5. września 2013 to data krytyczna. Tego dnia, dokładnie o północy mija bowiem termin zgłoszeń i wpłat na WST Sokółka 1200 Challenge. Po tym terminie to już tylko płacz i zgrzytanie zębów. Płakać będą ci, którzy nie zdążą się załapać na udział w tym rajdzie. Zgrzytać zębami z zadowolenia będą natomiast załogi, które znajdą się na liście startowej, bo czeka je spotkanie z diabłem na liczącej około 100 kilometrów trasie najeżonej tym wszystkim, co w terenie najgorsze. Lub najlepsze.
„Deadline” to w przypadku WST Sokółka 1200 Challenge doskonałe odzwierciedlenie tego, co stanie się po 5 września. Ten dzień bowiem oddzieli grubą linią tych, którzy trafią do podlaskiego piekła od tych, którzy zostaną przy życiu. Ale co to za życie! Nuda, nuda okrutna! Zaś ci, którzy dostaną bilet na spotkanie z Szatanem, na pewno nudzić się nie będą. Piekielne czeluści i karkołomne stromizny już są gotowe na ich wizytę.
Trup będzie się słał gęsto, to pewne. Start honorowy sprzed Urzędu Miasta w Sokółce organizatorzy wymyślili po to, byście wśród publiczności i w świetle fleszy mogli się pożegnać z cywilizacją i ze światem w ogóle. Potem odesłani zostaniecie w głąb mrocznego Podlasia. Pierwsze ofiary mogą paść już na prologu, gdzie uczestnikom WST Sokółka 1200 Challenge przyjdzie się zmierzyć ze sobą nawzajem, a także z ogromną dziurą w ziemi, sięgającą przedsionków piekła. Ci, których ona nie pochłonie, wyruszą na sielankową dojazdówkę po wieczornym Podlasiu. Warto się nią nacieszyć, bo odkryje przed Wami uroki skąpanych w ostatnich podrygach słońca lub w świetle księżyca bezkresnych łąk, szachownic pól i leśnych ostępów. To będzie też chwila wytchnienia przed tym, co czeka Was nocą. Nocą bowiem organizatorzy wyślą Was tam, gdzie diabeł mówi dobranoc. Dla niektórych załóg pewnie będzie to dobranoc na wieki wieków amen. Szczególnie dla tych załóg, w których pilot będzie się woził autem zamiast badać teren. Teren jest bowiem mocno zdradliwy – sam diabeł wskazał go organizatorom. Turystów po nocnym Podlasiu oprowadzać będzie natomiast Duch Puszczy, ale w zasadzie na jedno wychodzi, bo diabeł mu bratem.
Ci, którzy przetrwają, o poranku wyruszą na trasę dzienną. Załogom turystycznym Duch Puszczy pokaże swoje przyjazne oblicze i zaprowadzi je w najpiękniejsze miejsca, by mogły nacieszyć oczy jesiennym Podlasiem. O dusze załóg ekstremowych walczyć natomiast będą Szatan i Bóg. A właściwie to Was zmuszą, byście sami tę walkę stoczyli. Bóg będzie Was ciągnął w stronę swojej niebiańskiej siedziby po sięgających chmur trawersach, a Szatan spychać Was będzie w otchłanie bez dna. Kto sprytny, zrobi im psikusa i wyrwie się obu z rąk. Nie zmienia to faktu, że i tak wszyscy pójdziecie do diabła. Do diabła na imprezę, oczywiście. Diabeł bowiem zaprosi Was na uroczysty bankiet. Jadło na nim to będzie akurat niebiańskie, ale za to okraszone wodą ognistą. Bilet na osobiste spotkanie z diabłem i świętowanie z nim przy jednym stole otrzymają jednak tylko ci, którzy do 5. września wyrażą chęć powalczenia o niego na podlaskich bezdrożach i chęć tę zmaterializują wpłacając wpisowe. Po 5. września organizatorzy WST Sokółka 1200 Challenge zamkną listy startowe, a tym samym wrota piekielne. I nie ma zmiłuj dla nikogo, kto deadline przegapi. Organizatorzy bowiem działają na zlecenie diabła, a ten litości dla spóźnialskich nie ma. Im pozostanie cichy płacz w kąciku po straconej okazji.
Ci, którzy zdążą, zgrzytać będą zębami z niecierpliwości, gdyż już 13. września wyruszą na mroczną przeprawę po szatańskim Podlasiu. Chcecie się znaleźć w tej diabelskiej kawalkadzie? Na stronie http://www.wst4x4extreme.pl znajdziecie formularz zgłoszeniowy i numer konta do wpłat wpisowego. A zatem do biegu, gotowi, start!!!
fot. Łukasz Koper
|