|
[2006-06-25] |
Rajd Berlin – Wrocław 2006 – Prolog |
|
Pierwszy dzień zmagań z wertepami, kurzem i nawigacją za nami. 186. załóg z całej Europy, rywalizowało ze sobą na prologu 12. Rajdu Berlin – Wrocław. Choć sobotnie wyniki nie liczą się do klasyfikacji generalnej rajdu, to i tak wielu uczestników dało z siebie prawie wszystko. Wśród nich byli też Polacy, zajmujący wysokie lokaty w poszczególnych klasach.
Rywalizacja w Rajdzie Berlin – Wrocław rozpoczęła się od prologu, położonego w okolicach Senftenbergu, na terenach dawnej kopalni odkrywkowej. Trasa była bardzo zróżnicowana, czasami przypominała trial, a czasami były to szybkie partie, na których górę brały najszybsze pojazdy, wzniecając przy tym tumany kurzu. Tam gdzie były strome podjazdy, czy zjazdy, furorę wśród kibiców robiły ciężarówki, zwłaszcza czteroosiowe MAN’y! Sporo emocji przyniosły kibicom przejazdy polskich załóg. Na czternastokilometrowym odcinku specjalnym najlepiej zaprezentował się Krzysztof Ostaszewski, pilotowany przez Wojtka Tarasa – śmiało można mówić, że spora w tym jego zasługa – uzyskując piąty rezultat wśród aut ciężarowych. Mniej szczęścia miały dwie pozostałe ciężarówki. Mercedes Unimog z Diverse Extreme Team, prowadzony przez Grzegorza Barana, miał drobne problemy z nawigacją, jednak jego pilot Rafał Marton szybko zreagował i załoga szczęśliwie osiągnęła metę prologu. Znakomicie od startu spisywał się Sebastian Hornik z AMPOL TEAM’u w siedmiuset konnym MAN’ie. Pewnie wynik byłby jeszcze lepszy gdyby nie podróżowanie za wolniejszymi załogami w tumanach kurzu. Wtedy wyprzedzanie staje się dość niebezpieczne, bowiem o przeszkodę na rajdach off-roadowy nie trzeba się prosić! Równie dobrze co „ciężarowcom”, poszło na trasie prologu zawodnikom w samochodach terenowych. Zwłaszcza Loctite Generali Team miał powody do radości. Albert Gryszczuk startując z numerem 101, robił za „przecieraka” pozostałym autom. Jak się szybko okazało ani bycie pierwszym, ani zabłądzenie na trasie nie przeszkodziły w odnotowaniu bardzo dobrego siódmego czasu, na 93 terenówki startujące. Jego kolega z zespołu, Robert Górecki również nie próżnował. Dwunasta lokata ustawia go dwunastym do startu do pierwszego etapu. Większość z szybszych kierowców na koniec prologu lekko odpuściła, tak by nie przystępować do niedzielnych oesów jako pierwszy! Jak się okazało w pierwszej dwudziestce czołówki europejskiej znalazł się jeszcze jeden Tomcat, prowadzony przez Piotra Kowala. Samochód jest niemal bliźniaczo podobny do pojazdów Loctite Generali Team, z tym wyjątkiem, że jego głównym zadaniem jest przedzieranie się przez błoto. Ze zmiennym szczęściem wiodło się kierowcy UAZ’a z silnikiem BRDM’a. Mirek Kozioł, po raz pierwszy startujący w tak długim maratonie, nie krył, że tak ciężkich warunków się nie spodziewał. Jak sam twierdzi przyjechał tu po naukę, a rajd zaczyna się tak naprawdę od pierwszego etapu! Odmienne szczęście spotkało jedynego zawodnika z Polski, kiedykolwiek jadącego w tym rajdzie quadem, Jacka Bujańskiego. Jadąc Kawasaki … na dzisiejszym prologu uzyskał świetny drugi czas. Warto dodać, że kierowca tego „mini monstrum” nie raz zabłądził na trasie.
Drugi etap, również odbędzie się w okolicach Senftenbergu na terenach byłej kopalni odkrywkowej. Przed kierowcami już dłuższy etap, na którego składają się dwa odcinki specjalne.
Powiedzieli po prologu:
Albert Gryszczuk – „Prolog mamy za sobą. Jesteśmy zadowoleni z wyniku, bowiem wynik ten pozwoli nam startować jako siódma załoga do pierwszego etapu. Trasa, którą dziś pokonaliśmy miała czternaście kilometrów i była bardzo trudna. Sporo było stromych wjazdów, jak i zjazdów. Nam poszło dobrze. Miałem drobne problemy z nawigacją, jadę tu z nowym pilotem – Michał Krawczyk leczy rany po ostatnim wypadku – i nie możemy jeszcze odnaleźć swojego rytmu. Myślę, że jeszcze jutrzejszy etap i jak tylko wiedziemy do polski to z pewnością zaatakujemy podium!”
Robert Górecki – „Pierwszy dzień rajdu za nami. Czternaście kilometrów po byłej kopalni odkrywkowej. A więc niewiele, bowiem 25 minut jazdy. Z naszego punktu widzenia odcinek był dosyć triasowy, trzeba było sporo uważać na różnego rodzaju pułapki. Jak się szybko okazało w rajdzie tym sporą rolę odegra dobra nawigacja pilota. Mielimy informacje, że każde ominięcie check-point’ów będzie surowo karane, dlatego jechaliśmy rozsądnie, aby nie ominąć żadnego i spokojnie dotrzeć do mety prologu.”
Mirek Kozioł – „Jesteśmy bardzo zadowoleni z naszego startu. Jest to nasz pierwszy start w tak długiej i wyczerpującej imprezy. Bardziej jednak cieszymy się z wytrzymałości sprzętu, niżeli z jazdy. Podobnie, jak większość nowicjuszy w tej imprezie popełnialiśmy sporo błędów nawigacyjnych. Pierwszy etap, już liczący się do klasyfikacji generalnej postaramy się pojechać nieco szybciej, ale na wiele przez pierwsze dni nie liczymy.”
Andrzej Derengowski (pilot Piotra Kowala) – „Dzisiejszy prolog był trudny. Co tu dużo mówić. Najbardziej przeszkadzał kurz, który był wszędzie i utrudniał nawigację. Trzeba było mieć sporo szczęścia, aby trafić odpowiednią kratkę roadbook’u. Jako pilot śledziłem wszystkie systemy nawigacyjne, udało się, ale można śmiało mówić o dużym szczęściu. Trasa była bardzo ciekawa, zwłaszcza te zjazdy i podjazdy. To, co mnie urzekło, to możliwość wyprzedzania w prawie dowolnym miejscu.”
Grzegorz Baran – „Pierwsze czternaście kilometrów Rajdu Berlin – Wrocław za nami. Tak naprawdę dzisiejszy dzień ustala kolejność do wyruszenia na trasę pierwszego etapu! Jakiekolwiek wyniki odniesione dzisiejszego dnia nie mają większego znaczenia. Możemy, co jedynie porównać się między kolegami. Trasa była kręta, zdradliwa, pieczątki, które należy zbierać często były mocno ukryte i długo ich musieliśmy szukać. Osobiście zdumiały mnie na nowo możliwości naszego Unimoga. Dziś zjechał z górki prawie pod kątem prostym. Nie obyło się też bez stempla, czyli postawienia auta na dziób. Wszystko skończyło się dobrze i z optymizmem patrzę na jutrzejszy etap.”
Krzysztof Ostaszewski – „Trasa prologu była świetnie przygotowana. Była kręta, techniczna. Miejscami miało się pedał gazu wciśnięty do oporu, a i były miejsca gdzie go nawet się nie dotykało. Sporym utrudnieniem dla większości załóg był gęsty kurz. No ale w końcu to jest off-road. Dzisiejsza piąta lokata satysfakcjonuje mnie i mojego pilota bardzo, ale nie można powiedzieć, że nie mogło być lepiej. Jedna z ciężarówek się zakopała, musieliśmy czekać, aż dogoniły nas inne ciężarówki, jadące daleko za nami. Jutro kolejny dzień, będziemy atakować.”
Sebastian Hornik – „Podczas dzisiejszego prologu jechało się dobrze. Trasa techniczna, trudna, sporo zjazdów i podjazdów. Nie mogę mieć powodów do niezadowolenia, dotarliśmy na dobrym miejscu, mogło być lepiej, ale będzie jeszcze czas pokazać rywalom, na co nas stać. Tu było ciężko, jechaliśmy w kurzu co sporo utrudniało rywalizację, dlatego z niecierpliwością wyczekuję kolejnych etapów. O samochodzie mogę mówi, jak na razie w samych superlatywach. Odpukać, nic się nie dzieje i mam nadzieję, że tak już będzie do samej mety.”
Zobacz galerie zdjęć z trasy prologu |
<< powrót |
|
|