Tylko nieco ponad połowa początkowej
liczby pojazdów – 228 z 406 – stanęła na starcie do 10. etapu
Rajdu Dakar 2015. Motocykliści i quadowcy na trasie z Calamy do
Cachi rozpoczęli swój drugi etap maratoński, którego pierwszą
częścią był liczący 371km odcinek specjalny. Samochody i
ciężarówki miały pojechać do Salty, a ich oes miał mieć
długość 358km, jednak organizatorzy postanowili, że te załogi
pojadą tą samą trasą, co „lekka kawaleria”. Na tym etapie
zatem wszyscy zawodnicy musieli się zmagać z koleinami, kałużami
i błotem, w które po opadach deszczu obfitowała trasa, a także ze
znacznymi wysokościami i jazdą po skalnych półkach. Sama trasa do
trudnych raczej nie należała, ale wymagała ogromnej koncentracji,
gdyż łatwo było tu o brzemienny w skutkach błąd. A takie
przydarzyły się kilku zawodnikom – rolował Nani Roma, a Sergio
Lafuente miał poważną wywrotkę na quadzie. Przygody miał również
Rafał Sonik, któremu jednak udało się wyjść cało z opresji i
pozostać na czele quadowej stawki. Za to jego największy rywal,
Ignacio Casale, wypadł z gry po awarii swojej maszyny. Zwycięstwo
zatem Sonik ma już niemal „w kieszeni”.
MOTOCYKLE
Joan Barreda Bort od początku swojej
przygody z Dakarem w 2011 nie miał szczęścia. Choć wygrywał
etapy, kłopoty z motocyklem uniemożliwiały mu walkę o zwycięstwo
czy choćby podium (jego najlepszy wynik to 7. miejsce w
ubiegłorocznej edycji rajdu). Podobnie sprawy się mają także w tym
roku. Prowadzący w motocyklowej stawce Barreda Bort na 8. etapie
zaliczył wywrotkę, która skutkowała uszkodzeniem motocykla i
3-godzinną stratą. To przekreśliło jego szansę na zwycięstwo.
Na 10. etapie Hiszpan jadący Hondą jednak po raz kolejny udowodnił,
że jest szybki.
To właśnie on został zwycięzcą tego odcinka:
- Świetnie wystartowałem tego ranka. Wszystko dobrze się
układało. Było łatwo, ponieważ praktycznie nie trzeba tu było
nawigować. Podstawą był główny szlak, którym trzeba było
podążać – opowiadał na mecie Barreda Bort. Ma jednak
świadomość, że teraz już praktycznie nie ma o co walczyć (po
10. etapie znajduje się na 16. miejscu): - Szkoda tego, co się
stało w Uyuni, na słonym jeziorze: prowadziłem, najtrudniejsza
część była za nami, wszystko wskazywało, że się uda…Teraz
już nic nie mogę zrobić poza takimi finiszami, jak ten. Teraz to
już chodzi tylko o pomoc zespołowi oraz dobre wyniki na etapach”
– mówi rozżalony Hiszpan. Cieszyć się za to może jego
rodak, Marc Coma, który 10. etap zakończył na 2. pozycji, a w
klasyfikacji motocyklistów wciąż pozostaje na czele (po kłopotach
Barredy Borta). 3. miejsce na tym odcinku wywalczył sobie natomiast
Portugalczyk Ruben Faria. Po raz 2. w tej edycji Dakaru udało mu się
wskoczyć na etapowe podium (był 3. na morderczym 2. etapie), jednak
do podium w motocyklowej generalce ma aż 70 minut straty (obecnie
jest na 7. miejscu). Na pozycji wicelidera wśród motocyklistów
wciąż utrzymuje się Paulo Goncalves, który tym razem finiszował
z 5. lokatą. Swoje 3. miejsce nadal „okupuje” natomiast Pablo
Quintanilla (8.miejsce na 10. etapie), jednak czuje już na plecach
oddech Toby’ego Price (4. miejsce na etapie), którego dzieli od
niego zaledwie 17 sekund.
Jakub Przygoński, który po
kilkumiesięcznej rekonwalescencji wciąż nie jest w swojej
najlepszej formie, w tym roku nieco odstaje od swoich kolegów z
czołówki. Systematycznie jednak odrabia straty do tych najlepszych.
10. etap Polak ukończył na 21. miejscu, ale w klasyfikacji
motocyklistów zaliczył kolejny awans – z 18. na 17. miejsce.
QUADY
10. etap przyniósł rewolucję na
czele quadowej stawki. Nadal przewodzi jej Rafał Sonik, ale w
rywalizacji wypadli jego dwaj najpoważniejsi konkurenci – Ignacio
Casale i Sergio Lafuente. Casale nie poradził sobie z awarią quada,
co na etapie maratońskim miało kluczowe znaczenie, gdyż zawodnicy
są odcięci od swoich serwisów. Chilijczyk zmuszony był więc do
wycofania się z dalszej rywalizacji. Lafuente natomiast tuż przed
strefą tankowania przeleciał przez kierownicę swojej maszyny, zaś
upadek był na tyle poważny, że zawodnik złamał bark i również
dla niego Dakar 2015 musiał się zakończyć. Rafał Sonik z kolei
dojechał do mety dopiero na 4. miejscu, ale mało brakowało, by
podzielił on los swoich kolegów: - W roadbooku na 193.
kilometrze nie było zaznaczonej wielkiej dziury. Takiej, przy której
powinny być dwa, a nawet trzy wykrzykniki. Wpadłem w nią i
wyleciałem w powietrze. Trzymając cały czas kierownicę, aby
zapobiec zrolowaniu quada, wpadłem na skały. Zostałem po nich
przeciągnięty bokiem i nogami, które są całe posiniaczone i
pokrwawione. Jestem z siebie dumny i absolutnie szczęśliwy, że
wyszedłem z tego cało – opowiadał o swoich przygodach Sonik.
Etapowe podium na tej zdradliwej trasie wywalczyli sobie
południowoamerykańscy quadowcy. Najszybszy z nich okazał się
Nelson Augusto Sanabria Galeano z Paragwaju, który także dominował
na 7. etapie, jednak w quadowej generalce wciąż znajduje się poza
podium (4. miejsce). 2. miejsce na 10. etapie wywalczył sobie
Argentyńczyk Jeremiast Gonzalez Ferioli i to on awansował na podium
po wypadnięciu z niego Casale i Lafuente – obecnie jest na 2.
miejscu, ale od Sonika dzielą go prawie 3 godziny. 3. czas odcinka
należał z kolei do Boliwjczyka Waltera Nosiglii, co dało mu
również 3. miejsce w generalce quadów. Ten zawodnik po raz drugi
bierze udział w Dakarze. W ubiegłym roku nie dojechał do mety, a
rajd zakończył właśnie na 10. etapie.
SAMOCHODY
Nani Roma od początku Dakaru 2015 nie
ma szczęścia. Już na 1. etapie rajdu „dopadły” go problemy z
samochodem. To zadecydowało, że nie mający szans na dobry wynik
Roma będzie pełnił funkcję dostawcy części dla swoich kolegów
z X-raidu. Mimo to Hiszpan nie stracił woli walki, starając się
zdobywać choć dobre wyniki na poszczególnych etapach. Na 9. etapie
udało mu się zwyciężyć. Chyba trochę zapeszyliśmy w
podsumowującym ten odcinek tekście, pisząc, że Roma „może
sobie pozwolić na agresywną jazdę, gdyż praktycznie nie ma już
nic do stracenia”. Okazało się bowiem, że dzień później
stracił już wszystko, czyli dalszy udział w rajdzie. Na 193. km
trasy, czyli dokładnie w tym samym miejscu, gdzie kłopoty miał
Rafał Sonik, Nani Roma wpadł w ogromną dziurę i wielokrotnie
rolował. Auto było na tyle zniszczone, że nie dało się nim dalej
pojechać. Na koła MINI Romy postawił dopiero jadący na końcu
samochodowej stawki Guerlain Chicherit, który na tym etapie znów
walczył z awariami (wspomaganie kierownicy, sprzęgło). Dużo
więcej szczęścia mieli dwaj inni kierowcy MINI ALL4 Racing –
Nasser Al-Attiyah i Orlando Terranova, którzy zajęli 2 czołowe
miejsca w klasyfikacji 10. etapu. Najszybszy już po raz 4. okazał
się Katarczyk, który w ten sposób powiększył swoją dominację
nad 2. w samochodowej stawce Ginielem de Villiers (de Villiers na tym
etapie zajął 5. miejsce ze stratą 4:24 do Al- Attiyaha).
Nasser
Al-Attiyah przyznaje, że szczęście faktycznie mu dopisuje: - To
nie był łatwy dzień. Musiała tu w ostatnim czasie spaść spora
ilość deszczu, który pogłębił dziury na trasie. Właśnie to
spowodowało, że Nani rolował, na szczęście nic mu nie jest. My
jesteśmy tutaj i jestem raczej zadowolony, bo myślę, że
wykręciliśmy całkiem niezły czas. Każdego dnia robimy swoje,
resztą się nie zajmuję. Musimy dotrzeć do mety. Cieszę się, że
tak się to wszystko układa, bowiem prowadzimy w rajdzie od startu w
Buenos Aires. To nie jest wcale łatwe, ale zespół robi świetną
robotę, podobnie Matthieu. Jedynym problemem, jaki mieliśmy, było
urwane koło” – podsumowuje katarski kierowca. 2. miejsce na
etapie zajął Orlando Terranova, ale wystarczyło to jedynie do
utrzymania 19. lokaty w klasyfikacji samochodów. Natomiast 3.
miejsce zdobyte na tym odcinku przez Yazeeda Al-Rajhi pozwoliło mu
nie tylko pozostać na 3. miejscu w samochodowej generalce, ale także
nieco zbliżyć się do de Villiersa.
Na 4. pozycji wśród samochodów wciąż
znajduje się Krzysztof Hołowczyc, który 10. etap ukończył z 7.
czasem. Ponownie awansował zaś Marek Dąbrowski – z 26. na
25.miejsce. Na tym odcinku uzyskał on 19. lokatę. Z 36. czasem
finiszował Piotr Beaupre i on także awansował w samochodowej
generalce – wskoczył z 36. na 34. miejsce.
CIĘŻARÓWKI
Do dominacji zespołu Kamaza w zasadzie
można już przywyknąć. Nie inaczej było na 10. etapie. Dwóch
kierowców tego zespołu – Eduard Nikolaev i Airat Mardeev –
przez trasę z Calamy do Salty szło niemalże „łeb w łeb”. Na
mecie dzielił ich dystans zaledwie 49 sekund, przy czym ponownie
szybszy był Nikolaev, który wygrał ten etap. Po raz 3. zaś
etapowe podium przypadło w udziale Białorusinowi Siarheiowi
Viazovichowi. Po opuszczeniu 8. etapu ten kierowca jednak znajduje
się dopiero w drugiej połowie stawki i mimo tak dobrego wyniku na
etapie 10., spadł on w ciężarowej generalce z 32. na 34. miejsce.
W klasyfikacji ciężarówek podium po tym odcinku pozostaje bez
zmian. Na czele znajduje się Mardeev, wiceliderem jest Nikolaev, zaś
na 3. pozycji utrzymuje się Andrey Karginov, któremu akurat na tym
odcinku się nie poszczęściło, gdyż zajął dopiero 14. miejsce.
Na 5. miejscu w klasyfikacji 10.
odcinka oraz nadal na 10. w ciężarowej generalce widnieje pierwsze
polskie nazwisko – Darka Rodewalda, który pełni funkcję
mechanika w zespole Gerarda de Rooya. Dopiero 28. miejsce na tym
etapie natomiast zajęli dwaj Polacy z Czechem, czyli załoga
Szustkowski / Kazberuk / Skrobanek. To jednak wystarczyło, by jadąca
w polskich barwach Tatra Jamal nie opuściła swojego 18. miejsca w
klasyfikacji ciężarówek.
ETAP 11. Salta - Termas Rio Hondo
Kolejny dzień dakarowych zmagań
powiedzie zawodników z Salty do Termas Rio Hondo. Do gorących
źródeł jednak „lekka kawaleria” i cięższe pojazdy (samochody
i ciężarówki) pojadą różnymi trasami. 11. etap dla
motocyklistów i quadowców będzie stanowił drugą część
drugiego maratonu. Zmierzą się oni na liczącym 357km odcinku
specjalnym, zaś rywalizacja załóg samochodowych i ciężarowych
toczyć się będzie na 194-kilometrowym oesie.
Trasa 11. etapu będzie raczej szybka,
jednak zawodnicy nie powinni się w tej szybkości dekoncentrować,
co jest prawdopodobne przy zmęczeniu spowodowanym 10. dniami
rywalizacji. Na tym odcinku będą oni musieli zwracać uwagę nie
tylko na trasę, ale i na roadbooka. W kokpitach samochodów i
ciężarówek hasłem przewodnim powinna także być czujność, gdyż
wzdłuż drogi rosną liczne drzewa.
AM
fot. Red Bull Content Pool
KLASYFIKACJA GENERALNA PO 10. ETAPIE
Motocykle
1.
Marc Coma (ESP) 38:13.50
2. Paulo Goncalves (PRT) + 7.35
3.Pablo Quintanilla (CHL) + 31.42
...
17. Jakub
Przygoński (POL) + 4:59.14
Quady:
1. Rafał Sonik
(POL) 48:02.07
2. Jeremias Gonzalez Ferioli (ARG) + 2:51.39
3.
Walter Nosiglia (BOL) + 3:44.25
Samochody:
1. Nasser
Al-Attiyah (QAT) 35:19.37
2. Giniel de Villiers (RPA) + 28.22
3.
Yazeed Al-Rajhi (SAU) + 43.08
4. Krzysztof
Hołowczyc (POL) + 1:23.42
…
25. Marek Dąbrowski (POL) +
9:59.05
34 Piotr Beaupre (POL) + 14:07.46
Ciężarówki:
1.
Airat Mardeev (RUS) 36:11.56
2. Eduard Nikolaev
(RUS)+ 13.21
3. Andrey Karginov (RUS) + 42.46
...
10. De
Rooy / Damen / Rodewald + 7:10.04
18. Robin Szustkowski/Jarosław
Kazberuk/Filip Skrobanek + 11:51.24 |