Akcesoria i wyposażenie
australijskiej firmy ARB znajdziesz w ofercie naszego sklepu 4x4.


Tuleje zawieszenia


Bagażniki dachowe

[2010-01-09]
Naprawdę warto! O Rajdzie Dakar i jego uczestnikach, specjalnie dla serwisu Rajdy4x4, "SuperPilot" Piotr Brakowiecki.
 
 Kolejna edycja rajdu DAKAR osiągnęła półmetek. Faworyci spod znaku - VW prowadzą zdecydowanie. Na czele Carlos Sainz, któremu serdecznie życzę zwycięstwa w tym legendarnym rajdzie. Łza się w oku kręci, jak przypomnę sobie liczne przygody tego wspaniałego kierowcy zarówno podczas rajdów WRC jak i Cross Country kiedy niesprawiedliwy los odbierał mu w końcowej fazie zawodów zwycięstwa będące na wyciągnięcie ręki. 

Tuż za nim, wiecznie uśmiechnięty Nasser Saleh al Attyiah, najlepszy strzelec (wielokrotny uczestnik Igrzysk Olimpijskich w strzelaniu do rzutków – IV miejsce Ateny 2004) wśród kierowców i najliczniej startujący zawodnik motorsportu (rajdy cross-country, PCWRC, MERC). Super zmysł przestrzeni, którym został obdarzony Nasser, doskonale przydaje się nie tylko w strzelectwie, ale także w surfowaniu po wydmach.

Najniższy stopień półmetkowego podium zajmuje niedoceniany trochę Mark Miller, który z żelazną konsekwencją dociera do mety większości rajdów, w których bierze udział.

Tuż za podium dwa asy Svena Quandta – Guerlein Chicherit i najbardziej utytułowany ,,dakarowiec”  Peterhansel. Wielka szkoda, że każdego z wymienionych dopadły kłopoty techniczne na jednym z odcinków, bo wtedy rywalizacja w czołówce mogłaby być bardziej pasjonująca. Chłopaki z BMW mogą wspiąć się wyżej jedynie przy ewentualnych kłopotach VW, innej opcji nie ma. Ani JP Cottret ani Tina Thoerner, która ,,przeleciała nawigacyjnie” bodaj całą dakarową czołówkę (Nasser, Vatanen, sp McRae i inni) nie pomogą w osiągnięciu lepszych wyników. Konkludując walkę w ekstraklasie: nie na darmo i nie za darmo Nasser odszedł od Quanda Svena (BMW) do Krisa Nissena (VW).

Wielka szkoda, że na samochodach rodem z Volfsburga nie widniej logo Vervy, bo mogłoby świecić podiumowym blaskiem. Nasz najlepszy kierowca Krzysztof Hołowczyc, mentalnie już w pełni przystosował się do rajdów cross country, ale jadąc nawet najlepiej przygotowanym Nissanem, najlepszym nie zagrozi.

Trochę odchodząc od tematu wieść gminna niesie, że Pan Krzysztof będzie w sezonie 2010 startował na krajowej arenie w jednym z krajowych zespołów. Jest to jedyna szansa na wydźwignięcie tej wspaniałej dyscypliny z głębokiego dołu. Może wreszcie swym autorytetem wbije naszym sternikom cross-country odrobinę profesjonalizmu, elementarnych podstaw marketingu i brakującej wiedzy, która pomoże rajdy cross country podnieść na portugalski poziom. Zarówno sobie, wszystkim kibicom, Panu Krzysztofowi, wspomnianemu teamowi  i wszystkim niedowiarkom serdecznie tego życzę.

Zagrożeniem dla Krzysztofa Hołowczyca mogą stanowić Panowie z JMB Stradale Off-road z Marsylii. Zespół dysponuje Racing Lancerami, którymi w ubiegłym roku tak nieudanie zespół Mitsubishi wystartował z silnikami diesla. W chwili obecnej Racing Lancery z sercami benzynowymi, piątką zawodników mieszczą się w czołowej piętnastce. Szczególnie groźny, powinien być zdobywca Pucharu Świata Cross-Country 2003 Carlos Sousa (wraz z śp. Henry Magne). Pilotowany tym razem przez znanego Mathieu Baumela jest tuż za Polakiem, a znając jego umiejętności, spokój i to że za wszelką cenę nie musi nic udowadniać (był już raz 4-ty 2003; dwukrotnie 5-ty: 2001, 2002; i trzykrotnie 7-my: 2005, 2006,2007) na pewno będzie niebezpieczny dla naszego asa.

Leonid Novitskiy po ubiegłorocznym wypadku na trasie Shamrock Rally, gdzie rolkę rozpoczął przy prędkości ok. 180 km/h, wrócił na rajdowe trasy z niezwykle doświadczonym dwukrotnym zwycięzcą Dakaru Andy Schulzem (startował w przeszłości z Masuoką, Kleinschmidt, Mayer, Sainzem). Wierzę że właściciel firmy leasingującej sprzęt rolniczy na terenie Rosji,  podoła wyzwaniu i życzę mu awansu na wyższe lokaty.

Roby Gordon pomimo, że złapał stratę na 7-ym etapie i wylądował na 10-tym miejscu na pewno się nie podda  i będzie latał swym Hummerem do końca.

Znany polskim zawodnikom z Italian Baja, bardzo sympatyczny Tonie van Deijne jest po półmetku 19-ty. Patrząc na wyniki szkoda wielka, że na liście startujących brak naszego pioniera cross-country Łukasz Komornickiego. Przy sprzyjających wiatrach moglibyśmy mieć dwóch zawodników w czołowej 20-ce a tak: Łukasza brak, Rafał Marton marnuje się ciężarówce wspomagającej start innych zawodników, a ich stare benzynowe Mitsubishi, którym Sykora wygrał przed kilkoma laty Baja Espana czeka na kupca na jednej ze stron internetowych.

Niedowiarkom, którzy podśmiewają się z samochodów grupy T2 chciałbym uświadomić, że najlepsze z nich zajmują 20-te i 21-sze miejsce. Są to Toyoty VDJ200 ze stajni Toyota Auto Body. Na prowadzeniu Nicolas Gibon przed Junem Mitsuhashi, a na miejscu 23-im plasuje się Xavier Foj z Toyota Coopertires (http://www.youtube.com/watch?v=9PtvrgyIvVo )– drugi w ubiegłorocznym, argentyńskim Dakarze.

Bardzo fajnie, że w rajdzie wystartowała całkiem liczna grupa naszych rodaków. Hołowczyc wiadomo – ekstraklasa, Robert Szustkowski z Jarkiem Kazberukiem po 6-ym etapie jak na debiut tego pierwszego zajmowali bardzo dobre 43-cie miejsce. Przy odrobinie szczęścia jest szansa na 30 ale może nie zapeszajmy. Załoga opolska Aleksander Sachanbiński z Arkadiuszem Rabiegą, doświadczeni, już można rzec, zawodnicy cross-country odpadli na 3 etapie z całą rzeszą innych zawodników.

Załoga ciężarówki Grzegorz Baran/Rafał Marton/Paweł Zborowski po 6-ym etapie zajmowała 23-cie miejsce ale dochodziły słuchy ,że na 7-ym OS-ie mieli problemy techniczne na 28km odcinka. Pisząc ten tekst dostrzegłem naszych ciężarowców, że minęli punkt kontrolny na 227 kilometrze. Chłopakom z Mana życzę jak najszybszego dotarcia do mety 600 – kilometrowego odcinka specjalnego i mety rajdu.
Z ciekawostek można zaliczyć 4-te miejsce w klasyfikacji ciężarówek czeskiego zawodnika Martina Macika w Liazie z 1992. Ten sam Macik został pokonany w 6-cio godzinnym maratonie w Czechach w 2005r. przez polską drużynę podróżującą zamiennie w składzie: Patryk Łoszewski/Grzegorz Szwagrzyk/Tomasz Łoszewski/Piotr Brakowiecki. Tylko jest jedna zasadnicza różnica: Martin Macik jest w czołówce Dakaru a wymienieni polscy zawodnicy dalej jeżdżą na trasach polskich rajdów niekiedy startując za granicę.

Patrząc optymistycznie w przyszłość,
pozdrawiam wszystkich polskich zawodników startujących w Dakarze 2010 i oddanych im kibiców,

Piotrek Brakowiecki.

fot. Paweł Rosłoń

(PR)

 
<< powrót


KOMENTARZE Tylko zalogowani użytkownicy mogą
rozpoczynać nową dyskusję.






X