Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.


Tuleje zawieszenia


Bagażniki dachowe

[2010-02-02]
Rajd Budapest-Bamako zakończony, dla naszych załóg spotkanie z Afryką jeszcze trwa.
 
2010.01.29
Dzisiaj oficjalnie zakończy się rajd Budapeszt-Bamako 2010. Wyjątkowy z wielu powodów, glównie dlatego, że zakończy się w Maroku, w Agadirze. Dla nas wyjątkowy dlatego, że od wielu dni sami przemierzamy Maroko... Dla nas to spotkanie z Afryką jeszcze trwa.
Cofnę się tutaj do wydarzeń sprzed kilku dni, gdy udalo się nam dostraczyć części do Iveco Jurka Bodziocha i Jeepa Rubicona Konrada Korobowicza.
Arek Najder, nasz ekspedycyjny mechanik, rozebral i nastepnie poskladal do kupy skrzynkę biegów Jeepa. Pomagala przy tym cala rodzina wlasciciela warsztatu! W kanale pracowalo dwóch synów, dzielnie śrubcząc i pętając się pod nogami, na zewnątrz biegala jedna z żon wlaściciela, donosząc kuskus. Pomagala jej w tym najmlodsza córka, która zaczepjiala każdego z naszej ekipy. Gdyby naprawa potrwala jeszcze parę dni dlużej, pewnie by nas adoptowali! Koniec końców skrzynka dziala, ale nie idealnie - nie można byo zrobić lepiej, bo nie przyszly uszczelniacze, co pociągnęlo za sobą koniecznosc dokonania ograniczonej naprawy. Najważniejsze, że Jeep powstal i jeździ o wlasnych silach. Naprawa Iveco okazala się drobną formalnością po 15 minutach i wykasowaniu będów z komputera Iveco odzyskalo sily. Ponieważ ograniczone zostaly możliwości jezdne Jeepa postanowiliśmy o ostate4cznym wycofaniu się z rajdu i powrocie do Europy, gdzie będzie możliwe dokonanie wlaściwej naprawy lub wymiany skrzyni biegów. W tym samym kierunku podąża drugi polski Rubicon, ale na lawecie. Z informacji, które do nas dotarly, wiemy, że uszkodzenia silnika w Toyocie Adama Bembnowicza są poważne - dziura w tloku. W Laayoune znalazl warsztat, który w ciągu 1 dnia ma dokonać niezbędnych napraw. Obawiamy się tego ekspresowego tempa - Wedlug nas nie da się tak szybko wymienić tloków, wyszlifować glowicy i poskladać silnika do kupy. Zobaczymy...
Popoludniu

24.01.
ruszamy w drogę. Chcemy dzisiaj dotrzeć do Quarzarate - 300 kilometrów od Ar-Rachidia. To pierwszy etap naszej drogi powrotnej do Europy, przez Tanger. Jedziemy Santaną jako eskorta niedomagającego Jeepa. Podróż zostaje niespodziewanie przerwana po okolo 50 kilometrach, gdy w Santanie zapala się świateko adowania akumulatora. Zatrzymuję się na stacji benzynowej w środku miejscowości. Myślalem, że to tylko poluzowal się naciąg alternatora, ale szybko rozwialy się nadzieje na prostą naprawę. Oberwalo się mocowanie alternatora. Na stacji rozkladamy warsztat - w 15 minut mocowanie mamy w garści i w dwójkę z Arkiem Najderem udajemy się na poszukiwania warsztatu, gdzie będziemy mogli pospawać pękniętą część. Reszta chlopaków pozostala przy okaleczonej Santanie, otoczona już sporą grupką ciekawskich "lokalesów". My szybko znajdujemy przewodnika, który prowadzi nas wgląb wioski. Jest juz po zachodzie slonca i większość warsztacików jest już pozamykana. Muezin wlaśnie wzywa do ostatniej, piątej modlitwy. Wlaściciel przybytku wpuszcza nas do środka i zamyka za nami drzwi - po modlitwie już nie wolno pracować. Nam, jako że jesteśmy niewiernymi, użycza warsztatu. Boże drogi! Ale przybytek! Pośród kilku kup przemieszanego zlomu stoi spwarka pamiętająca czasy, gdzy jeszcze pierwsza nie byla jeszcze wynaleziona!. Oczywiście jest bez obudowy i sterczy z niej kupa drutów. Ale po podązceniu do prądu zaczyna buczeć - jest dobrze! Obok, w kaluży wody stoi wielka, warsztatowa wiertaa jednocześnie honory stolu warsztatowego. Arek zabiera się do spawania, a ja do dokumentowania naprawy. Mamy jeszcze pomocnika w postaci naszego przewodnika. Iskry się sypią jak w kuźni Hefajstosa. Zastanawiam się, czy nie ma tutaj rozlanej jeszcze wody, albo benzyny... Po kilkunastu minutach mamy wszytsko pospawane. Wlaściciel nie chce żadnej zaplaty, ale wciskam mu 20 dirhamów za zużyte elektrody, prąd i kawalek resora, który posluży do dorobienia mocowania. Wracamy do samochodu. Na krawężniku uruchamiamy szlifierkę, żeby wyrównać spawy. Zakladamy mocowanie do samochodu i ruszamy dalej. Cala naprawa trwala dwie godziny. Dzisiaj ujeżdżamy jeszcze 50 kilometrów i szukamy "jaskini" (czyli hotelu, który ma nie mniej niż 4 gwiazdki...). O dziwo, udaje się nam taki znaleźć! Obok na ulicy podają świeże mięso z grilla, z czego z chęcią korzystamy. W knajpce obok siedzi tlum gości - oglądają mecz w TV...
Idziemy spać. Kiepsko się czuję. Wygląda na to, że zlapalem zapalenie pluc. Kaszlę coraz mocniej. Na noc biorę antybiotyk.

25.01
rano szybko zjadamy śniadanie i ruszamy dalej. Quarzazate chcemy tym razem tylko przejechać a celem na dzisiaj jest Marakesz. Droga jest równa, ruch znośny. Tempo nadaje Jeep, ponieważ to on jet tym razem najwolniejszym pojazdem konwoju. Po drodze zatrzymujemy się tylko na krótkie zakupy. Potem już tylko jeden postój na posilek (robimy sami) i ze dwa-trzy razy na zrobienie zdjęć i na kawę. Jedziemy niezwykle malowniczą drogą wspinającą się na wysokość aż 2260 m.npm. Na tej wyskości jest zdecydowanie zimniej - leży śnieg. Dodatkowo wieje silny wiatr. Kaluże na zakrętach zamarzają, co nie ulatwia jazdy. Kilkusetmetrowa przepaść zaraz za oknem nie pozostawia zludzeń co do szans na przetrwanie w razie awarii hamulców lub bledu kierowcy...
CDN...

Arek Pawełek

Pisownia autora zachowana.


BUDAPEST - BAMAKO 2010
15 stycznia - 4 lutego 2010

 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
fot. Arek Pawełek
 
1 2 3 4 5

Dostępne galerie z imprezy:
1. fot. Arek Pawełek
2. fot. Arek Pawełek
3. fot. Arek Pawełek


-lista galerii-

<< powrót


KOMENTARZE Tylko zalogowani użytkownicy mogą
rozpoczynać nową dyskusję.






X