Nasser Al-Attiyah: " Spisaliśmy się całkiem nieźle" - Jestem bardzo zadowolony. To był bardzo długi i trudny, również
nawigacyjnie etap. Po 150 kilometrze wyprzedził nas Carlos ale od
początku drugiej części postanowiłem przycisnąć mocniej i udało się nam
wysunąć na prowadzenie. Ciesze się z dzisiejszej wygranej, to był
najdłuższy dzień a pierwsze miejsce oznacza, że spisaliśmy się całkiem
nieźle. Jutro będzie chwila na zastanowienie się nad strategią i
odpoczynek. Potem będziemy starali się dać z siebie wszystko, aż do
końca rajdu.
Stéphane Peterhansel: „Popełniliśmy mały błąd w nawigacji”- Niewiele załóg dziś widzieliśmy. Zaczynaliśmy etap jako pierwsi i
zakończyliśmy go w czołówce, więc podczas przejazdu byliśmy mocno
osamotnieni. Staraliśmy się utrzymać jak najwyższą pozycję ale nie było
to łatwe, kiedy nie ma za kim jechać. Przez to popełniliśmy błąd w
nawigacji, który kosztował nas jakieś 1 lub 2 minuty. Prawdopodobnie
przez to nie utrzymaliśmy dziś pierwszego miejsca.
Marc Coma: "Oszczędzałem opony" - To był bardzo długi dzień, ale już koniec. Dotrwaliśmy do dnia przerwy.
Będziemy mogli wreszcie zająć się motorem. Dziś jechałem szybko ale
rozsądnie aby oszczędzać opony. Etap miejscami był dość trudny, na
przykład na wydmach, gdzie trochę się pogubiłem.
Krzysztof Hołowczyc: - "Wreszcie przekroczyliśmy połówkę rajdu. To był
trudny nawigacyjnie OS. Mieliśmy problemy, trochę krążyliśmy. Na
szczęście wyszliśmy z tych kłopotów. Dojechaliśmy do mety. Ostatnia
partia była bardzo miła, pełna frajdy dla kierowców. Techniczna i
szybka. Ale były też miejsca potworne, gdzie po głazach jechaliśmy 5
km/h modląc się o to, by nie wymieliły nam jakiegoś podzespołu. Auto
jest teraz całkowicie przebudowywane. Jest dzień przerwy i chłopaki
wymienią wszystko poza silnikiem. Od jutra będzie to nowy samochód i
mam nadzieję, że będzie bliżej do mety."
Jakub Przygoński: - "Bardzo długi etap i bardzo dużo się na nim działo.
Na piątym kilometrze wywrócił się jadący przede mną Słowak Ivan Jakes.
Zatrzymałem się przy nim, pomogłem mu podnieść motocykl. Mówił, że jest
wszystko w porządku i bym jechał, więc to zrobiłem. Potem jechałem
szybkim tempem. Na 500. kilometrze dogoniłem Lopeza, który zerwał
łańcuch. Błagalnym wzrokiem prosił mnie o pomoc, więc zatrzymałem się,
wyciągnąłem ze swojego motocykla części i zostawiłem mu, żeby mógł
sobie to naprawić. Trochę mu pomogłem. Jestem zadowolony z odcinka,
choć trochę pobłądziłem. To się czasem zdarza. Najważniejsze, że jestem
na mecie i że jutro jest dzień przerwy."
Jacek Czachor: - "Etap bardzo zbliżonych do dwóch poprzednich, tylko, że
bardzo długi. Bardzo trudny fizycznie, gdy się jedzie szybko. Ręce
bolały już na 150. kilometrze. Trochę był za długi, na szczęście
końcówkę zrobili pod samochody WRC, a motocyklami trzeba było tylko
uważać, by nie wypaść z zakrętu. Myśleliśmy o tym, by dojechać do mety,
a jutro odpocząć, zregenerować siły i wymienić silniki."
Marek Dąbrowski: - "Mam mały niedosyt, bo dużo zawodników za mną
pojechało inną trasą, za samochodami. Może byłbym jeszcze wyżej, ale
motocykliści pojechali na stary pomiar czasu i przebijali się przez
kamienie. Trzeba było pchać motocykle. A cała grupa za mną pojechała
dookoła. Ale jestem zadowolony, że to w ogóle przejechałem, bo 600 km
to jest długi etap i było mi bardzo ciężko."
fot. Volkswagen
(PR)