Zawodnicy walczący w zmaganiach
Pucharu Świata FIA oraz Mistrzostw i Pucharu Świata FIM w Rajdach
Cross Country nie mieli zbyt wiele czasu na złapanie oddechu po
starciu z rywalami i pustynią w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Tuż po Abu Dhabi Desert Challenge mieli oni zaledwie kilka dni na
regenerację siebie i sprzętu przed rozpoczętym właśnie Sealine
Cross Country Rally. W Katarze znów zmierzą się oni z pustynią,
lecz tym razem nie pełną złotych wydm, a nieprzyjazną i
kamienistą. Spędzą na niej 5 dni, rywalizując w 3. rundzie
Pucharu Świata FIA oraz 2. rundzie Mistrzostw i Pucharu Świata FIM
w Rajdach Cross Country. W SCCR zmierzy się 19 motocyklistów, 2
quadowców i 46 załóg samochodowych. Oczywiście na starcie nie
zabraknie Polaków – w Katarze reprezentować nasz kraj będzie 8
zawodników. Wyniki tych zmagań poznamy w piątek 22. kwietnia.
MOTO/QUAD
Stawka Mistrzostw Świata FIM w Sealine
Cross Country Rally składa się z 19 motocyklistów. Na jej czele
znajduje się pierwsza trójka aktualnej klasyfikacji Mistrzostw.
Listę zgłoszeń otwiera aktualny wicelider, a Mistrz Świata 2015,
Brytyjczyk Sam Sunderland, który na swojego KTMa naklei numer 2. Z
numerem 5 wystartuje zwycięzca z Abu Dhabi, a także triumfator
tegorocznego Dakaru, Australijczyk Toby Price, także z zespołu KTM.
Czołowe trio uzupełnia Chilijczyk Pablo Quintanilla na Husqvarnie.
Kolejne „mocne” nazwiska na liście zgłoszeń do SCCR to:
reprezentant Zjednoczonych Emiratów Arabskich Mohammed Al Balooshi,
Francuz Pierre Alexander „Pela” Renet, rajdowy weteran z
Portugalii Helder Rodrigues, czy startujący w barwach Orlen Team
Boliwijczyk Juan Carlos „Chavo” Salvatierra. W szranki z
mężczyznami ponownie stanie liderka klasyfikacji kobiet, Hiszpanka
Laia Sanz, z którą, podobnie, jak w Abu Dhabi, zmierzy się
motocyklistka z Kazachstanu, Yevgeniya Nesterova. W Katarze nie
pojawi się natomiast zajmująca obecnie 2. miejsce w kobiecej stawce
quadzistka Camelia Liparotti. Z kolei o palmę pierwszeństwa w
Mistrzostwach Świata Juniorów powalczy obecnie plasujący się na
1. miejscu w tej stawce Chilijczyk Jose Ignacio Cornejo, którego
najgroźniejszym przeciwnikiem będzie dwukrotny zwycięzca tego
cyklu Jakub Piątek. Polak znajduje się aktualnie na 2. pozycji w
tym rankingu i traci do swojego chilijskiego rywala 5 punktów, co
jest wynikiem awarii jego motocykla na ostatnim etapie Abu Dhabi
Desert Challenge. Dla młodego motocyklisty Orlen Team, który mimo
tych problemów rajd ukończył na dobrym 8. miejscu w całej
motocyklowej stawce, odrobienie straty do Chilijczyka nie powinno być
trudne. On sam jest pełen optymizmu: - Jestem podbudowany
dobrym występem w Abu Dhabi. W Katarze chciałbym utrzymać wysokie
tempo i rywalizować z najlepszymi. W Sealine Cross Country startuję
drugi raz, wiem na co zwrócić uwagę. Istotnym elementem będzie
nawigacja, na której te zawody się opierają. Najważniejsze, żeby
zachować koncentrację przez cały rajd i trzymać kontakt z
czołówką – mówi Jakub Piątek. W zmaganiach juniorów,
oprócz Piątka i Cornejo, w SCCR powalczy także Francuz Adrien Van
Beveren.
Sealine Cross Country Rally będzie
kolejnym krokiem w kierunku piątego Pucharu Świata FIM w Rajdach
Cross Country dla polskiego arcymistrza quadowego, Rafała Sonika.
Sonik poleciał do Kataru dzień później niż reszta polskich
zawodników, gdyż… zapomniał paszportu. Na miejsce jednak dotarł,
a tam, w Katarze, będzie głównym faworytem do wygranej: - Mimo,
że czas na regenerację był bardzo krótki jestem ciekawy, jak
ułoży się rywalizacja, bo to niezwykle trudny i skomplikowany
nawigacyjnie rajd – mówi Rafał Sonik. Podczas SCCR Polak
w zasadzie będzie mógł się skupić na nawigacji, gdyż będzie
tam miał tylko jednego rywala, którym jest Ignacio Casale.
Chilijczyk w Abu Dhabi, mimo dobrego tempa, nie uniknął awarii na
trasie, której usunięcie wymagało pomocy serwisu, za co otrzymał
sześciogodzinną karę, kończąc rajd na ostatnim, 4.miejscu i
takie też zajmuje aktualnie w klasyfikacji Pucharu Świata FIM.
Wystarczy zatem, by Sonik dotarł do mety rajdu, by utrzymać swój
prymat w Pucharze. Znając jednak ambicje polskiego zawodnika, możemy
się spodziewać zażartej walki o zwycięstwo w Katarze. Tym
bardziej, że Sonik na 4 dotychczasowe starty w tym rajdzie już 3
razy wygrywał.
SAMOCHODY
W Sealine Cross Country Rally stawka
czołowych załóg samochodowych jest nieco skromniejsza niż w Abu
Dhabi Desert Challenge. Spośród pierwszej trójki aktualnej
klasyfikacji Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country w Katarze
nie pojawił się Mikko Hirvonena. Na katarską pustynię nie
wyjechał też jego polski kolega z zespołu X-raid, zajmujący 5.
miejsce w Pucharze Jakub Przygoński. Natomiast o kolejny komplet
punktów powalczą Nasser Al-Attiyah i jego wierny pilot Matthieu
Baumel. Po raz drugi w tym roku pojadą oni Toyotą Hilux
przygotowaną przez Overdrive. Po tym rajdzie Katarczyk ma
zadecydować, czy swoją dalszą przyszłość zwiąże z belgijskim
teamem, czy przesiądzie się do innego auta. Także po raz drugi w
tym roku za sterami swojej nowej rajdówki – MINI All4 Racing –
zasiądzie największy pustynny rywal Al-Attiyaha, Saudyjczyk Yazeed
Al-Rajhi. Towarzyszyć mu będzie jego standardowy nawigator, Timo
Gottschalk. Obu arabskim kierowcom poprzeszkadzać w drodze do
zwycięstwa będzie chciał Rosjanin Vladimir Vasiliev, który na
swoim koncie ma już Puchar Świata zdobyty w 2014 roku. W tym
sezonie powrócił on do X-raidu i już po raz trzeci o pucharowe
punkty niemieckim autem. On również stawia na sprawdzonego pilota,
zatem w Katarze na prawym fotelu jego Miniaka zasiadać będzie
Konstantin Zhiltsov. Tuż za Rosjanami na liście zgłoszeń znajduje
się polska załoga overdrive’owego Hiluxa, Marek Dąbrowski i
Jacek Czachor. Dla nich również będzie to trzeci w tym roku start
w zawodach Pucharu Świata: - Przed nami kolejna runda Pucharu
Świata i szansa na cenne punkty w klasyfikacji generalnej. Czeka nas
pięć dni rywalizacji w nieco innej scenerii niż w Abu Zabi. Duża
część trasy to kamienista nawierzchnia, na której można zgubić
cenne minuty wymieniając koło. Sealine Cross Country Rally to
również pojedynek nawigatorów. Kluczem do sukcesu będzie forma
pilota, ja mam to szczęście, że po mojej prawej stronie siedzi
jeden z najlepszych nawigatorów na świecie – mówi Marek
Dąbrowski. Jacek Czachor jest w pełni świadomy swojej roli w
Katarze: - Zbliżający się rajd to typowe zawody dla
nawigatorów, czeka mnie wyjątkowo dużo pracy. Katar nie jest dużym
krajem, co oznacza, że pustynia będzie mocno rozjeżdżona. Na
trasie napotkamy dużo nakładających się na siebie dróg, z
których będziemy musieli wybrać najlepszy szlak. Jedziemy walczyć
o pierwszą piątkę, chociaż na starcie zameldowali się topowi
kierowcy cross country. Już w Abu Zabi pokazaliśmy, że jesteśmy w
dobrej formie i trzeba się z nami liczyć – komentuje
Czachor. Na tych czterech załogach kończy się lista zawodników z
pierwszej dziesiątki obecnej klasyfikacji Pucharu Świata FIA, jakie
staną na starcie SCCR. Nie znaczy to jednak, że nie będą się oni
mieli z kim ścigać na katarskiej pustyni. Podobnie, jak w Abu
Dhabi, w Katarze o pucharowe punkty powalczy kobieca legenda rajdów
terenowych, Jutta Kleinschmidt, która ponownie testować będzie
x-radowe buggy CBRA. Tym razem jednak miejsce innej legendy, Tiny
Thoerner, na prawym fotelu buggy zajmie Philipp Beier. Z kolei do
X-raidu powrócić mieli portugalscy bracia Ricardo i Manuel Porem,
jadący standardowym autem teamu z Treburu, czyli MINI All4 Racing. W
Katarze jednak miejsce Manuela zajął belgijski pilot Tom Colsoul,
który zwykle nawigował Bernharda Ten Brinke. Toyotą Hilux
wystartują zaś Wenezuelczycy, którzy w Abu Dhabi udowadniali, że
na 3 kołach da się jechać, czyli Nunzio Coffaro i Daniel Meneses.
W walce o punktowane miejsca z pewnością liczyć się będzie także
kazachsko-ukraińska załoga Hiluxa, Kanat Shagirov i Vitaliy
Yevtyekhov, a także dwie inne pary z kazachskiego zespołu Mobilex
Racing, czyli zasiadający w Hummerach Yuriy Sazonov i Dmytro Tsyro
oraz Yerden Shagirov i Arslan Sakhimov. W Katarze w rajdowych
warunkach zmierzą się także 3 pary finalistek programu
szkoleniowego cross country dla kobiet: Charlotte Berton i Antonia De
Roissard, Emma Gilmour i Lisette Bakker oraz Cristina Gutierez i
Sandra Labuscagne. Wszystkie panie pojadą Nissanami Patrolami z
grupy T1.
W grupie T2 po raz kolejny (drugi w tym
roku) z ulubioną pustynią zmierzy się czołowa polska załoga
t-dwójkowa. Tym razem partnerem Jarosława Kazberuka będzie Robin
Szustkowski, którego w Abu Dhabi zmienił jego ojciec Robert
Szustkowski. Niezmienne pozostaje zaś auto, jakimi będą oni
walczyć o punkty Pucharu Świata – będzie nim Ford Raptor.
Panowie tuż po dotarciu do Kataru już mieli pierwsze przygody: -Nasz pobyt w Katarze rozpoczęliśmy od wizyty w salonie Forda.
Są dwa miejsca na świecie, w których można dorobić kluczyki do
Forda Raptora. Są to Stany Zjednoczone i Katar. Ponieważ miejscowi
mają nieco inne podejście do czasu, cała procedura zajęła
bagatela, pięć godzin. Dzisiaj rano sprawnie przeszliśmy odbiory
administracyjne i techniczne. Taka jednodniowa formuła jest idealna.
Nie minęło parę godzin i mieliśmy wszystko za sobą. Teraz mamy
ostatnie godziny na relaks nad basenem i wracamy na biwak na
wieczorną odprawę oraz rozdanie roadbooków. Dowiemy się również,
o której godzinie startujemy w poniedziałek. W grupie T2.1 mamy
dziewięciu miejscowych konkurentów, więc walka będzie zacięta!– mówił przed rajdem Jarosław Kazberuk. Dorobienie kluczyków
nie było jedynym elementem przygotowania auta do SCCR: - Z
nowym kompletem kluczyków wyjechaliśmy na pustynię. Zrobiliśmy
ostatni test. Musieliśmy przystosować zawieszenie do katarskiej
pustyni, która w porównaniu do tej w Zjednoczonych Emiratach
Arabskich jest dużo bardziej kamienista i twarda. Potrzebne było
też kilka drobnych przeróbek, które dostosowały Raptora do naszej
dwójki – uzupełniał Robin Szustkowski. Polacy będą
mieli w SCCR aż 13 konkurentów, wśród których najgroźniejszymi
będą wspomniani przez Kazberuka miejscowi, ale także ich poważni
rywale z zeszłorocznych zmagań: wicemistrz T2 Emil Khneisser z
Alekseiem Kuzmichem (Nissan Patrol). Obawiać się mogą także
ubiegłorocznego zwycięzcy pucharowej klasyfikacji grupy T3,
Peruwiańczyka Raula Orlandini, który wraz ze swoim argentyńskim
pilotem Eduardo Blanco przesiadł się na t-dwójkową Toyotę Land
Cruiser.
Aron Domżała i Szymon Gospodarczyk
(Polaris RZR 1000), którzy również zmierzą się z katarską
kamienistą pustynią, mają już na swoim koncie wygrane w grupie T3
w obu dotychczasowych rundach Pucharu Świata. Choć są oni liderami
tej klasyfikacji, to w SCCR wcale nie zamierzają odpuszczać walki o
kolejne zwycięstwo: - Jeszcze nie ochłonąłem po rajdzie Abu
Zabi, a już się pakuję do Kataru – dawno nie mieliśmy tak
napiętego kalendarza! Mimo zmęczenia po trudnym rajdzie, jestem
bardzo zmotywowany do walki o kolejne punkty. Na tym rajdzie
najwyraźniej jednak najwięcej roboty będzie miał Szymon. Nasi
doświadczeni koledzy chórem ostrzegają nas przed trudną
nawigacyjnie trasą w Katarze. Ja będę musiał za to bardzo
uważać na kamienie, bo podobno na tym rajdzie nie trudno o kapcia.
Trzymajcie kciuki! – apeluje do kibiców Aron Domżała. O
takie wsparcie prosi także jego pilot, którego w tym rajdzie czeka
wyjątkowo trudny sprawdzian: - Jeszcze nie zdążyłem
odpocząć po Abu Dhabi Desert Challenge, a już muszę przygotować
się na kolejny rajd maratonowy. 2435 km, z tego ponad 1600 km
oesowych w 5 dni będzie dla nas wyzwaniem. Komplet punktów zdobyty
w Abu Zabi dodatkowo nas motywuje i zbliża do celu. Trzymajcie za
nas kciuki! – mówi Szymon Gospodarczyk. Te zaciśnięte
kciuki mają pomóc Polakom zmierzyć się z pięcioma parami
konkurentów, z jakimi będą walczyć podczas SCCR. Wśród rywali
Polaków znajdzie się między innymi cały włoski klan Cirotto –
za sterami bliźniaczych do polskiego Polarisów RZR 1000 zasiądą
bowiem Petro, Carlo i Michelle Cinotto, których nawigatorami będą
odpowiednio: Maurizio Dominella, Marco Arnoletti i Fulvio Zini.
Kolejne załogi, jakie walczyć będą o triumf w SCCR w grupie T3,
to Rosjanie, z którymi Domżała i Gospodarczyk zmierzyli się w
Baja Russia, Ravil Maganov i Kirill Shubin. Gospodarzy reprezentować
będzie natomiast Khalid Al Mohannadi, którego pilotem będzie
Pakistańczyk Javied Waris.
Sealine Cross Country Rally 2016
składać się będzie z 5 etapów, wiodących przez przypominającą
nieco księżycowy krajobraz, nieprzyjazną, szarą i kamienistą
pustynię. Na terenie malutkiego Kataru organizatorom udało się
wytyczyć trasę o łącznej długości 2435km, z czego odcinki
specjalne stanowić będą 67%, czyli łącznie ponad 1633km.
Najkrótszy, poniedziałkowy oes liczy 226km, a pozostałe 4 odcinki
po ok. 350km. Największymi trudnościami, z jakimi przyjdzie się
zmierzyć zawodnikom, jest duże ryzyko złapania kapci na
kamienistym podłożu oraz skomplikowana nawigacja. Te trudy w
przypadku załóg samochodowych nagrodzi podwójna punktacja tej
rundy Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country. O tym, kto ile ich
zdobędzie, przekonamy się w piątek 22. kwietnia.
ETAP 1
Pierwszy, najkrótszy etap, nie był
pozbawiony przygód. Katarska pustynia już niektórym zawodnikom
dała się we znaki. Wywrotkę miał polski motocyklista Jakub
Piątek, który przed tym zdarzeniem zajmował świetne 4. miejsce.
Niestety jego upadek był na tyle niefortunny, że w jego wyniku
młody Polak złamał nogę. Tym samym rajd dla niego zakończył się
już w pierwszym dniu. Z awarią dyfra, kapciem i błądzeniem
walczyli Aron Domżała i Szymon Gospodarczyk, którzy ten dzień
ukończyli na 4 pozycji w grupie T3. Kapcia złapali również
Jarosław Kazberuk i Robin Szustkowski – po 1. etapie znajdują się
oni na 8. miejscu w grupie T2. Bez większych problemów do mety
etapu dojechali Marek Dąbrowski i Jacek Czachor, którzy uplasowali
się na 6. pozycji w T1. Rafał Sonik w starciu z Ignacio Casale
stracił… sekundę.
Wśród motocyklistów najszybszy na 1.
etapie był Chilijczyk Pablo Quintanilla, zaś samochodowej stawce
przewodzi Nasser Al-Attiyah.
ETAP 2
Wtorkowy etap to w porównaniu z
poniedziałkową „rozgrzewką” prawdziwe ściganie. Zawodnicy
tego dnia mieli do pokonania ponad pół tysiąca kilometrów, z
czego 345km stanowił odcinek specjalny. Na tak długiej trasie może
się zdarzyć praktycznie wszystko i z reguły się zdarza. Rafałowi
Sonikowi na przykład zdarzył się kapeć, na którym przejechał
120km, a następnie awaria kompasu i konieczność korzystania z
zapasowego. Przez to stracił ponad 14 minut do Ignacio Casale i w
klasyfikacji po tym odcinku również znajduje się za nim. Marek
Dąbrowski i Jacek Czachor jadą równym tempem – ponownie
zameldowali się z 6. czasem, jednak w klasyfikacji po tym odcinku
spadli na 7. miejsce. Także ich „dopadły” drobne problemy –
musieli wymienić koło i popełnili niewielką pomyłkę
nawigacyjną. 5. miejsce na 2. etapie w grupie T2 zajęli Jarosław
Kazberuk i Robin Szustkowski, którzy tego dnia zmagali się z
kapciem, urwanym tłumikiem i zakopaniem się na wydmie. Jednak ich
rywale mieli więcej kłopotów – aż 5 załóg T2 nie ukończyło
tego odcinka. Dzięki temu awansowali po tym etapie na 6. miejsce w
grupie. Z kolei o „oczko” w klasyfikacji po tym odcinku (z 4. na
3. miejsce) awansowali Aron Domżała i Szymon Gospodarczyk.
Prowadzili oni w stawce Polarisów aż do 215km, kiedy to zaczęła
im szwankować skrzynia biegów, a następnie mocno się zgubili. Do
mety odcinka dotarli z 4. czasem, zaś na biwak – na holu.
Wśród załóg samochodowych ponownie
najszybsi byli Nasser Al-Attiyah i Matthieu Baumel, choć na PC4
(265km) szybsi o 10 sekund byli Yazeed Al-Rajhi i Timo Gottschalk.
Finalnie jednak Katarczyk pokonał swojego saudyjskiego rywala o 7
minut i 12 sekund i umocnił się na prowadzeniu. Z kolei
niespodziankę 2. etap przyniósł w stawce motocyklowej – wygrał
młody, 21-letni Jose Ignacio Cornejo Florimo, który po Abu Dhabi
Desert Challenge jest liderem klasyfikacji juniorskiej Mistrzostw
Świata FIM i w związku z kłopotami Kuby Piątka ma szansę tę
pozycję utrzymać. Natomiast to nie on, ani nie poniedziałkowy
zwycięzca, jego rodak Pablo Quintanilla prowadzą w rajdzie po tym
etapie – na prowadzenie wyszedł bowiem Toby Price, któremu dwa 4.
miejsca dały 1. miejsce w klasyfikacji rajdu po 2 etapach. Natomiast
na tym etapie rajd zakończył się dla „Królowej Dakaru” Lai
Sanz, która najechała na kamień i w wyniku upadku doznała urazu
ręki – okazał się on niegroźny, jednak Hiszpanka musiała
wycofać się z rajdu.
ETAP 3
Jak utrudnić życie zawodnikom?
Wystarczy nie oznaczyć w roadbooku wysokiej i urwanej wydmy. Taką
właśnie niespodziankę organizatorzy zaserwowali uczestnikom SCCR
tuż za startem ponad 350-kilometrowego 3. odcinka specjalnego, a
konkretnie na 4. kilometrze. Z takiej kilkumetrowej skarpy spadł
między innymi Julian Villarubia, kolega z zespołu Rafała Sonika.
Wskutek upadku połamał żebra i rękę. Pomocy udzielił mu Sonik,
który czekał z nim do przybycia ekipy medycznej. W związku z tym
dotarł do mety z 21-minutową stratą do Ignacio Casale. Sędziowie
jednak Polakowi skorygowali czas o 21 minut i 40 sekund i… Sonik
został zwycięzcą 3. etapu z wynoszącą 21 sekund przewagą nad
Chilijczykiem. To jednak Casale pozostaje na fotelu lidera, a Sonik
traci do niego niespełna 14 minut.
Feralna wydma okazała się zgubna
także dla kilku załóg samochodowych, w tym także dla Polaków –
Marka Dąbrowskiego i Jacka Czachora. Ich Toyota dachowała, ale
załodze nic się nie stało, a auto nie było na tyle zniszczone,
żeby nie dało się nim jechać. Choć ze sporą stratą, to Polacy
szczęśliwie dotarli do mety, zajmując 13. miejsce na odcinku i
utrzymując 7. lokatę w klasyfikacji po 3 etapach.
Na 5. miejsce w
grupie T2 wskoczyli zaś Jarosław Kazberuk i Robin Szustkowski. Na
3. etapie jechali szybko aż do 250km, kiedy to kamień rozwalił im
przewody hamulcowe. Dość szybko jednak uporali się z naprawą i
oes ukończyli na 7. miejscu, ale to wystarczyło do awansu o
„oczko”.
- W pewnym momencie na naszej drodze pojawił się uskok. Jarek wcisnął hamulec do podłogi, a samochód zamiast zwolnić przyspieszył. Wykonaliśmy skok z twardym lądowaniem. Zatrzymaliśmy się chwilę później i okazało się, że strzelił przewód hamulcowy – tłumaczył Robin Szustkowski.
- Straciliśmy około 50 minut – kontynuował opowieść kolegi Kazberuk. – Najważniejsze jest jednak to, że ostatecznie udało nam się samodzielnie usunąć usterkę i nieco wolniejszym tempem dojechać do mety. Z jednej strony czujemy więc satysfakcję, że wyszliśmy z sytuacji kryzysowej, a z drugiej pozostaje niedosyt, że nie udało się pokonać oesu bez przygód.
Swoje 3. miejsce w grupie T3 natomiast utrzymali Aron
Domżała i Szymon Gospodarczyk, choć na 3. etapie znów mieli
kłopoty nawigacyjne (ukończyli go na 4. miejscu). Dla tej załogi,
a zwłaszcza dla Gospodarczyka, ten rajd to prawdziwe wyzwanie, ale
także świetna lekcja, która z pewnością zaprocentuje w
przyszłości.
Wśród motocyklistów w 3. dniu zmagań
znów miały miejsce przetasowania. Dotychczasowy lider Toby Price
nie stawił się na starcie, gdyż już po 2. etapie dokuczał mu ból
pleców, który stał się przyczyną jego wycofania z rajdu. Oes
padł łupem Pablo Quintanilli, natomiast to jego drugie zwycięstwo
etapowe wystarczyło do… zrównania się z Samem Sunderlandem w
klasyfikacji po 3 odcinkach. Z identycznym łącznym czasem obaj
dzierżą palmę pierwszeństwa w rajdzie. Natomiast w stawce
samochodowej wciąż nie ma mocnych na Nassera Al-Attiyaha i Matthieu
Baumela, którzy wygrywają etap za etapem. Tym razem dość mocno
„podgryzali” ich jednak Yazeed Al-Rajhi i Timo Gottschalk, który
na PC4 (294km) byli nawet o 24 sekundy szybsi od katarsko-francuskiej
pary. Zły skręt tuż przed metą sprawił jednak, że finalnie to
Al-Attiyah wygrał oes, choć jego przewaga nad Al-Rajhi była
minimalna – zaledwie 40 sekund.
ETAP 4
Po bardzo ciężkich 3 dniach zawodnicy
są już na tyle zmęczeni, że nietrudno o dekoncentrację. Ta z
kolei skutkuje błędami, których na 4. etapie SCCR nie brakowało
także wśród najlepszych zawodników. Między innymi pomyłkę
nawigacyjną popełnił Pablo Quintanilla, który po 3 etapach
wspólnie z Samem Sunderlandem zajmował 1. miejsce wśród
motocyklistów. Jego rywal błędu uniknął, wygrał etap i pozostał
na fotelu lidera rajdu. Quintanilla zaś ukończył ten odcinek z 5.
czasem i spadł na 2. pozycję w klasyfikacji po tym etapie. Z kolei
dość poważną wywrotkę miał Mohammed Al Balooshi – stracił
przytomność i z obolałą szczęką trafił do szpitala. Pomocy
udzielał mu Ignacio Casale. Jego polski rywal dotarł na metę oesu
z ponad 6-minutową przewagą nad Chilijczykiem i przez chwilę mógł
się cieszyć etapowym zwycięstwem oraz częściowym odrobieniem
straty do niego w generalce. Podobnie, jak dzień wcześniej
Sonikowi, tym razem czas poświęcony na udzielenie pomocy
motocykliście sędziowie odliczyli od wyniku Casale (ponad 12 minut)
i to on ostatecznie został quadowym zwycięzcą odcinka oraz umocnił
się na prowadzeniu w rajdzie – Sonik po 4 etapach traci do niego
20 minut i 9 sekund.
W stawce samochodowej bez zmian –
Nasser Al-Attiyah i Matthieu Baumel dopisali i ten etap na swoje
konto, choć i im nie udało się uniknąć chwili poświęconej na
znalezienie odpowiedniej drogi. Natomiast więcej problemów mieli
ich bezpośredni rywale, Yazeed Al-Rajhi i Timo Gottschalk, którzy
złapali dwa kapcie i ostatnie kilometry pokonywali spokojnie, by
uniknąć kolejnego. Czołowe trio i na odcinku, i w generalce
uzupełniają Rosjanie Vladimir Vasiliev i Konstantin Zhiltsov. Po
środowych problemach „pozbierali się” natomiast Marek Dąbrowski
i Jacek Czachor, choć ich kręgosłupy na 4. etapie odczuwały
skutki dachowania. Tych skutków nie odczuwało zaś auto (pomijając
nie działającą klimatyzację), dzięki czemu dowiozło ich do mety
z 6. czasem. Po tym etapie nadal zajmują 7.pozycję. Zupełnie bez
problemów – zarówno mechanicznych, jak i nawigacyjnych – ten
etap udało się przejechać także Jarosławowi Kazberukowi i
Robinowi Szustkowskiemu. Przełożyło się to na ich wynik – oes
ukończyli z 3. czasem w grupie T2. Ten wynik oraz problemy rywali
pozwoliły im „wskoczyć” na podium tej grupy w generalce –
zajmują obecnie 3. miejsce. Również na 3. miejscu w swojej grupie
– T3 – po 4 etapach znajdują się Aron Domżała i Szymon
Gospodarczyk. Na czwartkowym etapie także zajęli 3. lokatę, choć
tradycyjnie nie ustrzegli się przygód – tym razem „zaliczyli”
utknięcie na kamiennym murku, utratę przedniego napędu i zgubienie
się. Pozycje wszystkich Polaków zdają się być już dość pewne,
jednak decydujący okaże się piątkowy odcinek, na którym jeszcze
wszystko może się zdarzyć.
ETAP 5
Ostatni etap Sealine Cross Country
Rally mógł zmienić prawie wszystko, gdyż zawodnicy podczas niego
musieli pokonać liczący ponad 350km odcinek specjalny, rozgrywany w
bardzo trudnych katarskich warunkach. Nie zmienił jednak prawie nic
– kolejność na podiach poszczególnych kategorii ustalona po 4
etapach po ostatnim etapie pozostała nie zmieniona. „Rzutem na
taśmę” powrót na 1. miejsce próbował wywalczyć Pablo
Quintanilla i to on wygrał piątkowy odcinek wśród motocyklistów,
jednak w ten sposób udało mu się jedynie o połowę zmniejszyć
stratę do zwycięskiego w rajdzie Sama Sunderlanda. Swoją 3.
pozycję spokojnie do mety dowiózł natomiast Helder Rodrigues.
Podobnie rzecz się miała w przypadku quadowców – Rafał Sonik na
tym ostatnim oesie nie odpuszczał, próbując odrobić 20-minutową
stratę do Ignacio Casale. Udało mu się odrobić 3 minuty i 20
sekund, gdyż o tyle był na tym odcinki szybszy od Chilijczyka.
Radość z etapowego zwycięstwa prysła jednak po naliczeniu kar
przez sędziów – do wyniku Polaka dopisali oni 15 minut za wymianę
silnika. W ten sposób Casale został zwycięzcą odcinka i zwycięzcą
rajdu, a finalnie jego przewaga nad Sonikiem wyniosła 31 minut i 49
sekund. O zwycięstwo etapowe w kategorii samochodów także
zawalczyli wiceliderzy stawki, Yazeed Al-Rajhi i Timo Gottschalk. Ta
sztuka im się udała – pokonali drugiego na tym oesie Nassera
Al-Attiyah o minutę i 55 sekund. Wobec wypracowanej przez cały rajd
przewagi załogi Nasser Al-Attiyah / Matthieu Baumel to jednak kropla
w morzu – katarsko-francuski duet ostatecznie wygrał rajd z
przewagą ponad 12 minut nad saudyjsko-niemiecką załogą. Po 3.
miejsce od 2. etapu pewnie zmierzali natomiast Rosjanie Vladimir
Vasiliev i Konstantin Zhiltsov, którzy także na 5. etapie zajęli
3. miejsce i w ten sposób podkreślili, że ich miejsce na
najniższym stopniu podium rajdu było nieprzypadkowe. W ostatniej
chwili – i to niemal dosłownie, bo na ostatnich 80km – awans z
7. na 6. miejsce w klasyfikacji rajdu wywalczyli sobie Marek
Dąbrowski i Jacek Czachor. „Pomogli” im w tym Ricardo Porem i
Tom Colsoul, którzy utknęli na trasie, tracąc mnóstwo czasu i 5.
lokatę w rajdzie (na metę 5. etapu dotarli z 13. czasem). Polacy
dzięki temu powrócili na pozycję, którą zajmowali na początku
zmagań w Katarze. Natomiast swoje 3. miejsce w grupie T2 do mety
dowieźli Jarosław Kazberuk i Robin Szustkowski. Polacy mieli na
tyle pewną pozycję, że postanowili nie ryzykować i spokojnie
dojechać do końca odcinka, na którym zajęli 7. miejsce. W grupie
T2 zwyciężył Saudyjczyk Yasir Seaidan, pilotowany przez Francuza
Sebastiena Delaunaya, zaś 2. miejsce wywalczyli sobie lokalni
bohaterowie, Mohammad Al Harqan i Feras Alouh. Niewiele brakowało,
by swoje 3. miejsce w T3 stracili Aron Domżała i Szymon
Gospodarczyk, których na ostatnim etapie dopadły problemy
mechaniczne – w swoim Polarisie musieli wymienić wahacz i półoś.
Przydał im się trening w wykonywaniu tych napraw, gdyż dzięki
sprawnemu usunięciu usterek nawet mimo ukończenia tego oesu na 5.
pozycji obronili miejsce na najniższym stopniu podium, choć z
zaledwie 6-minutową przewagą nad zajmującymi 4. miejsce Rosjanami
Ravilem Maganovem i Kirillem Shubinem. Dwa pierwsze miejsca w grupie
T3 natomiast wywalczyli sobie przedstawiciele włoskiego „klanu”
Cinotto – najszybszy w rajdzie okazał się Pietro Cinotto
pilotowany przez Maurizio Dominellę, zaś 2. pozycję w rajdzie
zajęli Carlo Cinotto i Marco Arnoletti.
AM
Fot. RS Team, Marcin Kin/Red Bull
Content Pool, Orlen Team |