Baja Poland to największe i
najważniejsze wydarzenie cross country w Polsce. Choćby z tego
względu, że Szczecin i okolice goszczą wtedy światową czołówkę
zawodników rywalizujących w Pucharze Świata FIA w Rajdach Cross
Country.
Tegoroczna Lotto Baja Poland była jednak jeszcze bardziej
wyjątkowa niż jej dotychczasowe edycje. Z całą pewnością można
mówić o ogromnym sukcesie organizacyjnym, gdyż ta runda (8.)
Pucharu Świata była najliczniej obsadzoną ze wszystkich
tegorocznych rund. Ponadto właśnie ten rajd polski mistrz
kierownicy Krzysztof Hołowczyc wybrał na imprezę kończącą jego
karierę w rajdach terenowych. Nie mniej emocjonujące były też
krajowe rozgrywki, które odbywały się podczas Baja Poland. Była
to bowiem przedostatnia runda Rajdowych Mistrzostw Polski Samochodów
Terenowych, Rajdowego Pucharu Polski Samochodów Terenowych oraz
Pucharu Polski w Rajdach Baja, walka o punkty w rocznych
klasyfikacjach była zatem bardzo zacięta.
Lotto Baja Poland 2015 rozpoczęła się
w czwartek 27. sierpnia. Ten dzień był dla zawodników i
uczestników dniem odbiorów administracyjnych i badań technicznych,
a także ostatnich testów pojazdów. W piątek natomiast po
ceremonii startu w samym centrum Szczecina rozpoczęła się walka w
terenie – na rozgrzewkę organizatorzy przygotowali 6,5-kilometrowy
prolog tuż przy szczecińskim miasteczku rajdowym. Dzięki temu, iż
prolog rozgrywany był praktycznie w mieście, najlepszych światowych
i krajowych zawodników miały szansę obserwować w akcji tłumy
kibiców. Do startu przystąpiło aż 47 załóg biorących udział w
Pucharze Świata, kolejnych 14 załóg samochodowych oraz 4 ciężarowe
rywalizujące jedynie w Mistrzostwach CEZ, Polski i Czech, 26 załóg
walczących w ramach samochodowego Pucharu Polski oraz 34 zawodników
startujących w Pucharze Baja. Odcinek super specjalny, mimo, że
dość krótki, okazał się niełatwy – choćby ze względu na
rosnące tuż przy trasie drzewo, które niemal dosłownie
„przyciągało” samochody, co od wielu załóg wymagało cofania.
Dla innych zawodników z kolei problematyczne okazywały się
piaskowe bandy, po wpadnięciu na które ciężko było wyjechać.
Już na tym etapie zmagań swój udział w rajdzie niestety
zakończyła jedna z czołowych polskich załóg, Marcin Łukaszewski
i Magdalena Duhanik-Persson. Olsztynianie mieli ogromne oczekiwania
co do startu w Baja Poland, jednak ich plany tuż przed metą prologu
pokrzyżowała awaria skrzyni biegów, która wykluczyła ich z
rajdu. Ci, którym udało się prolog ukończyć, w sobotę
wystartowali do 144-kilometrowego odcinka zlokalizowanego na terenie
poligonu drawskiego. Motocykliści, quadowcy oraz załogi UTV
rywalizujące w Pucharze Polski w Rajdach Baja oraz załogi
samochodowe walczące w ramach Rajdowego Pucharu Polski Samochodów
Terenowych ten oes pokonywały jednokrotnie, zaś pozostałe załogi
samochodowe i ciężarowe musiały się z nim zmierzyć dwa razy. Tu
czekały na nich bardzo szybkie i dość twarde partie oraz te
bardziej piaszczyste i pełne kolein, a także zdradliwe zakręty czy
głębokie dziury. Z kolei na niedzielę organizatorzy przygotowali
65-kilometrowy oes w okolicy Dobrej – również przez załogi
Pucharu Świata, CEZ i RMPST przejeżdżany dwukrotnie, zaś przez
stawkę PPRB i RPPST raz. Częściowo pokrywał się on z trasą
piątkowego prologu, dzięki czemu również nie zabrakło całych
rzesz kibiców. Także popołudniowa ceremonia mety i wręczenie
nagród odbywały się przy ich licznym udziale, mieli więc oni
okazję pożegnać odchodzącego na „emeryturę’ w rajdach cross
country Krzysztofa Hołowczyca.
PUCHAR
ŚWIATA
Jak zapowiadał jeszcze przed Baja
Poland Krzysztof Hołowczyc, ten rajd był dla niego wyjątkowo
ważny. Nie tylko dlatego, że czterokrotnie wygrywał jego
poprzednie edycje, promował w kraju i świecie czy uczestniczył w
przygotowywaniu tras. Także dlatego, że podczas niego miał
obwieścić swoje plany dotyczące dalszej kariery w motorsporcie. W
kuluarach już od tegorocznego Rajdu Dakar mówiło się o odejściu
Hołowczyca z cross country, jednak sam kierowca z tymi planami się
nie zdradzał aż do teraz. Mając jednak to na uwadze, można się
było spodziewać, że Olsztynianinowi szczególnie będzie zależało
na zwycięstwie w jego „domowym” rajdzie, by móc się pożegnać
w wielkim stylu. I tak też się stało – Baja Poland padła łupem
jadącego MINI All4 Racing Krzysztofa Hołowczyca i jego
wieloletniego, lecz debiutującego w cross country pilota, Łukasza
Kurzei. Zaczęli oni dość spokojnie, bo od 3. miejsca zajętego na
prologu (szybsi tu byli Nasser Al-Attiyah i Bernhard Ten Brinke), ale
już na pierwszym z sobotnich odcinków wypracowali sobie bardzo dużą
przewagę nad resztą stawki (4:12), którą na dwóch kolejnych
odcinkach (drugim sobotnim i pierwszym niedzielnym) jeszcze
powiększali. Na ostatnim oesie ulegli Kataczykowi, ale cały rajd
ukończyli z ponad 7,5-minutową przewagą nad drugą w pucharowej
stawce załogą Nasser Al-Attiyah / Matthieu Baumel. To już drugie z
rzędu i 5. w historii, a zarazem ostatnie zwycięstwo Krzysztofa
Hołowczyca w Baja Poland:
- Cieszę się, że po raz kolejny
udało mi się wygrać Lotto Baja Poland i dostarczyć polskim
kibicom tylu pozytywnych emocji. Jestem też dumny z mojego pilota,
Łukasza Kurzei, który w off-roadowym debiucie poradził sobie
świetnie. Wielkie brawa i słowa uznania dla mojego ucznia Martina
Kaczmarskiego, który jest przecież bardzo młodym zawodnikiem i
wciąż nabiera jeszcze doświadczenia. Ogólnie postawa Polaków
bardzo cieszy i daję nadzieję na wspaniałe wyniki w przyszłości.
Rajd był naprawdę ciężki. Czuję ogromną dumę mogąc stanąć
po raz kolejny na najwyższym stopniu podium i wysłuchać Mazurka
Dąbrowskiego. Chcę także serdecznie pogratulować i
podziękować organizatorom. Po raz kolejny udowodnili, że potrafimy
w Polsce stanąć na wysokości zadania i zorganizować rajd na
światowym poziomie. W tym wyjątkowym dla mnie momencie, po
styczniowym sukcesie w legendarnym Dakarze i po piątym zwycięstwie
w Baja Poland, pragnę poinformować o mojej decyzji
zakończenia intensywnej kariery sportowej w rajdach terenowych.
W czasie z górą dziesięciu lat startów w rajdach Cross-Country
było bardzo dużo pozytywnych, ale też i trudnych momentów.
Odnosiłem liczne sukcesy, zdobyłem podium Radu Dakar, wygrałem
Pucharu Świata FIA, zwyciężałem w wielu rajdach.
Były też
gorsze chwile, gdy dotykały mnie poważne kontuzje, gdy wracałem do
kraju na wózku inwalidzkim, pokonany przez trudy rajdu. Nie żałuje
jednak niczego. Od początku moim celem było zdobycie podium rajdu
Dakar i na początku tego roku wreszcie mi się to udało. Myślę
więc, że jest to najlepszy moment na pożegnanie. Mam zamiar
startować w rajdach, ale już tylko okazjonalnie, tak jak ma to
miejsce w przypadku WRC. W tym specjalnym momencie chciałbym
podziękować zespołowi X-Raid, szczególnie Svenovi Quandt.
Zawsze będę pamiętać o tym, że wyciągnęliście do mnie pomocną
dłoń, gdy tego potrzebowałem. Nigdy nie zdobyłbym podium Rajdu
Dakar bez Waszego wsparcia. Pragnę podziękować też moim
sponsorom, którzy wspierali moje starty przez te lata: PKN Orlen,
Lotto i Monster Energy. Chciałbym szczególnie podziękować mojej
żonie i rodzinie oraz kibicom za to, że zawsze byli przy mnie,
zarówno w tych dobrych jak i trudnych chwilach. To dzięki Wam
udało mi się osiągnąć swój cel i być sporowcem w pełni
spełnionym – mówił Krzysztof Hołowczyc.
Na mecie on
również dostał podziękowania od obecnego w Szczecinie szefa
X-raidu, Svena Quandta: - Jestem zadowolony z wygranej
Krzysztofa w jego ostatnim rajdzie cross country. Uczynił to w
wielkim stylu. Dokładnie tak, jak to miało miejsce w styczniu,
kiedy zdobył 3. miejsce w Dakarze. Wspólnie świętowaliśmy liczne
sukcesy i cały zespół będzie za nim tęsknił –
komentował Quandt. Szef X-raidu był także zadowolony z 2. miejsca
w Lotto Baja Poland kolejnej „swojej” załogi, Nassera Al-Attiyah
i Matthieu Baumela (MINI All4 Racing), którzy dzięki temu umocnili
się na prowadzeniu w Pucharze Świata. Ta załoga miała „rachunki
do wyrównania” z Baja Poland, gdyż zeszłoroczna edycja tego
rajdu, a zarazem pierwsza, w której uczestniczyli, zakończyła się
dla nich spotkaniem z drzewem.
Tym razem nie tylko udało im się
ukończyć tę polską rundę Pucharu, ale także stanąć na podium.
Nie podejmowali oni tym razem zbędnego ryzyka, choć i tak
przytrafiła im się drobna przygoda w postaci złapanego „kapcia”.
Ze swojej 2. lokaty Al-Attiyah i Baumel są zadowoleni: - Skupiłem
się na zdobyciu punktów w Pucharze Świata. Wygranie Pucharu Świata
jest dla mnie o wiele ważniejsze niż zwycięstwo w Baja Poland. W
dodatku Krzysztof był tu niesamowicie szybki – komentował
Nasser Al-Attiyah. Cel swój katarsko-francuska załoga osiągnęła
– w klasyfikacji pucharowej powiększyli swoją przewagę nad
Vladimirem Vasilievem i Konstantinem Zhiltsovem do 22 punktów.
Rosyjska para jadąca overdrive’owym Hiluxem zajęła na Baja
Poland 6. lokatę. W porównaniu z ubiegłorocznym wynikiem też mogą
jednak oni mówić o szczęściu, gdyż spotkał ich wtedy podobny
los, jak Al-Attiyaha i Baumela, czyli nieukończenie rajdu
spowodowane uderzeniem w drzewo.
Natomiast po raz drugi w tym roku
inna załoga z zespołu Overdrive, Bernhard ten Brinke i Tom Colsoul
pokazała, że jest w rewelacyjnej formie. Przypomnijmy, że ten
holendersko-belgijski duet po raz pierwszy w tym sezonie w rajdzie
rangi Pucharu Świata wystartował w Hungarian Baja, gdzie zajął 2.
miejsce. W Baja Poland także stanęli na podium, obejmując 3.
lokatę. Co ciekawe, także 4., 5. i 6. miejsca należały do załóg
z zespołu Overdrive. Tuż za podium uplasował się jadący tym
razem nie MINI, a właśnie Hiluxem od Jean-Marc’a Fortina Martin
Kaczmarski, którego nawigował jego stały pilot, Fin Tapio
Suominen. „Oczko’ za nimi znaleźli się Marek Dąbrowski i Jacek
Czachor, również w Toyocie. Załoga Orlen Team w Pucharze Świata
po Baja Poland utrzymuje się na 4. miejscu, ale już nie ex aequo z
Miroslavem Zapletalem i Maciejem Martonem (w Baja Poland 9. miejsce).
Co ważne, Dąbrowski i Czachor zbliżyli się już na zaledwie 5
punktów do zajmujących 3. pozycję w pucharowej klasyfikacji
Brazylijczyków Reinaldo Vareli i Gustavo Gugelmina. Z kolei Miroslav
Zapletal i Maciej Marton zajmują obecnie 5. lokatę z 8-punktową
stratą do Polaków. Na 6. pozycji w Baja Poland znalazł się Hilux
z Vladimirem Vasilievem i Konstantinem Zhiltsovem, którym trochę
„pomogli” Erik van Loon i Wouter Rosegaar (MINI All4 Racing). Aż
do ostatniego odcinka Holendrzy zajmowali właśnie 6. lokatę, ale
problemy na ostatnim oesie zepchnęły ich ostatecznie na 11.
pozycję. Dzięki temu także polsko-niemiecka załoga Jakub
Przygoński / Andreas Schulz „rzutem na taśmę” wskoczyła z 8.
na 7. miejsce. Kuba Przygoński po raz pierwszy wystartował za
kierownicą samochodu terenowego (MINI All4 Racing), a uzyskany przez
niego wynik na Baja Poland pokazuje, że był to udany debiut: -Jestem po pierwszych swoich zawodach w samochodzie rajdowym.
Tempo rośnie z metra na metr, bo czuję, że po prostu tym
samochodem coraz szybciej i szybciej da się jechać. Dużo na pewno
przede mną do nauczenia, ale widzę, że jest możliwość już
delikatnie podgryzać czołówkę, a to znaczy, że w przyszłości
będzie tylko lepiej – komentował Kuba Przygoński.
Kolejnym sprawdzianem dla Przygońskiego i jego bardzo doświadczonego
pilota Andy Schulza będzie Rajd Maroka. Po kilkumiesięcznej
przerwie na rajdowe trasy wróciła także inna polska załoga MINI
All4 Racing, Adam Małysz i Xavier Panseri, która w Lotto Baja
Poland zajęła 8. miejsce. Polska, pomimo tego, iż Panseri jest z
pochodzenia Francuzem – ma jednak polską licencję rajdową,
dzięki czemu ponownie na „Miniaku” przy jego nazwisku widniała
polska flaga. Pierwszy wspólny start obu panów (Rajd Faraonów)
zakończył się bardzo pechowo, bo poważnym dachowaniem, które
uniemożliwiło im osiągnięcie mety. Polska runda Pucharu Świata
dla tej polskiej załogi okazała się bardziej szczęśliwa,
aczkolwiek bardzo ciężka („kapeć”, pomylenie trasy): - Wczoraj
mieliśmy sporo przygód w Drawsku i ciężko było walczyć, na
pewno nie mieliśmy możliwości złapania dobrego tempa, ale
ukończyliśmy pierwszy wspólny rajd z Xavierem, pierwszy typu baja.
To jest na pewno dla nas dobre przygotowanie przed Dakarem –
mówił na mecie Baja Poland Adam Małysz. Natomiast o sukcesie w
Baja Poland z pewnością może mówić załoga, która na co dzień
nie bierze udziału z rozgrywkach Pucharu Świata, za to aktualnie
przewodzi w klasyfikacji RMPST, mianowicie Paweł Molgo i Janusz
Jandrowicz. Panowie jadący przygotowaną przez Overdrive Toyotą
Hilux znaleźli się bowiem w pierwszej dziesiątce pucharowych załóg
na Baja Poland, a konkretnie na 10. miejscu. Warto też wspomnieć,
iż chwilę chwały miała inna z polskich „rempstowych” załóg,
Włodzimierz Grajek i Piotr Brakowiecki – ci sympatyczni panowie
„wykręcili” 9. czas na prologu, dzięki czemu mieli okazję
stanąć na wśród światowej czołówki cross country podczas
wyboru pozycji startowych do sobotnich zmagań. Niestety problemy z
samochodem, które prześladowały ich zarówno w sobotę, jak i
niedzielę, sprawiły, że ostatecznie rajd ukończyli na 30. lokacie
w klasyfikacji Pucharu Świata.
Bardzo dobrze spisały się również
polskie załogi startujące w grupie T2 – aż dwie z nich stanęły
na podium. Co prawda na Baja Poland nie znaleźli się mocni na
aktualnych liderów pucharowej klasyfikacji T2, którymi są Denis
Berezovskiy i Ignat Falkov (Nissan Patrol Y62), ale Kazachowie mocno
czuli na plecach polskie oddechy. Niespełna 6 minut stracili do nich
Klaudia Podkalicka i Błażej Czekan, którzy uplasowali się na 2.
miejscu w tej grupie: - Jestem bardzo szczęśliwa. Drugie
miejsce w Pucharze Świata, pierwsze miejsce w Mistrzostwach Polski i
Europy Centralnej brałabym w ciemno i nawet bym się nie
zastanawiała. Mimo wszystko, był to ciężki rajd, wielu
znakomitych kierowców, których można spotkać na odcinkach tylko w
Pucharze Świata i na trasach Rajdu Dakar. Każdy zespół był
perfekcyjnie przygotowany, auta o potężnej mocy w naszej klasie -
porównując do nich nasze Pajero, ale i tak daliśmy radę. Tempo
było naprawdę na bardzo dobrym poziomie i to dodaje skrzydeł.
Teraz czuję się pewniej w tym co robię, a sukces dodał mi wiary
we własne możliwości. Szkoda, że ten rajd jest już za mną i
kolejny dopiero za rok komentuje Klaudia Podkalicka. O
niespełna minutę (52 sekundy) ta załoga pokonała innych Polaków
– Łukasza Lechowicza i Łukasza Soleckiego (Nissan Navara D40),
którzy uzupełnili pucharowe podium. Warto też wspomnieć o naszej
„eksportowej” T-dwójkowej załodze Jarosław Kazberuk / Robin
Szustkowski (Ford Raptor), która co prawda z powodu awarii auta
ukończyła Baja Poland na 9. miejscu w grupie, ale dwukrotnie
„pogroziła palcem” zwycięskim Kazachom:
- Dwa oesowe
zwycięstwa podczas tego rajdu to fantastyczna wiadomość dla nas!
Oznacza to, że nasz Ford Raptor jest naprawdę mocnym samochodem i
spokojnie możemy wygrywać nim kolejne rajdy. Wiadomo, przy tak
ekstremalnym eksploatowaniu samochód czasem odmawia posłuszeństwa,
stąd te nieoczekiwane usterki, ale jego siła napawa optymizmem– mówił Jarosław Kazberuk. Panowie w tym sezonie za cel
postawili sobie nie tyle wynik w Pucharze Świata, co dopracowanie
auta. Na Baja Poland, gdzie wygrali dwa odcinki, pokonując
Berezovskiego raz o ponad 2 minuty i raz o ponad 2,5 minuty,
pokazali, że jeżeli uda się wyeliminować w ich aucie usterki, to
w przyszłym sezonie mają szansę osiągać naprawdę dobre wyniki.
Obecnie plasują się na 7. miejscu w pucharowej klasyfikacji T2.
O świetnym wyniku w swoim domowym
rajdzie mogą też mówić zawodnicy startujący w grupie T3, Aron
Domżała i Szymon Gospodarczyk (Polaris RZR 1000). W tej grupie
absolutnie nie mieli sobie równych – kolejna T-trójkowa załoga,
Raul Orlandini i Ignacio Santamaria (Toyota Hilux 3.0), która jest
aktualnym wiceliderem Pucharu Świata w grupie T3, straciła do
Polaków niemal 19 minut. Domżała i Gospodarczyk w rajdzie rangi
Pucharu Świata wystąpili po raz drugi i po raz drugi stanęli na
podium (na Baja Aragon uzyskali 2. lokatę w T3). Ich wygrana w
domowej rundzie cieszy natomiast tym bardziej, że ta załoga dopiero
„raczkuje” w rajdach terenowych: - Mój drugi start w
Pucharze Świata FIA w Rajdach Cross Country okazał się być
wyjątkowo udany, choć na taki się nie zapowiadał. Już na prologu
byliśmy zmuszeni samodzielnie stawiać auto na koła po dachowaniu,
a na drugim odcinku zaliczyliśmy dłuższą przerwę ze względu na
kłopoty ze znalezieniem trasy. Na nasze szczęście rywale również
nie ustrzegli się błędów, a nasze tempo okazało się być na
tyle sprawne, że pozwalało na nadrobienie błędów spowodowanych
brakiem doświadczenia. Teraz myślami jestem już przy kolejnym
starcie, dużo bardziej wymagającym - więcej szczegółów zdradzę
już niedługo. Dzięki za kibicowanie! – komentuje
zadowolony Aron Domżała. Dzięki temu wynikowi Polacy są już na
4. pozycji w klasyfikacji T3 Pucharu Świata, ze stratą jedynie 7
punktów do podium, a do tego wystarczył im udział w zaledwie dwóch
rajdach! Warto dodać, że Domżała i Gospodarczyk nie tylko
osiągnęli na Lotto Baja Poland sukces w grupie T3, bo także w
pucharowej generalce uplasowali się na bardzo dobrym, 17. miejscu.
Dwa „oczka” za nimi w generalce i „oczko” niżej w grupie T3
znalazła się wspomniana peruwiańsko-hiszpańska załoga Raul
Orlandini / Ignacio Santamaria, natomiast aż na 23. miejscu w
generalce widnieje zajmująca 3. pozycję w T3 francuska załoga
bliźniaczego do Polarisa Polaków – Francuzi Eric Mozas i
Jean-Michel Polato. Francuzi natomiast po Baja Poland utrzymali się
na prowadzeniu w T3 w Pucharze Świata. Dwie inne T-trójkowe pary, w
tym także jadący Polarisem Andrzej Miklaszewski i Łukasz
Łaskawiec, nie dotarły do mety Baja Poland.
CEZ / RMPST
Większość zawodników biorących
udział w odbywających się podczas Lotto Baja Poland rozgrywkach
Pucharu Świata była także klasyfikowana w Mistrzostwach Strefy
Europy Centralnej (CEZ) oraz Mistrzostw Polski (RMSPT). Większość,
bo nie wszyscy, co sprawiało, że układ tych klasyfikacji nieco się
różnił. Ponadto w Pucharze nie były klasyfikowane załogi z grup
TH oraz OPEN, które także walczyły na trasach Baja Poland.
W generalce CEZ/RMPST, a jednocześnie
w grupie T1 zwycięzcą został oczywiście „nasz” bohater,
Krzysztof Hołowczyc, pilotowany przez Łukasza Kurzeję. W
odróżnieniu od Pucharu Świata, na 2. pozycji w CEZ/RMPST nie
widnieją natomiast nazwiska Nassera Al-Attiyah i Matthieu Baumela,
którzy nie byli ujmowani w tej klasyfikacji. Na tę pozycję
„wskoczyli” Bernhard ten Brinke i Tom Colsoul. Podium uzupełnił
zaś 4. w Pucharze Martin Kaczmarski, pilotowany przez Tapio
Suominena.
W grupie T2 skład podium CEZ/RMPST był
identyczny, jak w klasyfikacji pucharowej – 1. miejsce dla gości z
Kazachstanu, czyli Denisa Berezovskiy’ego i Ignata Falkova, 2.
lokata dla Klaudii Podkalickiej i Błażeja Czekana, a 3. pozycja dla
załogi Lech-Pol Offroad Team, czyli dwóch Łukaszów – Lechowicza
i Soleckiego.
Wszystkie załogi z grupy T3 startowały
zarówno w Pucharze Świata, jak i CEZ/RMSPT, zatem i w ich przypadku
obie te klasyfikacje nie różniły się. Trzy duety, którym udało
się osiągnąć metę, utworzyły skład podium. Na jego najwyższym
stopniu stanęli Aron Domżała i Szymon Gospodarczyk, 2. lokatę
wywalczyli sobie Raul Orlandini i Ignacio Santamaria, a na 3. miejscu
znaleźli się Erik Mozas i Jean-Michel Polato.
Wyłącznie w klasyfikacji CEZ/RMPST
ścigały się z kolei ciężarówki (grupa T4). Z czterech tego typu
pojazdów, które stanęły na starcie Lotto Baja Poland, metę
osiągnęły tylko dwa. Trasy Baja Poland pokonały jedną z dwóch
polskich załóg jadącą Mercedesem Unimogiem, składającej się z
Piotra Domownika, Ernesta Góreckiego i Michała Unguriana. Ich los
podzielili także Holendrzy: Gert Huzink, Rob Buursen i Gerrit
Schoneveld, którzy stanowili załogę Tatry Phoenix. Spośród dwóch
ciężarówek, które ukończyły rajd, szybszy okazał się Liaz
111.154 z czeską załogą Tomas Macik / Frantisek Tomasek na
pokładzie. Czesi – zresztą nie po raz pierwszy – nie dali
żadnych szans swoim rywalom. Drugą ze sklasyfikowanych w Baja
Poland załóg w składzie Marceli Smela, Albert Gryszczuk i Wojciech
Gozdawa-Dydyński pokonali aż o 1:37.01. Co ciekawe, czeski Liaz
dosłownie „frunął” po trasach Baja Poland, gdyż czasy
uzyskiwane przez tę załogę na poszczególnych oesach mieściły
się w pierwszej dwudziestce całej stawki CEZ/RMPST (dwukrotnie
osiągali 19. czas, raz 14. i raz 20.).
W grupie TH, która także zmierzyła
się w ramach CEZ/RMPST podczas Baja Poland, wystartowało 6 załóg.
Kłopoty z autem na drugim z sobotnich oesów (rozrząd) wykluczyły
z gry Karola Mazura i Łukasza Włocha (Pajero), którzy po raz
pierwszy w tym sezonie wystartowali w RMPST. Sklasyfikowanych w
rajdzie zostało 5 pozostałych załóg. O wielkim sukcesie mogą
mówić zwycięzcy w tej grupie, Piotr Gadomski i Tomasz Widera
(Toyota Land Cruiser J9), którzy nie tylko okazali się
niedoścignieni w TH, ale także znaleźli się na świetnym 10.
miejscu w generalce RMPST, pokonując wszystkie załogi z grup T2,
T3, czy OPEN, a także kilka załóg T-jedynkowych. W „wirtualnej”
klasyfikacji Pucharu Świata natomiast zajęliby 17. miejsce. Jak
opowiadali, sędziowie dziwili się, kiedy na starcie do odcinków
pomiędzy autami z numerami na 100 (czyli startującymi w Pucharze
Świata) stawała ich Toyota z numerem 209. Natomiast już po
rajdzie, na warsztacie, okazało się, że los im bardzo sprzyjał: -Po sobotnich odcinkach na Drawsku Pomorskim w Toyce zaczęła
szwankować skrzynia... W niedzielę rywalizacja nabrała tempa,
walczyliśmy na 100%. Na Dobrej zrobiliśmy jeszcze dwa odcinki po 65
km każdy + dojazdówki. Teraz po rozebraniu widać poziom
zniszczeń.... Mieliśmy dużo szczęścia... Tym bardziej cieszymy z
wygranej i osiągniętego wyniku – komentuje załoga MGR
Rally Team. Mniej szczęścia miała walcząca o 2. lokatę w TH
załoga Krzysztof Antończak / Andrzej Mańkowski (Pajero). Takie
miejsce zajmowali oni po sobotnich odcinkach, ale ich plany
pokrzyżowała niedzielna awaria. Ostatecznie rajd ukończyli na 3.
miejscu w grupie, zaś na 2. pozycję „wskoczyli” Robert Łyżwa
i Michał Krotiuk (Range Rover). Ta załoga też może mówić o
szczęściu, gdyż znaczną część pierwszego sobotniego odcinka
przejechali z ukręconą półosią, natomiast już na kolejnych
oesach udało im się uniknąć awarii.
Zaledwie 3 załogi w Baja Poland
walczyły ramach RMPST w grupie OPEN, z czego na mecie pojawiły się
tylko dwie. Pech dopadł rodzeństwo Huberta i Dominikę Odejewskich
(Toyota Tacoma), którym nie udało się ukończyć rajdu. Zwycięstwo
w tej grupie przypadło zaś w udziale „starym wygom” rajdowym,
czyli Piotrowi Beaupre i Jackowi Lisickiemu, który po raz pierwszy w
rajdzie rangi RMPST wystartowali swoją „nową bronią”, BMW
ProPulsion. 2. lokatę natomiast uzyskała załoga RMF 4Racing w
składzie Krzysztof Biegun i Aleksandra Kujawa (Nissan Patrol).
RPPST
Załogi startujące w 5. rundzie
Rajdowego Pucharu Polski Samochodów Terenowych, która rozgrywana
była w ramach Baja Poland, miały o niemal połowę krótszą trasę
do pokonania niż ich licencjonowani koleżanki i koledzy. Oprócz
wspólnego dla wszystkich kategorii prologu, pokonywali oni także
jednakowe odcinki, jak Puchar Świata czy RMSPT na poligonie drawskim
i w okolicach Dobrej, natomiast przejeżdżali je tylko jednokrotnie.
To jednak nie znaczy, że mieli łatwe zadanie do wykonania.
Startowali bowiem na samym końcu stawki, przez co musieli się
zmierzyć z „porytymi” przez kilkadziesiąt pojazdów oesami. To
wielu załogom sprawiło duże problemy. Szczególnie jedno miejsce
na sobotniej trasie okazało się dla nich kłopotliwe. Na „jamie”,
która znajdowała się na jednym z zakrętów i była mało
widoczna, część załóg uszkodziła sobie auta. Między innymi
Jarosław Andrzejewski i Maciej Radomski praktycznie zdruzgotali tam
zawieszenie w swoim „Rumburaku”. Jeszcze większą „przygodę”
mieli w tym miejscu jadący Pajero Maciej Manejkowski i Magdalena
Wruszak, którzy „zaliczyli” na tej dziurze „frontflipa”,
czyli „rolkę przez przód”. Mieli jednak trochę szczęścia w
tym nieszczęściu, gdyż auto rolowało czterokrotnie, dzięki czemu
stanęło ponownie na kołach, a załoga kontynuowała jazdę.
Maciejowi i Monice można by pogratulować uporu w dążeniu do mety,
gdyż w niedzielę także nie obeszli się bez przygód – w ich
Pajero urwało się koło, ale załoga jechała dalej na 3 kołach,
gdyż pilotka stała na progu auta, balansując własnym ciałem.
Odcinka ostatecznie nie udało im się ukończyć, jednak ich upór
sprawił, iż zostali sklasyfikowani (8. miejsce w S1). Mniej
szczęścia mieli zwycięzcy poprzedniej rundy (Polskie Safari),
czyli Jacek Soboń i Mariusz Borowski, których Suzuki Vitara
„rozsypała” się na sobotnim odcinku, nie dając im szans na
ukończenie rajdu. Także inna z czołowych załóg RPPST, Tomasz i
Filip Gołka (Jeep Wrangler) nie zaliczy Baja Poland do udanych.
Wygrali oni prolog oraz niedzielny odcinek (z dużą, bo ponad
5-minutową przewagą nad resztą stawki), jednak i ich dopadły
kłopoty na sobotnim odcinku, a 6,5-godzinnej kary za jego
nieukończenie w żaden sposób nie mieli szans odrobić. Ostatecznie
rajd ukończyli na 9. pozycji w S1. Natomiast walka o prymat w RPPST
podczas Baja Poland rozgrywała się w zasadzie między czterema
załogami: Dominik Bugajski / Kamil Nowak (Nissan Patrol), Tomasz
Stokłosa / Karol Trzebny (Mitsubishi Pajero), Karol Zarycki / Marcin
Michalski (Nissan Patrol) i Tomasz Wojtyra / Maciej Kostrzewski
(Toyota Land Cruiser). Załogi te świetnie spisały się na
wyjątkowo trudnym i najdłuższym sobotnim odcinku i to okazało się
decydujące dla ostatecznych wyników. W grupie S1 zwyciężyli
Dominik Bugajski i Kamil Nowak, którzy pokonali Tomasza Wojtyrę i
Macieja Kostrzewskiego o 2.14. Z kolei zaledwie 36 sekund od 2.
miejsca oddzieliło debiutującą w RPPST załogę Andrzej Kowalski /
Remigiusz Skrzypczyński, 3. lokata w Baja Poland to świetny wynik
jak na rajdowy debiut, panowie mogą być więc zadowoleni.
Zadowoleni – i to po raz kolejny – są także zwycięzcy grupy
S2, Tomasz Stokłosa i Karol Trzebny. Nie dość, że wygrali w
grupie S2, to byli także najszybsi w całej stawce RPPST. W
klasyfikacji rocznej po piętach im jednak depczą Karol Zarycki i
Marcin Michalski, tak też było na Baja Poland, gdyż do Stokłosy i
Trzebnego stracili zaledwie nieco ponad półtorej minuty (zajęli 2.
miejsce). Także z niewielką stratą do poprzedników, bo wynoszącą
tylko 1.12, rajd ukończyli Rafał Romaldowski i Monika Mikiel
(Pajero), którzy uzupełnili skład podium S2 na Baja Poland.
PPRB
Podobnie, jak uczestnicy RPPST, także
zawodnicy startujący w rozgrywanej podczas Baja Poland rundzie PPRB
poza piątkowym prologiem po jednym razie pokonywali sobotni i
niedzielny oes. Również im wiele kłopotów przysporzył sobotni
odcinek, gdyż jechali oni za stawką Pucharu Świata FIA oraz RMPST.
Dwóch quadowców – Mariusz Miszczuk i Piotr Wnęk wpadli w
dokładnie w tę samą „jamę”, z którą później miały
problemy załogi z RPPST. Dla obu panów to „spotkanie” z dziurą
zakończyło się wizytą w szpitalu. Z kolei kontuzja ręki
wykluczyła z gry Michała Ćwiertniewskiego (Q4). Do mety nie
dotarły także 4 załogi UTV, wśród nich między innymi z
powodzeniem reprezentujący Polskę na arenach międzynarodowych
Tadeusz Wiśniewski.
Wśród motocyklistów rozegrała się
dosłownie „wojenka” o prymat w Baja Poland. Stoczyli ja dwaj
faworyci – Jakub Piątek (KTM 450 Rally) i Sebastian Kałużny
(Husaberg FE 03). Zawodnik Orlen Team wygrał prolog i niedzielny
oes, zaś na sobotnim odcinku uległ swojemu rywalowi. Mimo tego to
właśnie Piątek uzyskał lepszy łączny czas – o 15 sekund! –
ale minutowa kara za spóźnienie na PKC zepchnęła go na 2.
miejsce. Zwycięzcą Baja Poland w kategorii motocykli został zatem
Sebastian Kałużny. 3. miejsce natomiast wywalczył sobie Krzysztof
Jarmuż, jadący Hondą CRF450X.
Podobną walkę, jak ich koledzy na
„dwóch kółkach”, stoczyli także dwaj zawodnicy startujący
quadami „ośkami” (Q2). Byli to Paweł Samek i Maciej Albinowski,
którzy rywalizowali niemalże łokieć w łokieć. Do Samka należał
prolog i niedzielny oes, Albinowski zaś wygrał sobotni odcinek. Co
ciekawe, po sobotnim odcinku obaj panowie mieli identyczny co do
sekundy łączny czas. Zadecydowała więc niedziela. Ostatecznie to
Paweł Samek wygrał (z 42 sekundami przewagi nad Albinowskim) – i
to nie tylko w Q2, ale i wśród wszystkich quadów. Co więcej, we
wspólnej z motocyklistami klasyfikacji znalazł się na 3. pozycji,
tuż za Piątkiem i Kałużnym. Może jednak mówić o ogromnym
szczęściu, gdyż „o mały włos” pokonałaby go jego własna
maszyna: - Po dotarciu do serwisu okazało się, że może być
ciężko w niedzielę walczyć. Silnik był na skraju wytrzymałości,
pochłaniał straszne ilości oleju i nie rokował, aby przejechał
niedzielny, na szczęście krótki, 60km odcinek. Na remont nie było
czasu więc podjąłem ryzyko – opowiada Paweł Samek.
Ryzyko to opłaciło się, gdyż dowiózł swoje 1. miejsce do mety:
- Quad wytrzymał dokładnie tyle, ile trzeba było, przy
próbie odebrania go z parku zamkniętego po rajdzie "powiedział
,że odmawia współpracy", silnik umarł… Najważniejsze, że
dojechał, co do kilometra – cieszył się quadowiec.
Maciej Albinowski, który ostatecznie uplasował się na 2. miejscu,
też może mówić o dużym szczęściu, gdyż on z kolei mógłby
przegrać z własnym organizmem: - Mój start do tego rajdu
stał pod wielkim znakiem zapytania. Dwa tygodnie wcześniej bowiem
podczas rundy Mistrzostw Europy na Węgrzech miałem upadek i
strasznie się poobijałem. Byłem zmuszony do podjęcia decyzji, czy
wystartować z pękniętym żebrem. Po intensywnej
rehabilitacji z bólem stanąłem na Wałach Chrobrego w Szczecinie
na starcie rajdu Baja Poland – opowiada „Albin”. W
niedzielę natomiast ból żeber dał mu się we znaki, mimo to rajd
ukończył, więc jego radość z 2. miejsca jest naprawdę duża.
Tymczasem po 3. miejsce spokojnie mógł zmierzać Piotr Serbista,
gdyż oprócz Samka i Albinowskiego tylko on jeszcze startował
„ośką”. Wcale jednak tak spokojnie się „nie wiózł”, gdyż
po ponad dwustu kilometrach odcinków specjalnych jego strata do
lidera wynosiła jedynie niecałe 9 minut. Co ważne, tę swoją 3.
lokatę dowiózł do mety, dzięki czemu mógł stanąć na podium
klasy Q2.
W kategorii Q4 rywalizacja o podium
była znacznie trudniejsza, gdyż w tej kategorii wystartowało aż
12 zawodników, z czego 9. zostało sklasyfikowanych. W tej kategorii
pewnie po zwycięstwo zmierzał Arkadiusz Lindner, który wygrał
wszystkie odcinki specjalne. O 2. i 3. miejscu natomiast zadecydowały
wyniki sobotniego, najdłuższego odcinka. Na tym oesie 2. czas
„wykręcił” drugi z braci Lindner – Radosław i choć na
niedzielnym odcinku zajął dopiero 6. miejsce, to wystarczyło to do
utrzymania przez niego 2. lokaty w rajdzie. Podobnie rzecz się miała
z 3. miejscem w Q4. Tę pozycję w sobotę wywalczył sobie
reprezentant Grupy4x4, Józef Guzy, a 4. czas zanotowany przez niego
na niedzielnym oesie, nie pozbawił go podium. Co więcej, ten nie
należący już do „młodziaków” pan ostatecznie do swojego
młodszego kolegi, Radosława Lindnera, w całym rajdzie stracił
jedynie 22 sekundy!
Również wśród załóg UTV
decydujący o ostatecznych wynikach okazał się odcinek rozgrywany
na poligonie drawskim. Tutaj najlepszym czasem popisali się Łukasz
Szymczak i Artur Janowski, a wygraną na niedzielnym odcinku
potwierdzili swoją dominację w tej kategorii. Z kolei Robert
Lamenta i Mateusz Budziło, którzy po OS2 zajmowali 2. lokatę,
niedzielny oes ukończyli na 3. pozycji, ale swoje 2. miejsce w
rajdzie utrzymali. 3. lokatę natomiast już w sobotę wywalczyli
sobie Nikodem Suzin i Michał Pielużek. Tylko tym trzem załogom
udało się ukończyć wszystkie odcinki Baja Poland. Do mety
sobotniego oesu nie dotarła natomiast sympatyczna, rodzinna załoga
w składzie Waldemar Wojnar i Kaja Wojnar. To sprawiło, iż znaleźli
się na 4. miejscu, jako ostatnia sklasyfikowana załoga UTV. Jednak
pokazali oni swoje tempo na pozostałych odcinkach – prolog
wygrali, a niedzielny odcinek ukończyli z drugim czasem.
Wszyscy zawodnicy, którzy brali udział
w Lotto Baja Poland, będą teraz mieli chwilę czasu na
zregenerowanie siebie i swoich pojazdów, gdyż kolejne starcie czeka
ich dopiero w październiku. Krócej odpoczywać będą załogi
Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country, gdyż kolejna,
przedostatnia runda czeka ich już 3. października – zmierzą się
wtedy na niemal tygodniowym maratonie w Maroko (OiLibya Rallye du
Maroc). Załogi startujące w RMPST, RPPST i PPRB natomiast w dniach
23.-25. października zmierzą się już po raz ostatni w tym roku
podczas Baja InterCars w Żaganiu.
AM
Fot. X-raid, AM
Szczegółowe wyniki Baja Poland: http://www.baja2015.pl/
Aktualna punktacja Pucharu Świata FIA
w Rajdach Cross Country: 1. Al-Attiyah 201, 2. Vasiliev 179, 3.
Varela 97, 4. Dąbrowski 92, 5. Zapletal 84, 6. van Loon 72, 7.
Al-Rajhi 66, 8./9 ten Brinke 37, Terranova 37, 10. Sazonov 36.
|