Okiem kibica
Tegoroczny Dakar od początku miał być inny. I chyba rzeczywiście był. Ale to okazało się dopiero w jego trakcie. Zaczął się tak jak wszystkie ostatnie Dakary – VW zaatakował i wygrywał etapy. Ale byłem głęboko przekonany, że również druga część rajdu będzie pod tym względem standardowa czyli, że Mitsubishi wrzuci drugi bieg i spokojną równa jazdą odniesie kolejne zwycięstwo. Niestety – okazało się, że nawet na najwyższym światowym poziomie producenckim, po setkach godzin testów, laboratoriach itp. - technika ciągle jest nieprzewidywalna. Silniki nowego wehikułu spod znaku trzech diamentów – aktualnie nazwanego Lancerem - zaczęły wybuchać niepokojąco wcześnie. Niestety. Ciągle liczyłem że może właśnie dzisiaj Peterhansel zaatakuje, że na pewno jutro Alphand – narciarz pokaże klasę. Cóż mogę powiedzieć – nie doczekałem się. Czyżby VW były faktycznie lepsze? To jest chyba niemożliwe :-). Pozwólcie mi pozostać ze świadomością, że to tylko wypadek przy pracy i że za chwilkę Mistubishi powróci na tron światowego 4x4.
Pomimo mojego jednoznacznego trzymania kciuków za Mistubishi bardzo, ale to bardzo żałowałem Sainza po jego wypadku. Napracował się naprawdę porządnie przez ostatnie lata i jest mega - wielkim kierowcą. Jeśli już musiał wygrać VW – zwycięstwo należało się Sainzowi. Ale niestety – wiem o tym sam – rajdy nie zawsze są sprawiedliwe :-)
Wracając do „inności” Dakaru w tym roku, trzeba wspomnieć o trasie. Szczerze mówiąc spodziewałem się czegoś łatwiejszego. Wydaje mi się, że organizatorzy z ASO za wszelką cenę starali się uniknąć właśnie takiej oceny rajdu i momentami – przegięli. Ale chyba właśnie o to chodzi w tym rajdzie i myślę że 47% zawodników, którzy ukończyli rajd nie odbiega specjalnie od średniej.
Nasi w Dakarze. Zacznijmy od gwiazdy na nieboskłonie. Już od lat prowadziłem na forum4x4 dyskusje z osobnikami, którzy widzieli Hołka przez pryzmat reklamy chipsów. Od lat twierdziłem, że kiedy nauczy się jeździć wolniej – wygra. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Jazdy „w terenie” można się nauczyć dość szybko. W odróżnieniu od niesamowitej techniki prowadzenia samochodu (wszystko jedno jakiego), której żaden zawodnik w polskim – szeroko pojętym – off-roadzie nie posiada, a którą Hołek bezsprzecznie ma ... Dwa lata temu w Lizbonie rozmawiałem z nim ponad 2h w oczekiwaniu na badania techniczne i widziałem wielką determinację na jego twarzy. I wreszcie mu się udało. Przekroczył granicę możliwości swojego samochodu, dowiózł miejsce do mety. Wielki SZACUN dla niego. Oczywiście ciągle będą tacy co powiedzą że lepsi odpadli, że trasa była jak w WRC itd. Nie należy ich słuchać – Hołek pojechał po prostu jak stary wyjadacz i perfekcyjnie wykorzystywał przewagę jaką dawali mu przeciwnicy.
Olek Sahanbiński – wielka szkoda, że skończyli tak szybko. Pewnie dopiero po ich powrocie dowiemy się, co się naprawdę stało ale z pierwszych informacji wynika że jednak błędem było nie posiadanie „mechanika” na pokładzie. Jeśli to faktycznie rozrząd/zapłon to dałoby się jechać dalej. Szkoda. Wygląda na to, że Olek jest zdeterminowany – o czym świadczy sam fakt że wystartował – więc może czegoś go ten wyjazd nauczy i w przyszłym roku będzie lepiej.
Nie piszę o motocyklistach/quadach/ciężarówkach bo się na nich nie znam :-) Ale na pewno wielkie brawa dla Sonika – miejsce na podium Dakaru w każdej kategorii jest ogromnym sukcesem.
Osobiście chciałbym żeby rajd wrócił do Afryki. Myślę, że jednak mniej w nim było w tym roku romantyzmu i bezkresnych piasków Sahary. A może to tylko w TV tak wygląda? Nie wiem. Mam nadzieje, że kiedyś sam sprawdzę.
fot. Paweł Rosłoń
www.Rajdy4x4.pl
Więcej informacji o rajdzie DAKAR 2009 na:
-- 2009 --
|
|
Dakar 2009 |
galerie z imprezy: |
1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 |
|
gdzie: |
Argentyna, Chile |
data rozpoczęcia: |
2009-01-03 |
data zakończenia: |
2009-01-18 |
dodana na stronie: |
2009-01-08 |
|
|