Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.


Tuleje zawieszenia


Bagażniki dachowe

[2015-07-02]
Gościnne Włochy - podsumowanie Italian Baja
 

Piękne krajobrazy, miła atmosfera i… dość przewidywalne wyniki. Tegoroczna Italian Baja nie przyniosła większych niespodzianek w rywalizacji motocyklistów, quadowców i załóg samochodowych. Słoneczne Włochy ponownie okazały się także gościnne dla licznej polskiej reprezentacji, która brała udział w tym rajdzie, gdyż znów osiągnęli oni bardzo dobre rezultaty. Szczególnie dobrze spisali się zaś nasi quadowcy.

Italian Baja rozpoczęła cykl zmagań w motocyklowo-quadowym Pucharze Świata FIM w Rajdach Baja oraz stanowiła 2. rundę Mistrzostw Europy FIM w Rajdach Baja. Dla załóg samochodowych stanowiła natomiast półmetek tegorocznej walki w Pucharze Świata FIA w Rajdach Cross Country (5. runda), jednocześnie rozpoczynając serię 4 krótkich europejskich rozgrywek tej rangi. Wcześniej bowiem zawodnicy „zaliczyli” zimową Baję Russia oraz 3 pustynne maratony cross country. Jak zwykle swoją formę potwierdzili faworyci. Natomiast spośród aż 14 Polaków, którzy stawili się na starcie Italian Baja, aż 10 znalazło się w pierwszych dziesiątkach swoich kategorii czy grup. Wybitnie dobrze – jak przed rokiem – pojechali polscy quadowcy, którzy w tej kategorii zdominowali rajd.

Przed rokiem cieszyliśmy się z rewelacyjnego rezultatu w Italian Baja polskiego motocyklisty Jakuba Przygońskiego (3. miejsce w klasyfikacji Pucharu Świata FIM i 1. miejsce w Mistrzostwach Europy FIM w Rajdach Baja), natomiast w tym roku w słonecznej Italii zabrakło Polaków w motocyklowej stawce. Skład podium był dość łatwy do przewidzenia. Swój ubiegłoroczny tytuł obronił Włoch Vanni Caminotto jadący Husqvarną. Ponownie 2. pozycję zajął zaś jego rodak, Alessandro Ruoso na Hondzie, który triumfował w Pucharze Świata FIM w Rajdach Baja w ubiegłym roku. 3. pozycja w rajdzie przypadła natomiast w udziale również zajmującemu 3. miejsce w rocznej klasyfikacji pucharowej 2014 Francuzowi Adrienowi Mare (KTM). Zawiódł zaś nieco wicelider zeszłorocznego Pucharu, Alex Zanotti z San Marino, który w Italian Baja zajął dopiero 12. miejsce. To jednak dopiero pierwsza z rozgrywek w tym roku, zatem wiele jeszcze się może zmienić. Niemniej już ta pierwsza runda pokazała, że faworyci są w formie, a w dalszej części sezonu można się spodziewać walki pomiędzy tą samą stawką zawodników.

Dużo bardziej interesująca dla polskich kibiców była włoska rozgrywka quadowców. Polacy stanowili bowiem dokładnie połowę wszystkich zawodników startujących w tej kategorii w Italian Baja. Można zatem było liczyć na dobre wyniki „naszych”. Nadzieje te nie były płonne – Polacy i ich czterokołowce spisali się doskonale. Bezkonkurencyjny w całej quadowej stawce, obejmującej zarówno zawodników walczących o punkty Pucharu Świata FIM, jak i Mistrzostw Europy FIM w Rajdach Baja, okazał się jadący Yamahą YFZ 450 Damian Rajczyk. Wygrał on wszystkie odcinki specjalne, nie tylko zwyciężając w kategorii quadów, ale także zajmując czołowe miejsca w rywalizacji łącznej z motocyklistami (znalazł się na 5. miejscu. To on wywalczył sobie jako pierwszy zawodnik w tym roku fotel lidera Pucharu Świata FIM w Rajdach Baja. O ponad 25 minut wolniejszy od niego był kolejny Polak walczący o pucharowe punkty, Adrian Bernat na CanAmie DS. 450, który zajął 2. miejsce i wywalczył sobie tytuł wicelidera Pucharu Świata FIM w Rajdach Baja. Rozpoczął on sezon tych zmagań z identycznym rezultatem, jak ubiegłoroczny triumfator tego cyklu, Kamil Wiśniewski (również zajął wtedy 2. lokatę wśród pucharowych quadów), który w tym roku walczy z kolei o punkty Pucharu Świata FIM w Rajdach Cross Country, co może być dobrym prognostykiem dla Bernata na resztę sezonu. Co ciekawe, przed tegoroczną Italian Baja bardziej liczył na wyniki kolegów z zespołu Bernat Sport niż na swoje:
- Zespół, jak zawsze, jest dobrze przygotowany i wszyscy są w pozytywnych nastrojach. Po cichu liczę na dobry wynik Arka, który jest w stanie bardzo dobrze tu pojechać i co najmniej powtórzyć wynik z ubiegłego roku. Jarek Kalinowski jest jeszcze trochę obolały, ale o ile go znam, da z siebie wszystko, by jechać na swoim poziomie. Ja, mam nadzieję, pojadę bez wspomnień z zeszłego roku, gdzie po rolowaniu byłem wyłączony z rywalizacji prawie cały rok, a mój powrót był niewiadomą – oceniał przed rajdem Adrian Bernat.
3. lokata w tegorocznej edycji rajdu przypadła natomiast w udziale Francuzowi Didierowi Crochatowi. Kolejny Polak, Arkadiusz Bernat, który zajął 6. (przedostatnie) miejsce w quadowej klasyfikacji Pucharu Świata FIM, nie może raczej mówić o dobrym wyniku. Przypomnijmy, iż ten polski quadowiec zdobył w 2014 roku tytuł Mistrza Europy FIM w Rajdach Baja, zaś w tym roku podniósł sobie poprzeczkę do Pucharu Świata FIM.
Wspomniany Jarosław Kalinowski także nie zaliczy tegorocznej Italian Baja do udanych. W ubiegłym roku zajął on tu najniższy stopień podium w klasyfikacji Mistrzostw Europy FIM, zaś tym razem osiągnął on 7. miejsce wśród pucharowych quadów. Dla niego walka w tym rajdzie była wyjątkowo trudna: - Po konkretnym rolowaniu podczas testów, siódmego czerwca, wracam do zdrowia. Moi rehabilitanci włożyli dużo pracy aby postawić mnie na nogi. Mam jeszcze wodę w kręgosłupie lędźwiowym ale zakładam, że powinienem dotrwać do mety Italian Baja mówił przed rajdem Jarosław Kalinowski. Do mety faktycznie dotrwał, natomiast znalazł się na ostatnim miejscu w pucharowej klasyfikacji quadowej.

W rozgrywanej podczas Italian Baja 3. rundzie Mistrzostw Europy FIM w Rajdach Baja wystartowało jedynie 2 motocyklistów – Portugalczyk P. Bianchi Prata oraz Włoch C. Mana. Z nich dwóch to „przyjezdny” okazał się szybszy i to jemu przypadł komplet punktów za tę rundę. Natomiast komplet punktów w klasyfikacji quadów, i to zarówno w klasie Q2, jak i w quadowej generalce, wywiózł z Włoch Polak, Maciej Albinowski, jadący Yamahą 700 Raptor. Oprócz niego do mety rajdu spośród wszystkich quadowców walczących w ramach ME FIM dotarł jedynie przedstawiciel gospodarzy, Cristiano D’Agnolo, startujący w klasie Q1 (Suzuki LTR 450). Następny polski sukces na Italian Baja należy do rywalizującego w europejskiej stawce UTV Tadeusza Wiśniewskiego, który znalazł się na 2. miejscu w tej kategorii (dokładnie tak, jak rok temu). Wyprzedził go jedynie triumfujący także w polskiej rundzie ME FIM (Baja Carpathia) Włoch Graziano Scandola, który i tym razem nie dał szans konkurentom, choć jego łupem padły 3 z 5 odcinków specjalnych. 3. miejsce natomiast należało do kolejnego Włocha, Gianmarco Fossa.

5. runda Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country, która była rozgrywana podczas Italian Baja, wyznaczyła półmetek tego cyklu. Zdecydowanym faworytem tej rozgrywki był Nasser Al-Attiyah, który ze swoimi pilotem Matthieu Baumel wygrywa w tym roku praktycznie wszystkie rajdy, w jakich bierze udział. Spośród rund Pucharu najszybszą jazdą popisał się na 3 maratonach – w Emiratach, Katarze i Egipcie. Byłby on liderem tej klasyfikacji gdyby nie fakt, iż zwycięstwo w Abu Dhabi zostało mu odebrane po końcowym badaniu technicznym (wykazało minimalnie niezgodny z regulaminem skok zawieszenia). Tę stratę katarsko-francuska załoga MINI All4 Racing skutecznie jednak odrabia tę stratę. Do obecnego lidera Pucharu Świata FIA, Vladimira Vasilieva, przed Italian Baja tracili oni 35 punktów, zaś we Włoszech ta strata stopniała do 21 punktów. Załoga Nasser Al-Attiyah / Matthieu Baumel nie zawiodła oczekiwań i zwyciężyła także ten rajd. Nie obeszło się jednak tym razem bez zaciętej walki. Plany bowiem starała się im pokrzyżować brazylijska załoga Toyoty Hilux Overdrive, Reinaldo Varela i Gustavo Gugelmin. Starali się oni bowiem obronić swoje zwycięstwo w tym rajdzie z 2012 roku i robili to na tyle skutecznie, że końcowa strata tej załogi do Al-Attiyaha i Baumela wyniosła zaledwie 1:24. Walka między tymi dwoma załogami toczyła się dosłownie o sekundy, gdyż na jednym z odcinków to Brazylijczyk był szybszy, zaś na dwóch innych Katarczyk zwyciężał różnicami 15 czy 24 sekund. Varela natomiast dzięki temu wynikowi objął 3. lokatę w aktualnej klasyfikacji Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country.

Burzliwa walka toczyła się także o 3. miejsce w Italian Baja. Co więcej, była to walka bratobójcza, bo stoczona między dwoma rosyjskimi załogami. Wszystko wskazywało na to, że najniższy stopień podium obejmie jadący Hiluxem Aleksander Zheludov pilotowany przez Antona Nikolaeva, którzy zajmowali to miejsce po 4 z 5 odcinków. Pechowy dla nich okazał się jednak ostatni OS, na którym dachowali, co pogrzebało ich szanse na podium. Ich pech natomiast przysłużył się dzierżącym obecnie palmę pierwszeństwa w pucharowej klasyfikacji załodze Vladimir Vasiliev / Konstantin Zhlitsov, która po wypadku swoich rodaków wskoczyła na 3. lokatę w rajdzie. Debiut tej załogi w Toyocie Hilux Overdrive okazał się zatem bardzo udany.
Poza podium w tym roku znaleźli się natomiast Polacy w Hiluxie – Marek Dąbrowski i Jacek Czachor. Do powtórzenia zeszłorocznego wyniku – 3. lokaty – zabrakło im nieco ponad 3,5 minuty. Ale i z tego bardzo dobrego rezultatu cieszy się nasza najlepsza w pucharowych zmaganiach załoga: - Ostatni etap był dla nas bardzo optymistycznym akcentem. Jechaliśmy równo, dobrym tempem, a jednocześnie nie musieliśmy ryzykować, co jest bardzo istotne na takich trudnych trasach. Po trzech dniach rywalizacji w bardzo zmiennych warunkach, kończymy zawody na dobrym czwartym miejscu. Jesteśmy zadowoleni z wyniku i tempa, które utrzymywaliśmy przez cały rajd, to dobry prognostyk na przyszłość zwłaszcza, że utrzymujemy kontakt z czołówką – mówił na mecie Marek Dąbrowski. - Jadąca przed nami rosyjska załoga dachowała. Zatrzymaliśmy się z Markiem, żeby pomóc im postawić samochód na koła, udało się. Straciliśmy kilka minut, ale szybko wróciliśmy na trasę i jechaliśmy dalej. Dzisiejszy etap był wyjątkowo wymagający, szczególnie pierwszy odcinek, który jechaliśmy w błocie. Przytrafiły nam się drobne pomyłki, ale nie rzutowały one na ostateczny wynik. Kończymy zawody na bardzo dobrym czwartym miejscu i punktujemy w klasyfikacji Pucharu Świata – dodaje Jacek Czachor. W tej klasyfikacji stracili oni po Italian Baja swoje 3. miejsce (obecnie zajmują 4.) na rzecz Reinaldo Vareli i Gustavo Gugelmina.
5. miejsce w Italian Baja dało awans z 7. na 5. miejsce w Pucharze dobrze znanemu polskim kibicom kierowcy Hummera, Miroslavovi Zapletalowi, który tym razem wystartował nie z polskim pilotem Maciejem Martonem, a z również „zaprzyjaźnionym” z Polakami Tomasem Ourednickiem.

6. lokatę we Włoszech wywalczyła sobie z kolei litewsko-polska załoga Benediktas Vanagas / Sebastian Rozwadowski. To świetny rezultat, biorąc pod uwagę kłopoty ze skrzynią biegów w ich Hiluxie, a także nastawienie na trening, a nie wynik:
- Nie zakładaliśmy zajęcia jakiegoś konkretnego miejsca w Italian Baja. Naszym celem było ukończenie tego rajdu, a przede wszystkim osiągnięcie jak najlepszego porozumienia w aucie. W planach mamy wspólny start w Dakarze 2016, więc ten rajd potraktowaliśmy czysto treningowo. Chcieliśmy sprawdzić, czy wszystkie elementy naszego zespołu zagrają – opowiada Sebastian Rozwadowski.

Panowie mają już na swoim koncie wspólny udział w rajdach klasycznych, natomiast po raz pierwszy zasiedli razem w terenówce. Wielką niewiadomą przed Italian Baja była więc dla nich komunikacja: - W rajdach klasycznych w zasadzie jest pewna pula zwrotów składających się na opis trasy, który wystarczy dobrze podyktować kierowcy. W rajdach baja czy cross-country sprawa nawigacji po angielsku jest o wiele trudniejsza, gdyż pilot musi jak najbardziej obrazowo opowiedzieć kierowcy nieznaną im trasę, w dodatku w języku obcym dla każdego z nich. Przed Italian Baja staraliśmy się wypracować skuteczny sposób komunikowania się, natomiast sam rajd był dla nas testem tego porozumienia – mówi Olsztynianin.
Test ten wypadł bardzo dobrze, w czym nieco pomogła Polakowi znajomość trasy – w 2012 roku brał on udział w Italian Baja u boku Szymona Ruty w Toyocie Land Cruiser z grupy T2. Mimo znacznie większego tempa w T-jedynkowym Hiluxie prowadzonym przez Benediktasa Vanagasa, Sebastian Rozwadowski miał szansę przyjrzenia się tegorocznej trasie rajdu:
- Do pokonania mieliśmy odcinki po 85km, które składały się z części o dwóch różnych charakterystykach. Około 40km to prowadzące w korycie rzeczki fragmenty trasy typowe dla rajdów baja, gdzie trzeba było skoncentrować się na wyszukaniu odpowiednich punktów trasy, co dawało mi możliwość „oddechu” i obserwacji zarówno trasy, jak i kierowcy oraz auta. Pozostała część odcinków to trasy zbliżone do rajdów WRC, mnie najbardziej przypominały one niegdysiejszy Rajd Warszawski, który podobnie jak te fragmenty Italian Baja składał się z mnóstwa ostrych, 90-stopniowych zakrętów. Ogólnie rajd był łatwy nawigacyjnie, bardzo dobrze zorganizowany, z pełną troską o zawodników, a do tego panowała na nim wyjątkowo sympatyczna atmosfera, więc wywożę z Włoch naprawdę miłe wspomnienia – komentuje Sebastian Rozwadowski. Z dobrymi wspomnieniami i również 6. miejscem – z tym, że w grupie T2 (21. miejsce w klasyfikacji generalnej) - z Italian Baja wróciła polska załoga Grzegorz Czarnecki / Michał Bojar, jadąca Nissanem Navarą. Natomiast zdecydowanie tego rajdu do udanych nie zaliczą Tomasz Piec i Gabriel Prochacki (również Navara T2), którzy swój udział w Italian Baja zakończyli już po prologu, z którego zjeżdżali zepsutym autem.

Italian Baja była pierwszą z 4 „krótkich” europejskich rund Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country. Kolejną będzie rozgrywana w dniach 24.26.07. hiszpańska Baja Aragon. Uczestnicy motocyklowo-quadowego Pucharu Świata FIM w Rajdach Baja również ponownie powalczą w tym hiszpańskim rajdzie, natomiast ich koledzy rywalizujący w ramach Mistrzostw Europy FIM w Rajdach Baja 4. rundę swoich zmagań rozegrają dopiero w dniach 13.-16.08. na Węgrzech podczas Hungarian Baja.

AM

Punktacja Pucharu Świata FIA:
1. Vasiliev 171, 2. Al-Attiyah 150, 3. Varela 85, 4. Dąbrowski 78, 5. Al-Rajhi 66, Zapletal 66, 7. van Loon 64, 8. Hunt 32, 9. Suominen 30, 10. Małysz 28, Sazonow 28.

<< powrót
Dodaj do:





X