Zwykle niedziela na Dakarze była dla
wszystkich zawodników dniem wolnym. W tym roku jednak w niedzielny
poranek wszyscy stanęli do walki na etapie maratońskim.
Motocykliści i quadowcy ten etap rozpoczęli, natomiast załogi
samochodowe i ciężarowe go zakończyły. „Lekka kawaleria”
pojechała w stronę boliwijskiego Uyuni, skąd do Iquique wróciły
samochody, zaś ciężarówki odrębną trasą również dotarły na
biwak nad oceanem.
Tym razem to motocykliści i quadowcy
na liczącym 321km odcinku specjalnym musieli się zmierzyć z błotem
i wodą, zastając na trasie jeszcze gorsze warunki, niż ich koledzy
w samochodach. Pioruny i grad to dodatkowe „atrakcje”, jakie im
na tym odcinku towarzyszyły. Ten koszmarny oes obfitował więc w
wywrotki, których nie ustrzegli się nawet czołowi zawodnicy –
m.in. Paulo Goncalves czy Ignacio Casale.
Załogi samochodowe w drugiej części
etapu maratońskiego pokonywały ponad 800-kilometrową trasę, z
czego aż 784km stanowił odcinek specjalny. Organizatorzy jednak
postanowili skrócić część odcinka wiodącą przez największy na
świecie solny płaskowyż Salar de Uyuni, gdyż po opadach deszczu
miejscami trasa była nieprzejezdna. Środkowa część odcinka,
prowadząca przez góry, była bardzo techniczna, natomiast na ponad
100-kilometrowym fragmencie rozgrywanym na solnisku oraz na końcowym,
majestatycznym zjeździe z ogromnej wydmy do Iquique kierowcy mieli
szansę pokazać, ile „wyciągają” ich auta. Prędkości
osiągane na tych kawałkach trasy sięgały nawet 200km/h!
Z piaskiem i wydmami ponownie walczyły
załogi ciężarowe. Do pokonania miały one liczący 271km odcinek
specjalny, który zaprowadził ich z powrotem do Iquique. W
przeciwieństwie do samochodów, ciężarówki drugą część etapu
maratońskiego miały zdecydowanie trudniejszą niż pierwszą.
Zdarzały się tutaj wywrotki, a niemal normą było zakopywanie się
we wszechobecnym piasku. Bardzo dobrze natomiast z tymi piaskowymi
pułapkami poradziła sobie polska załoga Tatry Jamal, Szustkowski /
Kazberuk / Srobanek, która właśnie na tym etapie osiągnęła swój
najlepszy z dotychczasowych wynik – 12. miejsce.
MOTOCYKLE
7. etap należał do portugalskiego
motocyklisty, Paulo Goncalvesa. Po raz pierwszy od 4 lat i po raz
drugi w całej historii jego startów w Rajdzie Dakar udało mu się
osiągnąć etapowe zwycięstwo. Wykazał się on niesamowitą
determinacją w drodze do tego celu, gdyż upadek, który przytrafił
mu się w okolicach dwusetnego kilometra, skutkował złamaniem
kierownicy. Przez 120km Goncalves prowadził swój motocykl jedną
ręką, jednak ta heroiczna walka opłaciła się. Portugalczyk
przyjechał na metę w Uyuni z 14-sekundową przewagą nad 2. na tym
etapie Marciem Comą oraz 30-sekundową nad Austriakiem Matthiasem
Walknerem, który w klasyfikacji odcinka uplasował się na 3.
pozycji. Dopiero 10. miejsce zajął z kolei dotychczasowy lider
motocyklowej generalki, Joan Barreda Bort, ale to on nadal pozostaje
na czele. Jednak Marc Coma, zajmujący 2. pozycję w stawce, traci do
niego już tylko 6:28. Natomiast zwycięzca 7. etapu, Paulo
Goncalves, wciąż plasuje się na 3. miejscu w klasyfikacji
motocyklistów, ale jego strata do Barredy Borta stopniała z ponad
17 do niespełna 11 minut.
Dość równym tempem bezdroża Ameryki
Południowej przemierza Jakub Przygoński, który po ubiegłorocznej
kontuzji nieco odstaje jednak od motocyklowej czołówki, plasując
się w połowie pierwszej trzydziestki. Po pierwszej części etapu
maratońskiego zawodnik Orlen Team utrzymał swoje 24. miejsce,
kończąc odcinek na 25. pozycji. Z błotnistą trasą nieco gorzej
poradził sobie Jakub Piątek – zajęte na tym etapie 44. miejsce
przyniosło mu spadek w generalce z 38. na 40. lokatę.
QUADY
7. etap w rywalizacji quadowców
przyniósł niespodzianki. Jedną z nich jest wygrana pochodzącego z
Paragwaju Nelsona Augusto Sanabria Galeano. Tegoroczna edycja Rajdu
Dakar jest drugą w jego karierze – w ubiegłym roku rajd zakończył
na 12. miejscu. W Dakarze 2015 radzi sobie nieco lepiej, gdyż po 6
etapach plasował się na 7. pozycji. Wygrana na etapie z Iquique do
Uyuni dała mu natomiast awans na 5. miejsce w quadowej stawce. O
niemal 6 minut wolniejszy od niego był na tym odcinku Rafał Sonik.
Przez większość etapu wydawało się, że Polak straci swoje 1.
miejsce w klasyfikacji generalnej quadów, gdyż jego największy
rywal, Ignacio Casale, z każdym kilometrem wyprzedzał go o kolejne
minuty, a tuż przed końcem odcinka miał nad nim prawie 20 minut
przewagi. Chilijczyk jednak pod koniec odcinka zaliczył wywrotkę,
uszkadzając nie tylko quada, ale też raniąc nogę. Dla lokalnego
bohatera może to oznaczać problemy w drugiej części maratonu,
gdyż na nocnym biwaku zawodnicy są skazani wyłącznie na siebie
(brak dostępu do serwisów). Finalnie Casale do Uyuni dojechał na
3. miejscu z prawie 6-minutową stratą do Sonika i choć nie stracił
pozycji wicelidera w generalce, to zwiększył swój dystans Polaka z
16 do 22 minut. Od czołowej dwójki coraz większa przepaść
oddziela zaś 3. w klasyfikacji quadów Sergio Lafuente – po
uzyskaniu 5. pozycji na 7. etapie Urugwajczyk ma już 46-minutową
stratę do Casale, a od Sonika dzieli go ponad godzina.
SAMOCHODY
„Jakiś łatwy ten Dakar” – na
taką opinię o uważanym za najtrudniejszy na świecie rajdzie może
sobie pozwolić tylko dakarowy debiutant. W dodatku debiutant, który
wygrywa etap Dakaru. Mowa o 33-letnim Saudyjczyku, Yazeedzie
Al-Rajhi, który w połowie rajdu plasuje się na 3. miejscu w
samochodowej stawce. To właśnie on był triumfatorem 8. etapu, zaś
jako jedyny problem na drodze do zwycięstwa etapowego wskazuje…
konieczność zaspokajania potrzeb fizjologicznych. Al-Rajhi w swojej
karierze już dał się poznać jako piekielnie szybki kierowca,
jednak w dakarowych sukcesach warto podkreślić rolę jego pilota,
doświadczonego Timo Gottschalka. Niewykluczone bowiem, że gdyby nie
kontrolujący młodego Saudyjczyka Niemiec, Al-Rajhi mógłby już
zakończyć swój dakarowy debiut dachowaniem lub inną przygodą.
Tymczasem wygrana w 8. etapie przypieczętowała jego 3. miejsce w
klasyfikacji samochodów, zmniejszając jego dystans do zajmującego
2. lokatę Giniela de Villiers (na 8. etapie zajął on 4. miejsce)
do nieco ponad 10 minut. Z ponad minutą straty do Al-Rajhiego na
metę w Iquique dotarł Orlando Terranova, który zajął na tym
odcinku 2. miejsce. 3. pozycja na tym etapie należała z kolei do
Nassera Al-Attiyah. Katarczyk dominował w początkowej, szybkiej
części odcinka, ale potem musiał wymienić urwane koło, co
ostatecznie skutkowało niemal 3-minutową stratą do Saudyjczyka.
Wciąż jednak Al-Attiyah znajduje się na czele samochodowej stawki,
w dodatku powiększył swoją przewagę nad de Villiersem o 13
sekund.
8. etap Dakaru 2015 przypadł do gustu
Krzysztofowi Hołowczycowi, który ten odcinek ukończył na 5.
miejscu. Na jego początkowej części, wiodącej przez śliskie
solnisko, miał jednak przygodę:
- O mały włos na takim śliskim
fragmencie zderzylibyśmy się z Orlym Teranovą. Szukając waypointu
wypadliśmy z dużą prędkością z dwóch stron niewielkiej wysepki
wprost na siebie. Auta wcale nie chciały skręcać ani
hamować i tylko wielkiemu szczęściu zawdzięczamy, że nie doszło
do groźnej kolizji dwóch Mini, a tylko musnęliśmy się niegroźnie
– relacjonuje polski kierowca. Dużo emocji – tym razem
pozytywnych – „Hołkowi” przyniosła także końcówka trasy 8.
etapu: - Na wydmach cały czas mieliśmy na plecach Naniego Romę.
W końcu nas dogonił i zaczął wyprzedzać. Na szczyt słynnej
kilometrowej wydmy spadającej do Iquique wpadliśmy równocześnie.
Wtedy poczułem to coś, to samo, co przed ostatnim oesem pamiętnego
Rajdu Polski 96, gdy ściągałem się na śmierć i życie z
Deppingiem. Pomyślałem "prędzej zginę niż dam się
wyprzedzić w tym kultowym dla amerykańskiego Dakaru miejscu".
Myślę, że cały biwak miał niezłe widowisko. Poszliśmy w dół
wszystko co fabryka dała. Mieliśmy na spadaniu ponad 200 km/h. Nani
powiedział, że zwariowałem. A to był dla mnie jeden z najlepszych
momentów w karierze. Taki, dla których warto się ścigać, a może
nawet zginąć.. – opowiada Hołowczyc. Dzięki takiemu
finiszowi oraz świetnej jeździe na całym odcinku będący na 4.
miejscu wśród załóg samochodowych Krzysztof Hołowczyc zyskał
kolejne minuty przewagi nad zajmującym 5. miejsce w generalce
Bernhardem Ten Brinke. Awansem z 29. na 27. miejsce w klasyfikacji
samochodów 8. etap zakończył z kolei Marek Dąbrowski. Drugą
część maratonu ukończył on na 20. pozycji. O „oczko” wyżej
w generalce po 8. etapie znalazł się także Piotr Beaupre (awans z
32. na 31. miejsce). Po rolce na pierwszej części boliwijskich
zmagań, udało mu się doprowadzić do porządku samochód, a
następnie uzyskać 30. miejsce w drugiej partii maratonu.
CIĘŻARÓWKI
Wśród ciężarówek na 8. etapie
ponownie niedościgniony okazał się Kamaz z numerem 502, prowadzony
przez Eduarda Nikolaeva. Nikolaev już po raz 5. w tej edycji Dakaru
nie dał szans swoim rywalom, a nawet kolegom z zespołu. Dzięki
temu, po przygodach na 7. etapie, etap maratoński ta załoga
zakończyła powrotem na podium w klasyfikacji ciężarówek (obecnie
zajmuje 3. miejsce). Na piaszczystym odcinku wiodącym z powrotem do
Iquiqe świetnie sobie radził także Gerard de Rooy, który na metę
8. etapu przyjechał z 2. lokatą, co dało mu bardzo duży awans w
generalce – z 21. na 14. miejsce. 3. miejsce na tym odcinku
należało natomiast do ubiegłorocznego triumfatora Dakaru, Andreya
Karginova (2. miejsce w generalce). Na fotelu lidera tej kategorii
utrzymał się zaś Airat Mardeev, który 8. etap zakończył z 5.
lokatą Dzień odpoczynku będzie zatem dla zespołu Kamaza okazją
do świętowania, gdyż tydzień zmagań kończą oni z całkowitą
dominacją na podium klasyfikacji ciężarówek.
Od kilku dni kierowca jedynej polskiej
ciężarówki, Robin Szustkowski, walczy z grypą. Spowodowane nią
bardzo złe samopoczucie Polaka sprawiło, że nasza załoga pierwszą
część maratonu musiała pojechać bardzo spokojnie. Na 8. etapie
Szustkowski czuł się już znacznie lepiej, co od razu miało swoje
odzwierciedlenie w wyniku – dotarli oni bowiem na metę w Iquique
na rewelacyjnym 12. miejscu. To najlepszy z ich dotychczasowych
rezultatów. Taki świetny wynik umożliwił załodze Szutkowski /
Kazberuk / Skrobanek awans z 22. na 20. pozycję w klasyfikacji
ciężarówek.
ETAP 8.
W poniedziałek załogi samochodowe
będą mogły odpocząć i zregenerować pojazdy po trudach
pierwszego w historii południowoamerykańskich Dakarów etapu
maratońskiego dla tych kategorii. Na drugą część maratonu
natomiast wyruszą motocykliści i quadowcy. 8. etap poprowadzi ich
identyczną trasą, jak samochody, rozpoczynającą się na solnisku
Salar de Uyuni, a kończącą wydmami w Iquique. Tym razem to oni
zmierzą się z liczącym 784km odcinkiem specjalnym, poprzedzonym
24-kilometrową dojazdówką.
AM
fot. Red Bull Content Pool
KLASYFIKACJA GENERALNA PO 7. ETAPIE
Motocykle:
1.
Joan Barreda Bort (ESP) 25:40.48
2. Marc Coma (ESP) + 6.28
3.
Paulo Goncalves (PRT) + 10.59
...
24. Jakub Przygoński
(POL) + 2:49.53
40. Jakub Piątek (POL) + 5:45.39
Quady:
1. Rafał Sonik
(POL) 31:50.46
2. Ignacio Casale (CHL) + 21.59
3. Sergio
Lafuente (URY) + 1:08.00
KLASYFIKACJA GENERALNA PO 8. ETAPIE
Samochody:
1.
Nasser Al-Attiyah (QAT) 26:41.15
2. Giniel de Villiers (RPA) +
8.27
3. Yazeed Al-Rajhi (SAU) + 18.40
4. Krzysztof
Hołowczyc (POL) + 54.38
…
27. Marek Dąbrowski (POL) +
8:53.23
31. Piotr Beaupre (POL) + 9:23.48
Ciężarówki:
1.
Airat Mardeev (RUS) 26:33.21
2. Andrey Karginov (RUS) + 05.09
3.
Eduard Nikolaev (RUS) + 12.41
...
14. De Rooy / Damen /
Rodewald + 6:58.29
20. Robin Szustkowski/Jarosław
Kazberuk/Filip Skrobanek + 9:11.48 |