Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.


Tuleje zawieszenia


Bagażniki dachowe

[2010-06-22]
Campus Australia Expedition - przygód na trasie ciąg dalszy.
 

Pomimo awarii – podróż trwa!

Mimo awarii ekipa Campus Australia Expedition 2010 zdecydowała się kontynuować podróż bez naprawy. W tylnym dyfrze prawdopodobnie wykruszył się jeden z zębów, jednak przy ostrożnej jeździe być może wytrzyma do końca drogi. Do miejscowości Billiluna pozostało członkom wyprawy ok. 3 dni drogi w standardowym tempie 200 km dziennie. Po dotarciu do celu mają oni większą szansę na sterylną naprawę, niż na piachu.

W piątek uczestnicy ekspedycji wyruszyli zaraz po śniadaniu, na które składały się tosty zawijane w sreberko z ogniska. Jechali przez malownicze tereny porośnięte drzewami iglastymi z daleka przypominającymi nieco polskie sosny, z bliska natomiast nie przypominające niczego znajomego. Miedzy nimi rozciągały się wydmy porośnięte wszechobecną w Australii ostrą, kolczastą trawą.

Za studnią 37, z której już nic właściwie nie zostało, minęli pojedynczą małą grotę z aborygęńskim malunkiem przedstawiającym dłoń. Trochę dalej, przy studni nr. 38 ktoś porzucił ramę motocykla – ekipę zastanowiło przy okazji, jak bez tej dość istotnej części właściciel kontynuował swoją podróż…

Kawałek dalej natrafili na większe groty skalne i wąwóz, którym jeszcze niedawno płynęła woda – niestety znów spóźnili się na kąpiel.

Na nocleg zatrzymali się z kolei w kępie drzew kauczukowca, gdzie największą atrakcją okazały się skaczące na głowy uczestników wyprawy gekony.

Wielka Pustynia Piaszczysta

W sobotę 19. czerwca ekipa Campus Australia Expedition pokonała północny skrawek Wielkiej Pustyni Piaszczystej. Mieli za sobą cały dzień ciężkich i stromych podjazdów na wydmy. Szczęśliwie tylko kilka z nich zbudowanych było z nawianego, luźnego piachu, w przeciwnym razie uszkodzony tylny most samochodu rozpadłby się na kawałki.

Zadziwiająca była regularna krawędź pustyni – granica miedzy trawiastym stepem, a pustynią to około metr, gdzie w pewnym miejscu po prostu kończy się trawa i zaczyna pustynia. Droga, którą pokonała ekipa Campus Australia Expedition 2010, wiodła dość blisko tej granicy i kluczyła miedzy wydmami. Uczestnicy ekspedycji mijali studnie na tym odcinku trasy bardzo rzadko, a te które jeszcze stały były całkiem wyschnięte. Można się domyślać, że dla Alfreda Canninga, jego ludzi i przede wszystkim zwierząt był
to najcięższy odcinek.

Po zjechaniu z pustynnych terenów trafili na kolejne wyschnięte jeziora okresowe. Droga po ich dnie okazała się być równa i pokryta solą, chociaż liczne ślady walki w postaci głębokich kolein świadczą o obecności podróżników, którzy dotarli tu zdecydowanie o niewłaściwej porze roku.

W kolejnym etapie podróży mijali już tereny całkowicie zdominowane przez termity. Tysiące termitier – od ogromnych po całkiem niewielkie.

Na koniec dnia dotarli do studni 45, która została odnowiona w 1991 roku i wciąż obfituje w świeżą wodę.

Strata czasu jednakże nie pozwoliła im się zatrzymać w tym miejscu na nocleg, który spędzili ostatecznie ok. 50km dalej, u podnóża góry Mount Romilly.

Dla zainteresowanych odczyt z dziennego rejestru GPS:
Przebyta odległość: 187 km
Średnia prędkość : 26,6 km/h
Czas w ruchu : 7 godz. 00 min
Prędkość max. osiągniętą na odcinku : 51 km/h
Pozycje noclegu:
S 20 st 28.216’
E 126 st 29.919’

 

Najtrudniejszy odcinek drogi pokonany!

Ekipa Campus Australia Expedition 2010 dotarła do szkoły aborygenskiej w Billilunie, co oznacza, że zmagania z pokonaniem najtrudniejszej drogi w Australii zakończyły się sukcesem.

21. czerwca 2010 roku członkowie wyprawy Campus Australia Expedition opuścili drogę wytyczoną przez Alfreda Canninga równo 100 lat temu. Wraki spalonych samochodów i groby podróżników, które mijali po drodze, przypominają jednak, że nie wszystkim się to udało...

Dzień poprzedni również obfitował w duża ilość wrażeń. Wiał wściekły wiatr, tak silny, że kilka rzeczy odfrunęło uczestnikom na pustynie. Dojechali do dwóch miejsc z wodą, a właściwie jej pozostałościami, gdzie wreszcie mieli szansę na kąpiel. Jedno z tych miejsc to koryto rzeki okresowej, która w przełomie skalnym wydrążyła głęboki basen. W rozpadlinach natomiast członkowie ekspedycji odkryli po raz kolejny wyryte na ścianach aborygeńskie symbole (tym razem przypominające ślimaka).

Na koniec dnia, po zachodzie słońca, dotarli do symbolicznej, ostatniej studni nr 51, zasilanej dużym wiatrakiem – niestety okazało się że, pompa była zepsuta i woda nie leciała…

Swój triumf pokonania najcięższego odcinka trasy ekipa okrasiła ‘odrobiną’ alkoholu. Warto przy okazji wspomnieć, że alkohol w Australii jest TABU, nie wolno go nawet pokazać Aborygenom (podobno mocno rozrabiają jak sobie wypiją), a poczęstowanie Aborygena alkoholem jest karalne. Wjeżdżając na trasę Canninga uczestnicy ekspedycji musieli zadeklarować, że alkoholu przy sobie nie mają.

Dalszy plan członków wyprawy Campus Australia Expedition 2010 to dotarcie do krateru meteorytu i długa, monotonna droga do Alice Springs. Tam nastąpi wymiana załoganta Jacka na załogantkę Agnieszkę i w nowym składzie ekipa przystąpi do drugiego etapu podróży.

Zobacz także:

Szczegółowe informacje: www.australia2010.pl

Campus Australia Expedition
25 maja - 14 lipca 2010

 

 
 
 
 
 
     
 
fot. CAE
 
 

Dostępne galerie z imprezy:
1. fot. b.d.
2. fot. Maciej Chełmicki
3. fot. b.d.
4. fot. b.d.
5. fot. CAE
6. fot. CAE
7. fot. CAE
8. fot. CAE
9. fot. CAE
10. fot. CAE
11. fot. CAE
12. fot. CAE
13. fot. CAE
14. fot. CAE
15. fot. CAE
16. fot. CAE
17. fot. CAE


-lista galerii-

<< powrót


KOMENTARZE Tylko zalogowani użytkownicy mogą
rozpoczynać nową dyskusję.






X