|
[2007-07-22] |
Wieści prosto z trasy wyprawy Tien-Shan. |
|
Relacja prasowa 21.07.2007 godz. 8.30
Kazachstan Wita !!!!!
Od wczorajszego popołudnia już jesteśmy w Kazachstanie.
Granica przebiegła idealnie...godzinka po Rosyjskiej stronie i pół godzinki po
Kazachskiej.
Najbardziej zdziwieni byli celnicy że nie mamy broni ze sobą jadąc w taką
trasę...chyba myśleli o Krigizji i Tadżykistanie bo mowili nam "pa szto tam
jedietie, kak tam wojnaa"
Pierwsze wrażenie z Kazachstanu jest bardzo pozytywne, widać że ludzie w tym kraju
który szybko staje na nogi po latach bycia w Związku Radzieckim.
Sowchozy które mijaliśmy po przekroczeniu granicy, mimo że otrzymane w spadku po
rozpadzie imperium mają idealnie wybielone płoty i niesamowity porządek w sprzęcie
poustawianym za nimi. Maszyny rolnicze, zabudowania i gigantyczne elewatory
pamiętają jeszcze tamte czasy.
Ciągnące się po horyzont pola robią imponujące wrażenie, widać że klimat surowy
panuje tutaj....wegetacje opóźniona przynajmniej o miesiąc - zboże jeszcze zielone.
Dzisiaj ruszamy w kierunku Astany, przed nami 600 km dojazdówki i popołudniowa
sesja zdjęciowa w nowoczesnym mieście wybudowanym pośrodku bezkresnych stepów.
Relacja prasowa 21.07.2007-07-21 godz. 23.55
Z naszych porannych planów niewiele wyszło. Ogromne dziury w drogach, miedzy którymi
trzeba gęsto lawirować, pokonały nas. Tempo spada, morale także. Niektórzy
oczekiwali tu dróg jakości i długości Stryków - Poznań i teraz są zawiedzeni, ze tu
on-road = off-road. A nalepki na naszych autach i naszywki na ciuszkach uświadamiają
wszystkim: Tien-Shan Off-Road Expedition. Część trasy pokonujemy wyjeżdżonymi w
stepie śladami, dziury są tam mniej agresywne niż na idącej obok głównej drodze do
stolicy kraju. Pomimo nadmiernej czasem ostrożności, Marek jeszcze za dnia w mieście
Atbasa wpada w dziurę, w której pęka mu resor. Decyduje się zostać i zlecić
miejscowym fachowcom przekucie resoru od Uaza na resor do Land Rovera. Mamy
nadzieje, ze szybko upora się z awaria i dołączy do nas w Kanionie Charyn, tuż przy
granicy chińskiej. Tam właśnie czeka na nas kolejna załoga : Adam i Grażyna.
Wiadomości, które nam przesyłają, świadczą o ich zniecierpliwieniu spóźnieniem i
stad nasz pośpiech. Tak wiec Astane mijamy już późną nocą. Właśnie teraz z obwodnicy widać ją jak na dłoni po prawej stronie. Niektórzy tylko wzdychają na myśl o
utraconych możliwościach miłego spędzenia sobotniej nocy w tym mieście. Twardo
trzymamy się jednak rozkładu jazdy i gnamy korzystając z gładkiej i oświetlonej
drogi na miejsce noclegu. Ponieważ Astana położona jest na bagnach, nie spoczniemy
prędko...
Michał Rej
|
<< powrót |
|
|