|
[2005-07-03] |
Pierwsza Polska załoga, która wygrała rajd Berlin-Wrocław... |
|
Etap 7
Finał rajdu był rozgrywany w sobotę o poranku. O godzinie 9:00 na starcie zameldowali się motocykliści ustawiając się po dziesięciu na linii startu. Każda następna dziesiątka startowała w odstępach 10 minutowych.
Trasa była pętlą o długości 28 kilometrów przejeżdżaną trzy razy. Najszybsi zawodnicy nawet potrafili zdublować wyprzedzanych konkurentów. Ostatni motocyklista zjechał z trasy około godziny 11:30 i na start zostały poproszone samochody terenowe i ciężarowe.
O godzinie 12:00 ruszyli. Załoga Gryszczuk-Krawczyk ustawiła się po lewej stronie startu, a jej bezpośredni konkurent, z którym miała się toczyć walka o pierwsze miejsce – różowa Gelenda dwa auta w prawo.
Start nastąpił po machnięciu flagą przez sędziego. Prosta 230, 100 lewo ciąć, uwaga nie wywróć, prosta 700 do lewej po prawej hopy, do prawej tnij wewnętrzną i na zewnętrzną, 600 prosto i lewa, do lasu 400 i lewo, prosta 300 w prawo, uwaga gruz!, do lasu, uwaga pniaki, lewa, lewa, lewa, 1000 prosto, 400 prosto, 300 prawo w las, uwaga drzewa (sic ;-) tak bywa w lesie), 100 igrek prawo, do wewnętrznej, 80 za drogą p.poż w lewo pod lasem, 300 prosto i do lewej w p.poż, na górę łap check point, w dół między wydmy do lewej, drzewo do prawej twardo, 500 prosto, 300 do prawej, 400 prosto uwaga hopa, dziury jak …… do końca, jedź na 90%, 300 lewa, 700 p.poż brak śladu, dobrze, uwaga hopa, itd. Itd. Itd. ...
Prawdziwy wyścig, w pewnym momencie załoga przestrzeliła jedno skrzyżowanie, a było to tak:
700 skrzyżowanie prosto, 300 skrzyżowanie prosta, 80 do lewej pod las z p.poż, hamuj ! (123 km/h na liczniku) mokra ziemia, poślizg z 4 kół przez prawie 300 metrów i przestrzelone skrzyżowanie, cofamy, a tu pod pachę weszła ... Wszedł Land Cruiser na 35" Simexach, ale zdziwienie, co on tu robi, gdzie jest Gelenda ?!!??
Jazda za nim przez 8 kratek w pewnym momencie odpuścił i dał drogę, ucieczka przez 4 kratki, aż to hopa i dół, Tomcat tak spadł, że aż zgasł silnik, próba odpalenia, emocje, nie gada, kręci rozrusznik raz po raz, a tu nic… Pilot wyskakuje z auta, a tu z tyłu stoi L.C. i ich pilot też leci do paki. Strzał z hebla zasilania, żeby odwiesić przekaźnik w pompie paliwa, kręcenie już chce silnik gadać, drugi strzał, zapalił wszystkie gary chodzą, ogień dalej. Strata na tej przygodzie jakieś 30 sekund, ale Gelendy nie widać (prosta z tyłu po horyzont).
Jazda przez las, a potem czołgówka z jamami jak smoki, pełnymi wody po wczorajszym deszczu. Po dalszej szybkiej drodze dojazd na metę i od razu następne kółko, mechanicy pokazują, że odrobiono już 4 minuty straty i teraz już ucieczka w obronie pierwszego miejsca w generalce.
Drugie kółko, to samo przed wjazdem w las dochodzimy do cieżarówki, o dziwo to Hornik trąbimy, ale on i tak nic nie słyszy w kabinie z powodu hałasu. Dopiero przed check pointem udaje się go wyprzedzić jadąc pod górkę. Pieczątka i dalej jazda. Kolejna ciężarówka, nie ustępuje, albo nie widzi, albo to robi specjalnie, na drodze jest „myk” 500 metrów droga łączy się z tą po lewej, a ta znika, ale z poprzedniego kółka wiadomo, że robi to też mała przecinka 100 metrów przed właściwym łącznikiem, cieżarówka wali w ten wcześniejszy łącznik, my prosto i w lewo. Kierowca poczuł jak wyskakując przed ciężąrówkę musnął tyłem Tomcata jej hak. Rura prosto przez dwa skrzyżowania 500 metrów, 300 metrów, 670 metrów w lewo przez polanę na wprost w zagajniku brzózek. Ogień dalej, kolejni maruderzy. Meta i trzecie kółko.
Kolejni maruderzy, kilka cieżąrówek o dziwo ustępuje, a kierowca MAN’a 6x6 powiadamia swojego kolegę jadącego MAN’em 8x8 (2 osie skrętne) z przodu, żeby przed kolejnym skrzyżowaniem gdzie jest skręt w lewo stanął na wewnętrznej i dał na drogę. Machnięcie ręką w podzięce i dalej ognia. Następny maruder w terenówce udaje, że nie słyszy klaksonu i blokuje przez półtora kilometra, ale jest luka i udaje się mu wejść pod pachę na zakręcie i znowu ogień do czołgówki, a potem meta.
Po przyjechaniu na metę gratulacje i niecierpliwe oczekiwanie ze stoperem w ręku, kiedy przyjedzie Gelenda.
Wreszcie dojeżdża Gelenda, ale ze stratą do załogi 3 minuty 11 sekund. Walka o pierwsze miejsce wygrana!
Pierwsza Polska załoga, która wygrała rajd Berlin –Wrocław i prawie połowę odcinków specjalnych.
W tym miejscu chcielibyśmy (Alert Gryszczuk i Michał Krawczyk) złożyć podziękowania wszystkim kolegom i przyjaciołom, którzy pomogli nam w zbudowaniu Tomcata, pożyczyli części zamienne i cały czas nas moralnie wspierali (gratami do auta też).
Wielkie dzięki koledzy!
Michał i Albert
Wizualizacja etapu:
Więcej po kliknięciu na mapę. |
<< powrót |
|
|