Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.


Tuleje zawieszenia


Bagażniki dachowe

[2008-07-10]
Wypowiedzi zawodników po rajdzie Drezno-Wrocław 2008.
 

Paweł Oleszczak, Maciej Chełmicki<212>

Pomimo drobnych problemów z autem Hannibala pojechaliśmy bardzo sprawnie. Spodziewałem się większych trudności terenowych, a tak naprawdę, najbardziej męcząca była długość etapu i zmęczenie, które z tego wynikało. Przejechać 480 kilometrów w jeden dzień, w szybkim tempie, nie jest wcale łatwo. Do rajdu przygotowaliśmy się bardzo dobrze, auto nie sprawiało większych kłopotów więc nie musieliśmy się specjalnie męczyć w serwisie. Imprezę na pewno będę bardzo miło wspominał, to niesamowita przygoda i odprężenie. Byłem przygotowany na trudniejsze przeszkody wymagające większej sprawności off-roadowej, jednakże odcinki były zdecydowanie szybkościowe, co mi odpowiadało ponieważ lubię i potrafię szybko jeździć. Kluczowym sukcesem tej imprezy jest bardzo bezawaryjne auto, równe i szybkie tempo oraz bardzo dobra nawigacja, która jest tutaj podstawą. Poruszanie się według roadbooka przez kilkaset kilometrów i obieranie punktów na azymut wymaga sporych umiejętności i koncentracji ze strony pilota. Wytrzymałość i zgranie załogi to dodatkowe elementy nie bez znaczenia. Naszym założeniem od początku było dojechać do mety, dopiero w miarę przebiegu rywalizacji, kiedy zobaczyliśmy, że pniemy się do góry zaczęliśmy szukać ile mamy starty do tych z przodu i co możemy zrobić żeby ich dogonić. Zwracaliśmy uwagę czy Ci zawodnicy jadą tak szybko, czy popełniają błędy nawigacyjne. Nie liczyliśmy na to, że wylądujemy na pudle, celowaliśmy w pierwszą dziesiątkę ale bez specjalnego ciśnienia. Myślę, że ten spokój, koncentracja, miały wpływ na sukces.


Piotr Kowal, Andrzej Derengowski <161>

Na najtrudniejszym etapie rajdu zwanym Hannibal utopiliśmy się w rzece tracąc kilka godzin. Specyfika tego maratonu jest taka, że jeden błąd może wiele kosztować. Korzystając z doświadczeń lat poprzednich, wiedziałem czego się spodziewać, więc niewiele mnie zaskoczyło. Moim zdaniem jest to jedyna impreza w Europie, która łączy w sobie wszystkie style off-roadu. Tutaj na dobry wynik musi zapracować cały zespół – kierowca, pilot, serwis i logistyka. Mieliśmy sporego pecha. Raz startowaliśmy z miejsca 182 co było spowodowane pomyłką tzw. systemu albo też niechęcią do polskich załóg, innym razem z pozycji 134 po przygodzie w rzece. Z takiej pozycji atak jest bardzo trudny, trzeba wyprzedzać kawalkadę zawodników, łącznie z ciężarówkami co w kurzu wcale nie jest łatwe. Poziom czołówki jest zupełnie inny, jedzie się szybko, bezpiecznie i po nie rozjechanym terenie. Tutaj zawodnicy startują rok w rok, ponieważ rajd odbywa się w tym samym lub zbliżonym terenie znajomość warunków ma duże znaczenie. W tym roku nowością dla mnie była konieczność posiadania odbiornika GPS z możliwością wyznaczanie drogi na azymut w odległości. Gorzej wyposażeni zawodnicy mieli spore problemy. Tak duża ilość niespodzianek na tym rajdzie, zmian, trudnych sytuacji, stanowi, iż znalezienie się na wysokiej pozycji wymaga również trochę szczęścia. Polecam wszystkim Drezno-Wrocław bo to niesamowita szkoła off-roadowa dla kierowców i pilotów. Tutaj mamy do czynienia z każdymi warunkami, a po tysiącu kilometrów oesowych nabiera się więcej doświadczenia niż po kilku sezonach rajdów weekendowych.

Tomek Traskiewicz, Michał Ginter <103>

Hannibal zaczął się dla nas w miarę spokojnie choć na pierwszych kilometrach szwankowało zawieszenie. Trasa bardzo szybka, dziurawa, sporo kurzu to powodowało, że nie mogliśmy jechać tak szybko jak byśmy chcieli. W czasie jednej z przerw na serwisie, wymienialiśmy urwane amortyzatory, uszczelniacz skrzyni biegów, który powodował wyciek oleju na wydech, wycie skrzyni i niemiły zapach. Awaria uszczelniacza zmuszała Nas do postojów na trasie i uzupełniania stanu oleju w skrzyni. Pech Nas nie opuszczał i po wymianie problemy zaczęły powracać co zmusiło do spokojniejszej jazdy. Można powiedzieć, że w tej edycji rajdu nie rywalizowaliśmy, tylko walczyliśmy o przeżycie. Naszym celem stało się oszczędzenie samochodu i dojechanie do mety. Psycha została poddana poważnym testom, problemy z materią, konflikty w załodze wywołane błędami nawigacyjnymi – walczyliśmy z tym wszystkim i się udało. Ambicje, chęć zwycięstwa, niesprawdzony samochód, postawienie sobie wysokich wymagań to powoduje stres i napięcie. Dostaliśmy kubeł zimnej wody. Impreza jako terenowa, może nie jest trudna ale odległości są wyniszczające dla sprzętu i dla psychiki zawodników. To mi się właśnie podoba, że ten rajd jest bardzo dobrym testem ludzi, sprzętu i całej logistyki. Samochód nie musi być najlepszy i najszybszy ale sprawdzony, prosty, łatwy w serwisie i prowadzeniu, pozwalać na w miarę szybką i równą jazdę z czołówką.

Krzysztof Ostaszewski, Taras Wojciech<301>

Tegoroczna edycja Drezno-Wrocław była dość trudna ponieważ trasa była bardzo twarda, dziurawa i pełna kurzu. Jazda w takich warunkach wymagała sporej koncentracji, trzeba było się pilnować aby nie wylecieć z drogi, nie zrobić sobie krzywdy czy nie rozbić auta. Osiąganie dobrych rezultatów wymagało wysokiej pozycji startowej do odcinka czego musieliśmy bardzo pilnować i walczyć o najlepsze czasy, to jedyna rada na miejsce w czołówce. Nawigowanie to kluczowa rola w tym rajdzie. W warunkach jakie panowały nie było to wcale łatwe. Hannibala ukończyłem na bardzo dobrym, czwartym miejscu. Tu kluczową rolę odegrało zgranie załogi. Auto sprawowało się bardzo dobrze, a wszelkie awarie spowodowane były przygodami jakie Nas spotykały.
Na piątym etapie, najechana gałąź uszkodziła przewód, pozbawiając sprzęgła i tak musieliśmy podróżować 75 kilometrów, pięć przepraw. Straciliśmy bardzo dużo czasu i to zadecydowało, że na mecie jesteśmy jako druga ciężarówka. W tym roku konkurencja była na bardzo wysokim poziomie, dobrzy kierowcy z przygotowanym sprzętem to trudni rywale więc moja przewaga nie była tak duża. Mam nadzieję, że uda mi się wygrać w przyszłym roku.

Marek Schwarz, Adam Wolny <232>

Specyfika tego rajdu w porównaniu do typowych przeprawówek w jakich do tej pory braliśmy udział, jest diametralnie różna. Główna różnica polega na wytrzymałości sprzętu i organizmu ludzkiego. Lubię szybką jazdę więc odnalazłem się tu. Jedynym problemem był wszechobecny kurz, w którym wyprzedzanie było ryzykowane, czego sami doświadczyliśmy dwukrotnie, uszkadzając samochód.

Bardzo trudno odnaleźć się w tych warunkach, wiele sporów wywołanych błędami w nawigacji i startą czasu, to test dla Naszej psychiki. Każda pomyłka to nerwy i czas. Maximum koncentracji wymagał bezpieczny powrót do kratki w której się zgubiliśmy. Tego rajdu trzeba się nauczyć, tu nie jest łatwo. Formuła jest super, długie i zróżnicowane odcinki, bardzo mi się podobają, wysokie wymagania jakie trzeba sobie postawić to elementy podnoszące adrenalinę. Wrażenie robi także organizacja, przedsięwzięcie logistyczne jakim jest przemieszczanie się obozu i związana z tym otoczka. Ten rajd wymaga odpowiedniej taktyki. Popełniłem błąd i jechałem najszybciej jak się dało, teraz zrozumiałem, że to maraton i ważniejsza od szybkości jest systematyka. Dynamiczna i zapobiegawcza jazda to recepta na zwycięstwo. Możliwe jest, że wystartujemy w typowych, szybkościowych rajdach jakimi są Baja, spodobała mi się ta nowa odmiana off-roadu.

Maurycy Wolny, Rafał Płuciennik <233>

To mój pierwszy poważny start za kierownicą rajdówki. Hannibal był dla Nas udany, korzystając z wcześniejszych doświadczeń nie goniliśmy a jechaliśmy zachowawczo i spokojnie. Rajdy przeprawowe w jakich do tej pory startowaliśmy z Rafałem to zupełnie inna bajka. Tu nie ma miejsca na brawurę, trzeba jechać równo tak, aby sprzęt wytrzymał do końca. Samochód wyczułem bardzo szybko i nie miałem większych problemów, a z pilotem tworzyliśmy zgrany zespół. Wynik w tym rajdzie nie zależy tylko i wyłącznie od umiejętności kierowcy. Na sprawną jazdę wpływ ma cały zespół począwszy od pilota, a kończąc na serwisie. Prawidłowa taktyka jaką jest spokojne, równe ale szybkie tempo gwarantuje dobry rezultat. Specyfika rajdu bardzo fajna aczkolwiek wymaga innego nieco niż Nasz sprzętu. Osobiście bardziej wolę rajdy typowo przeprawowe ale Drezno-Wrocław uważam za niesamowita przygodę.

Mirek Kozioł, Michał Sitko <118>

Pył i kurz to dla mnie trudniejsze warunki niż te, które panowały w zeszłym roku. Tegoroczna edycja dużo szybsza, lepsze możliwości miały auta przygotowane do typowo sportowych imprez. Liczyliśmy na trochę więcej błota, gdzie zawsze nadrabialiśmy straty do rywali nie wyposażonych w tak mocne wyciągarki jak Nasz mechanik. W pewnym momencie zgubiła Nas rutyna i 6 kilometrów przed metą poważnie dachowaliśmy. Wiedząc, że mamy pięć minut do mety zdekoncentrowaliśmy się, na serii hopek, auto wyrzuciło i koziołkowaliśmy trzykrotnie. Samochód wylądował na kołach ale urwaliśmy przedni most, pękł radius, wyrwała się sprężyna, skrzywiliśmy tylny drążek panharda. Brat Alberta Gryszczuka koleżeńsko dociągnął Nas do mety, dzięki Jego pomocy odcinek ukończyliśmy. Do kolejnego etapu wystartowaliśmy z odległej pozycji z karą za spóźnienie co miało znaczący wpływ na wyniki końcowe klasyfikacji.

Rajd ten pomimo, że jest imprezą amatorską to zalicza się do najtrudniejszych. Bardzo mi to odpowiada bo im trudniej tym lepiej. Uważam że imprezę tą można potraktować jako mocno zaawansowane zawodowstwo. Tego rajdu nie wygrał dwukrotnie jeszcze żaden z zawodników, tutaj nie ma reguły, trzeba mieć dużo szczęścia.


ZOBACZ:

<< powrót
Dodaj do:


KOMENTARZE Tylko zalogowani użytkownicy mogą
rozpoczynać nową dyskusję.






X