Siódmy dzień Rajdu Dakar 2015 dał
chwilę wytchnienia motocyklistom i quadowcom, gdyż na sobotę
organizatorzy zaplanowali dla nich dzień odpoczynku. Mogli oni
dzięki temu zregenerować siły przed etapem maratońskim, na który
wyruszą w niedzielę. Za sobą pierwszą część takiego etapu mają
natomiast załogi samochodowe i ciężarowe.
Etap 7. powiódł załogi samochodowe
do Boliwii, gdzie rozegrany został odcinek specjalny o długości
321km, kończący się biwakiem w Uyuni. Dla odróżnienia od gorącej
i suchej Atakamy, zawodników czekał chłód i woda. Dodatkowo
rywalizację utrudnił padający deszcz, a nawet grad. To sprawiło,
że trasa – z założenia obfitująca w kałuże – zrobiła się
bardzo mokra i śliska, a przejazd przez jedną z rzek stał się
wręcz niemożliwy i wymagał znalezienia objazdu. Na tym etapie
niektóre załogi przekonały się boleśnie, że Boliwia to nie
„bułka z masłem”. Między innymi argentyńska załoga Juan
Silva / Juan Pablo Sisterna (#336) miała bardzo groźnie wyglądającą
rolkę przez przód (front-flip), która skutkowała uszkodzeniem
klatki bezpieczeństwa, a to z kolei zmusiło załogę do wycofania
się z rajdu – załoga na szczęście nie ucierpiała. Dokładnie w
tym samym miejscu dachowała też kanadyjsko-amerykańsko-meksykańska
załoga Matthew Campbell / Luis Cesar Ramirez / Jr / Nicolas Alberto
Ambriz Suarez (#356). Rolowali także – na szczęście niegroźnie
– Piotr Beaupre i Jacek Lisicki. Stracili trochę czasu, ale
dojechali do biwaku, gdzie mogli się nieco zregenerować i naprawić
auto.
Ciężarówki w pierwszej części
etapu maratońskiego pozostały na terenie Chile, gdzie organizatorzy
przygotowali dla nich odcinek specjalny o długości 335km. Załogi
„wagi ciężkiej” ponownie zmierzyły się z wydmami. I tu nie
wszystkim szczęście dopisało – największego pecha miał
dotychczasowy lider kategorii ciężarowej, Eduard Nikolaev, który
stracił prawie godzinę na naprawę swojego Kamaza.
SAMOCHODY
Załogi samochodowe nie tylko borykały
się z błotem i wodą, ale także z wysokościami, na których na
tym etapie przyszło im rywalizować (3700-3900 m.n.p.m.). Te
wysokości „odchorował” dominujący w kategorii samochodów
Nasser Al-Attiyah, którego przez całą trasę nękał ból głowy i
nudności. Przez to etap ukończył dopiero na 7. miejscu, ale wciąż
to on przewodzi samochodowej stawce. Najlepiej z niewygodami tej
trasy poradził sobie inny kierowca MINI All4 Racing, Orlando
Terranova, który odniósł w ten sposób swoje 3. zwycięstwo
etapowe. Wygrane etapy to już jednak wszystko, o co Argentyńczyk
może powalczyć, bo w samochodowej generalce po 7. etapach znajduje
się dopiero na 24. pozycji. Natomiast zdecydowanie ma o co walczyć
Yazeed Al-Rajhi, który pierwszą część etapu maratońskiego
ukończył na 2. miejscu. Dzięki temu wciąż pozostaje na 3.
miejscu wśród samochodowej stawki, ale do zajmującego 2. miejsce
Giniela de Villiers traci już tylko 13 minut. De Villiers z kolei
zmniejszył swoją stratę do Al-Attiyaha do 8:14, kończąc 7. etap
tuż przed nim – na 6. miejscu. Natomiast 3. miejsce na tym etapie
wywalczył sobie kolejny kierowca Overdrive’u, Bernhard Ten Brinke.
Nadal pozostaje on na 5. miejscu w samochodowej generalce, z
3-minutową stratą do zajmującego 4. miejsce Krzysztofa Hołowczyca.
Jadący pod polską banderą Krzysztof
Hołowczyc i Xavier Panseri (Panseri również ma przy nazwisku
biało-czerwoną flagę dzięki posiadaniu polskiej licencji
rajdowej) przyjechali na metę pierwszego z boliwijskich etapów z 4.
czasem, tracąc jedynie 29 sekund to holenderskiego rywala i jedynie
o tyle zmniejszyli dzielący go od nich dystans. Kolejny skok w
generalce samochodów natomiast zaliczył Marek Dąbrowski,
pilotowany przez Brytyjczyka Marka Powella – awansował z 35. na
29.miejsce. Ukończył on etap na 28.miejscu, co było wynikiem
poszukiwania objazdu rzeki, która mocno wezbrała i stała się
nieprzejezdna. Kłopoty mieli też Piotr Beaupre i Jacek Lisicki,
którzy dachowali swoim BMW. Załoga dojechała do mety, ale zajęła
dopiero 48. miejsce na odcinku, co skutkowało spadkiem w generalce z
28. na 32. miejsce.
– Połowę dakarowej stawki, w tym nas, dopadł bardzo silny deszcz. Rzeki wezbrały, na zboczach leżał śnieg. Bardzo ciężko było przejechać. Musieliśmy szukać innej drogi, bo roadbook wskazywał jazdę po rzece, w której było tyle wody, że byśmy tam na pewno zostali. Znaleźliśmy szlak, prowadzący przez rwące rzeki, ale o kamienistym podłożu, więc udało nam się wrócić na trasę – powiedział Marek Dąbrowski.
– W Dakarze trzeba zmierzyć się ze wszelkimi rodzajami podłoża, ze skrajnymi warunkami. Piach, skały, woda – wszystko tu jest. Nawet śnieg. Dakar w Ameryce Południowej jest i na pustyni, i w górach. Pokonując przełęcze przejeżdżamy na wysokości 4000-5000 m n.p.m., tam już jest praktycznie zima – dodał Marek.
– Nasz rest day będzie pojutrze. Też odpoczniemy, choć dla mnie najbardziej męczący był sam początek rajdu. Teraz spokojnie jedziemy swoim tempem i chcemy ukończyć Dakar, choć musimy liczyć się z różnymi trudnościami i przeciwnościami losu. Dziś na przykład mogliśmy zostawić auto w rzece. Każdego dnia coś innego, musimy być czujni – powiedział kierowca załogi ORLEN Team.
CIĘŻARÓWKI
7. etap przyniósł niespodziankę w
rywalizacji ciężarówek – na etapowym podium znalazł się tylko
jeden Kamaz, i to na 3. miejscu. Problemy na tym etapie miał bowiem
lider klasyfikacji ciężarówek, Eduard Nikolaev, który stracił
godzinę na naprawę swojego Kamaza i przez to ukończył etap na
20.miejscu, a e generalce wypadł poza podium (4. miejsce).
Najszybszy na tym etapie był Ales Loprais, który regularnie stara
się krzyżować plany Rosjanom z Kamaza. Natomiast w generalce
ciężarówek znajduje się o na 5. miejscu, za czterema Kamazami. 2.
miejsce należało natomiast do Iveco z polskim mechanikiem na
pokładzie, czyli załogi Gerarda de Rooya (w generalce 21.miejsce).
Honoru Kamaza bronił Andrey Karginov, który na tym etapie zajął
3. miejsce, a w generalce awansował na 2. pozycję. Na fotel lidera
natomiast wskoczył Airat Mardeev, który ten etap zakończył na 5.
miejscu, ale to wystarczyło, by po problemach Nikolaeva zająć jego
miejsce na czele stawki. Na 3. pozycję w generalce natomiast
wskoczył kolejny Kamaz – prowadzony przez Dmitry’a Sotnikova
(awans z 4.miejsca, etap zakończony na 4. miejscu). Dzięki niemu
Kamazowe status quo w generalce zostało zachowane.
Swojej 21. pozycji nie utrzymali
niestety Robin Szustkowski i Jarosław Kazberuk. Etap ukończyli na
25. miejscu, a w generalce spadli o „oczko”, czyli na 22.miejsce.
ETAP 7/8
W niedzielę na trasę etapu
maratońskiego wyruszą motocykliści i quadowcy. Pokonają oni tę
samą trasę, na której w sobotę walczyły załogi samochodowe.
Czeka ich zatem woda, błoto i wysokości.
Samochodowa trasa wiodąca z Uyuni z
powrotem do Iquique będzie liczyła ponad 800km, z czego aż 784km
to odcinek specjalny. Zawodnicy wystartują z Salar de Uyuni, gdzie
czeka ich 100km gładkiej i białej od soli drogi – a tam gaz do
dechy! Dalej trasa mocno zwolni, gdyż najdłuższa jej część
będzie wiodła technicznymi terenami górskimi Dzień zakończy się
ponad 40-kilonetrowym pasmem wydm, gdzie na zakończenie zawodnicy
zjadą do Iquique słynnym zjazdem.
Załogi ciężarowe na swoim liczącym
273km odcinku specjalnym napotkają dwa razy więcej piasku niż
dzień wcześniej, a powrót do Iquiqe z pewnością część załóg
zatrzyma na wydmach, gdzie nietrudno utknąć. Każdy kawałek ziemi
zdobyty podczas maratońskiego etapu może się okazać decydujący w
walce o tytuł w tej kategorii.
AM
fot. Orlen team, Monster Energy Rally Raid Team
KLASYFIKACJA GENERALNA PO 7. ETAPIE
Samochody:
1.
Nasser Al-Attiyah (QAT) 23:11.50
2. Giniel de Villiers (RPA) +
8.14
3. Yazeed Al-Rajhi (SAU) + 21.16
4. Krzysztof
Hołowczyc (POL) + 54.02
…
29. Marek Dąbrowski (POL) +
8:29.41
32 Piotr Beaupre (POL) + 8:45.05
Ciężarówki:
1.
Airat Mardeev (RUS) 22:35.32
2. Andrey Karginov
(RUS) + 22.13
3. Dmitry Sotnikov (RUS) + 44.06
...
21. De
Rooy / Damen / Rodewald + 7:19.15
22. Robin Szustkowski/Jarosław
Kazberuk/Filip Skrobanek + 8:27.36 |