Dzisiaj przed południem wystartowała 27. edycja słynnego Rajdu Dakar. Na starcie prologu w Barcelonie zobaczyć można polski zespół rajdowy Orlen Team, w którego skład wchodzą motocykliści Jacek Czachor i Marek Dąbrowski oraz załoga samochodu Mitsubishi Pajero - Krzysztof Hołowczyc i Jean-Marc Fortin.
Trzy dni trwały procedury administracyjne i badania techniczne przed 27. edycją Rajdu Dakar. Nic w tym dziwnego, skoro na liście zgłoszeń do rajdu znalazły się nazwiska aż 249 motocyklistów, 167 załóg samochodów i 70, zazwyczaj trzyosobowych, ekip ciężarówek.
W przypadku Dakaru, każdy z uczestników musi osobiście "odwiedzić" kilkadziesiąt stanowisk organizatora i poddać się niezbędnym formalnościom administracyjnym, które w tego typu rajdzie zajmują bardzo dużo czasu. W Barcelonie, jeszcze przed startem, odbywało się więc szczegółowe sprawdzanie dokumentów pojazdów, ubezpieczeń, międzynarodowych książeczek szczepień czy wiz w paszportach. Dopiero później, już w samochodach i na motocyklach, przejazd przez halę Palau Sant Jordi, w której zlokalizowano kontrolę techniczną pojazdów i ich wyposażenia, a połączoną z instalowaniem GPS-ów.
Tej operacji nie mogły uniknąć także największe gwiazdy Dakaru. Nawet w przypadku czołowych zespołów takich jak KTM, Mitsubishi, Nissan czy Volkswagen, wspomnianych czynności nie wykonywali ?hurtem? przedstawiciele poszczególnych teamów, a w długich kolejkach ustawiali się karnie Cyril Depres, Fabrizio Meoni, Stephane Peterhansel, Hiroshi Masuoka, Ari Vatanen, Colin McRae czy Juha Kankkunen. Wraz z nimi tę drogę przez mękę musieli także przebyć reprezentanci Orlen Team: Jacek Czachor, Marek Dąbrowski, Krzysztof Hołowczyc i Jean-Marc Fortin. Cała czwórka cierpliwie poddawała się wszystkim rygorom.
"Nie przepadam za europejską częścią Dakaru. Dopełnianie tych wszystkich formalności bardziej męczy niż późniejsza jazda. Innego rozwiązania jednak nie ma i musimy przejść przez to wszystko, aby znaleźć się na pustyni. Już od kilku lat czekam na ten moment przez cały rok. Krótkie odcinki specjalne w Barcelonie i Granadzie to tylko przedsmak tego, co czeka nas głównie w Mauretanii i Mali" - powiedział Jacek Czachor, kapitan Orlen Team.
"Byłoby jednak błędem lekceważyć te próby. Ta pod Barceloną rozgrywana jest po prostu na plaży. Motocykliści startują do niej w odwrotnej kolejności. Przed nami pojedzie więc przeszło dwustu zawodników. Trasa będzie zryta, z głębokimi koleinami i przejazd nie będzie spacerkiem" - dodaje Marek Dąbrowski, drugi z naszych motocyklistów.
Krzysztof Hołowczyc chłonie każdy najdrobniejszy szczegół dotyczący rajdu. Dla niego wszystko jest tutaj nowe, chociaż kierowca Mitsubishi Pajero w barwach Orlen Team nie jest przecież nowicjuszem w świecie sportów motorowych.
"Nie mogę się już doczekać na moment startu. Chciałbym już zasiąść za kierownicą samochodu, przejechać przez rampę na Placu Hiszpanii i jak najszybciej znaleźć się w Afryce. Zdaję sobie jednak sprawę, że moje doświadczenie jest niewielkie i ten start posłuży przed wszystkim temu, aby je pozyskać. Atmosfera w naszym zespole jest od początku znakomita, podobnie jak tegoroczna obsada, najlepsza - jak to wszyscy podkreślają - w całej historii tego rajdu. Przyjemnie będzie rywalizować w takim gronie. Jacek i Marek udzielają mi niekończących się rad i wskazówek, opowiadają o pułapkach i napominają, abym od początku nie jechał za szybko. Tempo Dakaru jest zupełnie inne niż w rajdach, w których dotychczas startowałem, ale mam nadzieję, że szybko zorientuję się jak należy jechać w tych nowych dla mnie warunkach" - powiedział Krzysztof Hołowczyc.
|