Załoga Grzegorz Skarżyński i Marcin Skarżyński ukończyła LatvianBaja na trzecim miejscu w klasie T1 i ósmym w klasyfikacji generalnej. Zdecydowane zwycięstwo odniosła jadąca Mitsubishi Pajero T1 załoga Janis Naglis-Janis Naglis jr. Polski duet stracił do prowadzącego prawie półtorej godziny z czego 30 minut to kara za przekroczenie limitu czasu przeznaczonego na pokonanie odcinka.
Trasa imprezy przebiegała szutrowymi drogami, położonymi w malowniczych okolicach miasta Madona. Zawodnicy rozpoczęli rywalizację siedmiokilometrowym prologiem, następnie pokonali dwa 67 km oesy. Drugi dzień rajdu to już dłuższe odcinki, z powodów pogodowych nieznacznie skrócone. Sumarycznie zawodnicy przejechali 300 kilometrów oesowych.
Trasa nie była wymagająca terenowo, dość szybka z wieloma zakrętami, momentami ciasnymi leśnymi duktami typowa dla cross-country. Emils Jakrins jadący Fiatem Panda w klasie T1, kilkukrotnie lądował poza drogą, przez co nie został sklasyfikowany. Przygody nie ominęły także Polaków. Przy wyjściu na prawym zakręcie Land-Rover wypadł z trasy i uderzając w kamień. Uszkodzeniu uległa felga, a zmiana koła trwała około 8 minut.
Bardzo fajny rajd- powiedział Grzegorz Skarżyński- Nie napinaliśmy się i jechaliśmy spokojnie, mimo to, nie ominęło Nas kilka przygód, gdyby nie one, na pewno bylibyśmy wyżej w klasyfikacji końcowej. Najpierw urwał się przewód hamulcowy, prawdopodobnie uszkodzony przez kamień i w ten sposób przejechaliśmy około 100 km. Na jednym z prawych zakrętów, wypadliśmy z trasy, uszkadzając lewą tylną felgę. Te przygody odbiły się w czasach, przez co dostaliśmy 30 minutową karę za przekroczenie limitu, który był bardzo wyśrubowany i pozostawiał mniej niż dziesięć minut „luzu” na pokonanie oesu.
Drogi, którymi się poruszaliśmy miały bardzo zróżnicowaną nawierzchnię, sporo bardzo szybkich szutrów, zakrętów, fragmentów trawiastych, szczytów - jednym słowem bardzo ciekawe odcinki. Pierwotnie konkurencja miała być zdecydowanie mocniejsza niestety kolidujący z planami zawodników termin ograniczył ich przybycie. Niemniej jednak cała reszta to szybcy zawodnicy w dobrze przygotowanych samochodach. Brakuje mi obycia z wyższymi prędkościami do jakich nie jestem przyzwyczajony, cross-country ma zupełnie inną specyfikę niż Nasze rodzime rajdy terenowe.
Latvian Baja potraktowałem jako trening i miałem tu świetne możliwości wjeżdżenia się w auto. Nawigacja była dość prosta, nie mieliśmy najmniejszych problemów, jednak brak szczegółowego opisu wymuszał rozważną jazdę. Z wyniku jestem zadowolony, to była bardzo dobra zabawa, walczyliśmy, poznaliśmy Nasze możliwości i dużo się nauczyliśmy. Samochód dobrze się prowadził, pierwszy dzień jechaliśmy na BfGoodrich G1, a następnie zamieniliśmy je na bardziej szutrowe G3. Te drugie zdecydowanie bardziej mi odpowiadały. Muszę przyznać, że dużo zawdzięczam serwisowi prowadzonemu przez Pawła Oleszczaka. Dzięki sprawnemu funkcjonowaniu, mimo polowych warunków i późnej pory o jakiej trafiliśmy na strefę, serwis usunął wszystkie usterki jakie się pojawiły. Okazało się, że po pierwszym dniu było co robić i trzy osoby pracowały do późnych godzin nocnych. Dla Nich wielkie podziękowania.
Jestem bardzo miło zaskoczony organizacją rajdu, życzyłbym sobie spotykać tak życzliwych ludzi na wszystkich rajdach, w których wystartuję - Grzegorz Skarżyński.
Zobacz:
|