Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.
Tuleje zawieszenia
Bagażniki dachowe
[2016-10-26]
Baja Inter Cars - niełatwy finał
To już tradycja, że żagański poligon zapewnia rajdowcom i kibicom prawdziwy thriller. Bardzo ciężkie odcinki wyeliminowały faworytów i sprawiły, że w wynikach na prowadzeniu znalazło się w pewnym momencie... seryjne auto grupy T2!
Pech już na początku dosięgnął faworytów. W sobotę Piotr Białkowski i Rafał Marton do serwisu nie dotarli o własnych siłach. Usterki (zablokowany most, brak przedniego napędu) udało się wyeliminować a nawet wygrać jeden z odcinków, ale kara była na tyle bolesna, że nie mieli szansy walczyć o czołowe miejsca. Problem techniczny dosięgnął też Marcina Łukaszewskiego i Magdę Duhanik. Załoga sklasyfikowana została po sobocie na przedostatnim miejscu.
Pierwszy sobotni odcinek wygrali Zbigniew Jasiewicz i Ernest Górecki, ale na czoło tabeli trafili… Robert Kufel i Daniel Dymurski. Załoga jadąca samochodem grupy T2 (seryjnym)! Potem Kufel miał mniej szczęścia: omijając quada uderzył w drzewo i urwał koło.
O sytuacji opowiada Grzegorz Szwagrzyk (1. miejsce w T2): „dowiedzieliśmy się, że Robert urwał koło, więc ostatnią próbę pojechaliśmy spokojnie. Wyprzedziliśmy Marcina Sobiecha i kontrolując sytuację ukończyliśmy odcinek. Potem jednak okazało się, że Robertowi uśrednią czas. Rywalizacja odbywa się jednak w duchu sportowym, ustępowaliśmy drogi, inni pomagali nam w wyprzedzaniu.”. Po drugim sobotnim odcinku na prowadzenie wyszli Włodzimierz Grajek i Piotr Brakowiecki.
Niespodziewane wyniki widać było też w tabeli RPPST. Co prawda pierwsza próba przebiegała po myśli Jacka Sobonia, jednak na drugiej ekipa nie ustrzegła się problemów: „rozpadło się łożysko tylnego mostu. Jechaliśmy dużo wolniej, przez co zakopaliśmy się na grząskich, miękkich piachach. Nie mogliśmy jednak jechać szybciej, bo każdy wyskok pogarszał stan mostu. Pomógł nam Adam Bomba. Auto naprawione i odstawione do parku!”. Nie obyło się bez spóźnienia, w wynikach ekipa Soboń/Jeneralski znajduje się na drugim miejscu, za Jakubem Jęchem i Łukaszem Kujbidą. W gronie aut seryjnych (S2) na prowadzeniu Tomasz Kobyłecki i Michał Pawłowski.
Warunki na trasie dały się we znaki również kierowcom małych pojazdów. Kategorię Moto pierwszego dnia wygrał Krzysztof Jarmuż. Z szacunkiem o jeździe zawodnika wypowiada się Piotr Zawiliński: „Krzysztof leciał, my jechaliśmy. Trasa ciekawa, przede wszystkim szybka. Ostatnie 20 km to czołgówka, czyli piachy, na których można było się zmęczyć. Do tego walczyłem ze spalonym sprzęgłem.” Jacek Bartoszek miał problemy z uruchomieniem motocykla i sklasyfikowany jest z dużą stratą. Tabelę grupy Q2 otwiera Adrian Janik, który odpiera atak dwóch kobiet: Agaty Stefaniak i Sandry Ulrichowej. Jego najgroźniejszy rywal w walce o tytuł – Maciej Albinowski – walczył z awarią. W gronie quadów 4x4 na pierwszym miejscu jest Arkadiusz Lindner. Drugi na mecie Andrzej Pieron powiedział: „rywalizacja w pucharze jest zacięta, jeszcze nie wiadomo kto wygra. Trasa jest bardzo ciężka i ma urozmaicone podłoże”. UTV-ką najszybciej jechali Mateusz Budziło i Tomasz Waloch.
Niedzielny etap kończący rajd Baja Inter Cars, choć krótki, okazał się trudny i wprowadził sporo zamieszania do klasyfikacji. Zwycięzcy fetowali sukcesy na rynku w Szprotawie.
Odcinek specjalny Świętoszów był wymagający zarówno pod względem terenowym (to sprawka deszczowej pogody z ostatnich dni) oraz nawigacyjnym i ostatecznie został anulowany. Kolejna próba na Lotnisku w Szprotawie była już szybsza, w stylu typowym dla cross country.
Ostatecznie na czele klasyfikacji generalnej mistrzostw Polski zameldowała się ekipa Włodzimierz Grajek/Piotr Brakowiecki: Kierowca nie krył entuzjazmu: „udało się wygrać! Miałem naprawdę dużo szczęścia, choć pojawiały się wątpliwości, bo nie uniknęliśmy awarii i leżeliśmy na boku. Trochę gubiliśmy się na trasie, ale nie tylko my mieliśmy z tym problem”. Pozostałe stopnie podium uzupełniły załogi z grupy TH: Aleksander Szandrowski/Rafał Płuciennik oraz Krzysztof Antończak i Andrzej Mańkowski. Na mecie zameldowała się też ekipa Offroadsport, ale Marcin nie był zachwycony z wyniku: „Awaria samochodu na piątym kilometrze pierwszego odcinku zniweczyła nasze szanse. Koniec próby to stukająca panewka, która mogła całkowicie wyeliminować nas z rywalizacji. Powoli dojechaliśmy do mety”.
Zagorzała rywalizacja toczyła się też w gronie aut seryjnych (T2). Ostatecznie zwycięsko wyszedł z niej Grzegorz Szwagrzyk: „było bardzo trudno. Sobotnie odcinki – choć dłuższe – były przyjazne dla zawodników, niedzielne już mniej”. Robert Kufel, choć zajął trzecie miejsce, nie krył zadowolenia: „cieszymy się, że jesteśmy na mecie. Mimo, że nic nie poszło według pierwotnych planów, jestem z rajdu zadowolony. Niestety, nie spełniliśmy naszego celu na ten sezon: nie zdobyliśmy mistrzostwa Polski w grupie T2”.
W klasyfikacji Rajdowego Pucharu Polski Samochodów Terenowych pierwszą próbę wygrali Maciej Łągiewczyk z Dominikiem Bugajskim, drugą zaś – Jacek Soboń i Kacper Jeneralski. W klasyfikacji całego rajdu tryumfował, mimo nieco gorszych wyników w niedzielę, duet Jakub Jęch i Łukasz Kujbida, na drugim miejscu znaleźli się Soboń i Jeneralski. Podium uzupełnił Adam Bomba, który powiedział: „bardzo fajnie, szybko. Tylko pierwszy niedzielny odcinek okazał się przygotowany bardziej pod auta przeprawowe niż cross country”.
Za sprawą ogłoszonej tuż przed rajdem inicjatywy Dacia Duster Cup 2017 zawodnicy i kibice gorąco zainteresowali się jadącym w rajdzie Dusterem. O wypowiedź poprosiliśmy młodego, ale utytułowanego i doświadczonego pilota, Macieja Martona: „praktycznie cały rajd przejechaliśmy bez żadnych problemów, tylko w niedzielę mieliśmy małą awarię. Auto daje sobie radę w dosyć wymagającym terenie. Puchar Dacii to super pomysł na przyszły rok, dla tych, którzy chcą spróbować sił w cross country a nie mają dużych budżetów. Można się fajnie bawić za rozsądne pieniądze. Projekt może się przyczynić do rozwoju tego sportu”.
W kategorii Moto Pucharu Polski w Rajdach Baja cały rajd świetnie pojechał Krzysztof Jarmuż. Quadem napędzanym na jedną oś najszybciej trasę pokonał Adrian Janik, zaś wśród cięższych maszyn, z napędem 4x4, tryumfował Arkadiusz Lindner. Zawodnik chwalił imprezę: „rajd fajny, dobrze przygotowany, trasy wymagające. Wszystko było super poza końcówką rajdu, kiedy nasz dobry kolega uległ wypadkowi. W sezonie zachowałem drugie miejsce, bardzo chciałem awansować, ale nie udało się. Na szczęście podium uzupełnił w tym roku mój brat Radosław”.
O kulisy sukcesu zapytaliśmy też zwycięzcę kategorii UTV Mateusza Budziło (startował z Tomaszem Walochem w roli pilota): „na przygotowanie sprzętu przed rajdem poświęciliśmy tyle czasu, ile trzeba. To ostatnia, bardzo wymagająca runda, gdzie nie ma miejsca na błędy. Udało nam się uzyskać i utrzymać pozycję lidera, dzięki czemu w klasyfikacji sezonu również mamy pierwsze miejsce”.