W scenerii polskiej złotej jesieni
rozegrana została Baja Inter Cars Szprotawa-Żagań. Choć
temperatury, zwłaszcza rano i wieczorem, nie rozpieszczały, to
temperatura walki na trasie była wyjątkowo wysoka. Podczas tego
rajdu ważyły się bowiem losy całego sezonu zmagań w Rajdowych
Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych, Mistrzostw Strefy Europy
Centralnej (BEZ), Rajdowego Pucharu Polski Samochodów Terenowych i
Pucharu Polski w Rajdach Baja. Bój o miejsca w rajdzie, a zarazem w
całorocznej klasyfikacji na terenach poligonu w Żaganiu i lotniska
w Szprotawie toczył się aż do ostatnich kilometrów trasy i pełen
był zwrotów akcji, co sprawiło, że jesień na Baja Inter Cars
była naprawdę gorąca.
Tak, jak nieprzewidywalna bywa jesienna
aura, tak również wyniki Baja Inter Cars Szprotawa-Żagań trudno
było przewidzieć. Organizatorzy – Grupa4x4 - na 3 dni zmagań
zaplanowali prolog oraz dwa „pełnowymiarowe” odcinki – OS
Karliki i OS Szprotawa Lotnisko. Z tym pierwszym, liczącym ponad
70km odcinkiem, zmagały się wszystkie grupy zawodników – w
sobotę pokonywali go raz, zaś w niedzielę dwukrotnie. Ponad
20-kilometrowy oes wytyczony w okolicach lotniska w Szprotawie
rozgrywany był w sobotę, przy czym „pucharowi cze” (RPPST i
PPRB) przejeżdżali go jednorazowo, a zawodnicy RMPST aż trzy razy.
Trasa z przejazdu na przejazd zmieniała swoje oblicze, a wraz z
kolejnymi kilometrami ubywało na niej zawodników rywalizujących w
tej finałowej rundzie RMPST, RPPST i PPRB.
Pierwsi pechowcy odpadli
już po piątkowym, ponad 6-kilometrowym prologu, który rozegrany
został na łące sąsiadującej z lotniskiem w Szprotawie. Prawdziwy
„wycisk” zawodnikom dał natomiast pierwszy z sobotnich odcinków
– OS Karliki, odbywający się na terenie poligonu w Żaganiu. Ten
oes obfitował w błoto i głębokie kałuże, powodując, że woda
wręcz wdzierała się do pojazdów. Wielu zawodników takie miejsca
pokonywało praktycznie „na ślepo”. W niedzielę na tym odcinku
natomiast dominowały dziury i głębokie koleiny. Dodatkowym
utrudnieniem dla wszystkich grup uczestników był brak serwisu
pomiędzy obydwoma przejazdami tego oesu. Z kolei sobotni odcinek
wytyczony w Szprotawie charakteryzował się dużą ilością
szybkich prostych i ostrych zakrętów. W skrócie można powiedzieć
o trasie, że była szybka, ale trudna i zmienna.
O tej zmienności
trasy najbardziej boleśnie przekonała się walcząca nie tylko o
zwycięstwo w rajdzie (prowadzili w klasyfikacji RMPST po 6
odcinkach), ale także o swój pierwszy tytuł Mistrzów Polski
załoga Piotr Białkowski / Bartosz Momot.
Na ostatnim oesie wpadli
oni w dziurę, którą przy poprzednich przejazdach pokonywali bez
problemów, czego efektem była groźnie wyglądająca „rolka przez
przód”: – Chcieliśmy wygrać ten rajd i jechaliśmy takim
tempem, jak na pierwszym przejeździe. W tej dziurze wybiło nas zbyt
mocno – opowiadał Piotr Białkowski. Załodze na szczęście
nic się nie stało, natomiast ich Hummer zniszczył się na tyle, że
panowie nie byli w stanie kontynuować jazdy i musieli wycofać się
z rajdu. Cała Baja Inter Cars Szprotawa-Żagań zresztą obfitowała
w wywrotki, stłuczki i awarie, przez co zaledwie nieco ponad połowie
zawodników udało się osiągnąć metę.
RMPST / CEZ
Podczas Baja Inter Cars Szprotawa-Żagań
załogi walczące w klasyfikacji RMPST ścigały się na ponad 300km
odcinków specjalnych, co oznaczało, że za ten rajd do uzyskania
była podwójna liczba punktów. Przed ostatnią rundą RMPST liderem
klasyfikacji byli ubiegłoroczni Mistrzowie Polski, Paweł Molgo i
Janusz Jandrowicz, jednak ich przewaga nad kolejnymi załogami –
Piotrem Białkowskim i Bartoszem Momotem oraz Marcinem Łukaszewskim
i Magdaleną Duhanik-Persson nie była aż tak duża, by załoga NAC
Rally Team mogła spać spokojnie.
Wszystkie te 3 pretendujące do
zwycięstwa duety stawiły się na Baja Inter Cars, walcząc o prymat
w tym sezonie. Prolog padł łupem Łukaszewskiego, ale już OS2
„Karliki” należał do Białkowskiego. Wszystkie 3 przejazdy OS
Szprotawa na swoje konto zapisał natomiast Molgo, choć po sobotnich
zmaganiach liderem rajdu nadal pozostawała załoga Białkowski /
Momot. Łukaszewskiego „dopadła” awaria półosi, co sprawiło,
że OS 4 i 5 pokonywali jednonapędowym autem, czego efektem były
czasy z końca całej stawki. Mimo to Marcin Łukaszewski i Magdalena
Duhanik-Persson utrzymywali się na 3. lokacie w rajdzie. W niedzielę
na pierwszym przejeździe OS Karliki ponownie triumfowali Piotr
Białkowski i Bartosz Momot, zaś Paweł Molgo i Janusz Jandrowicz
musieli zmieniać koło w swoim Hiluxie, w efekcie czego zamienili
się oni miejscami z załogą Łukaszewski / Duhanik, która na tym
oesie wywalczyła sobie 2. pozycję na odcinku i w generalce.
Sytuacja zmieniła się na ostatnim odcinku specjalnym, gdzie Hummer
Białkowskiego dachował, wykluczając tę załogę z rywalizacji.
Najszybszy na tym oesie okazał się Marcin Łukaszewski i to on
ostatecznie wygrał Baja Inter Cars Szprotawa-Żagań: -Wystartowaliśmy do odcinków z nastawieniem sportowym –
mieliśmy sporo strat do prowadzącej dwójki, ale zdecydowaliśmy
się jechać szybko. Fajny odcinek na drugim przejeździe
zmienił się znacznie – wykrzykniki w opisie, które
już wykreśliliśmy, pojawiły się z powrotem i to ze
zdwojoną siłą. Było dużo skoków, nierzadko wszystkie koła
odrywały się od ziemi. Dla nas rajd skończył
się dobrze, szkoda jednak, że konkurenci zakończyli w
ten sposób – komentował na mecie ostatniego oesu Marcin
Łukaszewski. Wygrana w Baja Inter Cars nie wystarczyła jednak do
tego, by to załoga Marcin Łukaszewski / Magdalena Duhanik-Persson
zdobyła tytuł Mistrzów Polski, natomiast im w udziale przypadł
tytuł Mistrzów Strefy Europy Centralnej (CEZ). Biorąc pod uwagę
ich tegoroczne kłopoty z autem (BMW GPR Seria 1), Mistrzostwo Europy
i Wicemistrzostwo Polski to rezultaty, które mogą ich
satysfakcjonować. Usatysfakcjonowani na pewno mogą być Paweł
Molgo i Janusz Jandrowicz, którym 2. miejsce w Baja Inter Cars
zapewniło drugi z rzędu tytuł Mistrzów Polski: - Bardzo
cieszę się z obrony tytułu mistrzowskiego! Sébastien Ogier
powiedział kiedyś, że oznacza to – przy zachowaniu wszelkich
proporcji - iż pierwszy tytuł również zdobyliśmy nieprzypadkowo.
Współczuję naszym rywalom, którzy okazali się godnymi
konkurentami. Ale niestety, tak bywa w motosporcie. Do zwycięstwa
potrzebna jest szybka jazda, niezawodny sprzęt, chłodna kalkulacja
i... odrobina szczęścia, którego nam nie zabrakło. Co ciekawe, w
tym sezonie wszystkie czołowe załogi miały kłopoty na własnym
podwórku: my nie ukończyliśmy rundy w Warszawie, Łukaszewski w
Szczecinie, a Białkowski w Szprotawie. Bardzo podoba mi się, w
jakim kierunku rozwijają się Rajdowe Mistrzostwa Polski Samochodów
Terenowych - startują w nich coraz lepsze auta, jeździmy coraz
szybciej, rywalizacja stała się bardzo wyrównana –
komentował „podwójny” Mistrz Polski, Paweł Molgo. Piotrowi
Białkowskiemu i Bartoszowi Momotowi na „otarcie łez” po
nieukończonym „domowym” rajdzie pozostały dwa wywalczone w
klasyfikacji rocznej tytuły – Wicemistrzów Strefy Europy
Centralnej (CEZ) oraz II Wicemistrzów Polski - i to zarówno w
klasyfikacji generalnej, jak i w najbardziej prestiżowej grupie T1,
w której w tym sezonie zadebiutowali. Choć zwycięstwo było tak
blisko, to i tak ten debiut z pewnością można zaliczyć do
udanych, gdyż panowie z BEWA Racing Team swoim Hummerem byli w
stanie nawiązywać walkę o czołowe lokaty z szybszymi autami
swoich rywali – Toyotą Hilux Overdrive Pawła Molgo i portugalskim
prototypem BMW GPR Seria 1 Marcina Łukaszewskiego.
Na Baja Inter
Cars walkę z czołówką nawiązała także jadąca Hummerem, z tym,
że z grupy TH, załoga w składzie Łukasz Skoczeń / Grzegorz
Ślęczka, którym – trochę dzięki problemom rywali - udało się
wywalczyć najniższy stopień podium w generalce rajdu oraz
najwyższy w grupie TH. Ci panowie też mogą mówić o świetnym
debiucie, gdyż Baja Inter Cars była jedyną rundą RMPST, w jakiej
w tym roku wystartowali.
W grupie T2 podczas Baja Inter
Cars bój o dominację w klasyfikacji zarówno rajdu, jak i rocznej,
był równie zacięty, jak w T1. Na swoich „domowych” trasach
praktycznie niedościgniona okazała się załoga niebieskiej Navary
spod szyldu 4xDrive, Robert Kufel i Daniel Dymurski. Zwyciężyli oni
prolog i od tej pory ani na chwilę nie oddali prowadzenia w rajdzie,
choć „sprezentowali” swoim rywalom 3 spośród 7 oesów: -Rywalizacja od początku była zacięta - każda z załóg
chciała w jak najlepszym stylu zakończyć sezon. Jednak to nam
udało się osiągnąć założony cel - w klasie T2 oraz w
klasyfikacji zespołowej zajęliśmy 1 miejsce. Sezon, choć nie
należał do najłatwiejszych, zakończyliśmy miłym akcentem. Teraz
czas na odpoczynek, analizy, podsumowania. Chciałbym podziękować
naszym wiernym kibicom za doping i mam nadzieję, że zobaczymy się
w nadchodzącym sezonie rajdowym na trasach odcinków specjalnych– mówił po rajdzie Robert Kufel. Być może przyszły sezon okaże
się bardziej szczęśliwy dla tej załogi niż tegoroczny, który
przebiegał „w kratkę” – połowę tegorocznych rund RMPST
Kufel i Dymurski wygrali, a na pozostałych borykali się z awariami.
W efekcie tego w klasyfikacji rocznej Robert Kufel znalazł się na
4. miejscu wśród kierowców w grupie T2 (Daniel Dymurski wśród
pilotów zajął 3. miejsce), tracąc do podium zaledwie 2 punkty. Na
terenach w okolicach Żagania i Szprotawy to za ich plecami toczyła
się finałowa walka o miejsca na podium w całym sezonie. W walce
tej uczestniczyły 3 załogi – Marcin Sobiech i Inez Kieliba,
Klaudia Podkalicka i Błażej Czekan oraz Łukasz Lechowicz i Łukasz
Solecki. Był to na tyle zacięty bój, że załogi te zmieniały się
miejscami zarówno w klasyfikacjach odcinków, jak i w klasyfikacji
rajdu. Ostatecznie 2. miejsce wywalczyła sobie jadąca Pajero
Klaudia Podkalicka, pilotowana przez Błażeja Czekana, zaś
najniższy stopień podium w grupie T2 w klasyfikacji Baja Inter Cars
przypadł w udziale drugiej damsko-męskiej załodze w składzie
Marcin Sobiech i Inez Kieliba (także Pajero). Tuż za podium grupy
T2 znaleźli się natomiast dwaj Łukasze – Lechowicz i Solecki,
jadący czerwoną Navarą z 4xDrive. Natomiast w klasyfikacji rocznej
RMPST oraz CEZ w grupie T2 kolejność tych załóg wyglądała
inaczej. Mistrzami Europy zostali Lechowicz i Solecki, na 2. pozycji
uplasowali się Sobiech i Kieliba, a 3.miejsce zajęli Podkalicka i
Czekan. Z kolei Mistrzostwo Polski wywalczyła sobie załoga Sobiech
/ Kieliba, Wicemistrzostwo przypadło w udziale załodze Lechowicz /
Solecki, a najniższy stopień podium objęła w klasyfikacji
kierowców Klaudia Podkalicka (Błażej Czekan zajął 4. miejsce
wśród pilotów, z racji tego, iż nie pilotował Podkalickiej we
wszystkich jej startach). Natomiast skupiający T-dwójkowe załogi,
w tym Kufel / Dymurski i Lechowicz / Solecki, zespół 4xDrive
wypracował sobie na koniec sezonu 1. miejsce w klasyfikacji
sponsorskiej, co niewątpliwie świadczy o świetnym przygotowaniu
całego teamu.
Grupa T3 była najmniej licznie
reprezentowana zarówno na Baja Inter Cars Szprotawa-Żagań, jak i w
całym sezonie zmagań w RMPST. W ostatniej rundzie T-trójkowym
Polarisem wystartował jedynie Jacek Kozakiewicz, dla którego był
to pierwszy start w Mistrzostwach w tym roku. Nie był to jednak
start udany, gdyż Kozakiewiczowi udało się ukończyć jedynie
prolog, w związku z czym nie był on sklasyfikowany ani w rajdzie,
ani w RMPST. Natomiast we wszystkich dotychczasowych rundach brał
udział Andrzej Miklaszewski, którego przez 4 rundy pilotował
Jarosław Małkus, jedynie na Baja Poland prawy fotel Polarisa zajął
Łukasz Łaskawiec. Miklaszewski i Małkus nie musieli już startować
w Baja Inter Cars, by zwyciężyć w klasyfikacji rocznej grupy T3,
gdyż nad drugimi w stawce Aronem Domżałą i Szymonem
Gospodarczykiem, którzy „zaliczyli” jedynie start w Baja Poland,
mieli kolosalną wręcz przewagę punktową. 3. lokata natomiast
przypadła w udziale także startującej wyłącznie w Szczecinie
peruwiańsko-hiszpańskiej załodze Raul Orlandini / Ignacio
Santamaria.
Walka o podium w klasie TH w
Baja Inter Cars toczyła się aż do ostatniego odcinka. Prolog padł
łupem załogi Aleksander Szandrowski / Rafał Płóciennik, ale już
pierwszy z sobotnich odcinków – nieukończony przez nich –
odebrał im szansę na dobry wynik. Na tym oesie natomiast najszybsi
byli Krzysztof Antończak i Andrzej Mańkowski (Pajero), którzy w
ten sposób objęli prowadzenie w rajdzie. Jeszcze po pierwszym z
niedzielnych odcinków to właśnie oni byli liderami w swojej
grupie, za nimi zaś znajdowała się załoga Hummera Łukasz Skoczeń
/ Grzegorz Ślęczka, która na OS6 awansowała z 3. na 2. miejsce,
spychając na 3. pozycję dotychczasowych wiceliderów stawki, Piotra
Gadomskiego i Tomasza Widerę (Toyota Land Cruiser). Natomiast ten
„układ sił” zmienił ostatni oes, na którym „utknął” w
wyniku awarii Antończak. Zwyciężył zatem Skoczeń, a 2. miejsce
zajął Gadomski, któremu ta 2. lokata wystarczyła do zwycięstwa w
klasyfikacji rocznej. Jednak i on nie ustrzegł się problemów na
ostatnim odcinku: - Na prostej startowej ostatniego odcinka
urwała się półoś i musieliśmy jechać tylko na
tylnym napędzie. Było nam to mocno nie na rękę, bo
rywalizowaliśmy o punkty do klasyfikacji końcowej – w czołówce
grupy TH było bardzo ciasno. Po drodze spotkaliśmy naszego głównego
rywala, który stał popsuty, więc od razu poprawił nam
się humor. Sezon mieliśmy udany, wygraliśmy w grupie trzy
ostatnie rajdy, tu zajęliśmy drugie miejsce, ale auto, którym
jechał Łukasz Skoczeń było poza naszym zasięgiem.
Planujemy już przyszły sezon, być może będzie to
pojazd grupy T1.3 czyli buggy napędzany tylko na tylną oś.
Chcemy przy w miarę ograniczonym budżecie móc rywalizować w
klasyfikacji generalnej – opowiadał Piotr Gadomski.
Pechowemu Antończakowi na pocieszenie pozostały dwa tytuły – II
Wicemistrza Polski oraz Wicemistrza Europy CEZ. Z kolei 3. pozycję w
Baja Inter Cars „wyjechali” sobie Robert Łyżwa i Michał
Krotiuk (Range Rover). Po raz kolejny udowodnili oni, że jadąc
swoim tempem i myśląc przede wszystkim o mecie, można osiągnąć
dobry rezultat. Panowie mieli co prawda kłopoty z niedziałającymi
wycieraczkami, co niemal uniemożliwiało im pokonywanie błotnistej
trasy pierwszego sobotniego odcinka, jednak awarię udało się
wyeliminować, a także nadrobić spowodowane nią straty. 3. miejsce
w Baja Inter Cars to jednak nie jedyny z ich sukcesów – Łyżwa i
Krotiuk w całym sezonie wywalczyli sobie bowiem Wicemistrzostwo
Polski, a także Mistrzostwo Strefy Europy Centralnej.
Tylko jedna załoga w składzie
Krzysztof Biegun i Aleksandra Kujawa (Nissan Patrol) podjęła w Baja
Inter Cars walkę w grupie OPEN. Jako jedyni w tej grupie
startowali oni we wszystkich rundach RMPST, dzięki czemu Mistrzostwo
Polski mieli już „jak w banku”, gdyż kolejna w stawce rodzinna
załoga Huberta i Dominiki Odejewskich miała na swoim koncie udział
w zaledwie 3 rundach. Co prawda Biegunowi i Kujawie nie udało się
ukończyć Baja Poland, jednak „zapas” punktowy nad rodzeństwem
Odejewskich mieli tak duży, że Baja Inter Cars nie była w stanie
zmienić kolejności tych załóg w klasyfikacji sezonu. I
rzeczywiście nie zmieniła nic, gdyż Krzysztof Biegun i Aleksandra
Kujawa nie ukończyli tego rajdu. Mogli się jednak cieszyć z tytułu
Mistrzów Polski w grupie OPEN, a jednocześnie z Wicemistrzostwa
Polski w klasyfikacji sponsorskiej ich zespołu, czyli RMF 4RACING
Team: - Ten rajd nie był dla nas zbyt szczęśliwy. Niestety,
awaria samochodu uniemożliwiła nam starty na niedzielnych odcinkach
specjalnych. Na szczęście przez cały sezon wraz z Olą
nazbieraliśmy tyle punktów w poszczególnych rajdach, że
wystarczyły nam one do zdobycia tytułu Mistrza Polski w grupie
OPEN. Jesteśmy z tego powodu niezmiernie szczęśliwi. Cały sezon
możemy zaliczyć do udanych. Miejmy nadzieje, że tak również
będzie w kolejnym sezonie i cały RMF 4RACING Team osiągnie jeszcze
więcej – podsumował Krzysztof Biegun.
Pełne wyniki klasyfikacji rocznej
RMPST: http://www.pzm.com.pl/terenowe/wyniki/wyniki15.pdf
Wyniki roczne klasyfikacji CEZ:
http://www.osk.or.at/index.php?navid=107_10&__wizardStep=Cross%20Country_29
RPPST
Równie
emocjonująca, jak w RMPST, była potyczka uczestników Rajdowego
Pucharu Polski Samochodów Terenowych, którzy stawili się na
starcie Baja Inter Cars Szprotawa-Żagań. Różnice punktowe były
na tyle niewielkie, że ostatnia runda Pucharu mogła naprawdę dużo
zmienić w klasyfikacji rocznej. Dodatkowo mogły w niej „namieszać”
załogi, które dopiero w Żaganiu zadebiutowały w RPPST, a takich
kilka się zdarzyło. Najbardziej jednak „namieszać” mogła
trasa, która dla uczestników Pucharu była krótsza niż dla RMPST,
ale wcale nie mniej wymagająca, gdyż tradycyjnie „pucharowicze”
wyruszali na nią za swoimi koleżankami i kolegami z licencjami.
Podczas Baja Inter Cars ich trasa składała się z piątkowego
prologu, sobotniego OS Karliki oraz jednego przejazdu odcinka na
szprotawskim lotnisku, natomiast w niedzielę także dwukrotnie
pokonywali oni OS Karliki. I to właśnie tutaj najwięcej, bo aż 5
załóg zakończyło swój udział w rajdzie, nie osiągając mety.
Taki los spotkał między innymi załogę „Doctor Team”, która
po długiej nieobecności (wystartowali jedynie w Baja Drawsko)
wróciła na rajdowe trasy dopiero w ostatniej rundzie pucharowych
rozgrywek, w dodatku w zmienionym składzie, gdyż Mariusza
Szałkowskiego tym razem zamiast Pawła Rosłonia pilotował Piotr
Panek. Niestety podobnie jak w Drawsku, tak i w Żaganiu z trasy
załoga „doktorów” zjeżdżała „na sznurku”. Dużo
wcześniej, bo już po prologu, kartę drogową zdali jedni z
pretendentów do zwycięstwa w klasyfikacji rocznej, Maciej
Manejkowski i Magdalena Wruszak. Szwankujący silnik w ich Pajero
zmusił załogę do wycofania się z rywalizacji w Baja Inter Cars,
natomiast nie pozbawił ich szans na podium w całym sezonie – mimo
wycofania się z ostatniej rundy, zgromadzone przez cały sezon
punkty dały im 2. miejsce w grupie S1+3000 oraz 3. miejsce w całej
grupie S1. Z kolei o wygraną w Baja Inter Cars – zarówno w
S1, jak i całej pucharowej stawce, a także w klasyfikacji rocznej,
walczyli ich koledzy z teamu „Bez Ciśnienia”, Tomasz i Filip
Gołka (Wrangler). Wygrali oni prolog oraz 3 z 4 pozostałych oesów,
ani na chwilę nie oddając prowadzenia w rajdzie. W ten sposób
„zgarnęli” wszystko, co się dało: zwycięstwo w Baja Inter
Cars w grupie S1+3000, w całej grupie S1 oraz w generalce Pucharu, a
także wygraną w grupie i klasie w całym sezonie. Warto podkreślić,
iż załoga Tomasz Gołka / Filip Gołka jako jedyna w całej grupie
S1 ukończyła wszystkie tegoroczne rundy RPPST, zwycięstwo jest
więc w ich przypadku całkowicie zasłużone. Zespół „Bez
Ciśnienia” tak komentuje na Facebooku sukcesy swoich dwóch
duetów: - Oficjalnie możemy się pochwalić, że nasze dwie
załogi osiągnęły w tym sezonie nadzwyczaj dobre wyniki! Żółte
Pajero, czyli debiutanci Maciej Manejkowski i Magda Wruszak,
wywalczyli drugie miejsce w klasie S1+ i trzecie w klasyfikacji
generalnej Rajdowego Pucharu Polski Samochodów Terenowych. Jest to
ogromny sukces rzadko spotykany w motosporcie... Pierwszy sezon, brak
doświadczenia, nowe auto wymagające mnóstwa pracy
oraz poprawek. Tylko talent kierowcy i determinacja pilota oraz
wspólne dążenie do celu pozwoliło na uzyskanie tak dobrego wyniku
mimo nieprzejechania wszystkich rajdów z przyczyn technicznych.Załoga zielono-niebieskiej Cobry, czyli Tomasz i Filip
Gołka zdobyli wszystko, co się dało! Zwyciężyli w klasie S1+
oraz w klasyfikacji generalnej Rajdowego Pucharu Polski Samochodów
Terenowych.
Wytrwale i konsekwentnie dążyli do celu i udało
się! Podczas Baja Inter Cars walkę z załogą Cobry
próbowała podejmować debiutująca w Pucharze załoga „Grata 2”
w składzie Paweł Liczycki i Grzegorz Komar. Ta sztuka udała im się
na pierwszym z niedzielnych przejazdów OS Karliki, na którym to
właśnie oni byli najszybsi. Ostatecznie jednak do Tomasza i Filipa
Gołków stracili łącznie nieco ponad 7 minut, obejmując tym samym
2. miejsce w rajdzie. Natomiast nieobecność Liczyckiego i Komara na
poprzednich rundach RPPST sprawiła, że w klasyfikacji całego
sezonu znaleźli się oni dopiero na 10. miejscu w S1. Z kolei 2.
miejsce w tej grupie w całym 2015 roku wywalczyli sobie Dominik
Bugajski i Kamil Nowak (Nissan Patrol), którzy w Baja Inter Cars
zajęli dopiero 6. lokatę w S1. Co ciekawe, w klasyfikacji rocznej
grupy S1+3000 zajęli oni jednak dopiero 4. miejsce. 3. pozycja w tym
rajdzie w grupie S1 należała z kolei do Grzegorza Marciniaka i
Krzysztofa Tomczuka, jadących Navarą, lecz w ich przypadku to
podium nie przełożyło się na roczny rezultat, gdyż dla tej
załogi był to dopiero drugi start w Pucharze (debiutowali na Baja
Poland). Tuż za podium (4. miejsce) w Baja Inter Cars znalazła się
natomiast jedna z załóg walczących o podium w całym sezonie –
Jarosław Andrzejewski i Maciej Radomski. Ci panowie zwykli nie
oszczędzać swojego „Rumburaka”, i tym razem było podobnie,
gdyż do mety dojeżdżali… na feldze. Ten wysiłek o tyle im się
opłacił, że w ten sposób wywalczyli sobie 3. lokatę w
klasyfikacji rocznej grupy S1+3000. W całej grupie S1, podobnie jak
w tej rundzie, znaleźli się oni na 4. pozycji. Dzielnie o miejsce w
czołówce pucharowej stawki w Baja Inter Cars walczyli Jacek Soboń
i Mariusz Borowski i po OS4 zajmowali oni 2. pozycję w rajdzie,
jednak ich szansę na podium przekreśliła awaria (wyciek oleju). Ta
załoga już niejednokrotnie pokazywała, że potrafi bardzo szybko
jeździć (wygrali Polskie Safari), jednak ich zbudowane na bazie
Suzuki Vitary auto to nowa konstrukcja, dla której Puchar Polski to
„poligon doświadczalny”, usterki zatem pomagają im to auto
udoskonalać, co z pewnością zaprocentuje w kolejnych sezonach. Na
Baja Inter Cars natomiast Soboniowi i Borowskiemu na pocieszenie
zostało 3. miejsce w grupie S1-3000. W S1-3000 najszybsza zaś
okazała się załoga Robert Obroślak / Andrzej Boguń (Pajero),
która jednocześnie wywalczyła sobie zwycięstwo w klasyfikacji
rocznej w tej grupie.
Dużo prościej niż w grupie S1 przed Baja
Inter Cars wyglądała sytuacja w grupie S2. Tu było tylko
dwóch pretendentów do zwycięstwa w całym cyklu RPPST –
dotychczasowi liderzy klasyfikacji Tomasz Stokłosa i Karol Trzebny
(Pajero) oraz Karol Zarycki i Marcin Michalski (Patrol). Dla tych
dwóch załóg Baja Inter Cars była więc rozgrywką „o wszystko”.
Stokłosa i Trzebny byli najszybsi na prologu, jednak ich szanse na
dobry wynik w rajdzie, a także na zwycięstwo w grupie S2 w całym
sezonie przekreślił już pierwszy „pełnowymiarowy” odcinek –
sobotni OS Karliki, którego nie udało im się ukończyć. Jedynie
kłopoty rywali mogły „uratować” ich tegoroczny tytuł. Tych
jednak Zarycki i Michalski się ustrzegli, spokojnie dojeżdżając
do mety rajdu, w którym zajęli 4. lokatę w grupie S2. I to właśnie
ta załoga triumfowała w klasyfikacji rocznej RPPST w grupie S2, a
Stokłosa i Trzebny zakończyli rok zmagań na 2. pozycji: - Nasz
samochód jest seryjny, ma niewielkie modyfikacje silnika i
praktycznie jest jednym z najsłabszych w stawce – fabrycznie
miał 116 KM. Dzięki dobremu zawieszeniu i długoletniej
praktyce w rajdach samochodowych – w terenie jeżdżę już ponad
20 lat – udało się ukończyć praktycznie
każdą eliminację na pierwszym lub drugim miejscu. Tutaj
odpuściliśmy, żeby dojechać do mety i zdobyć Puchar
Polski – i to się udało. Szkoda, że nasz główny konkurent
miał awarię auta, bo liczyliśmy na sportową walkę do
samego końca. Stawka w pucharze Polski była bardzo wymagająca, w
grupie S2 ścigało się nierzadko po 16 aut. Na Baja Inter
Cars bardzo nam się podobało – odcinki były długie,
wymagające i różnorodne. Na prostych osiągaliśmy niejednokrotnie
120 km/h, a przecież to terenowe dziury – mówił po
rajdzie zdobywca Pucharu, Karol Zarycki. Już nie tak oczywista była
zaś kwestia 3. miejsca w sezonie 2015. O tę lokatę podczas Baja
Inter Cars bój stoczyły 3 załogi – Michał Goleniewski i Mateusz
Król (Pajero), Filip Łukasik, którego tym razem pilotował Jakub
Szulowski (Wrangler), oraz Dariusz i Bartłomiej Krzywkowscy
(Pajero). Ta walka trwała aż do samego końca rajdu, a Goleniewski
i Krzywkowski – obaj z zespołu „Rajdos Ekipos” - stoczyli ze
sobą praktycznie bratobójczy, a także wyjątkowo zacięty bój o
zwycięstwo w rajdzie w grupie S2, gdyż ostateczna różnica ich
czasów wyniosła zaledwie 2 sekundy! O te 2 sekundy szybsza okazała
się załoga Goleniewski / Król. 3.miejsce natomiast wywalczyli
sobie Mariusz Wiatr i Artur Szczygieł (Pajero), ale to dało im
jedynie 8. pozycję w klasyfikacji rocznej. Z kolei załoga Łukasik
/ Szulowski zajęła 5. miejsce w grupie S2, ale to wystarczyło, by
zrównać się punktami z Goleniewskim. O tym, kto ostatecznie zajął
3. miejsce w sezonie 2015, zadecydowała więc statystyka, a
konkretnie ilość osiągniętych miejsc na podium. Tę przyjemność
dwukrotnie mieli Michał Goleniewski i Mateusz Król, zatem to im
również przypadła w udziale przyjemność ”wskoczenia” na
podium grupy S2 w klasyfikacji rocznej. Podsumowując sezon zmagań w
grupie S2 w RPPST, warto wspomnieć jeszcze o załodze, która
bardziej niż z rywalami walczyła z awariami – mowa o jedynej w
pucharowej stawce kobiecie za kierownicą, Magdalenie Gadaj, której
na prawym fotelu czerwonego Pajero towarzyszy jej ojciec Mieczysław.
Dla tej wybitnie pechowej, choć równie walecznej załogi, ostatni
rajd sezonu okazał się szczęśliwy, bowiem w Baja Inter Cars po
raz pierwszy udało im się bez problemów dotrzeć do mety. Choć z
powodu kłopotów z autem na dotychczasowych rundach nie mieli oni w
zasadzie o co walczyć w klasyfikacji rocznej, to zdecydowali się
wystartować w Baja Inter Cars i, jak widać, opłaciło im się to,
gdyż radość Magdaleny i Mieczysława Gadaj na mecie tego rajdu
była ogromna.
Pełne wyniki klasyfikacji rocznej
RPPST:
http://www.pzm.com.pl/terenowe/wyniki/wyniki15.pdf
PPRB
Dla zawodników startujących w Baja
Inter Cars Szprotawa-Żagań w ramach Pucharu Polski w Rajdach Baja
ta jesień również była gorąca. Nie wszystkim zawodnikom udało
się ukończyć ten niełatwy rajd. Nie brakowało wywrotek (m.in.
dachowała załoga UTV Robert Lamenta / Mateusz Budziło), ani też
awarii. Na wymagającej trasie Baja Inter Cars „jęczało żelazo”,
ale zdarzało się też, że i zawodnicy. Na „wspomaganiu” lekami
przeciwbólowymi kolejny rajd przejechał Maciej Albinowski, który
wciąż odczuwa skutki sierpniowej wywrotki na Hungarian Baja. Z
pomocy lekarskiej musiał także w niedzielny poranek skorzystać
Radosław Lindner, któremu akurat nie rajd przysporzył problemów –
trafił bowiem do szpitala z silnym bólem brzucha i podejrzeniem
ataku wyrostka. W jego przypadku również środki przeciwbólowe
umożliwiły dalszy udział w rajdzie.
Na starcie Baja Inter Cars
Szprotawa-Żagań stanęło 4 motocyklistów. Niestety już na
pierwszym z sobotnich odcinków rajd zakończył Wojciech Zambrzycki,
który w ten sposób stracił szansę nie tylko na podium w rajdzie,
ale także w klasyfikacji rocznej. Nie ukończywszy ostatniej rundy
Pucharu, znalazł się on na 4. pozycji w PPRB w sezonie 2015. Do
mety rajdu dotarło trzech pozostałych zawodników, którzy
podzielili między sobą miejsca na podium. Już przed Baja Inter
Cars w komfortowej pozycji znajdował się Michał Żukowski, który
zwycięstwo w motocyklowej stawce w Pucharze miał praktycznie „w
kieszeni”. Ostatnią rundę PPRB ukończył na 2. miejscu, ale i
tak to on triumfował w klasyfikacji motocyklowej całego sezonu.
Natomiast na lubuskich trasach najszybszy okazał się Sebastian
Kałużny – wygrał on wszystkie odcinki specjalne rajdu i
finiszował z niemal 15-minutową przewagą nad Żukowskim. W
klasyfikacji rocznej Pucharu Polski uplasował się on na 2. miejscu,
co i tak jest świetnym wynikiem, biorąc pod uwagę to, że Kałużny
startował tylko w połowie pucharowych rajdów: - Nie jechałem
trzech rund Pucharu, gdyż startowałem w Mistrzostwach Świata. W
Baja Inter Cars nie miałem problemów, trasa była dobrze
przygotowana i ciekawa – lubię jeździć po piasku, więc
zwycięstwo przyszło mi dość łatwo. Taka nawierzchnia wymagała
siły i doświadczenia. Mniej ciekawe było lotnisko, tam trasa była
mało techniczna – tylko proste odcinki i zakręty –
komentował na mecie Sebastian Kałużny. Podwójne 3. miejsce w tych
warunkach wywalczył sobie Michał Zoll. Podwójne, gdyż stanął on
zarówno na najniższym stopniu podium Baja Inter Cars, jak i dzięki
temu zdobył brąz w rocznej klasyfikacji motocyklistów w PPRB.
Wszystkim siedmiorgu zawodników
startujących w Baja InterCars w kategorii Q2, czyli quadów
napędzanych tylko na tylną oś, udało się osiągnąć metę
rajdu. W tej grupie startowała jedyna kobieta w stawce PPRB, Agata
Stefaniak, dla której był to 3. start w rajdzie typu baja. Ta
drobniutka dziewczyna jeżdżąca quadem w typowo kobiecym, różowym
kolorze, przyznaje, że te rajdy bardzo przypadły jej do gustu, a
doświadczenia zdobyte w nich w tym sezonie zamierza wykorzystać w
startach w przyszłym roku. W Baja Inter Cars zajęła ona 6.
miejsce, pokonując bez większych problemów wymagające oesy tego
rajdu. Osiągnięty przez nią rezultat był jej najlepszym wynikiem
w PPRB w tym sezonie, zaś w całej stawce quadów „osiek” w
klasyfikacji rocznej Pucharu uplasowała się ona na 8. pozycji, czym
udowodniła, że jest w stanie rywalizować ze swoimi kolegami.
Natomiast niemal pewien swojego zwycięstwa w kategorii Q2 w PPRB
jeszcze przed Baja Inter Cars mógł być Paweł Samek, który miał
na swoim koncie wygrane w 4 rajdach Pucharu, w jakich do tej pory
wystartował (opuścił jedynie Baja Czarne). W ostatniej rundzie,
jaką była Baja Inter Cars, zajął 3. miejsce, gdyż prowadzenia w
rajdzie pozbawiły go błędy nawigacyjne na sobotnim OS Karliki.
Piątym w tym roku podium przypieczętował on natomiast swój triumf
w Pucharze: - Sezon 2015 zakończony rewelacyjnie: Mistrz
Polski Enduro 2015 i 1 miejsce w Pucharze Polski w Rajdach Baja 2015.
Dziękuję za wsparcie i wyrozumiałość rodzinie, przyjaciołom i
sponsorom. Przejechałem w drodze na zawody 9500km, na zawodach
Enduro i Baja 3600km, nie było mnie w domu przez 11 weekendów.
Dziękuję raz jeszcze żonie Joannie Samek i córce Lence- za
wytrwałość i doping. Mariuszowi Wojtasikowi i Adrianowi
Wojtasikowi za pomoc w przygotowaniu sprzętu i wspólnie spędzone
chwile na zawodach, przed i po – pisał na Facebooku Paweł
Samek. Wspomniany Mariusz Wojtasik z koeli może mieć bardzo
mieszane uczucia co do swojego udziału w Baja Inter Cars. Był to
jego trzeci start w rajdzie PPRB, z czego dwóch pierwszych (Baja
Drawsko i Baja Carpathia) nie udało mu się ukończyć. Tym razem
nie dość, że dotarł do mety, to jeszcze mógł się cieszyć
najlepszym łącznym czasem w stawce Q2. Ta radość nie trwała
jednak długo – gdy sędziowie naliczyli kary, na „koncie”
Wojtasika znalazło się 15 karnych minut, które zepchnęły go aż
na 5. miejsce w rajdzie. Zwycięzcą Baja Inter Cars został zaś
Maciej Albinowski. Prowadzenie w rajdzie objął już po pierwszym z
sobotnich odcinków, choć nie na wygranej najbardziej się skupiał:
- Cel jest jeden: walka o utrzymanie 1. miejsca, ale nie za
wszelką cenę, gdyż meta na tym rajdzie jest dla mnie cenniejsza od
zwycięstwa. Rok temu się nie udało, po wypadku miałem kilka
operacji i półroczną przerwę, ale wróciłem i walczę nie tylko
z czołówką światową, ale i z samym sobą.- pisał na
Facebooku jeszcze przed rozpoczęciem niedzielnych zmagań „Albin”.
Kilka godzin później już było jasne, że to właśnie on
triumfował w tym rajdzie: - Po zaciętej walce z bardzo
szybkimi rywalami, ale także ze swoją głową i ciężkim terenem,
udało się dowieźć prowadzenie do mety. Nie było łatwo, gdyż
czołówka Polski nie dopuszczalna nawet na moment, a kilka
nieoczekiwanych zdarzeń mogło pogrzebać ukończenie rajdu.
Wszystko zagrało, sprzęt nie zawiódł i sił wystarczyło do końca– cieszył się z wygranej Maciej Albinowski. To zwycięstwo
dało mu jeszcze jeden powód do radości – podium, a konkretnie
jego najniższy stopień, w klasyfikacji rocznej Q2 w PPRB. 2. lokatę
w Baja Inter Cars i tę samą pozycję w całym sezonie wywalczył
sobie z kolei Piotr Serbista, który jako jedyny w stawce zawodników
Q2 wystartował we wszystkich tegorocznych rundach Pucharu i
wszystkie z nich ukończył. Konsekwencja i doświadczenie zatem
zaprocentowały.
Już od samego początku Baja Inter
Cars Szprotawa-Żagań było wiadomo, że walka o miejsca w kategoriiQ4 (quady 4x4) będzie zacięta. Pomimo tego, że liderujący
w tej stawce w klasyfikacji PPRB Piotr Ceklarz miał znaczącą
przewagę nad konkurentami, to nie mógł być całkowicie pewien
swojego zwycięstwa. Tym bardziej, że jak zwykle w tej kategorii na
Baja Inter Cars miał licznych i mocnych konkurentów. Na starcie
stawiło się bowiem 9 zawodników na quadach 4x4. Już na prologu
panowie pokazali, że walka będzie wyrównana – odcinek Super
Specjalny wygrał Arkadiusz Lindner, ale 3 kolejnych zawodników
(Remigiusz Kusy, Radosław Lindner, Grzegorz Bodziony) osiągnęło
jednakowy rezultat, o 15 sekund gorszy od zwycięzcy, natomiast
różnice między następnymi quadowcami zamknęły się w 6
sekundach. Arkadiusz Lindner także na kolejnych odcinkach kazał
swoim kolegom oglądać pozostający za nim kurz, gdyż wszystkie z
nich wygrał. Mniej szczęścia miał jego brat, Radosław Lindner,
który po sobotnich oesach plasował się na 2. pozycji w rajdzie.
Wizyta w szpitalu w niedzielny poranek jednak pokrzyżowała jego
plany – obolały Radek co prawda dalej walczył na trasie i rajd
ukończył, jednak jazda „na pół gwizdka” przyniosła w efekcie
najbardziej niewdzięczne, 4. miejsce w rajdzie i takie samo w
klasyfikacji rocznej PPRB. Natomiast pretendent do Pucharu, Piotr
Ceklarz, który w sobotę jechał raczej zachowawczo (zajmował na
koniec dnia 6. miejsce), w niedzielę przypuścił atak na podium i
ta sztuka mu się udała – zajął 2. miejsce w rajdzie, co dało
mu również upragnione zwycięstwo w sezonie 2015: - Szczególnie
ciężki był dla mnie początek rajdu – nigdy tu nie byłem i
musiałem poznać charakterystykę odcinków. Poza tym pierwszą
sobotnią próbę kończyłem bez powietrza w kole, ale wszystko
skończyło się dobrze. Potem jechałem już dużo szybciej. W tak
ciężkim terenie lepiej poradziły sobie quady 4x4. Choć z napędu
drugiej osi korzystamy tylko czasem, do wyjechania z najgłębszych
piasków, to jednak taki quad ma szersze opony, jest lepiej wyważony
i ma więcej mocy – opowiadał na mecie zwycięski Piotr
Ceklarz. W miarę kłopotów niektórych rywali (rajdu nie ukończyli
Remigiusz Kusy, Grzegorz Brzeziński i Grzegorz Bodziony), a także
własnej bardzo dobrej jazdy, w górę stawki piął się z kolei
Andrzej Pieron, który sobotnie zmagania zakończył z 3. pozycją. W
niedzielę ten wynik utrzymał, dzięki czemu zarówno rajd, jak i
cały sezon ukończył z 3. lokatą.
W klasyfikacji UTV Baja Inter
Cars Szprotawa-Żagań mogła zmienić dotychczasowy „układ sił”,
gdyż różnice punktowe pomiędzy poszczególnymi załogami były
naprawdę niewielkie. I rzeczywiście ostatnia runda ustaliła
ostateczny podział miejsc w klasyfikacji rocznej PPRB. Pechowo rajd
zaczął się dla jednych z kandydatów do zwycięstwa, Waldemara i
Kai Wojnarów – w ich Polarisie już na pierwszym z sobotnich oesów
urwało się koło, a załoga musiała wycofać się z rywalizacji.
Ich los podzieliła również należąca do zespołu 4fun Rally Team
załoga Robert Lamenta / Mateusz Budziło, którzy mimo tego, iż po
dachowaniu na sobotnim OS Karliki postawiła swój pojazd na koła,
to nie ukończyła ani odcinka, ani rajdu. Ta przygoda jednak nie
przekreśliła ich szans na podium w klasyfikacji rocznej –
wypracowane przez cały sezon punkty pozwoliły im na zajęcie 2.
miejsca: - No i jest! Vice-Mistrz Polski w Rajdach Baja
zdobyty! Pomimo wielu przygód, przez które 2 z 6 rund nie udało
się ukończyć, a które oddalały nas od tytułu. Finalnie udało
się stanąć na drugim stopniu podium! Chciałbym bardzo podziękować
moim rodzicom za mega wsparcie w tym sezonie oraz możliwość
rozwijania się na kolejne lata. Bardzo chciałbym również
podziękować mojemu team-partnerowi Robertowi Lamencie za wspólny
sezon! – pisał na Facebooku młody pilot Mateusz Budziło.
Po zwycięstwo w Baja Inter Cars sięgnęli zaś Bartłomiej Piela i
Mariusz Sirocki z Grupy 4x4. Wygrana w tym rajdzie dała im także
miejsce na podium w klasyfikacji rocznej PPRB – zajęli oni 3.
miejsce. Z kolei 2. lokata w Baja Inter Cars, którą wywalczyli
sobie Nikodem Suzin i Michał Pielużek, okazała się nie
wystarczająca, by „wskoczyć” na pucharowe podium – panowie
znaleźli się tuż za nim, na 4. miejscu. Na 3. miejsce w rajdzie
natomiast „załapał” się debiutujący w PPRB Jan Kozioł.
Puchar Polski w Rajdach Baja trafił zaś do sklasyfikowanych na 5.
miejscu (ostatnie wśród sklasyfikowanych w rajdzie załóg) w Baja
Inter Cars Łukasza Szymczaka i Artura Janowskiego z Grupy 4x4. Ta
załoga jako jedyna w stawce pojazdów UTV ukończyła wszystkie
tegoroczne rundy PPRB, co zaowocowało triumfem w całorocznych
pucharowych zmaganiach.
Pełne wyniki klasyfikacji rocznej
PPRB:
http://www.pzm.com.pl/terenowe/wyniki/wyniki15.pdf
Pełne wyniki Baja Inter Cars
Szprotawa-Żagań:
http://www.baja2015.pl/
AM
VI runda RMPST, Baja Inter Cars 23-25 października 2015 |
|
|
|
|
fot. |
|
|
|
-lista galerii- |
Fot. Materiały prasowe organizatora |