Afryka gorąco przywitała
zawodników NAC Rally Team, którzy we wtorek rozpoczęli rywalizację
w rajdzie Africa Eco Race 2015. Paweł Molgo i Ernest Górecki na inauguracyjnym etapie z Nador do Boudnib wywalczyli najlepszy czas
wśród aut rywalizujących w grupie T2 (samochody produkcyjne).
Załoga polskiej ciężarówki: Piotr Domownik, Janusz Jandrowicz
i Michał Ungurian zameldowała się na 8. miejscu w grupie T4.
Pierwszy odcinek
specjalny liczył 117 kilometrów i rozegrany został nieopodal
marokańskiego portu Nador, do którego zawodnicy przypłynęli
promem z Europy w nocy z poniedziałku na wtorek. Oes był stosunkowo
krótki, ale zgodnie z zapowiedzią organizatora stanowił dla
zawodników intensywną rozgrzewkę. Niektórzy zmagania w rajdzie
rozpoczęli ze zbyt wielkim animuszem – jeden z faworytów, Węgier
Balazs Szalay, rozbił swoje auto już na 24. kilometrze trasy, co
dla jego pilota skończyło się wizytą w szpitalu.
Polacy z NAC Rally Team,
którzy doskonalę znają specyfikę pustynnych rajdów, ze spokojem
podeszli do pierwszego zadania, zdając sobie sprawę, że w
maratonach najważniejsza jest konsekwentna, szybka jazda, bez
nadmiernego ryzyka. Załodze polskiej Toyoty Land Cruiser T2 nie
przeszkodziło to jednak w odniesieniu zwycięstwa w gronie aut
produkcyjnych, co dało im zarazem 9. miejsce w klasyfikacji
samochodów. Wspierająca ich załoga Unimoga T4 również nie
napotkała na trasie żadnych problemów.
Najszybszym kierowcą
dnia był Francuz Jacques Loomans startujący Toyotą Hilux, za
którego plecami uplasowały się trzy załogi Hummerów H3: Andrey
Cherednikov, Yuriy Sazanov i Miroslav Zapletal (którego partnerem w
rajdzie jest Polak Bartłomiej Boba). W klasie ciężarówek
nieoczekiwanie najszybszy okazał się Węgier Miklos Kovacs w
Scanii, który wyprzedził trzykrotnego zwycięzcę rajdu w T4 –
Tomasa Tomecka w Tatrze i doświadczonego Antona Shibalova w Kamazie.
W klasie motocykli nie miał sobie równych Norweg Pel Anders
Ullevalseter, który o ponad 8 minut wyprzedził kolejnych rywali.
Pech spotkał Davida Fretigne, któremu już po 19 kilometrach jazdy
obluzowały się urządzenia nawigacyjne, wymuszając na nim
wolniejszą jazdę – na mecie Francuz zameldował się ze stratą 1
h 21 min. do zwycięzcy.
Po zakończonym oesie
zawodników czekała jeszcze długa dojazdówka do Jorf El Hamam,
licząca 462 kilometry. We środę na drugim oesie o długości 377
kilometrów Polacy przywitają się z marokańskimi wydmami, które
napotkają w okolicy miejscowości Merzouga. Organizatorzy
przestrzegają też przed... wodą, która z powodu niedawnych,
obfitych opadów deszczu może zalegać na trasie.
Fot.Alain Rossignol,
Jorge Cunia /
Africa Eco Race 2015 |