DAKAROWE „KWIATKI”
Od 4. stycznia oczy rajdowego świata
zwrócone będą w kierunku Ameryki Południowej, gdzie cała armia
motocyklistów, quadowców, kierowców terenówek i ciężarówek
będą rywalizować w najtrudniejszym na świecie rajdzie – Rajdzie
Dakar. Najwięcej emocji budzić będą zmagania dakarowej czołówki.
Warto jednak zwrócić też uwagę na tych zawodników, którzy, choć
nie należą do grona faworytów, to w pewien sposób się
wyróżniają. A takich „kwiatków” w 37. edycji Rajdu Dakar
będzie całkiem sporo.
TWARDZIELKI
Z pewnością kwiatkami, czy wręcz
kwiatami Dakaru można nazwać kobiety, które wezmą udział w tym
morderczym rajdzie. Pojęciu „słabej płci” zdecydowanie
zaprzecza motocyklistka Laia Sanz (# 29), która już nie raz
udowodniła, że na swoich dwóch kółkach radzi sobie nie gorzej
niż jej koledzy. Będąc najwyżej sklasyfikowaną kobietą na
Dakarze (w 2014r. zajęła 16. miejsce), zyskała sobie miano
„Królowej Dakaru”. Najbliższa edycja rajdu będzie już 5. z
jej udziałem. 5 dakarowych występów (pomiędzy 2002 a 2011r.) ma
na swoim koncie inna motocyklistka – Annie Seel. Drobna Szwedka w
2010r. była najlepszą z dakarowych pań (45. miejsce). W zeszłym
roku zamieniła dwa kółka na cztery, pilotując Garry’ego
Connella. Załoga musiała się jednak wycofać, co dla Annie, która
po raz pierwszy nie dotarła do mety Dakaru, było niezbyt miłym
doświadczeniem. Teraz postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i to
dosłownie, gdyż tym razem zasiądzie za kierownicą Desert Warriora
(#394). Jej pilotem będzie Brytyjczyk Paul Round.
Natomiast w
Dakarze 2015 wystartuje także jedna całkowicie damska załoga –
Catherine Houles i Sandrine Ridet (# 422). Francuzki pojadą Isuzu
zwanym pieszczotliwie „Zouzou”. Catherine 12 razy brała udział
w rozgrywanym w Maroko i przeznaczonym wyłącznie dla pań rajdzie
Rallye Aicha des Gazelles, pięciokrotnie stając na podium (w tym na
najwyższym stopniu w 2008r.). Dakar dla niej i Sandrine będzie
jednak zupełnie nowym wyzwaniem, dlatego panie za cel stawiają
sobie osiągnięcie mety. W stawce 183 samochodów z pewnością będą
się wyróżniać, gdyż ich „Zouzou” pomalowany jest na różowo.
Nie będzie to jednak jedyny różowy pojazd na trasie Dakaru 2015.
Taki sam kolor ma bowiem quad należący do Camelii Liparoti (# 259).
Zwana „Księżniczką Pustyni” Włoszka rokrocznie zdobywa tytuł
quadowej Mistrzyni Świata w Radach Cross Country w kategorii kobiet.
Jej głównym wyzwaniem co roku jest natomiast Rajd Dakar, w którym
– poza swoim pierwszym startem w 2009r. (nie ukończyła) – do
tej pory nie wypadła poza czołową piętnastkę, zaś w ubiegłym
roku była najwyżej notowaną kobietą w rajdzie (oraz pierwszą,
która ten tytuł osiągnęła na quadzie). W 2015r. Camelia będzie
miała quadową rywalkę – debiutującą w Dakarze Paulę Galvez z
Chile (# 299).
WYJĄTKOWE KONSTRUKCJE
Rajd Dakar niejednokrotnie bywa
„poligonem doświadczalnym” dla nowych lub ulepszonych pojazdów.
Ten morderczy rajd jest bowiem w stanie zweryfikować wszystkie
niedoskonałości aut. W najbliższej edycji Dakaru takiemu testowi
będzie poddany m.in. nowy produkt Peugeota – 2008 DKR (# 302, 304,
322). To najbardziej oczekiwana premiera tego rajdu. Po 4. stycznia
rozstrzygnie się bowiem, czy powrót francuskiego producenta do
dakarowej rywalizacji będzie wielkim hitem, czy wielką klapą.
Peugeot to jednak nie jedyne auto, któremu warto się przyjrzeć. Po
raz pierwszy na Dakarze pojawi się między innymi samochód w 100%
napędzany energią elektryczną – jest to buggy Acciona, którym
pojadą Albert Bosch Riera i Augustin Paya Perez (# 369). Augustin
Paya jest mechanikiem, który zaprojektował ten prototypowy pojazd,
a także trzykrotnym mistrzem Europy w wyścigach aut elektrycznych.
Natomiast kierowca Acciony, Albert Bosch, to człowiek, który
podejmuje wyzwania wszelakiego typu – na swoim koncie ma nie tylko
9 startów w Dakarze (z czego 2 ukończone – raz na motocyklu, raz
samochodem), ale także m.in. zdobycie najwyższych szczytów
górskich na 7 kontynentach („Seven Summits”), czy też pieszą
wyprawę przez Antarktykę, która zajęła mu 67 dni. Tym razem chce
udowodnić, że motorsport i troska o środowisko nie muszą się
wykluczać. Organizatorzy Rajdu Dakar wspierają koncepcję „zielonej
energii”, dzięki czemu załoga może liczyć na pewną „taryfę
ulgową” w postaci dodatkowej obsługi serwisowej (np. na
check-pointach) przy wymianie baterii. Baterie, które zasilają
Accionę, pozwalają bowiem na pokonanie dystansu 250-300km. Głównym
celem załogi tego buggy jest zatem dotarcie do mety Dakaru.
Podobne
założenie stawia sobie inny konstruktor – Belg Stephane Henrard.
Wraz ze swoim pilotem Bruno Barbierem bezdroża Ameryki Południowej
pokonywać będzie wyjątkowo sympatycznie wyglądającym autem o
nazwie DunBee (# 353). Nazwa jest nieprzypadkowa – to połączenie
słów „dunes” (wydmy) oraz Beetle – po polsku można by go
więc nazwać „wydmowym żuczkiem”. Nad tym pojazdem Henrard
pracował kilka lat i budował go z myślą raczej o afrykańskich
rajdach, a nie o Dakarze – startował nim w Africa Eco Race. Auto
jest bardzo specyficzne, gdyż zbudowane jest na bazie VW Beetle,
natomiast konstrukcyjnie jest to buggy. DunBee ma jednak nie tyle
przyciągać wzrok swoją niewątpliwą urodą, co przerwać dakarową
„klątwę” Volkswagena Beetle – te auta od lat 80-tych
bezskutecznie próbują swoich sił w tym wymagającym rajdzie. Belg
stawia jednak przede wszystkim na pokazanie możliwości swojego auta
oraz frajdę z jazdy, która – jak twierdzi – jest ogromna. Co
ważne, sam Henrard ma już na swoim koncie dakarowe doświadczenie,
gdyż trzykrotnie kończył ten rajd w pierwszej dziesiątce.
DAKAR ŁĄCZY POKOLENIA
Odbywający się od 1979 roku Rajd
Dakar (początkowo zwany Paryż-Dakar) dla pasjonatów sportów
motorowych jest prawdziwą legendą. Dla wielu jest wręcz rajdową
Mekką. Nic zatem dziwnego, że przez dakarowe trasy przewijają się
kolejne pokolenia zawodników. Takie pokoleniowe starcie w 37. edycji
Rajdu Dakar czeka dwóch panów Pavey – Australijczyków
mieszkających w Walii. Simon Pavey (# 76) swojego syna Llewelyna (#
75) zaraził zarówno miłością do motocykli, jak i do Dakaru. Po
raz pierwszy Simon wystartował w tym rajdzie 17 lat temu, kiedy jego
syn jako kilkuletnie dziecko mógł się jedynie przyglądać swojemu
ojcu. Teraz Llewelyn ma 23 lata i dojrzał już do tego, by również
podjąć dakarowe wyzwanie. Simon, dla którego będzie to już 10
start w tym rajdzie, będzie się skupiał przede wszystkim na
wspieraniu Juniora. Ojciec i syn wyruszą z Buenos Aires praktycznie
razem, gdyż mają kolejne numery startowe. Cel, jaki sobie
zakładają, to rodzinnie wjechać na rampę kończącą Dakar 2015.
W klasie samochodów natomiast załóg składających się z ojca i
syna jest znacznie więcej – choćby Boliwijczycy Ernesto Eterovic
i Erenesto Eterovic Terceros (# 411), Francuzi Pierre i Frederic
Tuheil (# 417) czy pochodzący z Chile panowie Chicharro – Alvaro i
Alvaro Junior (# 419).
Mówiąc o dakarowych rodzinach warto też
wspomnieć o jadących jednoosobowymi buggy bliźniakach Timie i
Tomie Coronel. Ci niezwykle pogodni bracia wystartowali razem w 2009
roku, zajmując 70. miejsce. Po przekroczeniu linii mety Tom
zapowiedział jednak, że już więcej na Dakar nie wróci. Wracał
regularnie natomiast jego brat Tim. Tom z kolei przyglądał się
jego zmaganiom, między innymi jako dakarowy reporter stacji RTL7. W
Dakarze 2015 również będzie reporterem tej stacji, z tą różnicą,
że jednocześnie biorącym udział w rajdzie. Dał się przekonać
do startu Timowi, który specjalnie dla brata przygotował bliźniacze
buggy. Takiej propozycji nie umiał odrzucić. Od 1983 roku
możliwości startu w Rajdzie Dakar natomiast nie odrzuca najstarszy
uczestnik, jaki ścigać się będzie w 2015 roku na
południowoamerykańskich trasach. Jest nim 73-letni Japończyk
Yoshimasa Sugawara (# 524). Od swojego pierwszego startu w 1983 roku
nie opuścił on ani jednej edycji Dakaru! Początkowo startował na
motocyklu, później samochodami, aby w końcu przesiąść się do
ciężarówki, którą jeździ do dziś. Jak mówi, wciąż ma
mnóstwo energii i dakarowej pasji. Liczy na to, że uda mu się
„dociągnąć” do swojego 50-tego Dakaru – zbliżająca się
edycja będzie dla niego już 32.
O takiej ilości startów w Rajdzie
Dakar pewnie jeszcze nawet nie marzy 18-letni argentyński
motocyklista Jorge Lacunza (# 109), najmłodszy zawodnik 37. edycji
rajdu i jeden z najmłodszych dakarowców w ogóle. Odkąd Dakar
zawitał do Ameryki Południowej, obserwował rajd jako lokalny
kibic. W tym roku wziął już udział w zawodach Desafio Ruta 40
oraz La Cumbria (oba ukończył), zajmując 6. miejsce w
Mistrzostwach Argentyny w Cross Country. Do Dakaru przygotowywał się
solidnie – przeszedł nawet kurs ratownika medycznego. Marzy, aby w
przyszłości zostać profesjonalnym motocyklistą. Biorąc udział w
Rajdzie Dakar będzie miał okazję zdobyć własne doświadczenia,
które pomogą mu realizacji tego marzenia, ale także podpatrzyć
swoich o pokolenie, czy wręcz dwa pokolenia (jak Sugawara) kolegów.
Ten rajd bowiem nie tylko łączy pokolenia, ale także wychowuje
kolejne i kolejne.
AM |