Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.


Tuleje zawieszenia


Bagażniki dachowe

[2010-01-11]
Komentarze zawodników po IX etapie Rajdu Dakar.
 
Robert Szustkowski: - "To był kolejny ciężki dzień. Myślę, że organizatorzy skrócili oes nie tylko z powodu mgły, ale z obawy, że w konsekwencji w rajdzie pozostanie garstka uczestników. Dla mnie każdy kilometr to cenna lekcja. Wyjechaliśmy z pustyni, i naprawdę się cieszę, że udało nam się pokonać, te bardzo ciężkie etapy, bez większych przygód. Dzisiaj też raczej nie mieliśmy problemów. Dbamy o nasze auto, bo chcemy zobaczyć je na mecie w Buenos."

Grzegorz Baran:
- "Cieszę, się że jesteśmy na mecie, kolejny bardzo ciężki etap za nami. Wczoraj do 4 rano naprawialiśmy jeszcze naszego MAN-a. Na mecie okazało się, że mamy spalone hamulce. Musieliśmy zdjąć wszystkie koła i je wymienić. Zderzak też się udało jakoś załatać. Generalnie zarówno Pajero, jak i MAN jest w dosyć dobrym stanie technicznym. Jedziemy rozważnie i jak na razie, odpukać, cały R-SIXTEAM trzyma się dzielnie."

Rafał Marton: - "Dzisiejszy odcinek chcielibyśmy nazwać bye bye Atakama. To był ostatni pustynny odcinek. Będą jeszcze oczywiście piaski, ale już nie tak trudne, szczególnie dla tak ciężkiego samochodu jak MAN. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, bo meta w Buenos jest coraz bliżej i staje się jak najbardziej realna. Dzisiejszy odcinek przejechaliśmy bez większych problemów. Oczywiście, były miejsca, gdzie należało jechać wolniej, szczególnie na stromych zjazdach z wydm. Musieliśmy spuszczać ciśnienie w oponach, później pompować, ale większych problemów nie było. Udało nam się ani razu nie zakopać, a wiele załóg miało dzisiaj z tym problemy, bo etap był wymagający, szczególnie dla ciężarówek."

Nasser Al Attiyah: - "Wczoraj mówiłem, że muszę odrobić 6 minut do Carlosa, gdybym dziś znowu był za nim, szefostwo zespołu mogłoby zacząć stosować wobec mnie polecenia team orders. Obecnie wszystko jest możliwe, tracimy tylko 8 minut. Walka trwa, a jestem tutaj aby wygrać i dam z siebie wszystko. Dziesiąty etap będzie w stylu WRC - bez piasku, a na takich partiach czuję się wyśmienicie. Dzisiaj na piasku wywalczyłem przewagę, od startu naprawdę mocno cisnąłem. Wyprzedziłem najpierw De Villiersa, potem Millera. Jest nieźle, chyba nigdy w życiu tak nie naciskałem."

Krzysztof Hołowczyc: - "Siedzimy i płaczemy. Nigdy nie jechaliśmy tak grzecznie, jak w tym Dakarze. Nie mieliśmy żadnego poważnego defektu. Byliśmy w czołówce. A tu taki pech. Aż nie mogę w to uwierzyć, że przytrafiła nam się taka awaria. To był ostatni pustynny etap. Gdyby nie wydmy, może jakoś dotarlibyśmy do mety. Ale w tych warunkach było to niemożliwe."

Jakub Przygoński: - "Dzisiaj startowaliśmy jak na zawodach motocrosowych, wszyscy zawodnicy z jednej linii. U mnie w grupie było dziesięciu. Startowałem ze wszystkimi najlepszymi, więc nie było łatwo. Przez pierwsze 30 km wszyscy jechali obok siebie między wydmami, skacząc po camel grassie. Jeden zawodnik się wywrócił. Była straszna agresja. Potem stawka się trochę rozciągnęła, bo był kurz i nie było nic widać. Dzisiejszy odcinek pojechałem bardzo dobrze, także taktycznie, gdyż ścigam się o ósme miejsce z Oliveirem Painem. Finiszowałem tuż za nim, co oznacza, że jutro pojadę dwie minuty za nim. Będę go gonić i to będzie dobre."

Jacek Czachor: - "Dzisiaj był nietypowy start. Ruszyłem w gronie dwudziestu zawodników. To było niebezpieczne, bo tylko pierwsze 300 metrów było po płaskim, a potem pod górę i wszyscy musieli się znaleźć w jednym miejscu, gdzie znajdowały się  way point. Jechaliśmy bardzo blisko siebie. Uważałem bardzo, żeby ktoś nie wpadł na mnie. Tak trzeba było wytrzymać pierwsze dwadzieścia kilometrów. Potem wszyscy się rozjechali. Byłem w grupie pięciu zawodników i tej piątki się trzymałem. Pod koniec miałem problem z przejechaniem trawersu. Straciłem tam minutę, może półtorej, ale dojechałem w czołówce mojej grupy. Zająłem 19. miejsce i jestem z niego zadowolony. Jutro będę mieć dobrą pozycję startową."

Marek Dąbrowski: - "Chodziło mi o przejechanie Copiapo. Stara zasada "do trzech razy sztuka" w końcu się udała. Wcześniej ten rejon nie był dla mnie może zbyt przychylny. Podchodziłem do niego ze zbyt małym respektem. A teraz było na odwrót - dużo respektu do Atakamy, do tych skał, kamieni. Starałem się jechać spokojnie. Przejechać na miarę swoich możliwości."

fot. R-Six Team

(PR)
<< powrót


KOMENTARZE Tylko zalogowani użytkownicy mogą
rozpoczynać nową dyskusję.






X