Opony kołkowe w "Mocodawcy" Piotra Gadomskiego (które nie radziły sobie na śliskiej nawierzchni lodowo-śnieżnego toru w Ostrawie) i pasek klinowy w Samuraiu Piotra Otawy (który - choć świeżo wymieniony - wystrzępił się po kilku okrążeniach) nie pozwoliły Polakom cieszyć się z kolejnego zwycięstwa w cyklu zawodów Libros Cup Off-road. W IV rundzie czeskiego pucharu, która odbyła się 18 lutego, "Gibbon" (z Rafałem Ciepłym) zajął 2. miejsce, a debiutujący Piotr Otawa (z Piotrem Szyszko) - 8.
Ostrawskie zawody organizowane są na off-roadowym torze o długości około 2 kilometrów. Na tor składa się kilka prostych (na jednej z nich znajduje się hopka, na której auta efektownie wyskakują w powietrze), spora liczba zakrętasów, następujących po sobie pagórków, a nawet kilkunastometrowy tunel. Auta startują równocześnie (zdobywcy najlepszego czasu na treningu przypada pole position), a wyścig kończy się po 10 kółkach zwycięzcy. Zawody wyróżnia niecodzienna pora ich rozgrywania - start wyznaczony jest na godzinę 20.
Runda, która odbyła się 18 lutego, była czwartą z cyklu Libros Cup Off-road. Dwie pierwsze rozegrano w roku ubiegłym, trzecia - w której bezproblemowo zwyciężył "Gibbon" - miała miejsce 21 stycznia 2005. Jest o co walczyć - zwycięzca całego cyklu zawodów (do końca pozostało jeszcze 6 rund) zainkasuje 100.000 koron!
Śnieg, który pokrył tor, spowodował, iż piątkowe warunki jazdy znacząco różniły się od tych, które panowały na rundzie styczniowej. Wyślizgana trasa dawała fory autom z oponami zimowymi. Użyte przez "Gibbona" MaxiCrossy, napędzane 340-konnym silnikiem, bezradnie mieliły w miejscu, nie pozwalając mu dynamicznie przyspieszać. Kłopoty faworyta dodały skrzydeł czeskim załogom Suzuk Jimny. Jedynym jednak, któremu udało się pokonać aktualnych Wicemistrzów Polski RMPST, był Miroslav Zapletal - zwycięzca II (ubiegłorocznej) rundy Librosa.
Debiutujący w Czechach Piotr Otawa musiał zatrzymać się podczas wyścigu z powodu naderwanego paska klinowego (wcześniej plasował się na wysokim, 3. miejscu). Zwycięzca niedawnej "Harendy" nie mógł przeboleć jego feralnej wymiany, na którą zdecydował się tuż przed zawodami.
Piotr Gadomski:
Zająłem drugie miejsce, z czego jestem bardzo zadowolony. Samochód był mocny, ale zupełnie pozbawiony trakcji. Dysponowaliśmy dużą mocą, której nie mogliśmy przenieść na tak śliską nawierzchnię. Raz, o mały włos nie skończyliśmy na drzewie - jechaliśmy na czwartym biegu i przy dużej prędkości wyniosło nas z trasy. Nasze opony w ogóle nie trzymały! Lepsza byłaby jakakolwiek zimówka, z lamelami. Do Ostrawy przyjechaliśmy jednak przede wszystkim bawić się, a nie ścigać. Zabawa była, bo ja lubię jeździć bokami. Za miesiąc też się tu wybieramy.
Piotr Otawa:
Wystartowaliśmy z czwartego miejsca, a już na prostej startowej byliśmy na trzecim. Byłoby super, gdyby na tej pozycji udało nam się ukończyć zawody. Dwie pierwsze były raczej poza naszym zasięgiem. Zawiódł jednak nowiutki pasek klinowy, który wystrzępił się z jednej strony i wyskoczył z prowadnic. Zatrzymaliśmy się, by wsadzić go z powrotem, i chcieliśmy dalej jechać już tylko dla zabawy, ale wyskoczył raz jeszcze, więc wycofaliśmy się z wyścigu, nie chcąc uszkodzić silnika.
Oczywiście wybieramy się na następne zawody. Jestem zawiedziony i czuję totalny niesmak. Nawet nie mogę mieć do siebie pretensji! Szkoda... Pech! Chcę się zrehabilitować.
Libros to specyficzna impreza i cieszę się, że w niej wystartowałem. Nigdy jednak nie ścigałem się autem terenowym na płaskim torze. Ostrawski tor jest wąski, a wyprzedzanie możliwe jedynie na około 300-metrowej prostej i może jeszcze jednym nieco szerszym winklu. Od uprzejmości rywala zależy, czy uda mi się go ominąć. Uważam, że tor powinien być na tyle szeroki, by zawsze mieścić 2 auta.
Off-roadowa przyszłość należy właśnie do tego typu imprez. Za 2-3 lata wprowadzony zostanie totalny zakaz wjazdu do lasu i rajdy 4x4 będą się odbywały tylko na torach. Już teraz wraz z kolegami z Opola myślimy o zrobieniu czegoś podobnego na poligonie, ale z dłuższą, np. 5-kilometrową trasą.
» Zobacz galerie zdjęć.
|