Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.


Tuleje zawieszenia


Bagażniki dachowe

[2004-06-01]
Obszerne wieści od naszych załóg prosto z trasy Ładoga Trophy.
 
Dzień 2 - 30.05.2004
Trzeci oes, stopień trudnosci 9, limit czasu 8h. Mimo oczekiwania do 5 rano, nie doczekaliśmy się oficjalnych wyników z dnia wczorajszego. W związku z tym organizator zarządził start według losowania. Dziwnym trafem "rosyjskiej ruletki" nasze załogi zostały rozdzielone, Krzysztof z Żabą otwierali stawkę startujących zawodników z numerem 1, Rafalski z Mojem stawkę tą zamykali jako ostatnie auto wyruszające na odcinek.
Dzień zapowiadał się optymistycznie, wyszło słońce, osuszyło resztę naszych przemoknętych rzeczy, na odcinek ruszyliśmy tylko w t-shirtach. Pogoda miała się jednak drastycznie zmienić w ciągu dnia. Trasa odcinka okazała się bardzo urozmaicona. Długie szybkie dukty leśne często z głębokimi wypełnionymi wodą koleinami, bardzo trudnymi do przejechania dla aut na mniejszych gumach (tu to oznacza 33x12.5"). Wysokie ostre piony w gęstym lesie, liczne przeprawy przez rowy i niezbyt szerokie ale za to głębokie rzeki. Gwoździem programu były jednak tzw. "wielikie błota" czyli rozległe podmokłe bagna. Tu prawie nikt nie daje rady jechać na kołach, prócz aut z grupy prototypów, na szerokich oponach z terenowych ciężarówek lub maszyn rolniczych z cisnieniem powietrza spuszczonym do 0.4 atm.
"Orange" prowadzony przez Krzysztofa stosunkowo sprawnie przeszedł większość trasy, niskie ciśnienie w oponach (0.5atm) i doświadczenie z zeszłego roku zaowocowały dobrym czasem 5.15h.
Załoga zyskała uznanie zaliczając jako jedyne auto największy podjazd tego odcinka jednym dobrze przemyślanym podpięciem wincha. Niestety na ostatnich 600m stracili ciężko zarobione 30 minut, należało tu podjechać pod dwa bardzo strome, gliniane zbocza, które pokonywali w czasie ulewnej burzy z gradobiciem, które to zbocza w tych warunkach dosłownie spływały wraz ze wszystkicm co się na nich znalazło. W tym przypadku nasz druga załoga Rafalski i Mojo musiała pokonywać dodatkowe problemy spowodowane przez tarasujące drogę samochody wcześniej startujących zawodników , którzy ulegli awarii, jechali wolniej od nich lub po prostu pogubili drogę. Wczesniej podczas dojazdu do obozu na start mieli przyjemność poddac się kontrolidrogowej lokalnej milicji, dofinansować rodziny funkcjonariuszy tzw. "wzjatką".
Na mecie oczekiwał nasz serwis, szybki dojazd do kolejnego obozu, suche ciuchy i ciepły posiłek.
Nadal oczekujemy na wyniki wczorajszego dnia, oblicznie rezultatów idzie o wiele mniej sprawnie niż rok temu.
23:10
Z ostaniej chwili - są wyniki !!
Wczorajsza wiadomość o dyskwalifikacji Rafalskiego i Moja okazała się nie aktualna, zmieścił się w limicie czasu na 1 oesie. W rezultacie wyniki pierwszego dnia to:
oes I - Turchan / Żaba - 2 miejsce, Rafalski / Mojo - V miejsce oes II - Turchan /Żaba - dyskw., Rafalski / Mojo - I miejsce. Wyników dzisiejszego III odcinka nadal brak.

Dzień 3. 31.05.2004
Oes IV, do pokonina 32 km, stopień trudności 8, limit czasu 10 godzin.
Mała retrospekcja - wczoraj, a właściwie już dziś nad ranem organizator wywiesił prócz wyników, czasy startów na dzień dzisiejszy. Nasze załogi miały startować rozdzielone jedym autem, ok godziny 12.40 coś mnie tkneło i poszedłem sprawdzić te czasy i co się okazało... Nowa kartka i nowe czasy - Rafalski / Mojo - 11h16m, my 11h48m, co przy starcie co 4 minuty rozdzieliło nas poważnie.
Nasze auto na zwolnicach szybko jednak dogoniło startujących przed nami Rafalskiego z Mojem i przez pewnien czas jechaliśmy razem przez jedną z wielkich bagnistych łąk, jakich w sumie zafundowano nam dzisiaj trzy.
Gdy ponownie trasa przeszła w zimnik, przejezdny tylko gdy jest zamarźnięty, w tej chwili to głębokie koleiny najeżone ostrymi głazami, korzeniami, wypełnione po brzegi błotnistą mazią, nasze zwolnice zrobiły swoje i koledzy zostali za nami, walcząc ponownie na własną ręke z trudnościami tego odcinka.
W efekcie przybyliśmy na metę po 5h 25m i udaliśmy się z serwisem do kolejnego obozu rozstawić namioty, przebrać się w suche rzeczy i przygotować ciepły posiłek. Rafalski z Mojem dotarli gdy odlewaliśmy ziemniaki. Pokonali odcinek w nieco ponad 8 godzin.
W obozie czekały nas wyniki wczorajszego III oesu - Turchan / Żaba - I miejsce, Rafalski / Mojo II miejsce.
Dodatkowo podliczono wyniki rajdu po III odcinkach - II miejsce Rafalski / Mojo. III Turchan i Żaba.
Dodatkowo objaśniono nam również zawiłości regulaminu które pozwalają startować w naszej grupie TR3 (grupie dla najbardziej zaawansowanych w przebudowie pojazdów seryjnych, będącej najwyższą, elitarną grupą w Pucharze Rosji) prototypowemu pojazdowi z Sankt Petersburga. Jest to rurowa konstrukcja przypominająca te startujące w Baja California z 3 litrowym silnikiem, amortyzatorami Ohlins o skoku 30cm o zmiennej charakterstyce pracy, 3 wyciągarkach w tym jednej mechanicznej i mega szerokich Super Swamperach. Wszystko to jest tak policzone iż mimo że nie jest to auto seryjne trzyma wymogi wielkości opon i prześwitu, które mowią że do TR3 zalicza się auta do 40 cali wielkości opon i przeswitu do 50 cm.

Obecnie odpoczywamy w IV obozie na brzegu Ładogi. To wielkie jezioro, z plaży na której mamy rozbite namioty nie widać nic poza wodą, drugi brzeg gdzieś tam hen za nią. Jezioro jak morze. Rosjanie skorzystali z tego i wszystkie mosty na Newie, rzeczce wypływającej z Ładogi są mostami zwodzonymi, co umożliwia wpływanie rzeką na jezioro pełnomorskich statków, które rozładowywują dopiero w portach na północy.

Jutro czekają nas dwa odcinki, jeden to czasowy wyścig po plaży, brzegiem jeziora, drugi to również wyścig tyle że po wydmach, głęboki, kopny piasek, duże różnice wysokości. Tu ważne mogą okazać się opony, niezbyt agresywny bieżnik jak i niskie ciśnienie.
Ciekawostka różniąca te odcinki od polskich rajdów to fakt że tutaj na oesach, dotknięcie tyczki wyznaczającej trasę to dyskwalifikacja na danym odcinku a nie jak w Polsce tylko punkty karne.

Dzien 4, 1 czerwca 2004.
Poranek na brzegu jeziora, wiatr wychładza, ale widoki piękne. Ospale budzi się cały obóz, start do "gonek" - szybkich odcinków specjalnych po plaży i wydmach dopiero ok godziny 12.
Start niestety nie według wyników wczorajszego dnia tylko według zgłoszeń. Ponieważ zgłosiliśmy się dopiero o drugiej w nocy bo do tego czasu nie mieliśmy pewności co do zasad na jakich te odcinki są rozgrywane, startujemy jako ostatni. Mamy więc czas na przejrzenie samochodów dopasowanie ciśnienia opon i "poprawę samopoczucia" po nocnej libacji do 5 rano.
W nocy, a przypominam mamy tu białe noce, to tak jak by był pochmurny dzień, nadeszła szokująca wiadomość że drugiego dnia rajdu na I odcinku zgineli nasi koledzy. Rosyjska załoga bezskutecznie walcząć przez całą noc na trasie, nad ranem przemarźnięta i wykończona zmęczeniem zasnęła w aucie z włączonym silnikiem i zamkniętymi szybami co spowodowało zatrucie gazami spalinowymi, jeden z nich zmarł na miejscu, drugi z nich walczy o życie w petersburskim szpitalu, niestety lekarze nie dają mu zbyt wielkich szans.
Odcinek na plaży zdecydowanie prostszy od poprzednich naszym zdaniem, wielu załogom sprawił problemy. Był to slalom w jedną stronę między tyczkami umieszczonymi w wodzie, z powrotem po wydmach. To własnie te odcinki w wodzie sprawiały najwięcej problemów, auta na mniejszych kołach odpływały wraz z falą i tonęły na głębszej wodzie nie mogąć już wydostac się na brzeg o własnych siłach. Jako pierwsza nasza załoga wystartował Rafalski i Mojo, niesety już po nawrocie nie wyrobił się w jedną z ciasnych bramek i dostali taryfę. Jeszcze przed nami wystartowało "czerwone proto" prowadzące w rajdzie i uzyskało stosunkowo dobry czas.
W naszjej załodze na tym odcinku zamieniliśmy się miejscami, Krzysztof trafił na fotel pilota a ja za kierownicę. Wykręciliśmy trzeci czas odcinka, lepszy od wspomnianego prototypu.
Następne wyścigi znów pierwszy jedzie Rafalski z Mojem, zdobywają dobry czwarty czas, za nimi my, ponownie za kierownicą ja, niestety tym razem troszke gorzej, szósty czas. Ten odcinek dla wielu aut okazał się nie przejezdny, zbyt mała moc silników w autach seryjnych typu uAz, Niva czy 2.5l Wranglery, nie pozwalała im wdrapywać się na wysokie wydmy.
Gdy wróciliśmy do obozu, wisiały wyniki wczorajszego IV odcinka, my zajeliśmy II, Rafalski IV miejsce. Co spowodowało zmianę w pierwszej trójce w klasyfikacji generalnej. Na I miejscu pozostaje "czerwone proto" z 330 punktami, II miejsce my 250 punktów, III Rafalski i Mojo z 230 punktami.
Odwołano a w zasadzie zmieniono trasę jutrzejszego V odcinka. Zmieniona została z 12km na 20km, za stopnia trudności 7 na 6, limit czasu zmalał z 7 do 5 godzin.
Odpoczywamy na brzegu Ładogi zastanawiając się czy nie zażyć kąpieli. 'Szczupak' wybiera się w poszukiwaniu sklepu po aprowizacje. Nie ustannie usiłujemy złapać pole, by wysłac maila. Niestety tylko czasami łapiemy sieć i można zadzwonić lub wysłać sms-a, lecz nie ma tu dostępu do operatora z gprs.

Żaba
<< powrót


KOMENTARZE Tylko zalogowani użytkownicy mogą
rozpoczynać nową dyskusję.






X