Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.


Tuleje zawieszenia


Bagażniki dachowe

[2016-01-02]
Dakarowa gorączka - startuje rajd DAKAR 2016
 

Dakarowa gorączka sięga już zenitu –pojazdy i zawodnicy, którzy staną na starcie 38. edycji tego kultowego rajdu, są już w Argentynie. Do chwili rozpoczęcia zmagań z tym terenowym klasykiem odlicza się już godziny, a nawet minuty. Organizatorzy zapowiadają, że Dakar 2016 będzie najtrudniejszy z dotychczasowych rozgrywanych na terenach Ameryki Południowej. Poprzeczkę mają podnieść nowości w trasie i przebiegu rajdu, których w tej edycji będzie naprawdę sporo. Na listach startowych do tego wyzwania widnieją 354 pojazdy, które już 2 stycznia rozpoczną dwutygodniowy maraton po bezdrożach Argentyny i Boliwii. W tej karawanie znajdzie się 11 polskich zawodników, reprezentujących nasz kraj w każdej kategorii.

Wspierany przez Marca Comę, pełniącego funkcję dyrektora sportowego, w Paryżu Etienne Lavigne zaprezentował szczegóły trasy i listę zawodników 38. edycji Dakaru, który rozgrywać się będzie w dniach 2-16 stycznia na terenie Argentyny i Boliwii. Przy możliwie najwyższym poszanowaniu zasad rajdowych, spodziewanych 556 zawodników zostanie solidnie przetestowanych pod kątem ich umiejętności, wytrzymałości i zdolności nawigacyjnych, szczególnie podczas bardzo ciężkiego drugiego tygodnia zmagań. Na tyle solidnie, że ta edycja Dakaru jeszcze przed jej rozpoczęciem okrzyknięta została najtrudniejszą ze wszystkich, które rozgrywane były na terenach Ameryki Południowej.

Trasa

Pierwszemu wyzwaniu już poddani zostali organizatorzy. Musieli wprowadzić istotne zmiany w trasie Dakaru, które wymagały bardzo szybkiej reakcji dakarowych teamów rajdowych oraz dwóch krajów, które będą gościć najbliższą edycję rajdu, Argentyny i Boliwii W związku z szeregiem ograniczeń, ta trasa wyróżnia się kreatywnością. Szlak, który poprowadzi 354 pojazdy rajdowe od startu w Buenos Aires do Uyuni w Boliwii, a następnie w drogę powrotną do Rosario, rozciągnięty będzie na 14 dni, obejmując ponad 9000km, z około 4500km odcinków z pomiarem czasu. Co ważne, ma kilka nowych cech, które zdradził Marc Coma, który po 5 motocyklowych zwycięstwach w tym rajdzie jest obecnie nowym dyrektorem sportowym Dakaru. Jeden z kluczowych momentów będzie miał miejsce 7 stycznia w Jujuy, gdzie został przygotowany specjalny maraton: tego wieczoru w zamkniętej strefie nie będzie można dokonywać żadnych napraw mechanicznych. Po pobycie w Boliwii, który gwarantuje spadek temperatur wraz ze wzrostem wysokości, które pokonywać będą zawodnicy, drugi tydzień zmagań nieść będzie systematyczny wzrost trudności, co bez wątpienia będzie zabijać nadzieje niektórych zawodników. W sercu tej części rajdu znajdzie się „odcinek superspecjalny” we Fiambali (etap z Belen do La Rioja), który będzie pokonywany w przełomowy sposób: 10 motocykli, 10 samochodów i 5 ciężarówek, wybranych według wyników poprzedniego etapu, wystartuje do tego odcinka specjalnego razem w charakterze „zwiadowców”. Ta bitwa będzie ciekawym spektaklem i uśmiechem do najlepszych nawigatorów. Ważną nowością, o której w Paryżu opowiadał Marc Coma, będzie także mniejsza ilość informacji zawartych w roadbooku, co będzie wymagało od zawodników zwiększonej czujności, a także właśnie świetnych umiejętności nawigacyjnych. Dodatkowym utrudnieniem nawigacyjnym będzie wprowadzenie ukrytych waypointów. Ponadto wydłużony z 2 do 3 minut będzie odstęp między startami kolejnych zawodników, co będzie powodowało, że trudniej będzie „dojść” poprzednika i korzystać z jego nawigacji – trzeba będzie się więc skupić na samodzielnym wyznaczaniu trasy. Inną z nowości zawodnicy napotkają już w pierwszym dniu rajdu, gdyż tuż po zjeździe z rampy startowej wystartują oni do 11-kilometrowego prologu, który ustali kolejność startową do pierwszego odcinka specjalnego.


Zawodnicy

MOTOCYKLE

Aby triumfować w Rosario, zwycięzca będzie musiał się wykazać szczególnym talentem do rozszyfrowywania roadbooka, subtelnie zaprojektowanego przez byłego mistrza tej dyscypliny. Po erze Comy i Despresa, kategoria motocykli jest otwarta na zmianę pokoleniową. Co ciekawe, w tej edycji rajdu zabraknie zawodnika z numerem 1 – numeracja motocyklistów zaczyna się od 2. Oznacza to, że tę nalepę na kolejny Dakar trzeba będzie sobie wywalczyć. Szansę na to, by zostać numerem 1 w tym wyścigu ma każdy z siedmiu dominujących motocyklistów, którym już udało się wspiąć na podium rajdu: Paulo Goncalves, Toby Price, Helder Rodrigues, Ruben Faria, David Casteu, Oliver Pain i Jordi Viladoms, do których należy także dodać Joana Barredę i Pablo Quintanillę jako pretendentów do tytułu. Tradycyjnie zatem zetrą się ze sobą dwa największe zespoły – KTMa i Hondy. Team „pomarańczowych”, po doskonałym debiucie Toby’ego Price’a w 2015 roku (zajął 3. miejsce), w 2016 także stawia na niego, ale również na innego debiutanta – Antoine’a Meo. Pięciokrotnie triumfował on w Mistrzostwach Świata w Enduro, ma na swoim koncie także zwycięstwa w super-crossie i motocrossie, natomiast start w południowoamerykańskim klasyku będzie dla niego nowym wyzwaniem: -Dakar zawsze był jednym z moich celów, a ostatecznym celem jest dla mnie start w tym rajdzie za kierownicą samochodu. Myślę, że w enduro zaszedłem już tak daleko, jak tylko się da, więc nadszedł czas, by przenieść się do nowej dyscypliny. Jednak pojadę na Dakar przede wszystkim po to, by się uczyć” – mówi Antoine Meo. Nie znaczy to jednak, że dla Francuza Dakar będzie pierwszym spotkaniem z cross country, bowiem ma on za sobą całkiem udane starty w Atacama Rally, OiLibya Rallye du Maroc i Merzouga Rally. Jeszcze bardziej udany sezon w rajdach terenowych ma na koncie jego kolega z zespołu, Austriak Matthias Walkner, który zdobył w tym roku tytuł Mistrza Świata w Rajdach Cross Country. Ten sukces pozwala sądzić, że jego drugi start w Dakarze będzie bardziej udany niż debiut w 2015 roku, kiedy to z powodu zatrucia pokarmowego musiał się wycofać z rywalizacji na 10. etapie. Zdążył się jednak wtedy pokazać z dobrej strony, gdyż wygrał jeden z etapów i zajmował 3. lokatę wśród motocykli. Na starcie Dakaru 2016 zabraknie natomiast Wicemistrza Świata w Rajdach Cross Country i nadziei zespołu KTM, Brytyjczyka Sama Sunderlanda. Pechowy upadek podczas Merzouga Rally w Maroko skutkował u niego złamaniem kości udowej i mimo bardzo intensywnej rehabilitacji Sunderland nie odzyskał pełnej sprawności nogi, w związku z czym podjął decyzję o rezygnacji z udziału w Dakarze.
Na swój 11. Dakar pojedzie zaś kolejny z faworytów motocyklowej stawki dakarowej., Jordi Viladoms. Miniona edycja tego rajdu była dla niego raczej pechowa, gdyż zakończył on swój udział w nim na 8. etapie, jednak uzyskana przez niego w 2014 roku 2. lokata stawia go wciąż w gronie kandydatów do zwycięstwa w 2016 roku. W tym gronie wymienia się także „królową Dakaru”, Laię Sanz, która również w najbliższej edycji rajdu wystartuje w pomarańczowych barwach, gdyż KTM tuż po ubiegłorocznym Dakarze „podkupił” ją od teamu HRC (Honda). Hiszpanka co prawda skromnie celuje w pierwszą piętnastkę, jednak jej 9. miejsce uzyskane w 2015 roku pokazuje, że stać ją na więcej. Zdecydowanie na więcej niż 17. lokatę uzyskaną w 37. edycji rajdu stać z kolei lidera zespołu HRC, Joana Barredę Borta. Hiszpan w minionej edycji Dakaru aż do 7. etapu był liderem rajdu, zaś prowadzenie odebrały mu problemy techniczne. W 38. edycji to jednak właśnie jego nazwisko jest najczęściej wymieniane jako głównego faworyta rajdu. Team HRC ma także innego poważnego kandydata do wygranej w Dakarze 2016 – Portugalczyka Paulo Goncalvesa, który w 2015 roku wywalczył sobie 2. miejsce i to jemu przypadł w udziale najwyższy numer startowy (2) w 2016 roku: - Mam mieszane uczucia co do ostatniego Dakaru. Jest satysfakcja z ukończenia go na 2. miejscu, co jest moim najlepszym wynikiem, ale przegrałem ze zwycięskim Marckiem Comą o 16’53’’, mając świadomość tego, że otrzymałem 17 minut kar. Gdyby nie zmiana silnika i moje problemy na solnisku Uyuni, mógłbym wygrać o 7 sekund. Ale to jest przeszłość. (…) Jestem w grze o wygraną, a to daje ogromną motywację. Jest teraz 7 czy 8 motocyklistów, którzy mają szansę na zwycięstwo. Team HRC, podobnie, jak w tym roku, celuje w wygraną. Fakt, że nie ma tu już Marcka Comy, niczego nie ułatwia. Wręcz przeciwnie, przynosi większą odpowiedzialność. Spodziewam się wybitnie trudnej trasy, szczególnie pod względem nawigacyjnym. Na pewno ogromną radością byłaby moja wygrana w Dakarze, ale jeśli wygra inny zawodnik teamu HRC, będzie to także moje zwycięstwo – mówi Paulo Goncalves.

Plany zarówno Hondy, jak i KTMa z pewnością będą próbowali pokrzyżować zawodnicy innych zespołów. Jednym z najpoważniejszych faworytów Dakaru 2016 jest motocyklista dosiadający Husqvarny, Pablo Quintanilla. Będzie to 4. udział w południowoamerykańskim klasyku tego chilijskiego zawodnika – dwóch pierwszych nie ukończył, zaś w 2015 roku finiszował z 4. lokatą: - Edycja 2015 była dla mnie bardzo pozytywna: ukończenie tuż poza podium dla prywatnego zawodnika jest bardzo satysfakcjonujące. To mnie nakręca i jest bardzo ważną motywacją dla profesjonalnego sportowca. Miałem możliwość zdobycia doświadczenia i zrobienia kilometrów podczas Mistrzostw Świata FIM w Rajdach Cross Country. Teraz mam wsparcie zespołu fabrycznego Husqvarny. Staram się odzyskać formę po operacji, której byłem poddany po wypadku w Maroko, ale na Dakar będę gotowy w 100%. Oczywiście jako Chilijczyk bardzo bym chciał, jak mają to Argentyńczycy, by Dakar przebiegał przez mój kraj. Będzie trochę niespodzianek w drugim tygodniu. Będziemy bardzo cierpieć. To będzie bardzo wymagający Dakar. Nie ma tu już Marcka, a my wszyscy mamy podobny poziom. Mój cel: podium. Im więcej jeżdżę, tym bardziej podnoszę sobie poprzeczkę; w tej edycji chcę być lepszy niż w poprzedniej – mówi Pablo Quintanilla.
Cel w postaci podium stawia sobie także jego bardziej doświadczony kolega z zespołu Husqvarny, Ruben Faria. Z jego dotychczasowych 8 edycji Dakaru najszczęśliwsza okazała się ta rozgrywana w 2013 roku, kiedy to zajął 2. miejsce. W ostatnim Dakarze Portugalczyk uzyskał 6. lokatę, jednak cały rajd pokonał z niedoleczonym obojczykiem, więc w tym przypadku również może mówić o dobrym wyniku, marzy mu się jednak powrót na podium. W swojej dakarowej karierze dwukrotnie (w 2011 i 2012 roku) stawał z kolei jego rodak Helder Rodrigues, który od swojego debiutu w 2006 aż do 2014 roku nie wypadł poza pierwszą dziesiątkę zawodników. W 2015 roku ukończył rajd na 12. miejscu, ale na swoim koncie miał 2 zwycięstwa etapowe. To jednak tylko lekko łagodziło jego rozczarowanie Dakarem spędzonym w zespole Hondy, zatem w 2016 roku postanowił on wrócić do Yamahy, którą osiągnął świetne 9. miejsce w swoim debiutanckim Dakarze, a teraz ma zamiar powalczyć o zwycięstwo. Warto dodać, że oprócz Lai Sanz w tej edycji Dakaru wystartuje inna waleczna kobieta na motocyklu – Rosa Romero, która prywatnie jest żoną dwukrotnego zwycięzcy Dakaru, Naniego Romy. W sumie w Rajdzie Dakar 2016 wystartuje 136 motocyklistów.

QUADY

W kategorii quadów broniący tytułu Rafał Sonik będzie musiał powstrzymać paczkę ścigających go południowoamerykańskich zawodników, wzmocnionych przez powracających do gry braci Patronelli, którzy łącznie zdobyli 4 (po 2 każdy) trofea spośród siedmiu przyznanych w Ameryce Południowej. Dodatkowo pochodzącym z Argentyny braciom Marcosowi i Alejandro sprzyjać będą lokalni kibice, którzy nie raz dali się we znaki polskiemu mistrzowi. Młodszy z nich, Marcos, w swojej sześcioletniej karierze dakarowej dwukrotnie triumfował w tym rajdzie, dwa razy zajmował 2. miejsce, a dwóch edycji nie ukończył. Jego ostatni udział w Dakarze (2014 rok) zakończył się pamiętnym upadkiem z 400-metrowego klifu, z którego on, w przeciwieństwie do quada, wyszedł bez szwanku. Tym większy jest natomiast jego apetyt na dobrą lokatę w 2016 roku. Choć jest jednym z największych faworytów, to sam sobie jednak nie stawia wygranej za cel na 38. edycję: - Po półtorarocznej przerwie do zawodów poświęconej prowadzeniu firmy, przez kilka miesięcy myślałem o Dakarze. Nie chcę sobie stawiać konkretnych celów, jeśli chodzi o wyniki. Chcę jechać tak, jakby to był pierwszy raz. Z drugiej strony, przez ostatnie miesiące zintensyfikowałem swój trening kondycyjny poprzez ćwiczenia aerobowe, mnóstwo treningu rowerowego i wiele godzin spędzonych na quadzie, aby być przygotowanym najlepiej, jak to możliwe. Yamaha Argentyna dała mi Raptora 700 wyposażonego w nowe elementy zawieszenia i chłodzenia., które będą jeszcze bardziej ulepszone. Możliwość ścigania się na rodzimej ziemi jest czymś niezwykłym nie tylko ze względu na trasy, po których będziemy jechać, ale także wsparcia publiczności, które wszyscy otrzymamy – mówi Marcos Patronelli. Jego starszy brat, Alejandro, ma za sobą jeszcze dłuższą przerwę w dakarowych startach – ostatnio brał udział w tym rajdzie w 2012 roku. Wszystkie 3 edycje, w których wystartował, ukończył zaś na podium – w swoim debiutanckim Dakarze 2010 zajął 2. miejsce, a dwa kolejne lata przyniosły mu zwycięstwa. Na Dakar 2016 jedzie „na luzie”, choć, podobnie, jak jego brat, wymieniany jest w gronie faworytów: - Po koniecznej przerwie, jestem gotowy do wyruszenia na dakarową przygodę. Wracam z tym samym wyluzowanym podejściem, z jakim startowałem po raz pierwszy oraz wszystkim, co się z tym wiąże… jak jazda z moim bratem Marcosem. Chciałbym podziękować Yamasze za okazane mi wsparcie, a także kibicom za miłość, jaką mnie obdarzają. Kategoria quadów rozrosła się, jest wielu nowych zawodników, przez co rywalizacja jest większa, a ASO pokazało, że chce nadać jej większe znaczenie… a to jest świetne. Jak zwykle rajd będzie ciężki. W styczniu upał będzie nieznośny, ale to jest element show, podobnie jak przejazd przez solną wyżynę w Uyuni w Boliwii, gdzie modlę się, by nie padało. Strategia będzie taka sama, jak kiedyś: nie będziemy walczyć ze sobą, ale z rywalami. Chcemy jechać jako zespół, pomagać sobie nawzajem w pokonywaniu trudności, a w miarę, jak rajd będzie się posuwał naprzód, zobaczymy, na jakich miejscach możemy go ukończyć– mówi Alejandro Patronelli.

Bardziej wyluzowany niż przed rokiem jest też Chilijczyk Ignacio Casale, który także będzie jednym z najpoważniejszych kandydatów do zwycięstwa: -Ostatni Dakar był dla mnie skomplikowany. Chciałem wygrać, ale czułem, że moje ciało nie jest w stanie temu sprostać. Miałem wypadek w październiku i musiałem być operowany. Nie mogłem się przygotować tak, jak chciałem. Jednak to doświadczenie się przydało. Nauczyłem się, jak kontrolować obawy i używać głowy w sytuacjach krytycznych. Do tego Dakaru przygotowywałem się na 200-300%, głównie psychicznie, bardziej niż czysto treningowo. Więcej czasu spędziłem na rowerze niż na motocyklu. Mam więcej pewności siebie niż przed rokiem. Rozpocząłem miniony Dakar z presją obrony tytułu. Teraz jestem bardziej wyluzowany, dorosłem. Szkoda, że pustynia chilijska nie jest częścią trasy. Ten teren był dla mnie sprzyjający, by nadrobić czas. Teraz muszę obmyślić nową strategię. Nie będzie mnie na rodzimej ziemi i częściej będę musiał używać głowy niż manetki. To będzie świetny wyścig z powracającymi do rywalizacji braćmi Patronelli oraz Rafałem Sonikiem. Oni wszyscy mają za sobą zwycięstwa. Myślę, że będę się dobrze bawił – mówi Ignacio Casale. Chilijczyk również ma na swoim koncie wygraną – triumfował w Dakarze 2014, a rok wcześniej był 2. Dakar 2015 zakończył na 10. etapie, co, mimo wyluzowanej postawy, pewnie będzie chciał sobie zrekompensować.

O powetowanie pecha z 2015 roku z pewnością też powalczy młody Katarczyk, Mohammed Abu-Issa. Po świetnym debiucie w 2014 roku (4. miejsce) oczekiwania wobec tego zawodnika były w minionej edycji rajdu bardzo wysokie. Jego szanse na sprostanie im przekreśliła awaria silnika w jego quadzie, co zmusiło go do wycofania się z rajdu na 5. etapie. Tym razem cel ma jasno określony: zwyciężyć. Jeśli ten cel uda mu się osiągnąć, to w kolejnej edycji rajdu przesiądzie się do samochodu. Z kolei „przesiadkę” z nart (freeride) ma za sobą najpoważniejsza kandydatka do tytułu najlepszej kobiety na quadzie, Camelia Liparotti. Narty na czterokołowca zamieniła ona w 2009 roku, kiedy to po raz pierwszy wystartowała w Dakarze. Nie udało jej się tamtego rajdu ukończyć, ale wszystkie kolejne kończyła w pierwszej piętnastce, przy czym w 2012 roku była najszybszą kobietą w kategorii moto-quad. Na swój 8. Dakar posiadaczka charakterystycznego różowego quada ma bardzo prosty cel – dojechać do mety. Taką nadzieję ma również inna kobieta na quadzie, debiutująca w tym rajdzie Hiszpanka Covadonga Fernandez Suarez, którą, podobnie, jak na innych rajdach, wspierać będzie mąż, Marcos Eduardo Echaniz. Cała quadowa stawka Dakaru 2016 liczy 45 zawodników.

SAMOCHODY

W kategorii samochodów w walce o wygraną tradycyjnie zmierzą się załogi MINI i Toyoty, którym będzie chciał poprzeszkadzać team Peugeot. W tej edycji Dakaru X-raid wystawia najliczniejszą jak do tej pory reprezentację aż 12 „Miniaków”. Niemiecki zespół ma nie tylko liczny, ale i bardzo mocny skład. Cztery najważniejsze MINI All4 Racing pojadą w barwach nowego sponsora – firmy olejowej Axion, która zastąpiła dotychczasowego sponsora strategicznego, Monster Energy. Naklejki Axion na swoje pojazdy nakleją: Nasser Al-Attiyah i Matthieu Baumel, Nani Roma i Alex Haro, Orlando Terranova i Bernardo „Ronnie” Graue, a także debiutujący w Dakarze Mikko Hirvonen, którego nawigatorem będzie szef x-raidowych pilotów, Michel Perin. Ci zawodnicy to kluczowi gracze X-raidu, a także faworyci Dakaru 2016. Oczywiście największymi z nich są broniący tytułu Nasser Al-Attiyah i Matthieu Baumel. Mają oni za sobą wyjątkowo udany sezon, który rozpoczęli zwycięstwem w Dakarze 2015, a następnie wywalczyli sobie Puchar Świata w Rajdach Cross Country, Mistrzostwo Świata w kategorii WRC2 i Mistrzostwo Bliskiego Wschodu (MERC). Są więc „na fali”, a tysiące kilometrów oesowych spędzone w rajdówkach (MINI, Ford Fiesta, Skoda Fabia) z pewnością zaprocentują też w Dakarze 2016: - Podczas Dakaru 2016 pojechałem perfekcyjny rajd. Objęliśmy prowadzenie na początku (2 etap) i nigdy nie oglądaliśmy się wstecz. Miałem bezstresowy rajd. Nie musieliśmy zbytnio cisnąć, a z Matthieu (Baumelem) wszystko idealnie zagrało. Zdecydowałem się pozostać w Mini w 2016 roku. To najlepsze auto do osiągnięcia naszego celu: trzeciego zwycięstwa. Moim zamierzeniem jest pobicie wszystkich dakarowych rekordów i wciąż mam przed sobą parę lat na osiągnięcie tego. Tak, mam ambicję na pobicie wszystkich rekordów. Naprawdę podoba mi się nowa trasa, która z całkiem sporą ilością „wurcowych” odcinków powinna mi bardzo pasować. Po co brałem udział w tylu rajdach? Ponieważ jest to kluczowe dla wygranej w Dakarze. Im więcej kilometrów się „nabije”, tym więcej zyskuje się doświadczenia. Mam też za sobą porządny program fitness. W minionym Dakarze bardzo cierpiałem na znacznych wysokościach w Boliwii. Teraz, kiedy wracałem do Kataru, spałem w komorze hiperbarycznej w specjalistycznym ośrodku. Jeśli chodzi o moich rywali, Carlos (Sainz) i Peterhansel są świetnymi kierowcami, ale nie przejmuję się Peugeotami. One wciąż nie są gotowe! Myślę, że przystosowana do Dakaru jest Toyota, a szczególnie De Villiers, ze względu na silnik benzynowy. Hirvonen będzie także tym, któremu warto się przyglądać, myślę, że skończy na podium – mówi Nasser Al-Attiytah. Faktycznie, Mikko Hirvonen także wymieniany jest w gronie faworytów Dakaru 2016, pomimo tego, że będzie to jego debiut. Dał się on jednak już poznać jako dobry kierowca cross country, finiszując z 3. lokatą w swoim pierwszym rajdzie terenowym – Baja Aragon, a swój pustynny debiut w OiLibya Rallye du Maroc kończąc na 5. miejscu. I to właśnie wymarzoną lokatą dla Fina w jego pierwszej dakarowej potyczce byłoby miejsce w pierwszej piątce: - Oprócz chęci spędzania więcej czasu z rodziną, szukałem sobie nowego wyzwania, a nie ma lepszego niż Dakar. Wciąż nie mogę powiedzieć, że jestem „nawrócony na Dakar”, ale w każdym razie jestem bardzo podekscytowany. Z pewnością stanę się takim „nawróconym” po rajdzie. Na pewno jest to interesujące mnie wyzwanie fizyczne. Dakar jest bardziej fizycznym rajdem niż WRC. Odcinki są dłuższe, a drogi, jeśli w ogóle są, są w gorszym stanie. W WRC wie się co do metra, czego się spodziewać. Możemy atakować pełnym gazem. Na Dakarze nie wiadomo, co znajduje się za wydmą czy zakrętem. Trzeba się zatem fizycznie dostosować, bo to pomaga pozostawać w pełnej koncentracji. Kiedy jesteś zmęczony, jasność umysłu cierpi. W każdym razie ja się nie martwię. Wiem, że nie jestem w stanie jechać na 100%. Muszę znaleźć równowagę między prędkością a rozsądkiem. Będę musiał dostosować swoją prędkość. Można podejmować ryzyko, ale trzeba znać swoje granice. Moi koledzy z zespołu dali mi mnóstwo wskazówek, spośród których najcenniejsza jest taka: nie zgub się i nie zakop się. Oczywiście będę bardzo mocno polegać na doświadczeniu Michela Perin. Jest ogromna liczba kandydatów do pierwszej dziesiątki. Osobiście byłbym zachwycony miejscem w pierwszej piątce. Mam świadomość, że doświadczenie jest potrzebne do tego, by lśnić na Dakarze. Ten rok jest więc przede wszystkim poświęcony nauce – mówi Mikko Hirvonen.

Nauce Dakar 2016 poświęci także inny debiutant za kierownicą MINI, Brytyjczyk Harry Hunt. On również ma za sobą całkiem udane starty w rajdach terenowych w sezonie 2015 – zajął 3. miejsce w Abu Dhabi Desert Challenge i 7. miejsce w OiLibya Rallye du Maroc. Jego dakarowym pilotem będzie kolejny z x-raidowych „profesorów”, Andy Schulz, z którym jeździł m.in. Krzysztof Hołowczyc. Całkowicie nowym „nabytkiem” X-raidu na Dakar 2016 jest chińska para Guo Meiling / Min Liao. Co ciekawe, Meiling jest pierwszą Chinką, która weźmie udział w Dakarze. Jej pilot natomiast dwukrotnie miał okazję się już zmierzyć z południowoamerykańskim klasykiem. Po raz pierwszy za sterami MINI zasiądzie także Argentyńczyk Nazareno Lopez (debiutował na Dakarze 2015 w Toyocie), którego pilotować będzie były quadowiec z Chile, Sergio Lafuente. Kolejne 3 „Miniaki” obsadzą „starzy wyjadacze” – Stephan Schott i Holm Schmidt, Boris Garafulic i Filipe Palmeiro oraz Erik van Loon i Wouter Rosegaar.
Dwoma kolejnymi MINI All4 Racing pojadą Polacy – Adam Małysz i Jakub Przygoński. Największymi konkurentami dla załóg MINI będą zawodnicy Toyoty. W fabrycznym zespole tej marki, który nosi teraz nazwę Toyota Gazoo Racing, znajdą się 3 załogi. Oczywiście faworytami są Giniel de Villiers i Dirk von Zitzewitz. Podobnie jak w 2015, tak i tym razem to właśnie oni mogą być najpoważniejszymi rywalami Nassera Al-Attiyah i Matthieu Baumela, gdyż w poprzedniej edycji Dakaru stracili do nich przez całe 2 tygodnie rajdu zaledwie 35 minut, a tegoroczna trasa, niemal pozbawiona etapów pustynnych, będzie sprzyjać Toyotom: - Zrobiliśmy wielki krok naprzód podczas Dakaru 2015. Aż do 7. etapu mieliśmy szansę na wygraną. Oczywiście chciałem znów wygrać (de Villiers zwyciężył w Dakarze 2009)- red.), ale byliśmy tak blisko, jak nigdy dotąd. Od tamtego czasu znaleźliśmy nowe rzeczy, które wymagają usprawnienia i musi to być wykonane, gdyż konkurencja zdaje się być ogromna. Mini wciąż jest Mini, Nasser to nadal dawny Nasser. Peugeoty również zostały mocno usprawnione, ale pytanie o ich niezawodność wciąż wymaga odpowiedzi. Fakt, że posiadamy silnik benzynowy, także musi być brany pod uwagę. Tracimy dużo czasu na piaskach. Wciąż brakuje nam momentu obrotowego. Ale z drugiej strony, jesteśmy dobrzy na krętych i szybkich trasach, a na wysokościach nie pozostajemy zbytnio z tyłu, co jest miłym zaskoczeniem. Będziemy mieli nowy silnik, który wykazuje się dobrymi osiągami pod kątem Dakaru. Czasami jesteśmy krytykowani za to, że rzadko startujemy w zawodach w ciągu sezonu, ale, uwierzcie, wykonujemy ogromną ilość testów auta. Dokonaliśmy też usprawnień w zawieszeniu i zrobiliśmy drobną zmianę w podwoziu. W każdym miejscu samochodu są jakieś nowe części. Oczywiście, nowy układ trasy zdaje się nam sprzyjać, ale spodziewam się paru wybitnie trudnych dni na argentyńskich piaskach w pobliżu Fiambalimówi Giniel de Villiers.
Jak zwykle wsparciem dla czołowych zawodników Toyoty będzie duet Leeroy Poulter / Robert Howie z RPA. W tym zespole natomiast zabraknie tym razem Christiana Lavieille’a – po zdobyciu 6. miejsca w Dakarze 2015 był on nieco rozczarowany tym, że jego auto nieco odbiegało od Toyoty de Villiersa, co finalnie kosztowało go utratę 5. pozycji. Postanowił on więc zmienić zespół i tym razem wraz ze swoim pilotem Jean Michelem Polato wystartuje Renaultem Dusterem. Jego miejsce w Toyocie nie pozostanie jednak nieobsadzone – do fabrycznego teamu dołączył bowiem Yazeed Al-Rajhi, u boku którego tradycyjnie zasiadać będzie Timo Gottschalk. Saudyjczyk w swoim debiutanckim Dakarze 2015 pokazał, że potrafi bardzo szybko jeździć, gdyż aż do 11. etapu zajmował 3. lokatę. Na Dakarze jednak szybkość to nie wszystko – Al-Rajhi „zamordował” silnik swojego ówczesnego Hiluxa z Overdrive’u. Tym razem liczy na większą niezawodność fabrycznej Toyoty, którą miał okazję już sprawdzić w Maroko (zajął tam 3. miejsce) i jest z niej bardzo zadowolony. Jeśli doświadczony Gottschalk będzie w stanie utrzymać w ryzach swojego kierowcę, mają oni szansę na naprawdę dobry wynik w tegorocznej edycji rajdu. Chrapkę na podium Dakaru 2016 mają także kierowcy Toyot z zespołu Overdrive, zwłaszcza dwie czołowe załogi tego teamu – Rosjanie Vladimir Vasiliev i Konstantin Zhiltsov oraz holendersko-belgijski duet w składzie Bernhard ten Brinke i Tom Colsoul. W 2015 roku obie pary zajęły miejsca w pierwszej dziesiątce – Vasiliev 5., ten Brinke 7. – ale w tym roku stawiają na „podium albo nic”.

Podstawowy skład Overdrive’u uzupełniają jak zwykle Polacy – Marek Dąbrowski i Jacek Czachor. Belgijski zespół ma także nowych zawodników, którzy wystartują w Dakarze 2016. Przesiadkę z buggy SMG do Hiluxa – i to od razu na 3 kolejne edycje tego rajdu – zaliczą Ronan Chabot i Gilles Pillot. Chabot startuje w Dakarze nieprzerwanie od 2003 roku, a jego najlepszy dotychczasowy wynik to 7. miejsce wywalczone w 2013 roku. Jak mówi, przesiadka do overdrive’owej Toyoty to początek nowej przygody. Całkowicie nową przygodę rozpoczyna zaś kierowca WRC, Martin Prokop, który również zasili w tym roku dakarowe szeregi Overdrive’u. Wraz ze swoim wiernym pilotem Janem Tomankiem, który już miał okazję posmakować Dakaru w 2014 roku (na pokładzie Tatry), zadebiutuje on nie tylko w tym ultraciężkim maratonie, ale w ogóle w rajdach cross country: - Start w Dakarze zawsze był moim marzeniem. Chciałem jeszcze poczekać i przygotować się z moim własnym zespołem, ale otrzymałem szansę, której nie mogłem odrzucić. Jean-Marc Fortin, szef Overdrive’u, zapytał mnie, czy chciałbym przetestować Toyotę Hilux na początku września. Poszło dobrze i wtedy otrzymałem zaproszenie na Dakar. To nowe wyzwanie u boku takich kierowców, jak Yazeed Al-Rajhi czy Giniel de Villiers, który wygrał Dakar. Po Rajdzie Katalonii WRC przygotowywałem się do Dakaru, spędzając wiele godzin na jeździe po wydmach w Dubaju. Doświadczeni zawodnicy dakarowi mówią mi, że potrzeba całego roku specyficznych przygotowań, by osiągnąć dobry wynik, ale ja nie mam wyboru. Będę rywalizował z pokorą z racji mojego braku doświadczenia. Nie wiem, jak się zachowuje samochód i jak ja zaadaptuję się do tak długich odcinków w ekstremalnych warunkach. Miałem już okazję startować w Argentynie, w WRC, więc przynajmniej pierwsza część trasy rajdu nie będzie dla mnie nieznana – mówi Martin Prokop. Dakarowego debiutanta rodem z WRC, i to wielokrotnego Mistrza Świata w tym typie rajdów, będzie miał także w swym składzie zespół Peugeot-Total. Mowa o Sebastienie Loebie, który wraz ze swoim wieloletnim pilotem Danielem Eleną pojedzie Peugeotem 2008DKR. Mieli oni już okazję wystartować w rajdzie terenowym (OiLibya Rallye du Maroc), gdzie jednak nie mieli zbyt wiele szczęścia – dwukrotnie ich auto rolowało. 9-krotny mistrz WRC ma więc świadomość, że udział w Dakarze będzie dla niego przede wszystkim wielkim wyzwaniem i początkiem nowej ery w jego karierze: - W rajdówce czuję się jak w domu, ale ta jest zupełnie inna od wszystkich, którymi dotychczas jeździłem. Tym, co dla mnie jest niezwykłe, jest tempo notatek w roadbooku. Jest ich o wiele mniej. Sam musisz poznawać trasę, czego nie ma w WRC, tutaj jest improwizacja. Potrzeba także czasu, by zrozumieć, ile może znieść auto. Jestem przyzwyczajony do omijania przeszkód czy zwalniania, ale tym autem można iść pełnym ogniem przez dziury i wyboje. Pewne jest, że moim celem jest wygrać kiedyś Dakar. Będę ciężko pracował, by to osiągnąć i zobaczymy, co będzie – mówi Sebastien Loeb. Ma on w swoim zespole kierowców, którzy mają już na koncie wygrane Dakary. Spośród kierowców Peugeot największym faworytem jest Stephane Peterhansel, który 5 razy triumfował w tym rajdzie za kierownicą samochodu i 7 razy na motocyklu. Wraz ze swoim kompanem, Jean-Paulem Cottret, zasiądzie on w jednym z 4 mocno przebudowanych 2008DKR, którym chce spróbować „zaatakować” podium. Bardziej sceptycznie do wyniku podchodzi „głowa” zespołu, Carlos Sainz. Poza wygranym w 2010 roku Dakarem tylko raz w ciągu 8 lat udało mu się stanąć na podium – w 2011 roku zajął 3. miejsce. Pozostałych 4 edycji – łącznie z ostatnią – nie ukończył. W Dakarze 2016 liczy on przede wszystkim na swojego wiernego i świetnego nawigatora, Lucasa Cruza, z którym stawał na najwyższym stopniu podium. Pięciokrotnie Dakar wygrywał czwarty z kierowców Peugeot, Cyril Despres, jednak osiągał to jako motocyklista. Swój pierwszy Dakar za kierownicą samochodu (2015) ukończył na 34. miejscu, w tym roku ambicje ma znacznie większe, choćby ze względu na to, iż na prawym fotelu jego 2008DKR zasiadać będzie były dyrektor sportowy Dakaru, David Castera. W tej edycji rajdu pojawi się także piąty Peugeot 2008DKR, jednak w specyfikacji z 2015 roku. Od zespołu odkupił go Francuz Romain Dumas (fabryczny kierowca Porsche), który pojedzie nim w towarzystwie Francoisa Borsotto. Z kolei od X-raidu swoje zeszłoroczne buggy odkupił Guerlain Chicherit. Jak przed rokiem, będzie ono pomalowane w „zebrę”, a na jego prawym fotelu tradycyjnie zasiądzie Alex Winocq, który za sprawą „leczenia” licznych awarii „Zebra Buggy” w Dakarze 2015 zyskał przydomek „Mister Gadżet”. Dwa buggy o nazwie „Gordini” wystawi natomiast w tym roku jedna z najbardziej barwnych dakarowych postaci, Amerykanin Robby Gordon. Jedno poprowadzi on sam, a towarzyszyć mu będzie ponownie Kellon Walch. Drugim pojedzie natomiast „objawienie” cyklu Stadium Super Trucks (wygrał ten prestiżowy amerykański cykl stadionowych zmagań), Sheldon Creed. Creed nie tylko zadebiutuje na Dakarze w tym roku, ale także będzie najmłodszym uczestnikiem tej edycji rajdu – ma on bowiem zaledwie 18 lat! Wspierać go będzie z prawego fotela Jonah Street. Wzajemnie wspierać się będą natomiast jadący dwoma identycznymi jednoosobowymi buggy dwaj identyczni panowie – bliźniacy Tim i Tom Coronel. Co ciekawe, w ubiegłym roku to Tom, który ma zdecydowanie mniejsze dakarowe doświadczenie (startował dopiero 2 razy), dotarł do mety Dakaru, ale został zdyskwalifikowany. Jego Tym razem obaj zwariowani braci pojadą zmodernizowanymi wersjami swoich buggy „GoKoBra” z silnikami Suzuki Hayabusy, mając nadzieję na wspólne osiągnięcie mety. Do mety planuje dojechać także załoga w 100% elektrycznej Acciony, składająca się w tym roku z Argentyńczyków: Ariela Jatona i Gastona Daniela Scazzuso. Ten nietypowy pojazd będzie jednym ze 111 samochodów, które wystartują w Dakarze 2016.

CIĘŻARÓWKI

Zwycięzcy ostatnich trzech edycji Dakaru w kategorii ciężarowej – Karginov, Nikolaev i Mardeev – w 2016 roku także są niekwestionowanymi faworytami. Ale przeciwko armadzie Kamazów staną wygłodniali sukcesów kierowcy, którzy także zwyciężali w tym rajdzie, na czele z Gerardem de Rooyem, który do swojego zespołu zaprosił swojego dawnego rywala, Alesa Lopraisa.

Mówi się, że zespół Kamaza ma w sobie coś z Rogera Federera, Tigera Woodsa, Sebastiena Loeba, Michaela Jordana i Mike’a Tysona z ich najlepszych czasów – nie są niepokonani, ale są blisko tego. W XXI wieku wygrywali 12 razy na 15 możliwych. W Ameryce Południowej to do nich należy 75% miejsc na dakarowym podium, a „po drodze” aż 56 wygranych oesów. W Dakarze 2015 rosyjski team „zgarnął” całe podium i, oczywiście, w 2016 roku liczy na powtórkę tego wyniku. Trudno w zespole „Kamaz Master” wskazać konkretnego faworyta – faworytem jest cały team. Dla każdego z jego członków bowiem nadrzędnym celem jest nie tyle własna wygrana, co zwycięstwo zespołu. W 2015 roku na najwyższym stopniu podium Airat Mardeev, zatem to on, wraz z Aydarem Belyaevem i Dmitriyem Svistunovem, na swojego Kamaza naklei najwyższy numer startowy w tej kategorii – 500: - Od początku widzieliśmy, że rajd będzie bardzo szybki i że będzie w nim kilku kandydatów do zwycięstwa. Było oczywiste, że ciężarówka, która najmniej razy się zatrzyma, wygra. Staraliśmy się jechać szybko, ale bez zbytniego narażania pojazdu. Nie mieliśmy problemów z „kapciami”, dzięki czemu mogliśmy uzyskać dobry wynik. Wygrana w Dakarze jest ogromną nagrodą. To było moje życiowe marzenia, byłem bardzo szczęśliwy. Ale kiedy wróciłem do domu, staraliśmy się o tym jak najszybciej zapomnieć, by móc się przygotowywać do następnych rajdów. Zwycięstwo daje spokój i ułatwia koncentrację. Przygotowania do Dakaru 2016 zaczęliśmy od razu po poprzedniej edycji. Przeanalizowaliśmy nasze ciężarówki, określiliśmy błędy, jakie popełniliśmy i zaczęliśmy się przygotowywać do kolejnych rajdów. Spróbujemy znów wygrać. Niezależnie od załogi, tym, co dla nas się liczy, jest zwycięstwo zespołu. Będziemy się jak najbardziej starać i pracować na tę ciężarówkę, która będzie w najlepszej pozycji. Wszyscy nasi rywale są mocni i dobrze przygotowani, a my ich szanujemy. Zespół Gerarda de Rooya stał się nawet jeszcze mocniejszy za sprawą dołączenia Alesa Lopraisa. On jest dobrym kierowcą, który potrzebował dobrej ciężarówki. Bycie skazanym na siebie było jego największym wyzwaniem, a teraz jest w zespole. Także Federico Villagra będzie ciężkim rywalem. On zna te tereny. Hans Stacey dołączył do zespołu MANa i wzmocnił w ten sposób Petera Versluisa. Marton Kolomy i jego Tatra także zrobili ogromny postęp. Jest też Martin Van Den Brink, który zrobił niespodziankę i wygrał w Maroko swoim Renaultem. Na każdym Dakarze pojawiają się nowe nazwiska, a nikogo nie można pomijać – mówi Airat Mardeev.
Zespół Kamaza ponownie składać się będzie z 4 załóg. Oprócz Karginova i Nikolaeva, którzy są w gronie faworytów Dakaru 2016, wystartuje także Dmitry Sotnikov. Cała czwórka, mimo zapowiedzi debiutu nowej wersji Kamaza, pojedzie pojazdami w zeszłorocznej specyfikacji. W ponownym zdobyciu najwyższego stopnia podium Kamazowcom będzie próbował przeszkodzić zwycięzca z 2012 roku, Gerard de Rooy. Ponownie na pokład swojego Iveco zaprosił on mechanika Darka Rodewalda. Natomiast jego wiernego nawigatora, Jurgena Damena, który zginął tragicznie na rajdzie w Katarze, zastąpi doświadczony pilot z Hiszpanii Moises Torrallardona. Plan na wygraną Holendra zakłada współpracę z nowym członkiem zespołu, wspomnianym Alesem Lopraisem. W tym duecie zespół Iveco chce stawić czoła zespołowi Kamaza. Lopraisowi na pokładzie jego nowej ciężarówki towarzyszyć będą Hiszpan Ferran Marco Alcaina i Holender Berdard Der Kinderen. Jego Iveco zostało „ochrzczone” jako „Torpedo 69” i ma dowieźć swojego kierowcę na szczyt: - Na początku muszę podkreślić, że MAN jest bardzo dużym zespołem, ale team Gerarda de Rooya zdaje się być bardziej konkurencyjny. Chcę się szczególnie skupić na członkach zespołu bardziej niż na aspektach technicznych. Aby wygrać na Dakarze, trzeba mieć zespół i dobrych kolegów w zespole. Decyzja o dołączenia do teamu de Rooya zrodziła się na stole do masażu na Dakarze 2015. Gerard de Rooy przyszedł do mnie i żartował z moim masażystą, żeby masował mocno, bo cierpiałem w ciężarówce. Potem powiedział, że powinienem przyjść i przetestować jego maszynę. Wszystko zaczęło się od żartu. Przetestowałem jego ciężarówkę w kwietniu w Maroko. Przyzwyczaiłem się do wszystkiego, czym ten pojazd się cechuje. Fakt, że Iveco ma długi „nos”, ma swoje zalety i wady z kwestii widoczności, ale wydaje mi się być szybsze. Moim celem jest dać z siebie wszystko. Nie jadę na Dakar, by kończyć go na 2. miejscu. Rajd określi, jaką strategię przyjmie zespół. Ja mogę pomóc Gerardowi de Rooyowi i oczekuję, że on może zrobić to samo. To jest kwestia dawania i brania. Jestem też zachwycony, że mam na pokładzie nowego mechanika, Bernarda Der Kinderena. Zawsze marzyłem o tym, by mieć go obok siebie. Jako młody chłopak bardzo go podziwiałem, szczególnie wtedy, kiedy pracował z Hansem Stacey’em. Wciąż nie mogę uwierzyć, że będę z nim jechał – mówi Ales Loprais.
Jeśli chodzi o Hansa Stacey, to mało brakowało, a zakończyłby on swoją dakarową karierę. Kuzyn i dotychczasowy zespołowy partner Gerarda de Rooya był tak rozczarowany 6. lokatą osiągnięta w Dakarze 2015, że zapowiedział, iż na ten rajd już nie wróci. Jednak zaproszony przez zespół MANa na testy w Maroko, na które pojechał dla zabawy, ostatecznie postanowić wraz z tym teamem dać Dakarowi kolejną szansę: - Mówiąc szczerze, pozamiatałem już po Dakarze. Osiągnąłem w tym rajdzie już niemal wszystko, łącznie z wygraną i dwukrotnym podium. Bardzo się starałem zdobyć kolejne podium, ale nie poszło mi tak, jak chciałem. W zeszłym roku zrobiłem wszystko, co było trzeba, by być w dobrej kondycji i jak najlepiej przygotowanym, ale ukończyłem rajd zaledwie na 6. miejscu. To było spore rozczarowanie. Kiedy Marcel van Vliet z zespołu Veka wpadł do mnie na kawę i zaprosił mnie na testy w Maroko, zgodziłem się, ale nie z intencją kolejnego startu w Dakarze. Jednak testy poszły świetnie, a jazda ciężarówką, która bardzo przypomina tę, którą wygrałem Dakar, sprawiła, że poczułem się jak w domu. Po testach zespołowi było łatwo mnie przekonać. Jeśli teraz tego nie zrobię, to już się to nigdy nie wydarzy. Z tym zespołem mamy szansę powalczyć o podium. Peter Versluis, który pojedzie jedną z naszych ciężarówek, wygrywał już etapy i dwukrotnie kończył w pierwszej dziesiątce. Mocno wierzę w to, że możemy tego dokonać. Trasa zadaje się być idealna dla mnie, bo mam doświadczenie w WRC. Bardzo lubię szybkie partie, na których potrzeba technicznych umiejętności – mówi Hans Stacey. Na Tychy trasach Stacey’owi towarzyszyć będzie Serge Bruynkens i Jan van der Vaet. Niejako „drugie skrzypce” w dakarowej potyczce grać będą Tatry, spośród których faworytem jest Martin Kolomy. Warto jednak wspomnieć o jadącym także Tatrami czeskim zespole Bonver Dakar Project pod wodzą Tomasa Vratnego – choćby z tego względu, że zaoferował on jedną ze swoich ciężarówek niepełnosprawnemu Argentyńczykowi Albertowi Lloverze. Tatra została specjalnie przystosowana do potrzeb tego sparaliżowanego kierowcy, który mimo swojej niepełnosprawności realizuje swoją dakarową pasję (w 2015 po raz pierwszy spośród 3 startów udało mu się ukończyć ten rajd za kierownicą terenówki – zajął 41. miejsce). Mówiąc o kategorii ciężarowej nie można nie wspomnieć o najbardziej wytrwałym kierowcy, jakim jest Japończyk Yoshimasa Sugawara. Ten 74-latek po raz kolejny będzie najstarszym zawodnikiem Dakaru, w którym startuje nieprzerwanie od 1983 roku! Hino, którym pojedzie, jest jedną z 55 ciężarówek, które przemierzać będą trasy Dakaru 2016.

Polacy

W Dakarze 2016 wystartuje 9 zawodników z Polski, a dodatkowo polski mechanik w holenderskim zespole Gerarda de Rooya, Darek Rodewald. Jedenastym zawodnikiem, który pojedzie z biało-czerwoną flagą przy nazwisku, jest „Polak z importu”, czyli pochodzący z Francji Xavier Panseri. Od niemal dekady mieszka on w naszym kraju, całkiem nieźle już posługuje się też naszym językiem, a na dodatek posiada polską licencję rajdową, dzięki czemu na MINI, którym wraz z Adamem Małyszem będzie pokonywał dakarowe trasy, może nakleić polską flagę przy swoim nazwisku.

W polskiej dakarowej reprezentacji miał się też znaleźć motocyklista Paweł Stasiaczek, jednak niemal w ostatniej chwili postanowił jednak tę edycję rajdu „odpuścić”: - Jak wiecie, moja decyzja o uczestnictwie w Dakar 2016, do samego końca stała pod znakiem zapytania. Determinacja w walce o powrót pełnej sprawności lewej ręki była naprawdę ogromna. Mój rok 2015 zaczął się od trudnych przeżyć, które przeszkodziły w naszych planach ukończenia Dakaru. Zaraz po powrocie do kraju, pragnąc znaleźć lekarstwo na towarzyszący mi smutek po utracie Przyjaciela, zacząłem przygotowania do kolejnych motocyklowych wyzwań – w tym przede wszystkim Dakar 2016. W ten sposób czułem, że chcę wrócić do miejsca, w którym nie dokończyłem realizować naszych wspólnych marzeń…Przez cały rok żyłem pragnieniem poprawy umiejętności oraz wytrzymałości mojego organizmu. Teraz dopiero widzę, że w ciągu zwykłego tygodnia jeździłem motocyklem co najmniej pięć razy po kilka godzin, a wieczorem trenowałem na siłowni. Pragnę podziękować osobom, które pomogły mi w przygotowaniach do Rajdu Dakar 2016. Wiązały się one nie tylko z poprawą mojej sprawności fizycznej, ale także całą logistyką, taką jak np. wysyłka motocykla, sprzętu i formalności. Jedno niefortunne zdarzenie może zniweczyć całoroczną pracę. Ten sport jest równie fascynujący, jak i niebezpieczny. Przekonało się o tym wiele osób – również podczas tegorocznego rajdu w Maroko. Natury nie da się oszukać mimo że naprawdę próbowałem. Pisząc ten tekst, dokładnie dwa miesiące po operacji – w opinii lekarza prowadzącego – jestem na poziomie czteromiesięcznej rekonwalescencji. Niestety, pomimo mojego zaangażowania w treningi i rehabilitację, na odzyskanie przynajmniej 80 procent siły ręki, już zabrakło czasu – tłumaczy na Facebooku swoją trudną decyzję Paweł Stasiaczek.

W kategorii motocyklowej Polskę na Dakarze 2016 reprezentować będzie dwóch zawodników: Jakub Piątek i Maciej Berdysz. Piątek w sezonie 2015 po raz drugi z rzędu zdobył tytuł Mistrza Świata Juniorów w Rajdach Cross Country, jest więc w dobrej formie: - Ten Dakar będzie zupełnie inny niż poprzedni, nie będzie Chile wiec mniej będzie wydm. Trzy dni w Boliwii na ponad 3500 m. to też duża zmiana. Dyrektorem odpowiedzialnym za układanie trasy został Marc Coma, a znając Marca postara się, żeby trasa była jeszcze trudniejsza szczególnie pod względem nawigacji. Teraz więcej będzie zależało właśnie od nawigacji i od strategii, mniej od uzyskiwanej prędkości. Od ponad 2 miesięcy przygotowuję się w Maroku i Hiszpanii pod okiem najlepszych zawodników. Czuję, ze moja prędkość i siła wzrasta, do Dakaru powinienem być dobrze przygotowany – mówi Kuba Piątek. O poprawę swojego zeszłorocznego wyniku (zakończył Dakar na 2. etapie) powalczy zawodnik Motoklubu Olsztyn, Maciej Berdysz, który ponownie pojedzie jako „samotny jeździec”.

Jedynym polskim quadowcem na Dakarze 2016 będzie zwycięzca minionej edycji rajdu i faworyt tegorocznej, Rafał Sonik: - Mój cel na Dakar 2016 to poprawić swój wynik. Nie chodzi oczywiście o miejsce, ale o wszystkie składowe naszego ścigania, z których budujemy swoją przewagę na rywalami. Dwa lata temu popełniłem błędy, w wyniku których straciłem trzy godziny. W styczniu bieżącego roku udało mi się zmniejszyć ilość straconego czasu do półtorej godziny. Teraz, na wzór najlepszych motocyklistów chcę zejść poniżej godziny. Wtedy, nawet jeśli nie uda mi się wygrać, będę zwycięzcą, bo zrobię kolejny krok w stronę perfekcji. Oczywiście będę walczyć o powtórzenie sukcesu i zrobię wszystko, żeby przywieźć do Polski drugiego Beduina – mówi Rafał Sonik.

Najliczniej obsadzona Polakami będzie kategoria samochodów. Całkowicie polska będzie załoga overdrive’owej Toyoty Hilux w składzie Marek Dąbrowski i Jacek Czachor. Panowie w tym roku nie próżnowali, a startując w niemal pełnym cyklu Pucharu Świata w Rajdach Cross Country wywalczyli sobie 5.miejsce. Dla nich Dakar 2016 będzie już 3 edycją, którą wspólnie pokonają w samochodzie. W 2015 roku zajęli oni 23.miejsce, ale w swoim debiutanckim starcie autem w 2014 roku wywalczyli sobie znakomitą 7. lokatę i chcieliby tegoroczny Dakar zakończyć na podobnej pozycji: - Mam wielką nadzieję, że zmiany technologiczne, jakie wprowadziliśmy w naszym samochodzie, jak również cały rok solidnych treningów, przełożą się na jak najlepsze miejsce. Przejechaliśmy z Jackiem 9 z 10 rund tegorocznego cyklu pucharowego. Sprawdziliśmy samochód w różnych konfiguracjach i w bardzo trudnych warunkach. Przed nami najważniejszy rajd w sezonie i jeżeli pojedziemy swoim tempem to będziemy mogli mówić o zrealizowaniu  planu, czyli miejscu w pierwszej dziesiątce – mówi Marek Dąbrowski.
Jak zwykle bardziej sceptycznie do określania celów podchodzi jego pilot: -Dakar to specyficzna gra błędów. Tu nie da się ustalić strategii na cały rajd, zanim się go nie rozpocznie. Możemy wygrać z każdym zawodnikiem, który staje na starcie. Stawka jest tak wyrównana, że trzeba po prostu od startu trzymać mocne tempo. Jednego dnia możemy być szybsi od Peterhansela, a kolejnego wyprzedzi nas zawodnik z trzeciej dziesiątki. Trzeba mieć więc również trochę szczęścia z kapciami, kurzem i sprzętem, a do tego równo pojechać wszystkie 13 dni – mówi Jacek Czachor.

Podobnie jak Dąbrowski, w „:top 10” celuje Adam Małysz, dla którego Dakar 2016 będzie już 5 edycją, z jaką się zmierzy. Jego ostatni udział w tym maratonie był szczególnie gorzkim przeżyciem, kiedy to na 2. etapie jego buggy SMG doszczętnie spłonęło. Tym razem Małysz pojedzie zdecydowanie bardziej niezawodnym i konkurencyjnym autem, jakim jest MINI All4 Racing, a na prawym fotelu zasiądzie wspomniany „Polak z importu”, czyli Xavier Panseri (poprzednio Małysza nawigował Rafał Marton). Ten duet miał okazję się już poznać i dotrzeć, startując w rajdach Pucharu Świata w minionym sezonie: - Nasz ostatni występ, w Maroku, pokazał, że nasza załoga ma potencjał. W mocno obsadzonej próbie generalnej przed Dakarem potrafiliśmy z powodzeniem rywalizować o dobre rezultaty. To sprawiło, że z optymizmem czekam na zbliżające się wyzwanie. W najbliższej edycji tej imprezy chciałbym zająć miejsce w pierwszej dziesiątce. To, że powoli zaczynam liczyć się w stawce, motywuje mnie do jeszcze cięższej pracy i wzbudza apetyt na dalsze postępy. Myślę, że jestem już na etapie, na którym kończy się myślenie tylko o osiągnięciu mety, a zaczyna walka o wartościowy rezultat. Jak każdy noszę w sobie odrobinę nadziei na zwycięstwo i to jest wielkie marzenie, lecz na wszystko musi przyjść czas – mówi Adam Małysz.

Kolegą z zespołu dla byłego skoczka narciarskiego będzie były motocyklista, Jakub Przygoński. Dla niego będzie to debiutancki Dakar za kierownicą MINI i w samochodzie w ogóle. Miał on już jednak okazję pokazać się z dobrej strony w swoim pierwszym rajdzie cross country za sterami rajdówki, jakim była Baja Poland (7.miejsce) oraz w kolejnym – OiLibya Rallye du Maroc (18. miejsce). Na Dakarze 2016 na prawym fotelu jego MINI, podobnie, jak w Maroko, zasiądzie Białorusin Andrei Rudnitski. Na swój debiutancki występ w Dakarze Przygoński nie stawia sobie celu w postaci konkretnego miejsca, traktując go jako początek nowej przygody: -Ostatni tydzień spędziłem na obozie przygotowawczym zorganizowanym przez  X–raid. Podczas tygodniowego pobytu w Austrii poznawaliśmy od podstaw nasze samochody. Wszystko po to żeby w ekstremalnych sytuacjach, które czekają na trasie Dakaru, poradzić sobie z ewentualnymi problemami technicznymi. Oprócz zajęć serwisowych organizatorzy obozu zadbali o naszą kondycję fizyczną. Biegaliśmy go górach, ćwiczyliśmy na siłowni i braliśmy udział w zajęciach poprawiających nasz refleks - to bardzo istotny element przygotowań każdego sportowca zwłaszcza kierowcy rajdowego. Przede mną pierwszy Dakar w nowej rzeczywistości, zamieniałem dwa kółka na cztery. Zaczynam nowy rozdział w mojej sportowej karierze i liczę, że styczeń będzie dla mnie dobrym miesiącem – mówi Jakub Przygoński.

Na udany styczeń liczą także dwaj polscy piloci, którzy przez trasy Dakaru 2016 prowadzić będą zagranicznych kierowców. Na prawym fotelu Hummera H3 Evo VII, prowadzonym przez powracającego na Dakar Miroslava Zapletala, zasiadać będzie „etatowy” pilot Czecha, Maciej Marton. Z kolei Olsztynianin Sebastian Rozwadowski zadebiutuje jako dakarowy nawigator w Toyocie Hilux, za kierownicą której zasiadać będzie Litwin Benediktas Vanagas. Litewsko-polska załoga, oprócz sportowej rywalizacji, stawia sobie na Dakarze 2016 dodatkowy cel w postaci promowania porozumienia pomiędzy tymi dwoma narodowościami. Ta dakarowa współpraca między Vanagasem a Rozwadowskim ma trwać przez 5 kolejnych lat.

Niestety w polskiej delegacji na Dakar 2016 zabraknie załóg ciężarowych. Nie zobaczymy w tej edycji Tatry z Jarosławem Kazberukiem i Robinem Szustkowskim na pokładzie. Panowie natomiast planują start w innym, letnim maratonie – Silk Way Rally, prowadzącym z Moskwy do Pekinu. Jedynym Polakiem, który znajdzie się na pokładzie ciężarówki na Dakarze 2016, będzie mechanik Gerarda de Rooy’a, Darek Rodewald.

Numery startowe Polaków na Dakarze 2016:
# 58 – Jakub Piątek
# 118 – Maciej Berdysz
# 250 – Rafał Sonik
# 322 – Marek Dąbrowski / Jacek Czachor
# 325 – Adam Małysz / Xavier Panseri
# 326 – Miroslav Zapletal (CZE) / Maciej Marton
# 327 – Jakub Przygoński / Adrei Rudnitski (BLR)
# 333 – Benediktas Vanagas (LTU) / Sebastian Rozwadowski
# 501 – Gerard de Rooy (NLD) / Moises Torrallardona (ESP) / Darek Rodewald

AM

Fot. Red Bull, Sonik Team, Orlen Team

<< powrót
Dodaj do:





X