|
[2012-01-02] |
Dakar 2012 – podsumowanie wczorajszego I etapu. |
|
57 kilometrów – odcinki specjalne o takiej długości nie budzą większego wrażenia na zawodnikach startujących w rodzimych RMPST (no chyba że muszą je pokonać cztero-, pięciokrotnie w ciągu dnia), a co dopiero na światowej klasy rajdowcach pokroju Peterhansela, Hołowczyca czy Gordona. Wydawało się, że premierowy oes Dakaru 2012 minie jak z bicza strzelił i wyłoni jedynie kolejnością startową do kolejnego etapu, ale nieoczekiwane życie zaczęło pisać scenariusz godny samego Hitchcocka. Zaczęło się więc od trzęsienia ziemi, a po nim – mamy nadzieję – napięcie będzie już tylko rosnąć...
Niestety tegoroczny Dakar rozpoczął się od tragicznego zdarzenia. Argentyński motocyklista Jorge Andres Martinez Boero (nr 175) miał wypadek na 2 kilometry przed metą pierwszego odcinka specjalnego, który spowodował u niego zatrzymanie akcji serca. Lekarze, którzy dotarli helikopterem na miejsce zdarzenia 5 minut później, nie byli w stanie go reanimować. 38-letni Jorge Andres Martinez Boero zmarł w drodze do szpitala. Organizatorzy postanowili kontynuować zawody.
SAMOCHODY
W połowie pierwszego odcinka Dakaru 2012 płomienie strawiły nowiuteńkiego Volvo PEWANO, w którym po roku wytężonych przygotowań (rajdówkę zbudowano od zera) za kierownicą zasiadał Alfie Cox – jeden z potencjalnych faworytów rajdu. Winę za to ponosi prawdopodobnie nieszczelność jednego z układów – wyciekający płyn zapalił się, a pożar w mgnieniu oka rozprzestrzenił się na cały samochód. Nawiasem mówiąc, Cox żartował przed zawodami, że pecha ma wyłącznie 6 stycznia – w dniu swych urodzin...
Szczęścia na pierwszym etapie nie miał również obrońca tytułu w klasie samochodów –Nasser Al-Attiyah. 2 kilometry przed metą oesu jego Hummer zatrzymał się z powodu kłopotów z ciśnieniem oleju. Gdy silnik zgasł, nie chciał już więcej zapalić. - Spadło nam ciśnienie oleju i woleliśmy zaczekać na Robbiego, by zaciągnął nas do mety, ponieważ nie chcieliśmy zniszczyć silnika – opowiadał triumfator Dakaru 2011. - Zobaczymy, ale to nie wygląda dobrze… Cokolwiek się stanie – to nie najlepsza rzecz na starcie Dakaru!
Z opresji wyratował Al-Attiyaha dopiero jego kolega z zespołu – Robby Gordon, który na holu zaciągnął go do mety. Strata blisko 10 minut do zwycięzcy etapu to w Dakarze drobnostka, ale nie wiadomo jeszcze jak poważna jest to awaria i czy uda się ją całkowicie wyeliminować.
Na tle Volvo i Hummera postawa faworyzowanych MINI przypomina raczej operę mydlaną, w której nic się nie dzieje i wszystko jest całkowicie przewidywalne. Podobnie jak zespół Volkswagena w poprzednich latach, kierowcy X-Raid dali prawdziwy pokaz mocy, zajmując trzy pierwsze miejsca: Leonid Novitskiy finiszował przed Krzysztofem Hołowczycem i Stephanem Peterhanselem.
- To był bardzo fajny OS, reprezentatywny dla wielu nawierzchni – mówił Krzysztof Hołowczyc. - Jeździliśmy trochę po dziurach, trochę po szybkich partiach i trochę po technicznych zakrętach. Mieliśmy więc okazję przetestować samochód w bardzo różnych sytuacjach. Jechaliśmy szybko, aczkolwiek staraliśmy się zachować rozsądek i nie podejmowaliśmy ryzyka. Widać, że tempo z bezpiecznym stylem jest dobre. Nie ma sensu cisnąć od razu na pierwszym OSie. Podobno nie zdarzyło się nikomu wygrać na pierwszym etapie i zwyciężyć w Dakarze, więc nasze drugie miejsce przyjmujemy za dobrą wróżbę.
Sygnał, że należy się z nimi liczyć dali również Giniel de Villiers i Orlando Terranova w Toyotach, Carlos Sousa w Great Wallu, Christian Lavieille w Proto Dessoude, a także Bernhard Ten Brinke w Mitsubishi Racing Lancerze, którzy finiszowali w pierwszej dziesiątce – czyli bez większych zaskoczeń. Trzeba jednak zauważyć, że gdyby nie konieczność wyciagnięcia ręki do Al-Attiyaha, etap mógłby wygrać Robby Gordon, który pomimo akcji holowniczej stracił do zwycięzcy zaledwie 49 sekund.
Trzy pozostałe polskie załogi samochodowe uplasowały się na miejscach: 70. (Małysz/Marton), 118. (Beaupre/Lisicki) oraz 153. (Gryszczuk/Krawczyk).
MOTOCYKLE
Najszybszym motocyklistą pierwszego etapu był Chilijczyk Francisco Lopez, który wcześniej cieszył się, że w ogóle mógł stanąć na starcie Dakaru. W maju 2011 podczas Rajdu Tunezji „Chaleco” miał poważny wypadek, w którym złamał m.in. kostkę i rękę. Po 6 operacjach i długiej rekonwalescencji udało mu się powrócić do zdrowia, ale 36. lokata, którą zajął na jesiennym Rajdzie Faraonów, nie nastrajała optymizmem. Cudowne ozdrowienia – jak widać – jednak się zdarzają. - Dziś rano nie wystartowałem zbyt szybko, ponieważ początek odcinka specjalnego był całkiem ciężki – z wieloma wydmami i publicznością – komentował na mecie Lopez. - Co więcej pierwszy odcinek specjalny Dakaru jest zawsze bardzo wymagający, ponieważ trzeba wreszcie skoncentrować się na ściganiu. Nowe GPSy, które nam zamontowano, są nieco mniejsze i dlatego musiałem być bardzo ostrożny. Na szczęście ostatnie 20 kilometry były już bardzo szybkie i odtąd mogłem już jechać bardziej agresywnie.
Kierowca Aprilli wykręcił w niedzielę najlepszy czas, pokonując o 14 sekund Marka Comę i o 27 sekund walczącego na „własnym boisku”, Argentyńczyka Javiera Pizzolito. Jako czwarty finiszował Amerykanin Quinn Cody, którego motocykl tuż przed rajdem wylądował omyłkowo w Limie. Pierwszą piątkę zamknął Kuba Przygoński, który na mecie wyglądał na zadowolonego: - Nie mogłem wystartować w zeszłorocznym Dakarze z powodu kontuzji nadgarstka, ten pierwszy odcinek był dla mnie więc swoistym sprawdzianem - mówił. - Jestem bardzo zadowolony z osiągniętej pozycji. W jednej części trasy trochę przekombinowałem. Chciałem skrócić trasę i nie podjechałem pod jedną z wydm, gdyż była zbyt stroma. Takie błędy jednak zdarzają się każdemu. Moje tempo jest bardzo szybkie i teraz muszę je utrzymać…
Koledzy Przygońskiego z zespołu Orlen Team zajęli miejsca 24. (Dąbrowski) i 48. (Czachor), ale ich strata do prowadzącego jest niewielka – ledwie kilkuminutowa.
QUADY
Cieniem na obraz rywalizacji w klasie quadów kładzie się wciąż decyzja sędziów, którzy wykluczyli z klasyfikacji generalnej pojazdy niespełniające wymogów nowego regulaminu. Łukasz Łaskawiec, który mógłby świętować drugi czas odcinka, nie jest wymieniony nawet w oficjalnych raportach z rajdu… Według nich zwycięzcą etapu jest Urugwajczyk Sergio La Fuente, a kolejne miejsca zajęli Argentyńczycy: zwycięzca Dakaru 2010 Marcos Patronelli oraz Tomás Maffei. Pokrzywdzeni zawodnicy (w tym cała trójka Polaków: Łaskawiec, Sonik i Albinowski) wciąż składają odwołania.
CIĘŻARÓWKI
Bardzo ciekawie zapowiada się tegoroczna rywalizacja w klasie ciężarówek – po abdykacji Chagina i Kabirova wygląda na to, że Kamaz nie jest już tak silny jak niegdyś. Najlepszy z kierowców rosyjskich ciężarówek, Kazach Artur Ardavichus (będący zresztą prywatnym kierowcą) był dopiero piąty. Popis jazdy dały za to ekipy MAN-a oraz Iveco (jako 2. finiszował Gerard De Rooy pilotowany przez Polaka Darka Rodewalda). Najlepszy czas wywalczył Marcel Van Vliet w MAN-ie, któremu po raz drugi w karierze udało się zwyciężyć Dakarowy oes – zresztą dokładnie ten sam, który wygrał w 2009 roku. - Bardzo cieszę się, że zwyciężyłem pierwszy etap – miałem nadzieję, że tak rozpocznę rajd – mówił najszybszy ciężarowiec. - Zobaczymy, jak będzie dalej. To tylko pierwszy etap, zaledwie 60-kilometrowy, a rajd pozostaje wciąż bardzo długi. Ale ponieważ jesteśmy młodym zespołem, ludzie nie zwracają na nas uwagi tak jak na inne duże zespoły, ale myślę, że odtąd będą już mieli na nas oko.
Najlepszy z polskich ciężarowców – Józef Cabała, jadący czeskim Liazem – zajął 27. miejsce. Tercet Baran – Białowąs – Górecki był 45., a team Szustkowscy-Kazberuk, który po drodze stracił kilkanaście minut w wyniku zakopania się na wydmach – 56.
Na etap drugi – Santa Rosa de la Pampa do San Rafael – który zostanie rozegrany dzisiaj, złożą się 486-kilometrowa dojazdówka i ponad 290-kilometrowy odcinek specjalny. Pierwszy motocyklista startuje o 5 rano (czasu lokalnego), samochody o 6:49. Trasę rywalizacji poprzedza długa dojazdówka, następnie na zawodników czeka bardzo szybka partia, na której będą musieli być bardzo skoncentrowani. Po szybkich zakrętach i twardej nawierzchni na odcinku specjalnym pojawią się wydmy.
Text: Arek Kwiecień, fot. Andre Chaco, X-Raid, Maindru
Źródło:dakar.terenowo.pl
Dakar 2012 1-15 stycznia 2012 |
|
|
|
|
fot. Andre Chaco, X-Raid, Maindru |
|
|
Dostępne galerie z imprezy: |
1. fot. Andre Chaco, X-Raid, Maindru |
2. fot. X-Raid, Andre Chaco, KTM, Maindru, Speebrain |
3. fot. X-Raid, Orlen Team, Dessoude, KTM, Maindru |
4. fot. Orlen Team, Dessoude, X-Raid, KTM, ASO |
5. fot. Orlen Team, Maindru, KTM, X-Raid, Loprais |
6. fot. ASO, X-Raid, KTM, Maindru, Orlen, Speebrain |
7. fot. X-Raid, KTM, ASO, Maindru, Dessoude, Speedbrain |
8. fot. X-Raid, Orlen Team, Maindru |
9. fot. Dessoude, X-Raid, ASO, Maindru, De Rooy |
10. fot. Orlen Team, Speedbrain, ASO, Maindru, X-Raid |
11. fot. Dessoude, X-Raid, ASO, Maindru, KTM, Speedbrain |
12. fot. Orlen Team, Speedbrain, KTM, ASO, X-Raid, De Rooy, Maindru |
13. fot. ASO, Maindru, KTM, X-raid, De Rooy |
|
-lista galerii- |
|
<< powrót |
|
|
|