Pierwszy etap 37. Rajdu Dakar już za
nami. Na „dzień dobry” organizatorzy zafundowali zawodnikom dość
krótki, bo liczący 175km (170km dla samochodów) odcinek specjalny,
za to połączony z wyjątkowo długą dojazdówką. Łącznie trasa
pierwszego dnia rajdu liczyła aż 838km, co oznacza, że już
początek Dakaru 2015 mógł dać się we znaki zawodnikom. Sam
odcinek specjalny – choć krótki i dość łatwy – już zebrał
swoje żniwo, gdyż jeden z czołowych quadowców, Urugwajczyk Sergio
Lafuente, okupił swoje 3. miejsce na odcinku wybitym kciukiem, zaś
holenderski motocyklista Humphrey Sennvanbasel trafił pod opiekę
medyków z urazem głowy, którego doznał w wyniku upadku (obaj
ukończyli odcinek i nadal są w rajdzie).
Ten „powitalny” etap miał za
zadanie wstępnie uszeregować zawodników pod względem ich
umiejętności i tak się też stało – faworyci nie zawiedli (choć
było parę niespodzianek), Polacy też mają za sobą dość udany
dzień.
MOTOCYKLE
Pierwszy etap Dakaru 2015 padł łupem
brytyjskiego motocyklisty jadącego KTMem, Sama Sunderlanda. Jest on
uważany za motocyklową wschodzącą gwiazdę, choć jego
dotychczasowe starty w Dakarze (w 2012 i 2104 roku) dość szybko się
zakończyły. W ubiegłym roku jednak, zanim wybuchł silnik w jego
motocyklu (na 4. etapie), udało mu się osiągnąć zwycięstwo
etapowe. Jego wygrana na 1. etapie tegorocznej edycji rajdu jest
zatem pewną niespodzianką. Swój 9. start w Dakarze świetnie
rozpoczął też Portugalczyk Paulo Goncalves (Honda), który
uplasował się na 2. miejscu ze stratą zaledwie 5 sekund do
Sunderlanda. Trzeci czas odcinka (strata 1:12 do lidera) należał
natomiast do zdecydowanego faworyta, ubiegłorocznego zwycięzcy,
Hiszpana Marca Comy (KTM).
Dakar 2015 to spore wyzwanie dla
najlepszego spośród polskich motocyklistów, Jakuba Przygońskiego,
który po ubiegłorocznej edycji kilka miesięcy spędził na
rehabilitacji po urazie kręgosłupa. Swój powrót na dakarowe trasy
rozpoczął od 31. miejsca. Świetnie zaś spisał się młodziutki
dakarowy debiutant – Jakub Piątek, który 1. etap ukończył na
42. miejscu. Michał Hernik i Paweł Stasiaczek z kolei swój
pierwszy dakarowy oes przejechali w niemal identycznym tempie, przy
czym Hernik (79. miejsce) był o 10 sekund szybszy od Stasiaczka
(81.miejsce). 131. miejsce natomiast zajął kolejny debiutant –
Maciej Berdysz. Warto jednak podkreślić, że ten 25-latek, na co
dzień mieszkający w Londynie, nie ma za sobą serwisowego wsparcia,
zdany jest więc sam na siebie.
QUADY
Zupełnie bez niespodzianek ułożyło
się podium 1. etapu w kategorii quadów. Najszybszy na
175-kilometrowym odcinku okazał się ubiegłoroczny triumfator
Dakaru, Chilijczyk Ignacio Casale. To już 4. start Casale w Rajdzie
Dakar na quadzie (i 6. w ogóle), natomiast do tej pory nie wypadł
on poza pierwszą piątkę, a w ubiegłym roku jego łupem padło aż
7 etapów, dzięki czemu zwyciężył cały rajd. Zalewie o 1:07 na
1. etapie Dakaru 2015 ustąpił mu kapitan Poland National Team,
Rafał Sonik. Przez większość odcinka plasował się on na 3.
pozycji za portugalskim quadowcem Sergio Lafuente, natomiast
finiszował o 16 sekund szybciej od niego. Lafuente jednak walkę z
Sonikiem okupił wybitym kciukiem. Sonik natomiast z pewnością nie
może tego zawodnika lekceważyć, bo choć w ubiegłym roku Lafuente
odpadł na 11. etapie (awaria napędu), to jednak przez znaczną
część rajdu utrzymywał się na prowadzeniu. Również w tym roku
ma ten sam cel – wygrać. Takie samo marzenie ma inny z
najpoważniejszych konkurentów Polaka, młody Katarczyk Mohammed
Abu-Issa, który pierwszy dzień zmagań zakończył na 5. miejscu z
3:03 straty do Casale i niespełna 1:56 do Sonika.
SAMOCHODY
Najszybszym kierowcą w kategorii
samochodów był Katarczyk Nasser Al-Attiyah, pilotowany przez
Francuza Matthieu Baumela (MINI All4 Racing). Al-Attiyah nie ukrywa,
że ma w tym roku chrapkę na wygraną w Rajdzie Dakar. Na koncie ma
już zresztą zwycięstwo z 2011 roku i liczy na to, że teraz mu się
uda ten wynik powtórzyć. Niestety otrzymał 2-minutową karę za
przekroczenie prędkości na dojazdówce (o 18km/h) do biwaku, co zepchnęło go
na 7. pozycję. Ambicji na wygraną nie kryje też lokalny
argentyński kierowca Orlando Terranova (MINI All4 Racing, pilot:
Bernardo Graue), który 1. etap po karze dla Al-Attiyaha znalazł się
na 1. miejscu. Na 2. miejscu ze stratą 42 sekund do Terranovy
natomiast znalazł się dakarowy showman, Robby Gordon, jadący swoim
odświeżonym Gordinim (pilotowany przez Johna Campbella). Gordon
także sądzi, że stać go na wygraną w Dakarze w tym roku i, jak
mówi, jest to jedyne zwycięstwo, którego brakuje mu „do
kolekcji”. Raptem o 8 sekund wolniejszy od Gordona był najlepszy
kierowca Toyoty, Giniel de Villiers z RPA (z pilotem Dirkiem Von
Zitzevitzem), który etap zakończył na 3. miejscu. Dopiero na 8.
miejscu znalazł się natomiast pierwszy z Peugeotów – ten
prowadzony przez Carlosa Sainza (pilot: Lucas Cruz), na 10. miejscu
natomiast kolejny z załogą Stephane „Monsieur Dakar”
Peterhansel / Jean Paul Cottret, a dopiero na 33. miejscu uplasował
się Cyril Despres pilotowany przez Gillesa Picarda. Największym
pechowcem pierwszego etapu całą pewnością był Nani Roma, który
już po 10km odcinka zakończył jazdę z powodu awarii jego MINI
(problemy z ciśnieniem oleju). Nastawiony na obronę zeszłorocznego
tytułu zwycięzcy Roma do biwaku dojechał na holu (na zdjęciu). W
poniedziałek dalej wyruszy na trasę, jednak o obronę tytułu
będzie mu bardzo ciężko walczyć, gdyż poza 7,5-godzinnym czasem
pokonania odcinka, za tę przygodę otrzymał godzinę kary.
Na 4. pozycji zameldowała się
najszybsza z polskich załóg – Krzysztof Hołowczyc / Xavier
Panseri w MINI All4 Racing. Byli oni wolniejsi od lidera tylko o 54
sekundy. Hołowczyc był zadowolony z dakarowego debiutu swojego
pilota Panseriego, który – jak mówi – spisał się bardzo
dobrze. Dobrze spisały się także pozostałe polskie załogi. 15.
miejsce wywalczył sobie Marek Dąbrowski z „zastępczym” pilotem
Markiem Powellem (Toyota Hilux). Trzy „oczka” niżej, czyli na
18. miejscu, etap ukończyli Adam Małysz i Rafał Marton w swoim
nowym SMG Buggy. BMW X3 CC zespołu NeoRaid z Piotrem Beaupre i
Jackiem Lisickim na pokładzie dojechało na metę pierwszego odcinka
z 54. czasem.
CIĘŻARÓWKI
Najwięcej niespodzianek na 1. etapie
Dakaru 2015 przyniosła rywalizacja w klasie ciężarowej. Najlepiej
ze 175-kilometrowym odcinkiem poradził sobie Hans Stacey, któremu
na pokładzie Iveco towarzyszą Serge Bruynkens i Bernard Der
Kinderen. Stacey to kolega z zespołu, a także kuzyn Gerarda de
Rooya, jednego z faworytów w tej klasie. Holender twierdzi, że
jeśli niemożliwe byłoby pobicie Kamazów, nie byłoby go na tym
rajdzie. Ta sztuka pierwszego dnia Dakaru doskonale mu się udała,
gdyż pierwszy z Kamazów, prowadzony przez Airata Mardeeva, znalazł
się dopiero na 6. miejscu, na 7. miejscu był ten z Eduardem
Nikolaevem za kierownicą, zaś ubiegłoroczny zwycięzca, Andrey
Karginov, ukończył etap na 11. miejscu. De Rooy z belgijskim
pilotem Jurgenem Damenem i polskim mechanikiem Darkiem Rodewaldem, z
kolei znalazł się na 9. miejscu. 2. pozycja na 1. etapie natomiast
należała do innego Holendra, Marcela Van Vlieta w MANie (z Marcelem
Pronkiem i Arturem Kleinem na pokładzie). Ten kierowca dwie ostatnie
edycje Dakaru kończył w pierwszej dziesiątce ciężarówek, a w
2010 roku wywalczył sobie podium (3. miejsce) za kierownicą Ginafa.
3. miejsce na 1. etapie Dakaru 2015 natomiast padło łupem kierowcy
kolejnego MANa – Alesa Lopraisa, któremu towarzyszą Ferran Marco
Alcayna i Jan Van Der Vaet. Czech już na 1. etapie pokazał swoją
determinację, która związana jest m.in. z tym, że technicy FIA
nie pozwolili mu wystartować w Dakarze 2015 jego „Królewną 69”,
czyli Tatrą. Udowodnił jednak, że równie dobrze radzi sobie za
kierownicą pożyczonego od Holendrów MANa.
Tatra Jamal to z kolei jedyna
ciężarówka, która jedzie pod biało-czerwoną banderą. Podróżują
nią Robin Szustkowski i Jarosław Kazberuk w towarzystwie czeskiego
mechanika Filipa Skrobanka. Etap 1. zakończyli oni na 37. pozycji,
tracąc 21:54 do Stacey’a. Ich tegoroczne dakarowe ambicje sięgają
jednak trochę wyżej – panowie chcą ukończyć rajd w pierwszej
dwudziestce.
ETAP 2
Po otwierającym Rajd Dakar 2015
niedzielnym prologu, w poniedziałek przyjdzie czas prawdziwego
ścigania. Organizatorzy na 2. etap rajdu przygotowali poważny
program z trasą wiodącą do San Juan. Zawodnicy pokonają 625km, z
czego aż 518km to odcinek specjalny (dla ciężarówek 331km).
Będzie to najdłuższy odcinek specjalny, w dodatku z tak dużą
różnorodnością warunków, że wstrząśnie nawet tymi, którzy
dobrze dopięli pasy. Już na początku teren będzie ciężki, po
środku pojawią się fragmenty pełne kurzu, a odcinek zakończy się
piaszczystą sekcją. Będzie to prawdziwy test, wymagający od
zawodników ciągłej czujności.
AM
WYNIKI
Motocykle:
1. Sam Sunderland (GBR) 1:18.57
2. Paulo Goncalves (PRT) + 0.05
3.
Marc Coma (ESP) + 1.12
...
31.
Jakub Przygoński (POL) + 7.53
42. Jakub Piątek (POL) + 11.05
79.
Michał Hernik (POL) + 20.54
81. Paweł Stasiaczek (POL) +
21.04
131. Maciej Berdysz (POL) + 36.50
Quady:
1. Ignacio Casale (CHL) 1:37.08
2.
Rafał Sonik (POL) + 1.07
3. Sergio Lafuente (URY) + 1.23
Samochody:
1. Orlando Terranova (ARG) 1:13.12
2.
Robby Gordon (USA) + 0.42
3. Giniel de Villiers (RPA) + 0.50
4.
Krzysztof Hołowczyc (POL) +0.54
...
15. Marek Dąbrowski (POL)
+ 4.35
18. Adam Małysz (POL) + 5.03
54. Piotr Beaupre (POL)
+24.31
Ciężarówki:
1. Hans Stacey (NLD) 1:30.43
2. Marcel Van Vliet (NLD) + 0.35
3.
Ales Loprais (CZE) + 0.47
...
9.
Gerard de Rooy/Dariusz Rodewald/Jurgen Damen (NLD) + 1.57
37.
Robin Szustkowski/Jarosław Kazberuk/Filip Skrobanek +21.54
fot. x-raid
|