Breslau Poland to rajd, w którym
samo dotarcie do mety już jest sukcesem, zaś osiągnięcie podium to już
nie lada wyczyn. Ta trudna sztuka udała się wyjątkowo dużej
liczbie Polaków startujących w tej międzynarodowej imprezie, która
odbywała się w dniach 12-19. lipca w okolicach Drawska Pomorskiego.
Ale i organizatorzy też nie mieli lekko – przeprowadzenie
ostatnich etapów rajdy wisiało bowiem na włosku. Okazało się
jednak, że wytrwałość popłaca.
Organizowany od ponad 20 lat
(tegoroczna edycja była już 21.) rajd Breslau Poland nie bez powodu
nazywany bywa „Dakarem Północy”. Organizatorzy bowiem starają
się uczynić wszystko, by żaden z uczestników nie mógł po jego
ukończeniu narzekać na niedosyt jazdy i adrenaliny. Z pomocą w tej
kwestii przychodzi lokalizacja rajdu – drawski poligon bowiem
oferuje niemal pełną gamę terenowych przeszkód, takich jak
głęboka woda, wypełnione błotem dziury, czy zdradliwe piaski.
Mimo tego w ostatnich latach na liście startowej Polacy stanowili
mniejszość. W tym roku natomiast polska obsada rajdu była
wyjątkowo liczna. Sprzyjało temu między innymi ponowne wprowadzenie klas
Cross Country (w ostatnich latach rajd był rozgrywany jedynie w formule
Extreme). Okazało się, że statystyka jest prosta – im więcej
Polaków w rajdzie, tym więcej Polaków na podium. Nasi rodacy aż
ośmiokrotnie odbierali puchary, w tym aż 4 razy za pierwsze
miejsce. Dodatkowo zgarnęli dwie wygrane w generalce cross/quad oraz
SSV/cars/trucks. I to jeszcze nie wszystko – polska załoga
ciężarowa otrzymała także przyznawaną w klasie Extreme nagrodę
Klausa Leihenera, zmarłego w zeszłym roku wieloletniego dyrektora
rajdu "Breslau".
Tegoroczny Breslau Poland różnił się od wielu
podobnych rajdów między innymi tym, że nie rozpoczynał go żaden
prolog, który mógłby stanowić pewnego rodzaju rozgrzewkę i próbę
sił. Tu uczestnicy od razu puszczani są na głęboką wodę – w
przypadku klasy Extreme wręcz dosłownie. I tak przez bity tydzień.
Tegoroczny rajd składał się z ośmiu etapów. W pierwszy
dzień, 13. lipca, rozegrano dwa etapy – dzienny o długości
71km i nocny liczący 58km. Kolejne etapy rajdu to już znacznie
dłuższe odcinki – najkrótszy z nich miał 127km, najdłuższy
zaś aż 280km. Już same te odległości sprawiają, że czynnikiem
decydującym o sukcesie lub porażce jest taktyka. Odpowiednie
rozłożenie sił, rozwaga i troska o kondycję własną i pojazdu to
klucz do ukończenia rajdu. A przecież jeszcze trzeba się uporać z
wymagającymi terenami poligonu drawskiego. A przecież jeszcze
trzeba być szybkim. To wszystko sprawia, że awarie, dachowania i
inne przygody na Breslau Poland są na porządku dziennym. Walka
toczy się na każdym kilometrze, o każdą sekundę. Ta walka jest
tak zacięta, że w niektórych miejscach zawodnicy praktycznie
przejeżdżają po pojazdach rywali – zwłaszcza w Extremie, gdzie
tworzące się w trudniejszych fragmentach trasy korki prowokują do
niemalże taranowania tych, którzy ugrzęźli. W Cross Country z
kolei duże prędkości sprawiają, że ktoś trafia na wredny
korzonek czy zbyt ciasny zakręt, co kończy się wywrotką. Krótko
mówiąc – nie ma tu miękkiej gry.
Polacy od początku rajdu narzucili
świetne tempo. Już po pierwszym etapie w pierwszych trójkach
swoich klas znalazły się 2 polskie ciężarówki, 2 samochody,
motocykl i aż 4 quady. Nocny etap także okazał się dla naszych
rodaków pomyślny. Pierwszym zawodnikiem na jego mecie był
startujący w klasie Cross Country motocyklista Piotr Krasuski,
któremu pokonanie 58km w strugach deszczu i wśród ciemności
zajęło zaledwie 1h 10min. Wśród samochodów Cross Country
natomiast na metę kolejno dojeżdżali Robert Kufel, Wojciech Tolak
i Hanna Sobota. Także w innych kategoriach Polacy obstawili czołowe
miejsca (quad CC, SSV CC, ciężarówka CC, quad EX, auto EX,
ciężarówka EX). Podczas kolejnych etapów natomiast potwierdzali
swoją doskonałą formę, choć nie obyło się bez przygód, a
serwisy dwoiły się i troiły z naprawami sprzętu.
Szczególnie problematyczne – zarówno
dla zawodników, jak i organizatorów – okazały się etapy
rozgrywane w czwartek i piątek (etap 6. i 7.). Na czwartek
zaplanowano najdłuższy, aż 280-kilometrowy etap z jazdami na
azymut, głęboką wodą i innymi terenowymi atrakcjami. To miał być
kluczowy punkt tegorocznej edycji Breslau Poland. Tymczasem zawodnicy
przejechali zaledwie 50km dość łatwej trasy cross country i… na
tym etap się skończył. Organizatorzy bowiem byli zmuszeni odwołać
dalszą część czwartkowego ścigania ze względu na przeprowadzane
na drawskim poligonie manewry wojskowe. Te z kolei były efektem tzw.
„code red”, czyli stanu podwyższonej gotowości militarnej po
zestrzeleniu malezyjskiego Boeinga na wschodzie Ukrainy. W związku z
tym, że manewry te nie były zaplanowane, nie wiadomo było, czy nie
uniemożliwią one dokończenia rajdu. Około południa zawodnicy
udali się na camp, gdzie oczekiwali na informacje o wznowieniu raju
i… popijali drinki ufundowane przez organizatora. Ponieważ dalsza
część Breslau Poland stała pod znakiem zapytania, część załóg
pojechała do domu. Pozostali od samego rana czekali na hasło do
rozpoczęcia piątkowego etapu. To nadeszło dopiero około godziny
15:00, zaś o 16:00 zawodnicy ruszyli na trasę. Organizatorzy
postanowili tym wytrwałym zrekompensować „urwany” czwartkowy
etap i nerwowe piątkowe oczekiwanie, dokładając trochę
nadprogramowych kilometrów trasy.
Cierpliwość pozostałych na „polu
walki” uczestników została nagrodzona. Szczególnie zawodnicy z
klasy Extreme mieli w piątkowe popołudnie mnóstwo frajdy. Trzy
poprzednie etapy niektórych mogły nieco nudzić, bo były raczej w
stylu cross country, natomiast 7. etap to sama słodycz ekstremalnego
offroadu. Pokonali oni licząca 180km trasę najeżoną czołgówkami,
torfowiskami, głęboką wodą i azymutami. Z kolei klasa Cross
Country też mogła się czuć syta po tym etapie, gdyż ich trasa
obejmowała aż 240km ścigania. W związku z różnymi długościami
tras na mecie jako pierwsze wyjątkowo pojawiły się załogi
Extreme. Ale to akurat nie było największym zamieszaniem, bo to
nadeszło dzień później, czyli na ostatnim, 8. etapie (sobota).
Finałowe 100km trasy było okazją do tego, by wygrać wszystko lub
stracić wszystko, bo ostatniego dnia już nie było sensu oszczędzać
siebie ani sprzętu. I właśnie takim „rzutem na taśmę” udało
się zwyciężyć Robertowi Kuflowi i Dominikowi Samosiukowi oraz ich
nowemu Gratowi 3 wyglądającemu jak Ford Ranger, startującym w klasie aut
Cross Country. Od początku rajdu walczyli oni z bułgarską załogą
Cenkov/Marinov, jadącą Oplem Antara. Po piątkowym etapie Polacy
tracili do przewodzących stawce Bułgarów 20 minut, co na
100-kilometrowym dystansie wydawało się stratą raczej niemożliwą
do odrobienia. A jednak! Robertowi i Dominikowi udało się wykręcić
czas lepszy od Bułgarów o… 21 minut i tym samym wskoczyć na
najwyższy stopień podium. Poza podium natomiast o mało nie
znaleźli się Marcin Biadała i Maciej Radomski (GRAT), którzy po
piątkowym etapie plasowali się na czele samochodów Extreme. Na
65km stojącego po pechowym skoku GRATa dostrzegła załoga
Rumburaka, czyli Jarosław Andrzejewski i Arkadiusz Lindner. Po
szybkiej kalkulacji panowie z Walterteam postanowili wziąć GRATa na
hol i w ten sposób dowieźć ich do mety. A dowieźli tak szybko, że
załoga Biadała / Radomski ostatecznie utrzymała miejsce na podium,
choć musiała się zadowolić najniższym jego stopniem. Zacięty
bój o pierwsze miejsce w klasie quad Extreme z kolei Polak toczył
z… Polakiem, a konkretnie „standardowy” zwycięzca Breslau
Poland, Remigiusz Kusy oraz Maciej Markiewicz. To jednak
dotychczasowy triumfator z tej walki wyszedł zwycięsko, choć
Markiewicz ustąpił mu jedynie na 45 sekund. Skoro o walce z
mistrzami mowa, to warto też wspomnieć o załodze polskiej
ciężarówki Cross Country – Ostaszewski / Flandera / Smetek
(Iveco Magirus), która w swojej klasie miała jednego z najlepszych
dakarowych ciężarowców, Alesa Lopraisa oraz jego Tatrę Queen 69.
Mimo takiej konkurencji (a Tatra Lopraisa była szybsza od większości
terenówek! – 4. miejsce w generalce auto / ciężarówki CC),
Grzegorz Ostaszewski do końca walczył o jak najlepszą pozycję i
ostatecznie ustąpił jedynie Lopraisowi. Krótko mówiąc – Polacy
na Breslau Poland 2014 spisali się na medal! A właściwie na cały
worek medali
Poniżej wyniki wszystkich Polaków,
zaś kompletne wyniki można znaleźć na:
http://www.rally-breslau.com/Documents/2014/Poland/Results/GR9.pdf
ATV / Quad Extreme
01)
Kusy, Remigiusz - Polska
02) Markiewicz, Maciej - Polska
03)
Pieron, Andrzej – Polska
04) Kramer Alina – Polska
05) Styś
Paweł – Polska
Cars Extreme
03) Biadała, Marcin / Radomski, Maciej
- GRAT – Polska
11) Andrzejewski Jarosław / Lindner Arkadiusz –
Rumburak - Polska
38) Pelc Maciej / Pelc Beata – Nissan Patrol –
Polska
Trucks heavy Extreme
11)
Ostaszewski Krzysztof / Piasecki Łukasz / Papaj Sławomir –
Mercedes – Polska
Bike Cross Country
01)
Krasuski, Piotr – Polska
07) Lindner. Radosław – Polska
Cars Cross
Country
01) Kufel, Robert /
Samosiuk, Dominik - Ford Ranger – Polska
05) Tolak, Wojciech / Szurkowski,
Maciej – Mercedes – Polska
06) Sobota, Hanna / Sobota, Adam –
Mitsubishi – Polska
SSV Cross Country
01)
Suzin Nikodem / Pielużek Michał – Polaris RZR - Polska
Trucks
Cross Country
02) Ostaszewski, Grzegorz / Flandera, Roman
/ Marcin Smetek – PL
AM
fot.: Sebastian Matyszczuk |