich dwóch oesów. Na przedostatniej próbie urwaliśmy podporę wału i zwolniliśmy żeby dojechać do mety i nie uszkodzić bardziej samochodu. Dla mnie każdy rajd jest trudny bo dopiero moje początki. W tej chwili mamy nowe zawieszenie, które zaczęło się sprawdzać po kilku testach. Wszystko gra dobrze, samochód nie ma poważniejszych awarii. Teraz pozostaje tylko uczyć się rzemiosła rajdowego" - podsumowuje Maciej Stańco.
Debiutujący jako samochodowy zespół: Marek Dąbrowski oraz Jacek Czachor zajęli czwarte miejsce w Rábaköz Cup, drugiej eliminacji Pucharu Strefy Europy Centralnej CEZ. W Toyocie Hilux Adama Małysza i Rafała Martona awarii uległa skrzynia biegów i druga załoga reprezentująca ORLEN Team nie ukończyła rajdu.
Po pierwszym dniu ścigania byli motocykliści: Marek Dąbrowski pilotowany przez Jacka Czachora, jadący treningowym Mitsubishi Pajero, zajmowali dziewiąte miejsce. Zespół po konsultacji z inżynierami postanowił postawić wszystko na jedną kartę i walczyć o zwycięstwo w klasie diesel jadąc na granicy wytrzymałości maszyny.
- Walczyliśmy z jednym lokalnym zawodnikiem o zwycięstwo w klasie diesel. Jacek bardzo mocno cisnął żebyśmy trzymali odpowiednią prędkość i atakowali. Jechaliśmy na granicy tego auta, ale w sumie wiedzieliśmy, że ryzykujemy i albo będziemy na mecie wysoko, albo zakończymy z awarią. Chcieliśmy jak najlepiej wyczuć tempo i wynieść jak najwięcej z tego treningu. Czołowi kierowcy mieli rozmaite problemy. My jechaliśmy dobrze, Jacek bezbłędnie nawigował no i udało nam się zakończyć na wysokiej czwartej pozycji z niewielką stratą do poprzednika – powiedział Marek Dąbrowski.
- Od pierwszych kilometrów zaczęliśmy atakować. Dzisiejsze odcinki specjalne były poprowadzone w odwrotnym kierunku niż wczorajsze, na trasie był już założony ślad, a to zawsze ułatwia nawigację. Skorygowałem również opisy w moich notatkach i dzięki temu wszystkiemu mogliśmy wyraźnie przyśpieszyć. Bardzo dobrze nam się jechało, nie popełnialiśmy błędów i zaczęliśmy trzymać samochód na wysokich obrotach. W sumie udało nam się poprawić wczorajszy czas aż o 7 minut, a to dużo przy tak krótkich próbach. Na pewno nasze tempo podkręcił również trochę Maciek Stańco, który walczył z nami na odcinkach specjalnych. Czuję, że to był bardzo wartościowy trening, dotarliśmy się jako załoga i przede wszystkim przetestowaliśmy jak wypadamy podczas zawodów – dodał Jacek Czachor.
Szczęścia niestety zabrakło drugiej załodze ORLEN Team: Adamowi Małyszowi i Rafałowi Martonowi. Od razu na pierwszym odcinku specjalnym w ich Toyocie Hilux urwał się drążek zmiany biegów. Załoga została na szóstym przełożeniu. Nie było możliwości kontynuowania jazdy.
- Wykluczyła nas drobna awaria. W skrzyni biegów ułamał się taki mały bolec i tak zakończyliśmy nasze ściganie. Nie mogę powiedzieć, że w dobrym nastroju, ale taki już jest sport motorowy – skomentował Adam Małysz.
W rajdzie zwyciężył Balazs Szalay przed Imre Fodorem oraz Imre Varga.
Wyniki Rábaköz Cup
Balzas Szalay 3:31:02
Imre Fodor +6:02
Imre Varga +23:12
Marek Dąbrowski +26:59
Maciej Stańco +31:20
Rabakoz Cup, 2. Rundza FIA CEZ Cross Country rally 24-26 maja 2013 |
|
|
|
|
fot. Paweł Rosłoń |
|
|
|
-lista galerii- |
|
<< powrót |
|
|
|