Od mety w Dakarze, gdzie
swój finał ma rajd Africa Eco Race 2015, zawodników NAC Rally Team
dzieli już tylko jeden dzień drogi. Dla Polaków ostatni,
niedzielny etap, którego wyniki nie są zaliczane do klasyfikacji
końcowej, będzie miał charakter zwycięskiej defilady, bowiem
pewne już jest, że Paweł Molgo i Ernest Górecki wygrali
rywalizację w grupie T2, czyli samochodów produkcyjnych. Z
kolei Piotr Domownik, Janusz Jandrowicz i Michał Ungurian, którzy w
rajdzie pełnili rolę szybkiego serwisu, celebrować będą wysoką,
5. lokatę w klasie ciężarówek.
Rozegrany w sobotę 11.
etap „prawdziwego rajdu do Dakaru” stanowił dla zawodników
ostatnią już szansę na powalczenie o zmianę swego miejsca w
klasyfikacji końcowej. Polakom z zespołu NAC Rally Team, a
zwłaszcza załodze Toyoty Land Cruiser T2, nie zależało jednak na
poprawieniu wyniku, bowiem lepszego rezultatu niż zwycięstwo w
grupie aut produkcyjnych wymarzyć sobie nie mogli. Nasi zawodnicy
już kilka dni temu wypracowali sobie komfortową przewagę nad
rywalami. Na przedostatni etap ruszali więc z myślą, by nie
zaprzepaścić swojego wielodniowego wysiłku.
- Był to bardzo
przyjemny odcinek, niesprawiający kłopotów pod względem nawigacji
– mówi Ernest Górecki, pilot Pawła Molgo. – Pokonywaliśmy
trzy pasma wydm: dwa dość krótkie o długości około półtora
kilometra i jedno nieco dłuższe, ośmiokilometrowe. To był już
ostatni dzień ścigania na czas, więc organizator nieco pofolgował
z trudnościami. Przed startem przyjęliśmy strategię, że
pojedziemy nieco wolniej, by unikać ryzyka i móc nacieszyć się
końcowym wynikiem. Teoria a praktyka to jednak dwie różne rzeczy.
Oes pokonaliśmy szybciej niż zakładaliśmy. Na końcowych 80
kilometrach wyprzedziliśmy jeszcze czwórkę rywali. Poszło więc
bardzo dobrze, znów zajęliśmy wysokie miejsce. To było dobre
zakończenie całego rajdu.
Zwycięstwo odniesione
przez Polaków w grupie samochodów produkcyjnych w Africa Eco Race
2015 – rajdzie, który zastąpił „Dakar” na kontynencie
afrykańskim – jest jednym z najważniejszych sukcesów polskiego
off-roadu na arenie międzynarodowej. - Bardzo cieszymy się z
osiągniętego wyniku – mówi Ernest Górecki. – Nie
spodziewaliśmy się, że będziemy mogli świętować zwycięstwo w
grupie T2. To był bardzo ciężki rajd, ale takiego wyzwania właśnie
się spodziewałem. Dokładnie tak to sobie wyobrażałem.
Dużą rolę w
zwycięstwie polskiej Toyoty w rajdzie odegrała załoga ciężarówki
Unimog, która kilkukrotnie pomagała swym kolegom na trasie.
Pozwoliło to jej zarazem uzyskać bardzo dobry wynik końcowy.
- Naszym głównym celem
w przedostatnim dniu rajdu było dotarcie do mety – komentuje
Janusz Jandrowicz. – Etap nie był trudny pod względem techniki
jazdy czy nawigacji, więc to bardzo ułatwiało sprawę. Ale
mieliśmy również świadomość, że nasz konkurent w generalce ma
do nas tylko 40 min. straty. To dobry kierowca, oes był dość
długi, bo 200-kilometrowy, więc cały czas czuliśmy jego oddech na
plecach. Staraliśmy się jechać ostrożnie, ale jednocześnie dość
szybko. Trudno to było pogodzić. Ale udało się, etap ukończyliśmy
bez problemu, zachowując miejsce w klasyfikacji. Mieliśmy dwa
szczególnie trudne dni na tym rajdzie, które skutkowały dwoma
karami za przekroczenie czasu jazdy. Dziś na dojazdówce zrobiliśmy
podsumowanie – generalnie los obszedł się z nami łaskawie,
uniknęliśmy większych problemów technicznych i nawigacyjnych.
Rajd przejechaliśmy czysto, więc możemy być zadowoleni. Z wyniku
też – nasi koledzy zajęli 1. miejsce w T2, my 14. w generalce i
5. w klasie ciężarówek. Będę bardzo miło wspominał ten rajd,
który był dla nas dużą niewiadomą. Marzyliśmy, by wystartować
na tych terenach. Wcześniej mieliśmy okazję ścigać się w
Maroko, ale Mauretania okazała się o wiele trudniejsza. Daliśmy
jednak radę.
W niedzielę, pokonując
„etap przyjaźni”, rajdowcy osiągną metę rajdu w legendarnym
Dakarze, gdzie czeka ich zasłużona fiesta. |