W niedzielę 20 kwietnia ze stolicy
Węgier, Budapesztu wyruszyła kawalkada motocykli, samochodów
osobowych i ciężarówek Central Europe Rally, pierwszej rundy
Dakar Series. Wydarzeniu temu towarzyszył duży festyn
zlokalizowany nie daleko od rampy startowej. Zawodnicy po
przejechaniu niespełna sześćdziesięciu kilometrów dotarli
do miejscowości Dabas na pierwszy odcinek specjalny.
Trasa okazała się dość wąska,
biegła głównie po bardzo wyboistych polnych drogach, były
również kręte fragmenty w lesie i przejazdy przez wodę. Ze
względu na niewielką szerokość trasy kierowcy startowali w
nietypowych, 3 minutowych odstępach. Organizatorzy mieli nadzieję,
że zmniejszy to ilość manewrów wyprzedzania które w
takich warunkach są niebezpieczne a czasem wręcz niemożliwe.
Charakterystyka odcinka faworyzowała kierowców z
doświadczeniem w rajdach WRC. Nic więc dziwnego, że pierwsze
miejsce w kategorii samochodów osobowych zajął Carlos
Sainz. Robby Gordon jadący Hummerem w pełni wykorzystał jego
zalety i zameldował się na mecie jako drugi, ze stratą 41 sekund.
Hummer Gordona jest budowany według amerykańskich przepisów
aut terenowych. Pozwalają one między innymi na stosowanie
zawieszenia o dłuższym skoku niż w autach z homologacją FIA.
Samochód dysponuje również ogromną mocą co było
widać na rajdach Dakar gdzie oprócz buggy Schlessera rozwijał
największą prędkość maksymalną. Amerykanin popełnił kilka
błędów i musiał parokrotnie nawracać. Trzecie miejsce
przypadło Volkswagenowi z numerem 203 Giniela de Villiers który
mówił, że minimalnie za szybka jazda na odcinku mogła się
skończyć poważnym wypadkiem. Wszyscy kierowcy Mitsubishi zmieścili
się w pierwszej dziesiątce. Dziesiąty w klasyfikacji Hiroshi
Masuoka prowadzący Pajero z silnikiem Diesla wyprzedza o piętnaście
sekund Guerlaina Chicherita z X-raidu który zmienił chyba
swój styl jazdy na trochę bardziej rozważny. Dawny
specjalista od nawierzchni asfaltowych Dieter Depping (VW) pokazał ,
że równie szybko porusza się po innym terenie, lądując na
szóstym miejscu.Land Rover Góreckich został
sklasyfikowany na siedemdziesiątym drugim miejscu.
Z rajdu odpadają już pierwsi kierowcy
samochodów. Na 23 kilometrze trasy Mark Miller „zrolował”
fabrycznego Touarega a niewiele dalej uczynił to samo Hiszpan
Antonio Manresa którego odtransportowano helikopterem do
szpitala w Budapeszcie . Kierowca nie odniósł żadnych
poważniejszych obrażeń ale zostanie przez dobę na obserwacji.
Jadący nowo wybudowaną ciężarówką Hans Stacey
udowodnił, że słusznie zaliczano go do grona faworytów a
zeszłoroczna wygrana w Dakarze nie była przypadkowa. Kierowca ten
ma chyba w tej chwili najlepiej przygotowany samochód a
wprawne oko może wychwycić, że nawet bieżnik jego opon został
specjalnie przygotowany do rajdu. Jedynie 25 sekund za faworytem do
mety dotarł Tatrą Ales Loprais który zaprezentował bardzo
agresywną i jak się okazało skuteczną jazdę. Załoga polskiego
MAN-a osiągnęła dwudzieste czwarte miejsce.
Dla Izy Szwagrzyk, pilotki Grzegorza
Barana w MAN-ie był to pierwszy sprawdzian.”Jeśli chodzi o
nawigację to była ona raczej wymagająca. Opis sześćdziesięciu
kilometrów trasy przypominał notatki pilota rajdów WRC
a nie terenowych. Musiałam przekazywać dużo szczegółowych
informacji w krótkim czasie. Były momenty kiedy nasza
ciężarówka jechała naprawdę szybko ale mam pełne zaufanie
do Grzegorza który jest profesjonalistą”.
W poniedziałek 21 kwietnia zawodnicy
pokonają 152 km odcinków specjalnych w dwóch pętlach
w okolicach rumuńskiego Baia Mare. Wszyscy obawiają się, że trasa
w górach może być jeszcze węższa co w pełni uniemożliwi
ewentualne wyprzedzanie. |