|
[2007-08-28] |
Polskie załogi po rajdzie Hungarian Baja. |
|
Hungarian Baja po trzech dniach rywalizacji, zakończył się zwycięstwem Miroslava Zapletala,
który nie dał żadnych szans rywalom. Mitsubishi Strakar okazał się zdecydowanie najszybszym
samochodem weekendu. Rajd jako trzecia najdłuższa impreza typu Baja rozgrywana w Europie, została oceniona przez zawodników jako bardza trudny, przede wszystkim dla sprzętu.
Wiele samochodów uległo uszkodzeniom.
Obie polskie załogi samochodowe miały także wiele przygód, ale pomimo to prowadziły zaciętą
rywalizację z resztą stawki. Ostatecznie Patryk Łoszewski w Orce zajął trzecie miejsce w klasie
Challenge oraz wygrał klasę International Challenge. Maciej Chełmicki nie dojechał do mety,
z powodu awarii silnika przed końcem ostatniego odcinka specjalnego. Radosław Sawicz na quadzie
przejechał rajd bez awarii, tocząc zaciętą rywalizację w międzynarodowym gronie. Zajął ostatecznie
drugie miejsce w klasie Mistrzostw Europy Quadów i 5 miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu w klasie quadów.
Patryk Łoszewski: - Jestem bardzo szczęśliwy z osiągnięcia mety na podium, pomimo że większość rajdu
jechałem tylko na tylnym napędzie i gdyby nie to, wynik byłby jeszcze lepszy. Najważniejsze dla mnie jest
to, że byliśmy w stanie nawiązać równorzędną rywalizację z utytułowanymi załogami zagranicznymi,
jadącymi profesjonalnie przygotowanymi samochodami. Po udanych dwóch prologach w piątek, z których jeden
nawet wygraliśmy, właściwa rywalizacja zaczęła się w sobotę rano. Już na 10 kilometrze pierwszego odcinka
przydarzyła nam się w sumie drobna, ale nieprzyjemna awaria. Spadł wąż między turbiną a intercoolerem i wraz
z tym straciłem ponad połowę mocy. Musieliśmy się zatrzymać, aby to naprawić. W tym czasie minęły nas cztery
załogi i musieliśmy potem odrabiać straty. Dogoniliśmy jednego z głównych rywali i w jego kurzu jechaliśmy już
do końca odcinka. Wówczas przydarzyła się nam druga awaria – ukręciła się przednia półoś i na metę wjechaliśmy
tylko na tylnym napędzie. Półoś ukręciła się w tak nieszczęśliwy sposób, że jej końcówka utkwiła w dyferencjale
i nie dało się jej wymienić w czasie krótkich sobotnich stref serwisowych. W efekcie całą sobotę jechaliśmy tylko
na tylnym napędzie. Auto gorzej przyspieszało, ale przede wszystkim było trudniejsze w prowadzeniu przy większych
prędkościach. Trasa była szybka i kręta, na bardzo luźnej nawierzchni i brak przedniego napędu bardzo utrudniał
szybką jazdę. Dodatkowo złapaliśmy jeszcze kapcia na najdłuższym odcinku rajdu. Pomimo to uzyskiwaliśmy i tak kontaktowe
czasy i sobotę zakończyliśmy na piątym miejscu. Na szczęście do rywalizacji w niedzielę stanęliśmy już w pełni sprawnym
autem. Plan był taki, aby przypuścić atak na drugą pozycję, gdyż na wygranie rajdu nie było już szans. Z napędem na cztery
koła okazało się, że jesteśmy w stanie szybko odrabiać straty. Już po 25 kilometrach dogoniliśmy jednego z dwóch głównych
rywali, którego udało nam się wyprzedzić. Niestety po dogonieniu kolejnego, aż przez 70 km nie było szans na wyprzedzenie
z powodu ogromnego kurzu. Co więcej na jednym z zakrętów przy zerowej widoczności popełniłem błąd, pojechałem za szeroko i zahaczyłem
kołem o skałę. Zgiął się wahacz, koło na szczęście nie odpadało, ale… znów straciłem przedni napęd. Pomimo to, udało się w końcu
wyprzedzić tego konkurenta, a potem jeszcze kolejnych i na metę wjechaliśmy z drugim czasem, dzięki temu awansując na trzecią pozycję
w rajdzie w klasie Challenge. Szkoda, że Maćkowi zastrajkował silnik, gdyż miał szanse również na dobry wynik. Cieszę się, że zdecydowaliśmy
się na ten start, gdyż wzięliśmy dobrą lekcję jazdy w takich warunkach, a jednocześnie pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie rywalizować z zagranicznymi załogami.
Maciej Chełmicki: - na pierwszym odcinku specjalnym miałem bardzo podobną w skutkach awarię jak Orca.
Na trudnijszym fragmencie trasy jadąc zbyt szybko, uderzyłem w przeciwskarpę ukręcając przedni napęd.
Awarię tę można było usunąć dopiero pod koniec dnia więc pozostałe odcinki jechaliśmy na tylnym napędzie co przy uniemożliwiało bezpieczną jazdę z dużymi prędkościami.
Tuz przed wjazdem na najdłuższy sobotni odcinek, zaczeły się problemy z silnikiem, Patryk pomógł nam uruchomić samochód, ale na start wjechaliśmy
już po Patryku z 3 minutowym spoźnieniem.
Na jedym z ciasnym nawrotów pod góre, niestety silnik zgasł i nie mial już zamiaru zapalić, wyprzedziło nas 3 zawodników, dopiero czwarta załoga
zdecydował się udzielić nam pomocy i pomogła nam uruchomić samochód. Chwilę poźniej dogonilismy załogę Hi Luxa któr udzielił nam pomocy i podobnie
jak Łoszewscy w niedzielę, nie byliśmy w stanie go wyprzedzić przez 70 kilometrów odcinka.
Sobotę zakończyliśmy na szóstej pozycji. W niedzielę startowaliśmy tuż za Łoszewskimi i zapowiadało się na naprawdę ciekawą rywalizację
między polskimi załogami, jadącymi już sprawnymi samochodami.
Przez większość odcinka obie nasze załogi jechały porównywalnym tempem, wyprzedzając rywali.
Niestety na trzynaście kilometrów przed metą ostatniego odcinka w naszym samochodzie zatarł się silnik,
zostaliśmy na trasie nie mogąc nawet skorzystać z możliwości taryfy co umożliwiło bym nam ukończenie rajdu.
Podczas ceremonii rozdania nagród było jeszcze jedno miłe i zaskakujące wydarzenie dla Polaków.
W kategorii najlepszej pracy serwisu organizatorzy rajdu wyróżnili mechanika z zespołu Orca – Piotra Nędzkę.
HUNGARIAN BAJA
1. Miroslav Zapletal/Miloslav Janacek (CZ) Mitsubishi Strakar 8:25.20
2. Sandor Kis/Peter Czegledi (H) AutoPort Evo 4 +10.13
3. Laszlo Palik/Gabor Darazsi (H) Nissan Pick-up +38.15
4. Petr Prochazka/Vladimir Nemajer (CZ) Mitsubishi Pajero +58.25
5. Balazs Sarrang/Gabor Stark (H) Mitsubishi Pajero +1:06.45
6. Andras Lukacs/Viktor Ferke (H) G.Baba Proto TDI +1:35.28
CHALLENGE
1. Attila Gabor/Istvan Bacsa (H) Nissan Pathfinder 5:31.18
2. Zoltan Birnbauer/Peter Dravai (H) Nissan Pick-up +14.05
3. Patryk Łoszewski/Tomasz Łoszewski (PL) Orca MP07 +17.25
4. Karoly Fazekas/Attila Csato (H) Toyota Rav4 +18.13
5. Zoltan Morvai/Zoltan Apathy (H) Nissan Patrol +27.55
|
<< powrót |
|
|