Zakończony właśnie Pharaons Rally
dla polskich kibiców był mieszanką radości i smutku. Zdecydowanie
najlepszą wiadomością było bowiem pierwsze zwycięstwo w
Mistrzostwach Świata FIM młodego motocyklisty Jakuba Piątka. Na
bardzo dobrym, 4. miejscu swój udział w egipskim rajdzie zakończyła
załoga Marek Dąbrowski / Jacek Czachor, która tym samym wskoczyła
na 3. lokatę w aktualnej klasyfikacji Pucharu Świata FIA. O pechu
natomiast może mówić polski quadowy mistrz Rafał Sonik, który
przez awarię i wypadek uplasował się „dopiero” na 2.miejscu w
Pharaons Rally, jak również w Pucharze Świata FIM. Najmniej mile
swój debiutancki start w tym rajdzie będzie wspominał Adam Małysz,
pilotowany przez Xaviera Panseri, któremu dachowanie uniemożliwiło
ukończenie zawodów. Co ciekawe, żadnemu z ubiegłorocznych
triumfatorów Rajdu Faraonów nie udało się obronić tytułów.
„Pustynne lisy” jednak nie zawiodły.
MOTOCYKLE
Pod nieobecność w Egipcie światowej
czołówki motocyklistów z fabrycznych zespołów KTM i Hondy, można
się było spodziewać, że walka o podium w Pharaons Rally toczyć
się będzie między trzema zawodnikami, prezentującymi zbliżony
poziom – Jakubem Piątkiem, Mohammedem Al-Balooshi i Juanem
Carlosem „Chavo” Salvatierrą. Trudno było wskazać
zdecydowanego faworyta wśród nich, jednak pewne było, że stoczą
oni ze sobą zacięty bój. Tak też się stało. Po pierwszym etapie
liderem rajdu został Al-Balooshi, jednak polski motocyklista
systematycznie deptał mu po piętach. Na 4., przedostatnim etapie to
właśnie Piątek objął prowadzenie, które na ostatnim odcinku
przypieczętował etapowym zwycięstwem.
To pierwsza wygrana
24-letniego Jakuba Piątka w rajdzie będącym rundą Mistrzostw
Świata FIM w Rajdach Cross Country. Dzięki temu Polak nie tylko
jest aktualnym liderem klasyfikacji Juniorów, ale także został
wiceliderem całej stawki Mistrzostw: - Sam nie wierzę, jak to
wszystko się potoczyło. Przyjechałem do Egiptu jako debiutant,
miałem uczyć się pustyni i szlifować formę przed kolejnymi
rundami. Realnie oceniałem swoje szanse na pierwszą trójkę, ale
nie zakładałem, że będę świętował triumf w zawodach rangi
mistrzowskiej. Cieszę się, bo doświadczenie zdobyte we
wcześniejszych rajdach zaczyna procentować. W Abu Zabi i Katarze
były odcinki, kiedy radziłem sobie bardzo dobrze, a Rajd Faraonów
pokazał, że stać mnie na równą i płynną jazdę. Chciałbym
podziękować całej ekipie ORLEN Team, która zapewnia mi komfortowe
warunki rozwoju. Na co dzień mam możliwość tworzyć najlepszy
zespół w Polsce i współpracować z tak utytułowanymi
zawodnikami, jak Marek Dąbrowski i Jacek Czachor, którzy na każdym
kroku służą pomocą. To bezcenne wsparcie dla każdego młodego
zawodnika – cieszył się na mecie w Kairze Piątek. Warto
dodać, że jest on drugim po Marku Dąbrowkim polskim motocyklistą,
któremu udało się stanąć na najwyższym stopniu podium rajdu z
cyklu Mistrzostw Świata FIM. Z kolei w ubiegłym roku ta sztuka
udała się Boliwijczykowi „Chavo” Salvatierra, który triumfował
właśnie w poprzedniej edycji Pharaons Rally. Tym razem aż do 3.
etapu utrzymywał się on na 3. pozycji, zaś po nawigacyjnym błędzie
Mohammeda Al-Balooshi na 4. etapie awansował na 2. lokatę ze stratą
2:38 do Piątka, a na ostatnim etapie tę pozycję utrzymał,
finalnie tracąc do Polaka 3:19. Natomiast pochodzący z Emiratów
Mohammed Al-Balooshi, którzy ostatecznie stanął na najniższym
stopniu podium, może mówić o wyjątkowym pechu, jaki spotkał go w
kraju piramid. Miał on bowiem realną szansę na swoje pierwsze
zwycięstwo w rajdzie rangi Mistrzostw Świata FIM, bowiem
zwyciężając pierwsze 3 etapy rajdu był liderem motocyklowej
stawki, mając niemal 5,5 minuty przewagi nad Piątkiem i prawie 12
minut nad Salvatierrą. Na 4. etapie po nawigacyjnym błędzie spadł
na 3. miejsce, jednak od Polaka dzieliły go tylko nieco ponad 3
minuty, a od Boliwijczyka zaledwie 26 sekund. Do ostatniego etapu
rajdu wystartował zatem wciąż pełen nadziei na poprawę tego
wyniku, natomiast los się obrócił całkowicie przeciwko niemu. Tuż
przed CP1 jego motocykl zaczął szwankować, a chwilę później
całkowicie odmówił współpracy: - Na początku rajdu
znajdowałem się na przedzie, ale potem, 9km od strefy tankowania,
miałem problem: mój drugi zbiornik paliwa nie działał. Próbowałem
rozwiązać problem i udało mi się przejechać jeszcze 4km, ale na
5km przed CP motocykl znów stanął. Zdecydowałem się go pchać i
się nie poddawać… Zatem pchałem ten bardzo ciężki motocykl…
Pchałem, jakby miało nie być jutra… W końcu skoro nie wygrałem,
starałem się uzyskać najlepszą pozycję, jaką mogłem: to było
3. miejsce, jestem więc z tego zadowolony – opowiadał o
swoich przygodach Mohammed Al-Balooshi. Na metę 5. etapu dotarł on
ostatecznie z ponad półtoragodzinną stratą do Piątka, zaś w
„generalce” nawet aż taki dystans wystarczył, by Al-Balooshi
mógł stanąć na podium. Również 3.miejsce zajmuje on w
klasyfikacji Mistrzostw Świata FIM w Rajdach Cross Country, tracąc
do aktualnego wicelidera, Jakuba Piątka, zaledwie 1 punkt, co
oznacza, że podczas kolejnych rund można będzie się ponownie
spodziewać zaciętej walki pomiędzy tymi zawodnikami.
QUADY
Po raz trzeci pustynną batalię o
dominację w quadowym Pucharze Świata FIM w Rajdach Cross Country
stoczyli ze sobą Rafał Sonik i Mohammed Abu-Issa. W Abu Dhabi to
Katarczyk był górą, zaś w Katarze dominował Polak, co zrównało
ich na prowadzeniu w pucharowej klasyfikacji. W Egipcie natomiast
ponownie Abu-Issa stanął na najwyższym stopniu podium, zaś Sonik,
borykający się z kłopotami, tym razem musiał mu ustąpić. Na 1.
etapie to młody Katarczyk okazał się szybszy, jednak nałożona na
niego 12-minutowa kara za przekroczenie prędkości w strefie z
ograniczeniem zepchnęła go za Polaka. Dzień później Abu-Issa
odrobił ponad połowę tej kary, zaś jego strata do Sonika w
„generalce” stopniała do zaledwie półtorej minuty. Z kolei 3.
dzień zmagań przyniósł odwrócenie ról i to nasz Mistrz okazał
się szybszy i wyszedł na prowadzenie wśród quadów, choć nie
obeszło się bez przygody – Polak na jednym z zakrętów w chmurze
kurzu wypadł z trasy i ratując się przed uderzeniem w górę
kamieni „wystrzelił w niebo”, zaliczając upadek. Jakby tego
było mało, sędziowie postanowili „oddać” Abu-Issie czas
stracony na poszukiwanie źle oznaczonego waypointa, co ostatecznie
dało katarskiemu quadowcowi kolejne etapowe zwycięstwo i utrzymanie
ponad 4-minutowej przewagi nad Sonikiem w „generalce”. 4. etap
natomiast okazał się dla Polaka jeszcze bardziej pechowy –
zaliczył kolejną „rolkę”, a na dodatek popełnił błąd
nawigacyjny, a w jego quadzie zepsuł się amortyzator skrętu. To
spowodowało, iż na dzień przed końcem rajdu Mohammed Abu-Issa
uzyskał dość bezpieczną 12-minutową przewagę nad Sonikiem,
którą w ostatnim dniu Polakowi udało się zmniejszyć do 7:47
dzięki wygranemu etapowi.
To jednak jego rywal stanął na
najwyższym podium Pharaons Rally oraz objął prowadzenie w
klasyfikacji Pucharu Świata FIM (ma obecnie 5 punktów przewagi): -Moja jazda była konsekwentna i sprawiająca dużo przyjemności.
Zdobyłem dużo bardzo cennego doświadczenia, co jest dla mnie
niezwykle ważne. Ten rajd jest dobrym przygotowaniem do Dakaru. Dużo
się nauczyłem i jestem zadowolony z wyniku – komentował na
mecie w Gizie Mohammed Abu-Issa. Polski quadowiec również ma powody
do radości, gdyż mimo problemów zajął świetne 2. miejsce, choć
dla Sonika „drugi to pierwszy przegrany”: - Czasem bywa tak,
że rajd ma pięć etapów i ponad 1000 km, a dopiero ostatniego dnia
oes układa się po naszej myśli. Dziś z powodu nieprecyzyjnej
nawigacji straciłem tylko dwie minuty, poza tym nie zrobiłem
żadnego błędu. Dużą część trasy jechałem na maksymalnej
prędkości, ale choć dogoniłem Mohameda nie udało mi się już
zostawić go w tyle, bo nasze quady mają niemal identyczne
możliwości. Nie wygrałem, ale mam satysfakcję, bo wyciągnąłem
kolejną naukę z tego rajdu i przypieczętowałem to zwycięstwem
ostatniego dnia. Nie smuci mnie drugie miejsce, bo w każdej wojnie
jest wiele bitew i nie wszystkie można wygrać. Najważniejsze to
być zwycięzcą na mecie sezonu. Już dziś jestem optymistycznie
nastawiony przed drugą połową sezonu. Nie jestem zmęczony. Jako
długodystansowiec, mógłbym w zasadzie jeszcze dziś jechać
kolejne kilkaset kilometrów i tak przez kilka kolejnych dni –
mówił z optymizmem Rafał Sonik.
Polski quadowiec liczy na rewanż
w Sardegna Rally Race, który startuje już 6. czerwca. Będzie to
pierwsza europejska rozgrywka Pucharu, być może więc szczęście
dopisze tym razem Europejczykowi – przypomnijmy, iż ubiegłoroczne
zmagania w Sardynii padły właśnie łupem Rafała Sonika. Pierwsze
punkty w tegorocznym Pucharze Świata FIM zdobył natomiast w Egipcie
Francuz Antoine Lecomte. Nie nawiązywał on walki z dwoma liderami
rajdu, jednak spokojnie i pewnie zmierzał po podium Pharaons Rally.
Na wszystkich pięciu etapach rajdu to właśnie do niego należały
3. czasy, co finalnie dało mu również 3. miejsce wśród
quadowców. Od zwycięzcy rajdu dzieliła go co prawda aż ponad
5-godzinna strata, ale jeszcze większą „przepaść”, bo aż
ponad 19 godzin, wypracował on sobie nad zajmującym 4. lokatę
Egipcjaninem Naderem El Khayyatem. Tylko tej czwórce quadowców
udało się dotrzeć do mety wśród piramid – do Gizy nie
dojechało bowiem hiszpańskie małżeństwo Covadonga Suarez
Fernandez i Eduardo Marcos Echaniz.
SAMOCHODY
Rywalizacja załóg samochodowych w
Pharaons Rally nie przyniosła większych niespodzianek. Po raz
kolejny triumfował „Książę Pustyni”, Nasser Al-Attiyah,
pilotowany przez Matthieu Baumela. Ta załoga od początku roku
wygrywa wszystkie rajdy, w jakich bierze udział (za wyjątkiem Abu
Dhabi, gdzie zwycięstwo zostało im odebrane, zaś wciąż nie ma
rozstrzygnięcia w kwestii ich odwołania od tej decyzji). Ponownie
katarsko-francuski duet jadący MINI All4 Racing udowodnił, że nie
tylko szybkość, ale przede wszystkim taktyka liczy się w rajdach,
bowiem fenomenalnemu strategowi Al-Attiyahowi i jego świetnemu
nawigatorowi Baumelowi do wygranej w Rajdzie Faraonów wystarczyło
zaledwie jedno zwycięstwo etapowe, w dodatku uzyskane dopiero w
przedostatnim dniu zmagań. Co ciekawe, Al-Attiyah wywalczył sobie
prowadzenie już 2. dnia rajdu i nie oddał go aż do końca. Na
ostatnim etapie, mając w zapasie 10 minut przewagi nad zajmującym
2. miejsce Vasilievem i prawie 11 minut nad 3. w stawce Yazeedem
Al-Rajhi, mógł sobie pozwolić na spokojną jazdę: - Dziś była
łatwa gra. Kontrolowaliśmy rajd i nie popełniliśmy żadnego
błędu. To był fajny i szybki etap, ale ostatecznie średnia
prędkość była bardzo wysoka podczas całego rajdu. Uwielbiam ten
rajd, uwielbiam wracać do Egiptu i oczywiście uwielbiam wygrywać.
Rajd Faraonów ma dobrą renomę i mamy tu dobrych kierowców, więc
świetnym uczuciem jest wygrać w tym rajdzie i świętować pod
piramidami. Mieliśmy dobrą strategię od początku, a od drugiego
dnia prowadziliśmy, więc jestem zadowolony – mówił
świętujący swoje kolejne zwycięstwo Nasser Al-Attiyah. Jego
radość jest tym większa, że w ubiegłym roku zajął w Egipcie 2.
miejsce, ustępując młodemu Saudyjczykowi, Yazeedowi Al-Rajhi.
Tym
razem Al-Rajhi i jego pilot Timo Gottschalk musieli się zadowolić
2. lokatą, o którą, mimo 3 zwycięstw etapowych, wcale nie było
łatwo. Do końca rajdu jadący Toyotą Hilux Overdrive Al-Rajhi i
Gottschalk walczyli z Vladimirem Vasilievem i Konstantinem Zhiltsovem
w MINI All4Racing. Po przedostatnim etapie to Rosjanie byli górą,
jednak ostatecznie ubiegłoroczny zwycięzca Pharaons Rally pokonał
lidera Pucharu Świata: - Planowaliśmy dogonić Vasilieva i po
30km zobaczyliśmy jego kurz. Jednak wtedy, na 35. kilometrze,
złapaliśmy kapcia i straciliśmy trochę czasu. Cisnąłem, by znów
go dogonić, a potem jechaliśmy razem między wydmami. Minąłem go
tuż za wydmami i zostawiłem za sobą. To był fajny rajd,
zdobyliśmy więcej doświadczenia, które przyda nam się w
przyszłości – mówił na mecie Yazeed Al-Rajhi. To on wygrał
ostatni etap rajdu i tym samym zepchnął Vasilieva i Zhlitsova na 3.
pozycję. Vasiliev nadal dzierży palmę pierwszeństwa w
klasyfikacji Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country, jednak jego
przewaga zarówno nad Al-Attiyahem (2. miejsce) oraz Al-Rajhim (3.
miejsce) coraz bardziej topnieje.
Po Pharaons Rally na 3. miejsce w
klasyfikacji pucharowej, ex aequo z Al-Rajhim, awansowała polska
załoga w składzie Marek Dąbrowski i Jacek Czachor (Toyota Hilux
Overdrive). Panowie jechali równym tempem w okolicach 5.-6. miejsca,
natomiast rajd finalnie ukończyli na 4. pozycji: - Zajęliśmy
czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej, z czego jesteśmy bardzo
zadowoleni. Przez cały rajd jechaliśmy płynnie i trzymaliśmy
równe tempo, a co najważniejsze, obyło się bez większych
niespodzianek na trasie. Co prawda, dzisiaj pod koniec etapu
przytrafiło nam się kopanie, ale raz na trzy rajdy możemy
odkopywać auto, najważniejsze, żeby nie tracić kontaktu z
czołówką – mówił na mecie Marek Dąborowski. Nieco im się
do tego wyniku przysłużyło niepowodzenie Adama
Małysza, który debiutował w Pharaons Rally, a w dodatku
współpracował z nowym pilotem, Xavierem Panseri.
W początkowej
części rajdu ta załoga pokazała świetne tempo, kończąc dwa
pierwsze etapy na 3.miejscu, jednak dachowanie na przedostatnim
odcinku wyeliminowało ich z rajdu: - Na 180-tym kilometrze
uderzyliśmy w skałę, co skończyło się dachowaniem. Bardzo
chciałem jechać dalej, ale niestety nie było takiej możliwości...
Szkoda, bo szło nam naprawdę nieźle i wyglądało na to, że
powalczymy o wysokie miejsce. Ten sport jednak niesie ze sobą dużo
ryzyka i czasem zdarzają się tego typu nieprzyjemne sytuacje –
komentował Adam Małysz.
Wypadnięcie Małysza i Panseriego z gry
umożliwiło także awans czesko-polskiej załodze Miroslav Zapletal
/ Maciej Marton (Hummer H3 Evo VII), która w klasyfikacji rajdu
znalazła się tuż za Dąbrowskim i Czachorem, na 5. pozycji. Na
ostatnim etapie obu tym załogom udało się nie tylko „wykorzystać”
niepowodzenie Małysza i Panseriego, ale także prześcignąć
brazylijską załogę Reinaldo Varela / Gustavo Gugelmin, która po
4. etapie zajmowała 4. miejsce (ostatecznie Brazylijczycy w Hiluxie
ukończyli rajd na 6. pozycji). Tuż za nimi znalazła się ostatnia
z załóg X-raidu, Erik Van Loon i Wouter Rosegaar. Holendrzy tym
razem pojechali nieco spokojniej niż zwykle, być może mając w
pamięci „rolkę”, która przydarzyła im się podczas Sealine
Cross Country Rally, przez co katarskiej rundy Pucharu Świata FIA
nie udało im się ukończyć. W pierwszej dziesiątce Pharaons Rally
znaleźli się także: Kazachowie Yuriy Sazonov i Arslan Sakhimov
(Hummer H3 Evo), Węgrzy Balazs Szalay i Aladar Lakloth (Opel Mokka)
oraz Peruwiańczyk Raul Orlandini pilotowany przez Hiszpana Eduardo
Blanco, jadący Hiluxem. Te wszystkie załogi również
punktowały w klasyfikacji Pucharu Świata.
Po Pharaons Rally na kilka miesięcy
zawodnicy cross country będą mogli odpocząć od pustyni.
Motocyklistów i quadowców najbliższe spotkanie z wszechobecnym
piaskiem czeka na początku września podczas Atacama Rally w Chile,
zaś ze swoimi kolegami w samochodach spotkają się oni na kolejnym
pustynnym starciu w październikowym OiLibya Rally w Maroko. Już w
pierwszy weekend czerwca stawka Mistrzostw i Pucharu Świata FIM z
kolei zmierzy się po raz pierwszy w tym roku z europejskimi trasami
Sardegna Rally Race we Włoszech. Z kolei załogi samochodowe biorące
udział w rywalizacji o Puchar Świata FIA czeka zasłużony
odpoczynek aż do 25. czerwca, kiedy to rozpocznie się Italian Baja.
AM
fot. Orlen Team, Red Bull
WYNIKI
MOTOCYKLE
1.
Jakub Piątek (PL) KTM 450 17:44.59
2. Juan
Carlos Salvatierra (BOL) KTM 450 +3.19
3. Mohammed Al-Balooshi
(UAE) KTM 450 +1:36.04
4. Andrea Gaggiani (I) KTM 450 +2:27.25
5.
Anastasiya Nifontova (RUS) Husqvarna FE 450 +3:39.47
6. Alvis
Lecis (LV) KTM 500 EXC +5:17.17
7. Tommaso Biondi (I) KTM 690
Rally +10:59.17
8. Cesare Francolini (I) KTM 500 EXC +32:17.34
9.
Leonardo Savini (I) Yamaha WR 450F +59:51.59
10. Enrico Zoffoli
(I) Yamaha WR 450 +61:46.53
PUNKTACJA
MISTRZOSTW ŚWIATA FIM
1. Coma 56, 2. Piątek 42, 3.
Al-Balooshi 41, 4. Sunderland 36, 5. Salvatierra
35, 6. Quintanilla 33, 7. Barreda Bort 30, 8. Nifontova 25, 9.
Gonçalves 23, 10. Faria 19.
QUADY
1.
Mohammed Abu-Issa (Q) Honda TRX 700 20:05.02
2. Rafał
Sonik (PL) Yamaha Raptor 700 +7.47
3. Antoine Lecomte (F) Yamaha
Quaddy 450 YZR +5:06.12
4. Nader El Khayyat (ET) Yamaha Raptor 700
+24:44.17
PUNKTACJA PUCHARU ŚWIATA FIM
1.
Abu-Issa 79, 2. Sonik 74, 3. Wiśniewski 35, 4. Sanabria 22, 5.
Lecomte 19, 6. Koolen 14.
SAMOCHODY
1.
Nasser Al-Attiyah/Matthieu Baumel (QAT/FRA) Mini All4 Racing
14:00.02
2. Yazeed Al-Rajhi/Timo Gottschalk (SAU/DEU) Toyota Hilux
+6.33
3. Vladimir Vasiliev/Konstantin Zhiltsov (RUS) Mini All4
Racing +8.18
4. Marek Dąbrowski/Jacek Czachor (POL) Toyota Hilux
+55.59
5. Miroslav Zapletal/Maciej Marton (CZE/POL) H3 Evo VII
+1:08.05
6. Reinaldo Varela/Gustavo Gugelmin (BRA) Toyota Hilux
+1:14.05
7. Erik van Loon/Wouter Rosegaar (NLD) Mini All4 Racing
+1:34.31
8. Yuriy Sazonov/Arslan Sakhimov (KAZ) H3 Evo +1:48.32
9.
Balázs Szalay/Aladár Laklóth (HUN) Opel Mokka +3:25.44
10. Raul
Orlandini/Eduardo Blanco (PER/ESP) Toyota Hilux +6:06.18
PUNKTACJA
PUCHARU ŚWIATA
1. Vasiliev 155, 2. Al-Attiyah 120, 3.Dąbrowski 66, Al-Rajhi 66, 5. Varela 64, van Loon
64, 7. Zapletal 56, 8. Hunt 32, 9. Suominen 30, 10. Małysz
28. |