Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.


Tuleje zawieszenia


Bagażniki dachowe

[2010-01-15]
Wypowiedzi zawodników po XIII etapie.
 
Jarek Kazberuk:- Po wczorajszym dobrym wyniku, na dwa oesy przed końcem, dostaliśmy „team order” aby nie przekraczać prędkości maks. 140 km/h. To nie pozwoliło mi zawalczyć na drugiej, bardzo szybkiej części oesu. Pierwsza to ściany piachu, kawałek oesu z niełatwymi, wysokimi wydmami. Szary, dziwny piach… Jechaliśmy dosyć płynnie, raz się zakopaliśmy, raz musieliśmy wymienić koło. Upal straszny, temperatura w kabinie jak w piekarniku. Bardzo ciężka dojazdówka, ponad 280 km po bezdrożach, przypominająca oes. Jesteśmy kompletnie wykończeni. Naszym marzeniem jest dojechać to piekło.

Robert Szustkowski: - Jeszcze jutro ponad 700 km, ostatni dakarowy oes przede mną i marzenia o upragnionej mecie w Buenos się zrealizują. Aż trudno w to uwierzyć, co wieczór koncentrujemy się na kolejnym odcinku, i planujemy jak przetrwać to piekło. Myślę, że jak na debiut, oczywiście z mocnym wsparciem i doświadczeniem Jarka, obecna pozycja jest satysfakcjonująca. Dakar to naprawdę morderczy rajd, dla ludzi i sprzętu. W dodatku ten potworny upał, przygotowanie fizyczne ma też ogromne znaczenie. Jutro po skończonym etapie, mam nadzieję, że pomyślnym dla naszego zespołu, zostawiamy sprzęt w parc ferme. W niedzielę uroczyste zakończenie rajdu, mam nadzieję, że znajdziemy się tam w komplecie z całym zespołem R-SIXTEAM.

Rafał Marton: - Jest bardzo ciężko z powodu potwornego upału. Ostatnie dni to jakiś koszmar, temperatury w cieniu wysoko ponad 40 stopni, w kabinie po prostu się gotujemy. To bardzo utrudnia jazdę, jesteśmy już mocno wyczerpani. Dzisiejszy odcinek był znowu długi i dosyć ciężki. Pierwsze 50 km bardzo trudne wydmy i miękki piasek, parę razy się zakopaliśmy. Następna część odcinka dosyć szybka, generalnie odcinek poszedł nam sprawnie, nie mieliśmy większych problemów.

Jakub Przygoński:- Dzisiejszy odcinek był bardzo szybki jechaliśmy po szutrze, prawie, cały czas prosto z prędkością 100-165 km/h. Przy takich prędkościach trzeba bardzo uważać, bo może spalić się opona. Czasami musiałem zwalniać, żeby opona się schłodziła. Cieszę się, że jestem na mecie, odczuwam już zmęczenie. Został jeszcze jeden etap i chciałbym go przejechać. Powiększyłem przewagę nad kolejnym rywalem i będę mógł trochę odpuścić. Chcę po prostu dojechać do mety.

Jacek Czachor: - Na początku jechałem słabo, nie podjechałem pod jedną z wydm i wyprzedziło mnie kilku zawodników. Potem sam zakładałem ślad i nawigowałem. Na całym rajdzie było 11 km prawdziwej afrykańskiej nawigacji i mieliśmy to właśnie dzisiaj. Wszyscy zawodnicy pojechali w trudne wydmy, a my z Markiem i Kubą je ominęliśmy. Dlatego mamy dobre czasy. Potem na szybkich partiach dogoniłem zawodników, którzy startowali przede mną. Przez sto kilometrów nie mogłem w kurzu wyprzedzić Zanottiego, aż reszcie się udało. Sto kilometrów przed metą urwała mi się mapka i jechałem kierując się kurzem innego zawodnika. Po tankowaniu przerywał mi motocykl. Myślę, że to przez zwężkę i brudny filtr powietrza. Jutro trzeba dojechać od mety i chyba nic już się nie zmieni.

Marek Dąbrowski:- Wreszcie była nawigacyjna jazda, szkoda, że tylko na jedenastu kilometrach. Wszyscy pojechali w różne strony. Tylko Ci, którzy maja doświadczenie w nawigowaniu wybrali dobrą trasę. Potem odcinek zrobił się łatwiejszy. Mieliśmy drobne problemy, bo we wsiach były radary, trzeba było zwolnić do 30 km/h i gotowały nam się motocykle. Poza tym wszystko było OK.

fot. R-Six Team

(PR)

<< powrót


KOMENTARZE Tylko zalogowani użytkownicy mogą
rozpoczynać nową dyskusję.






X