Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.


Tuleje zawieszenia


Bagażniki dachowe

[2009-01-15]
XII etap Rajdu Dakar. Dzień De Villiersa - pech Sainza
 

Giniel De Villiers wygrał XII etap i prowadzi w Rajdzie Dakar. To trzecie etapowe zwycięstwo kierowcy z Południowej Afryki, a 9 na 11 etapów, przypadające Volkswagenowi. Odcinek Fiambala – La Riola, o długości 213 kilometrów okazał się bardzo wymagający, a na mecie powstały duże różnice pomiędzy czasami zawodników.
Carlos Sainz, pierwszy w klasyfikacji rajdu, musiał się wycofać gdy jego auto wpadło do 4 metrowego wąwozu i dachowało. Nani Roma, jedyna nadzieja Mitsubishi, musiał skorzystać z pomocy serwisowej ciężarówki, po tym jak na 165 kilometrze jego Racing Lancer zatrzymał się z powodu awarii. Hiszpan dotarł na metę holowany, ze startą ponad 7 godzin.
Dwa Volkswageny jako pierwsze dojechały do La Riola, Mark Miller stracił do Giniela De Villiersa (+16’17”). Trzeci - Robby Gordon (+25’27”), z ponad godzinną startą jest w klasyfikacji generalnej za dwoma Race Tuaregami. Dieter Depping (+42’02) był czwarty, Leonid Novitskiy (+55’25”) piąty. Norweg - Ivar Tollefsen (1h15’16”), był szybszy od Krzysztofa Hołowczyca (1h33’59”) i prowadzi przed Polakiem z przewagą 56 minut.

Najszybszy wśród ciężarówek Chagin przyjechał przed kolegą z teamu Kabirovem (+1'47"), trzeci zameldował się De Rooy (24'40").

W kategorii motocykli, najlepszy był dziś Francuz Despres, Jakub Przygoński był (9), Krzysztof Jarmuż (29), a Jacek Czachor (30). Patronelli wygrał etap w klasie quadów, a Rafał Sonik był (8).

Powiedzieli po etapie:

Giniel De Villiers - To był naprawdę trudny etap. Momentami błądziliśmy ponad 15 minut aby znaleźć właściwą drogę. Było wiele niespodzianek, a piasek był naprawdę miękki. Zatrzymaliśmy się dwa razy. Musieliśmy spuścić powietrze z kół, a za drugim razem Dirk musiał wysiąść i sprawdzić przejazd w kamiennym wąwozie.

Mark Miller – Muszę przyznać, że to był wymagający etap, a nawigacja prawie niemożliwa. To było moje najdłuższe 200 kilometrów w życiu. Nie mogę sobie wyobrazić, jak przejadą to amatorzy. Nie jest dobrą wiadomością, że Carlos musiał się wycofać, bo zajmował bardzo ważne miejsce w zespole. Zakopaliśmy się trzy razy, słońce i piasek były tak oślepiające, że prawie nic nie widzieliśmy. To był najtrudniejszy oes jaki przejechałem w życiu.

Michel Perin – Na początku popełniliśmy drobny błąd i źle skręciliśmy. Straciliśmy 10 minut. Potem mieliśmy ukryty punkt kontroli przejazdu w korycie wyschniętej rzeki – oznaczony jako niebezpieczny. W rzeczywistości powinien być kwalifikowany jako: „extremalnie niebezpieczny”. Gdyby nie nasz przypadek, w tym dole mógłby znaleźć się Nani Roma. Mam złamaną rękę ale nie jest najgorzej.

Krzysztof Hołowczyc - Tego nie da się opowiedzieć, przeżyliśmy prawdziwe piekło. W całej mojej karierze nie przejechałem tak morderczego odcinka. Organizatorzy chyba chcieli nas wszystkich wykończyć. Dwa razy ryzykowałem życiem i to tak, że miałem tego świadomość. Nie było wyjścia, musieliśmy albo zjechać z kilkusetmetrowej, prawie pionowej wydmy, albo zostać tam i nie ukończyć etapu. Zjeżdżając w dół samochód jechał coraz szybciej i szybciej, a końca zjazdu nie było widać. Mieliśmy też problemy z silnikiem, cały czas przerywał i nie mogliśmy za bardzo podjeżdżać pod wysokie wydmy. Musieliśmy jeździć wkoło wydm, by szukać jak najbardziej płaskiego podjazdu. To cud, że ukończyliśmy ten odcinek. Obaj jesteśmy krańcowo wycieńczeni, a z samochodu mało co zostało. Podwozie jest kompletnie zniszczone, pourywanych jest wiele elementów. Jean-Marc na mecie wyskoczył z samochodu i dosłownie chciał pobić organizatorów za to, co nam zgotowali na trasie. Póki co do mety dojechało tylko 9 samochodów i jestem przekonany, że wiele załóg nie dokończy dzisiejszego etapu.

Jakub Przygoński - Bardzo ciężki etap. Cały czas był tak miękki piasek, że jechałem tylko na pierwszym lub drugim biegu. Niestety, wywróciłem się. Cały odcinek bardzo ciężki fizycznie. Nie miałem siły trzymać motocykla i stać na nim. A na siedząco w ogóle nie dało się jechać. Widocznie inni zawodnicy musieli być tak samo wykończeni jak ja, bo jadąc resztką sił zająłem bardzo wysoką pozycję. W dodatku pobłądziłem, a mimo to był to bardzo udany dla mnie etap. Bardzo się z tego cieszę.

Jacek Czachor - To był najtrudniejszy etap. Przez pięć godzin jechałem dwieście kilometrów. To o czymś świadczy. Wydmy były mokre. Motocykl jechał na pierwszym biegu, drugi nie chciał wskoczyć. Jechało mi się nieźle, ale miałem bardzo poważny wypadek, aż do tego stopnia, że nie podnosiłem motocykla. Stłukłem żebra i bardzo źle się czułem. Czekałem na Krzyśka Jarmuża aż przyjedzie i mnie pozbiera. Sześć kilometrów przed metą krążyło bardzo dużo zawodników, a ja razem z nimi. Nie mogliśmy znaleźć waypointa. W końcu mi pierwszemu udało mi się go odnaleźć.


fot. Volkswagen

Więcej informacji o rajdzie DAKAR 2009 na:

-- 2009 --

Dakar 2009
galerie z imprezy:  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
 
gdzie:  Argentyna, Chile
data rozpoczęcia:  2009-01-03
data zakończenia:  2009-01-18
dodana na stronie:  2009-01-08

 

<< powrót


KOMENTARZE Tylko zalogowani użytkownicy mogą
rozpoczynać nową dyskusję.






X