Po udanym rozpoczęciu
rywalizacji przez Roberta i Ernesta Góreckich w Central Europe
Rally w trzecim dniu zawodów załoga Land Rovera zmagała się
z kłopotami technicznymi.
- Na pierwszym odcinku,
po przejechaniu około 40 kilometrów, w naszym aucie awarii
uległ silnik – mówi Ernest Górecki. – Na pewno
problem tkwi w elektronice, ale bez komputera diagnostycznego trudno
nam określić, co się zepsuło. Awaria objawia się tym, że nie
mamy prawie połowy mocy, a nasz komputer co rusz przestawia się w
tryb awaryjny. Nasi mechanicy pracowali cały dzień, szukając
przyczyny kłopotów. Wymieniliśmy prawie cały osprzęt
elektroniczny silnika i niestety nic nie wskóraliśmy. Ale nie
poddajemy się jeszcze. Zaraz jedziemy na kolejny camping, już na
Węgry do Debrecena. Mamy jeszcze całą noc na naprawę. Jesteśmy
dobrej myśli.
Trzeci etap rozegrany
został ponownie w okolicach rumuńskiego miasta Baia Mare. Zawodnicy
ścigali się na tej samej trasie co wczoraj, ale tym razem
pokonywali ją w przeciwnym kierunku. Jazdę utrudniał im padający
do południa deszcz.
Nie tylko Polacy mieli
dziś pecha. Carlos Sainz złamał na pierwszym oesie manetkę zmiany
biegów, przez co stracił ponad 8 minut. Odbił to sobie na
drugim odcinku specjalnym, który zwyciężył. Dzisiejszy etap
wygrał Giniel de Villiers (VW) przed Peterhanselem i Romą (obaj
Mitsubishi). Liderem rajdu jest wciąż Stephane Peterhansel, który
o ponad 2 minuty wyprzedza Dietera Deppinga. Kolejne dwa miejsca
zajmują kierowcy Mitsubishi – Luc Alphand i Nani Roma. |