Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.
Tuleje zawieszenia
Bagażniki dachowe
[2015-04-05]
Rajd pełen niespodzianek - podsumowanie Aby Dhabi Desert Challenge
Zakopywanie się, awarie, wywrotki –
to dla wielu zawodników biorących udział w Abu Dhabi Desert
Challenge „chleb” codzienny. Motocykliści, quadowcy i załogi
samochodowe musiały się zmagać z wszechobecnym piaskiem, a także
z upałami, które mocno dawały im się we znaki. Jeśli do tego
dodać burzę piaskową, która uniemożliwiła rozegranie ostatniego
etapu oraz dyskwalifikację lidera samochodowej stawki, to robi się
już całkiem ciekawie. A tak właśnie było na jubileuszowym, 25.
rajdzie Abu Dhabi Desert Challenge. Z tymi warunkami nie uporali się
ubiegłoroczni triumfatorzy, za wyjątkiem Vladimira Vasilieva, który
już po zawodach został ogłoszony zwycięzcą. Całkiem dobrze
natomiast z tym rajdem pełnym niespodzianek poradzili sobie Polacy,
którzy w komplecie dotarli do mety.
Abu Dhabi Desert Challenge był 2.
rundą samochodowego Pucharu Świata FIA, a także inauguracyjną
rundą motocyklowych Mistrzostw Świata FIM i quadowego Pucharu
Świata FIM w Rajdach Cross Country. 5 dni rywalizacji, ponad 2000km,
z czego ponad 1300km to odcinki specjalne.- takie zadanie do
wykonania mieli wszyscy zawodnicy walczący o punkty w tych
klasyfikacjach. Codziennie przemierzali oni po 260-280km oesowych po
pustyni Liwa, która dawała się im we znaki już od pierwszego dnia
zmagań. Szczególnie dużo „nadprogramowej” pracy w trakcie
rajdu miały załogi samochodowe, gdyż znaczna część z nich
zakopywała się w grząskim piasku, a „machanie łopatami”
często kosztowało ich wiele cennych minut. Niektóre załogi miały
na swoim koncie również dachowania – dachował m.in. Stephan
Schott, pilotowany przez mieszkającego w Warszawie Francuza Xaviera
Panseri, lokalny bohater Yahya Al Helei, który brał udział we
wszystkich dotychczasowych edycjach ADDC (jego pilot, Khalid Al
Kendi, trafił do szpitala na obserwację, ale wrócił na trasę), a
także Adam Małysz, który wpadł na zakopane auto Nazareno Lopeza
Motocykliści z kolei często zaliczali
wywrotki (m.in. dość poważnie przewrócił się Kuba Piątek),
niektóre bardzo groźne, jak np. upadek Szweda Tony’ego Landa,
który swój udział w rajdzie zakończył pobytem w szpitalu
(połamane żebra). Natomiast zawodników wszystkich kategorii nękały
także awarie. Motocykliści głównie mieli problemy z silnikami i
elektryką – m.in. Austriak Matthias Walkner czy broniący
zeszłorocznego tytułu Paulo Goncalves, który przez to stracił
szansę na wygraną (nie ukończył 4. etapu), ale zdarzały się
także większe kłopoty, jak np. płonący motocykl Hiszpana z KTM
Warsaw Rally Team, Armanda Monleona. Spłonął też Ford Raptor
słowackiej załogi Juraj Ulrich / Daniela Ulrichova. Wśród aut
najpopularniejszymi awariami były natomiast problemy ze skrzyniami
biegów – już pierwszego dnia z taką awarią borykał się Nasser
Al Attiyah, który stracił przez to 20 minut, które jednak na
kolejnych etapach udało mu się odrobić z nawiązką, natomiast
zwycięzca 1. etapu, Yahya Al. Helei miał podobną przygodę na 40km
przed metą tego odcinka, zaś „nowicjusz” w cross country, szejk
Khalid Al Qassimi, właśnie z takiego powodu musiał wycofać się z
rajdu na 4. etapie (do tego momentu zajmował 5. miejsce).. Z kolei
Yazeed Al Rajhi stracił aż godzinę na 1. etapie przez zepsuty wał
napędowy. Zawodników, w tym zwłaszcza motocyklistów, trapił
także upał panujący podczas rajdu. Szczególnie 3. i 4. etap były
wyjątkowo gorące, bo temperatury w tych dniach sięgały niemal 50
stopni. To skutkowało odwodnieniem zawodników. Grzały się też
maszyny – Jarosław Kazberuk i Robin Szustkowski musieli się z
tego powodu pozbawić dobrodziejstwa klimatyzacji w ich Fordzie
Raptorze. Z kolei w czwartek pogoda sprawiła zawodnikom, a także
organizatorom inną niespodziankę – rozszalała się burza
piaskowa, która uniemożliwiła start helikopterom. Ze względów
bezpieczeństwa organizatorzy zdecydowali się zatem odwołać
ostatni, 5. etap rajdu. Wynikami ostatecznymi 25. edycji Abu Dhabi
Desert Challenge stały się zatem rezultaty uzyskane po 4. etapach.
Spośród motocyklistów z tymi
trudnymi warunkami najlepiej poradził sobie Marc Coma, który w ten
sposób odniósł swoje ósme zwycięstwo w ADDC. W inauguracyjnej
rundzie Mistrzostw Świata FIM w Rajdach Cross Country potwierdził
zatem swoją świetną formę, która również dała mu zwycięstwo
w tegorocznym Rajdzie Dakar. Choć wygrana nie przyszła mu łatwo,
to na mecie nie krył radości ze zwycięstwa: - Jestem bardzo
zadowolony z wyniku. To był świetny rajd, a ja nie popełniłem
żadnego błędu. Z poprzednich lat wiem, jak trudny jest ten rajd,
więc podjęliśmy w zespole kilka dobrych taktycznych decyzji i to
się opłaciło. Motocykl spisywał się świetnie i nie miałem z
nim żadnych problemów. To jest kolejne zwycięstwo dla zespołu, a
dla mnie to ósma wygrana tutaj, więc jestem zachwycony i bardzo
dumny. W drodze do zwycięstwa w Abu Dhabi Comie próbował
przeszkadzać kolega z zespołu KTM, Sam Sunderland. Nie wygrał co
prawda żadnego etapu, ale nie przeszkodziło mu to w nawiązaniu
walki z Hiszpanem. Po 2. etapie to właśnie on dominował w
motocyklowej stawce, jednak ostatecznie uplasował się na 2. miejscu
ze stratą niemal 12 minut do Comy. Nie był jednak tym wynikiem
zawiedziony: - Jeśli jest ktoś, z kim musisz przegrać, to
chcesz, by był to Marc (Coma – red.). On jest świetnym
kierowcą, więc mam nadzieję, że uda nam się wprowadzić 3 KTMy
na podium – mówił po 4. etapie Brytyjczyk. Tak się
rzeczywiście stało, gdyż na 3. pozycji uplasował się kolejny z
„jeźdźców” KTMa, Chilijczyk Pablo Quintanilla. Zajął on 3.
miejsce na dwóch etapach (3. i 4.), zaś na pozostałych dwóch
etapach nie udało mu się wskoczyć na podium. To jednak
wystarczyło, by po kłopotach Paulo Goncalvesa znaleźć się na
podium rajdu (Goncalves wypadł z 2. miejsca, które zajmował po 3.
etapie). Jedynie o etapowe zwycięstwa mieli natomiast okazję
powalczyć Joan Barreda Bort i Matthias Walkner. Spośród 3 polskich
motocyklistów z kolei największe szanse na dobry wynik w Abu Dhabi
Desert Challenge miał ubiegłoroczny Mistrz Świata Juniorów, Jakub
Piątek. Po 1. etapie zajmował on 13., a po 2. etapie 14. lokatę.
Dość groźny upadek na 3. odcinku specjalnym natomiast spowodował,
iż Piątek zakończył go na pokładzie helikoptera medycznego. Nie
kończąc tego odcinka Polak stracił szanse na dobry wynik, jednak
nie poddał się do końca i wystartował do 4. etapu: - Po
wczorajszym upadku nie czułem się najlepiej. Biodro i lewa noga są
bardzo poobijane i naciągnięte. Dlatego ketonal był dzisiaj
niezbędny, żeby w ogóle zwlec się z łóżka. Rehabilitacja
również pomogła, jednak potrzeba czasu, żeby do końca wyleczyć
uraz. Mimo wszystko wystartowałem dzisiaj, nie było łatwo,
mieliśmy 50-stopniowy upał, ale najważniejsze, że jestem na mecie
– mówił po 4. etapie Jakub Piątek, który mimo tych
dolegliwości, ukończył go na 16. pozycji. Ostatecznie rajd
ukończył na 42. miejscu w klasyfikacji łącznej motocykli i
quadów, zaś wśród samych motocyklistów był 37. Pozostali dwaj
polscy motocykliści – Paweł Stasiaczek i Maciej Berdysz –
znaleźli się w trzeciej dziesiątce klasyfikacji: Berdysz był
26.(22. wśród motocykli), Stasiaczek 27 (23. w stawce
motocyklistów).
W dość skromnej, bo liczącej
zaledwie 8 zawodników stawce quadowej, rywalizującej w Abu Dhabi o
pierwsze punkty w klasyfikacji Pucharu Świata FIM w Rajdach Cross
Country, zdecydowanym faworytem był Rafał Sonik. To właśnie Polak
zwyciężył w ubiegłorocznym ADDC, a także triumfował w całym
pucharowym cyklu, dodatkowo zaś wygrał tegoroczny Rajd Dakar.
Zamiana jego standardowego quada – Yamahy Raptora – na Hondę
TRX, którą wystartował w Abu Dhabi, okazała się jednak
nienajlepszym rozwiązaniem. Sonik bowiem już od pierwszego etapu
borykał się z awariami: - Podczas tego rajdu tylko jeden dzień
miałem bez problemów technicznych (3. etap – red.). Złapałem
tempo i byłem najszybszy. Liczyłem, że po wczorajszej walce z
napędem, skrzynią biegów i silnikiem, dziś poczuję trochę
przyjemności z jazdy - opowiadał po rajdzie o swoich kłopotach
Rafał Sonik. Przez większość rajdu musiał on „gonić”
swojego największego rywala, Katarczyka Mohammeda Abu Issę, który
został zwycięzcą tegorocznego ADDC. Niemniej Polak i tak może
mówić o szczęściu, gdyż dzięki odwołaniu 5. etapu w ogóle
znalazł się na mecie. Na asfaltowej dojazdówce, którą zawodnicy
musieli pokonać w ostatnim dniu rajdu, jego quad bowiem ostatecznie
odmówił posłuszeństwa (silnik „pluł” olejem), a do mety
Sonika doholował Kamil Wiśniewski. 2. miejsce, które przypadło w
udziale Polakowi, mimo wszystko pozostawiło pewien niedosyt, który
Sonik ma zamiar zrekompensować sobie w kolejnej rundzie Pucharu –
Sealine Rally w Katarze: - Powtarza się sytuacja sprzed dwóch
lat, kiedy Mohammed wygrał ze mną w Abu Dhabi Desert Challenge.
Potem jednak ja wygrałem w Katarze i odwróciłem losy Pucharu
Świata, zdobywając trofeum. Mam nadzieję, że tak będzie i w tym
roku – optymistycznie spogląda w przyszłość Rafał Sonik.
Natomiast Abu Issa na razie jest zadowolony ze swojej drugiej
wygranej w ADDC: - Naprawdę się cieszę, że wygrałem w swojej
kategorii. Rajd był miłym wyzwaniem i fajnie było być wśród
piasku. To mój „domowy” i mój ulubiony typ terenu. Przez
pierwsze dwa dni cisnąłem, a przez kolejne etapy „podróżowałem”.
Byłem bardzo zadowolony ze zwycięstwa na moim ulubionym etapie
„Nissan”. Szkoda, że odwołano dzisiejszy etap, bo czekałem na
triumfalny wjazd do Abu Dhabi – komentował swoje zwycięstwo
młody Katarczyk. Abu Issa okazał się na pustyni poza zasięgiem
rywali – Sonika pokonał o niemal 25 minut, a kolejne niespełna 5
minut stracił Nelson Augusto Sanabria. Paragwajczyk przez pół
rajdu (2. i 3. etap) dominował nad borykającym się z awariami
Polakiem, zajmując 2. lokatę, jednak „rzutem na taśmę” na
ostatnim etapie Sonik ostatecznie go pokonał, a Sanabria musiał się
zadowolić najniższym stopniem podium. Tuż poza podium natomiast
znalazł się drugi z Polaków w quadowej stawce, Kamil Wiśniewski.
Ma on na swoim koncie zwycięstwo w quadowym Pucharze Świata FIM w
Rajdach Baja, jednak w tegorocznym Abu Dhabi Desert Challenge
zadebiutował on w bardziej prestiżowym cyklu Pucharu Świata FIM w
Rajdach Cross Country. 4. lokata w pierwszej rundzie tego cyklu dla
debiutanta jest całkiem niezłym wynikiem, Kamil Wiśniewski może
więc być zadowolony.
Abu Dhabi Desert Challenge dla załóg
samochodowych był już 2. rundą Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross
Country. Po tym, jak wielu czołowych zawodników „odpuściło”
Baja Russia, w Emiratach stawiła się cała światowa elita. Ta
runda bowiem była podwójnie punktowana. Chrapkę na swoje piąte
zwycięstwo w tym roku mieli Nasser Al Attiyah i Matthieu Baumel,
którzy w ADDC wystartowali MINI All4 Racing. Na 1. etapie tej
załodze szczęście nie dopisało, gdyż awaria skrzyni biegów
kosztowała ich 20 minut straty, jednak do mety tego odcinka dotarli
z 4. czasem, tracąc do zwycięzcy, którym był Yahya Al Helei
pilotowany przez Khalida Al Kendi (Nissan Patrol), zaledwie niecałe
5 minut. Już następnego dnia tę stratę odrobili, wychodząc na
prowadzenie w rajdzie. Na kolejnych etapach swoją przewagę nad
pozostałymi zawodnikami jeszcze powiększali, wygrywając w sumie 3
z 4 odcinków specjalnych. Po 4 etapach ich dominacja nad 2. w stawce
Vladimirem Vasilievem i Konstantinem Zhiltsovem (MINI All4 Racing)
wynosiła prawie 20 minut. Al Attiyah, który triumfował w Abu Dhabi
w 2008 roku, bardzo się cieszył z powtórzenia tamtego wyniku. Nie
cieszył się jednak długo, gdyż po końcowym badaniu technicznym
zapadła decyzja o wykluczeniu załogi Al Attiyah / Baumel.
Kontrolerzy techniczni wykryli bowiem, iż skok przedniego
zawieszenia był o kilka milimetrów większy od regulaminowego.
Przyznali jednak, że nie było to świadome działanie załogi,
mające na celu zwiększenie ich przewagi nad rywalami, a
nieprawidłowości wynikły po prostu z szybkiej jazdy. Mimo to
władze rajdu zdecydowały o wykluczeniu załogi z rajdu, odbierając
im tym samym zwycięstwo i komplet pucharowych punktów: - Jestem
zawiedziony decyzją, jaka została podjęta, ale szanuję władze
rajdu. Władze rajdu natomiast rozumieją, że to, co się stało,
nie dało nam żadnej przewagi, więc moim zdaniem kara w tym
przypadku jest zbyt surowa – mówił rozgoryczony Katarczyk.
Zespół jednak odwołał się od tej krzywdzącej decyzji i czeka na
ostateczne rozstrzygnięcie. Vladimir Vasiliev, który dzięki tej
decyzji został oficjalnym zwycięzcą rajdu, na mecie przyznał, że
swoją wygraną zawdzięcza Al Attiyahowi, nie tylko ze względu na
jego wykluczenie z rajdu: - Bardzo dużo się nauczyliśmy, w
szczególności od Nassera, za którym wciąż i wciąż jechaliśmy
przez wydmy. To było dla nas niezwykle ważne. Na 2. pozycji w
oficjalnej klasyfikacji znalazł się kolejny kierowca MINI All4
Racing, Erik Van Loon, pilotowany przez Woutera Rosegaara. Holender
był zadowolony ze swojego wyniku, a rajd mu się tak podobał, że
żałował, że skończył się przed czasem. Van Loon jednak mógł
być raczej pewien swojego miejsca na podium, w przeciwieństwie do
nowego w zespole X-raid Brytyjczyka Harry’ego Hunta, którego
pilotował doświadczony pilot X-raidu, Andreas Schulz, który po
wykluczeniu Al Attiyaha wskoczył na 3. pozycję. O to miejsce toczył
się bowiem zacięty bój. Pretendentami do tej lokaty byli m.in.
debiutujący w cross country Khalid Al Qassimi (Toyota Hilux
Overdrive) czy weteran ADDC, Yahya Al Helei. Ich problemy dały równo
jadącemu Huntowi ostatecznie miejsce na najniższym stopniu podium.
Al Qassimi może jednak mimo wszystko swój debiut za kierownicą
terenówki zaliczyć do udanych, gdyż pokazał, że jest w stanie
konkurować ze światową czołówką. Tego samego chciał też
dowieść Al Helei, który zainwestował milion dirhemów
(równowartość miliona złotych) w przebudowę swojego Nissana
Patrola z klasy T2 do T1. Chciał udowodnić, że to jednak nie grube
pieniądze wydawane przez wielkie zespoły decydują o wynikach w
rajdzie, a umiejętności kierowcy. Rzeczywiście pokazał to na 1.
etapie, który wygrał, natomiast dalsze kłopoty, w tym dachowanie,
przekreśliły jego szanse na dobry wynik (zajął 25. miejsce). Z
kolei klasę pokazały polskie załogi, startujące w Abu Dhabi
Desert Challenge. Całkiem dobrze – mimo dachowania i innych
przygód – spisał się debiutujący za sterami MINI All4 Racing
Adam Małysz, którego tradycyjnie pilotował Rafał Marton. Ta
załoga zajęła 7. miejsce, uzyskując swoje pierwsze w tym sezonie
pucharowe punkty: - Mam pewien niedosyt, bo jeszcze dzisiaj była
jeszcze szansa na fajne ściganie. Niestety, ostatni etap został
odwołany z powodu złych warunków atmosferycznych. Mgła i burza
piaskowa, czyli wszystko w jednym – takie rzeczy w tej części
świata nie zdarzają się często. Szkoda tylko tego wczorajszego
pecha, bo straciliśmy mnóstwo cennych minut – pozycja byłaby na
pewno lepsza. Ale cóż, świat kręci się dalej, a my idziemy do
przodu. Kolejny rajd już pod koniec kwietnia, więc jesteśmy w
pełni zmobilizowani i gotowi do rywalizacji – komentował swój
start w ADDC Małysz.
Natomiast bardzo zadowoleni ze swojego
„występu” a Abu Dhabi są Marek Dąbrowski i Jacek Czachor,
którzy uplasowali się na 5. miejscu dzięki „czystej” jeździe:
- Chcieliśmy przejechać rajd nie rozbijając samochodu i bez
czasochłonnego kopania na wydmach. Można powiedzieć, że plan
wykonaliśmy w 100 procentach. Jedyne, co nas zaniepokoiło na trasie
to wczorajsza usterka, która pozbawiła nas dobrego miejsca w
klasyfikacji generalnej. Brakuje nam jeszcze prędkości, nad czym
będziemy pracować przed startem w kolejnej rundzie –
komentował Jacek Czachor. - Najważniejsze, że po długiej
przerwie razem przejechaliśmy długi rajd. To dla nas ważny element
przygotowań w kontekście całego sezonu. Ostatecznie zajęliśmy
piąte miejsce. Na początku zawodów mogliśmy tylko marzyć o
takiej lokacie. Przed nami kolejne rundy eliminacji, od jutra
zaczynamy przygotowania do Sealine Cross Country Rally - dodał
zadowolony Marek Dąbrowski. Warto podkreślić, że dla tej załogi
był to już drugi tegoroczny start w Pucharze Świata – panowie
brali udział także w 1. rudzie tego cyklu, Baja Russia, którą
ukończyli na 9. miejscu. Również dwie rundy ma już na swoim
koncie Miroslav Zapletal, którego tradycyjnie pilotował Polak
Maciej Marton. Ta runda jednak była dla nich mało szczęśliwa,
gdyż zajmując 18. lokatę nie „załapali” się na kolejne
pucharowe punkty.
Po raz pierwszy w Pucharze Świata FIA w Rajdach
Cross Country terenówką wystartowali natomiast Jarosław Kazberuk i
Robin Szustkowski. Abu Dhabi Desert Challenge był dla nich „testem”
za sterami Forda Raptora klasy T2. W tej klasyfikacji zajęli oni 6.
pozycję: - Przyjechaliśmy tu głównie po naukę. Dopiero
oswajamy się z naszym Fordem Raptorem, który przeszedł tu pierwszy
poważny test. Poznaliśmy jego słabe i mocne strony, a mechanicy
dowiedzieli się, nad czym muszą jeszcze pracować. Widzę ogromny
potencjał w tym samochodzie i bardzo mnie to cieszy w perspektywie
kolejnych, zbliżających się rund Pucharu Świata FIA –
opowiadał Robin Szustkowski. Z kolei w tej klasie w Abu Dhabi
bezkonkurencyjny okazał się jadący Nissanem Patrolem Mansour Al
Helei, syn Yahya Al Helei, „ratując” w ten sposób honor rodziny
w niezbyt udanym dla jego ojca rajdzie.
Motocykliści, quadowcy i załogi
samochodowe niewiele będą mieć czasu na odpoczynek po pełnym
niespodzianek Abu Dhabi Desert Challenge, gdyż już 19. kwietnia
startuje Sealine Cross Country Rally w Katarze. Również ten rajd
będzie rozgrywany jako runda Mistrzostw Świata FIM, quadowego
Pucharu Świata FIM oraz Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country.
AM
fot.: Red Bull Content Pool, Lotto Team
WYNIKI ABU DHABI DESERT CHALLENGE:
MOTOCYKLE 1.
Marc Coma (E) KTM 450 14:49.05
2. Sam
Sunderland (GB) KTM 450 +11.55
3. Pablo Quintanilla (RCH) KTM 450
+20.16
4. Ruben Faria (P) KTM 450 +28.01
5. Ricky Brabec (USA)
Honda CRF 450 Rally +34.17
6. Mohammad al-Balooshi (UAE) KTM 450
+44.48
7. Juan Carlos Salvatierra (BOL) KTM 450 +1:03.06
8.
Matthew Hart (AUS) KTM 450 +1:13.15
9. José Cornejo (RCH) Suzuki
RMZ 450X +1:13.31
10. David McBride (GB) KTM 450 +1:17.35
… 22. Maciej
Berdysz (PL) KTM 450 +5:45.36
23. Paweł Stasiaczek (PL) KTM 450
+5:58.57
… 37. Kuba
Piątek (PL) KTM 450 +35:35.53
PUNKTACJA
MISTRZOSTW ŚWIATA 1. Coma 20, 2.
Sunderland 17, 3. Quintanilla 15, 4. Faria 13, 5. Brabec 11, 6.
al-Balooshi 10
PUNKTACJA
PUCHARU ŚWIATA 1. Abu-Issa 20, 2. Sonik
17, 3. Sanabria 15, 4. Wiśniewski 13, 5. Koolen 11
SAMOCHODY 1.
Vladimir Vasiliew/Konstantin Zhiltsov (RUS) Mini All4 Racing
14:52.48
2. Erik van Loon/Wouter Rosegaar (NL) Mini All4 Racing
+20.15
3. Harry Hunt/Andreas Schulz (GB/D) Mini All4 Racing
+50.48
4. Yazeed Al Rajhi/Timo Gottschalk (SA/D) Toyota Hilux
+1:34.13
5. Marek Dąbrowski/Jacek Czachor (PL) Toyota Hilux
+1:49.53, 7.
6. Orlando Terranova/Bernardo Graue (RA) Mini All4
Racing +2:07.01
7. Adam Małysz/Rafał Marton (PL) Mini All4
Racing +2:18.19
8. Ahmed al-Fahim (UAE) Polaris RZR 1000 +3:07.30
(1. T3)
9. Ali al-Ketbi/Javid Waris (UAE) Nissan Patrol
+3:58.44
10. Mohammed Gulzar/Patrick McMurren (UAE) Polaris RZR
1000 +4:07.58 (2. T3)
...
18. Miroslav Zapletal/Maciej Marton
(CZ/PL) H3 Evo +12:33.02
… 31. Robin
Szustkowski/Jarek Kazberuk (PL) Ford Raptor +46:19.44 (6.
T2)
PUNKTACJA
PUCHARU ŚWIATA 1.
Vasiliev 81, 2. Van Loon 52, 3. Hunt 32, 4. Suominen 30, 5. Al Rajhi
24, 6. Dąbrowski 22, 7. Varela 16, Terranova 16, 9. Małysz 12,
Zapletal 12.