GÓRA KALWARIA – CZYLI JAK
WYKOPAĆ DZIURY WIELKOŚCI SAMOCHODU
W dniach 13 – 14 czerwca odbyła się
w Górze Kalwarii, III Runda Rajdowych Mistrzostw Polski
Samochodów Terenowych (RMPST), czyli 35 rajd „Polskie
Safari”.
Na starcie imprezy pojawiło się 18
załóg rywalizujących w trzech klasach i dwie załogi w
amatorskiej klasie KJST.
Po piątkowym zapoznaniu się z trasą
nastroje wszystkich zawodników trochę się pogorszyły.
Powodem tego była powtarzająca się, co roku ta sama trasa, a tym
samym coraz większe wyboje i dziury sprawiające, że zawodnicy z
pewnością nie odczuwali należytej przyjemności z jazdy.
Pierwszy odcinek specjalny wygrała
Chojnicka załoga Odejewski/Gończ, uzyskując najlepszy czas.
Niestety po tym odcinku awarii zaczęła ulegać skrzynia biegów.
Dalszy udział stał pod znakiem zapytania. Serwis przewidziano
dopiero po 4 odcinku specjalnym (OS), przez co nie było mowy o
podreperowaniu auta. Kolejne odcinki, załoga pojechała bardziej
asekuracyjnie. Mimo to jeszcze po 3 OS prowadziła w klasyfikacji
generalnej rajdu. Po strefie serwisowej zespół postanowić
zmienić strategię. Auto nie wytrzymałoby szybkiej jazdy, więc
priorytetem stało się ukończenie rajdu i zdobycie pierwszych
punktów. Awaria z odcinka na odcinek dawała się coraz
bardziej we znaki. Na mecie załoga Odejewscy Team zameldowała się
na 7 miejscu w klasyfikacji generalnej uzyskując 2 pkt. do
klasyfikacji rocznej Mistrzostw Polski, gdzie po trzech rundach
Chojnicki zespół plasuje się na 9 pozycji.
Tegoroczne zmiany regulaminowe, których
zwieńczeniem ma być dostosowanie przepisów polskich
mistrzostw do wymogów światowych, sprawiły, że wykluczono
kilka załóg za nieregulaminowy wjazd na serwis. Mistrzostwa
Polski zmierzają ku rajdom cross country a w przyszłości planuje
się, tak jak jest to w całej Europie, aby do Polski przyjeżdżały
załogi z zagranicy. Do tego jednak potrzeba jeszcze wiele czasu i
zmian bardzo często kosztownych. Niemniej jednak poczyniono już
pierwsze kroki i można powiedzieć, że zaczynamy się oswajać z
europejskim standardem.
Hubert Odejewski - Ukończyliśmy rajd,
ambicje były większe, ale niestety awarie skreśliły sportową
rywalizację. Jako kierowca oczekiwałbym innych odcinków,
szybszych, dłuższych mniej dziurawych, bez tzw. „tarek”, czyli
takich, jakie są w rajdach cross country. Rajd był słaby
medialnie. Mimo wszystko przejazdy zawodników były bardzo
widowiskowe, ale organizatorzy niewiele zrobili, aby przyciągnąć
kibiców.
Januariusz Gończ - Brakowało serwisu,
jeden serwis na taki rajd to zdecydowanie za mało. Uważam, że
serwis powinien być, co 2 odcinki specjalne. Pod względem ułożenia
odcinki były ciekawe, niestety ich jakość odbierała przyjemność
z jazdy, ratowało nas zawieszenie, które posiadamy. Spisuje
się ono doskonale!
Małgorzata Żyła - Góra
Kalwaria jest bardzo trudnym rajdem i każdy pilot doskonale o tym
wie. Jesteśmy amatorami, poznajemy sami siebie i swoje możliwości
myślę, że wykorzystamy doświadczenia z tegorocznej rundy,
poznajemy na co Nas stać. Z wyniku jesteśmy bardzo zadowoleni.
Robert Łyżwa – Niestety zostałem
wykluczony, a bardzo dobrze mi się jechało. Nie byłem sam, w
podobnych okolicznościach przestało się ścigać siedem załóg.
Czujemy, że decyzja jest niesprawiedliwa bo więcej zawodników
powinno ponieść konsekwencje. Odcinki średnio mi się podobały,
trasa bardzo nierówna, mocno trzęsło, aczkolwiek daliśmy z
siebie wszystko i jechaliśmy naprawdę dobrze. Według wyników
po czwartym odcinku, do którego byliśmy jeszcze dopuszczeni,
zajmowaliśmy pierwsze miejsce w klasie O2.
Marek Sobkowiak - Rywalizacja była
całkiem przyjemna do połowy rajdu, jechało się nam naprawdę
dobrze, na dobrych miejscach dojeżdżaliśmy do mety. Znaleźliśmy
się w gronie siedmiu wykluczonych załóg, z powodów
dla mnie nie do końca jasnych. Wydaje mi się, że mieliśmy szansę
na pierwszą czwórkę, pomimo, iż trasa była bardzo wyboista
i dziurawa. Nie ukrywam, że takie odcinki nie odpowiadają mi, po
prostu szkoda samochodów. Zdecydowanie wolę trasy podobne do
tych z Gorzowa czy Wałbrzycha.
Tomek Lisowski - Bardziej niż z innymi
zawodnikami walczyliśmy z własnym autem, które niedawno
przebudowaliśmy. Przed kilkoma dniami włożyliśmy silnik -
trzylitrowego turbo Diesla z Mercedesa i tutaj go testowaliśmy.
Zależy Nam na zebraniu doświadczeń przed kolejnymi startami, wiemy
co powinniśmy zmienić aby wszystko było dopracowane. Z przyczyn
technicznych, przegrzewającego się motoru, wyniki nie były
najlepsze, dlatego też momentami podróżowaliśmy w
spacerowym tempie. Odcinki były takie same jak wcześniej,
rozkopane, nie nadające się całkowicie do jakiejkolwiek jazdy
choćby nawet wolnej. Jeżeli w przyszłym roku organizator tutaj
przeprowadzi eliminację to myślę, że nikt nie przyjedzie.
Maciej Kuleta, Marcin Juszczak - W
Warszawie spotkały Nas straszne oesy, samochód nie spisywał
się tak jak byśmy chcieli, cały czas zapychały się filtry, po
prostu auto nie jest przystosowane do tego rodzaju tras. Mamy trzecie
miejsce ale takie naciągane ze względu na wykluczenie kolegów.
Nie mam wielkiego doświadczenia bo to mój pierwszy sezon w
RMPST ale zdecydowanie najcięższy rajd. Wydaje mi się, że decyzja
sędziów nie poprawi atmosfery i konkurencji w tak słabej
lidze, mogli inaczej zareagować. Przede wszystkim chcemy się
ścigać.
Maciej Bystrzycki - Dużo się
działo...Najpierw otworzyła się maska co zepchnęło Nas na
trzynaste miejsce, powodując wzrost ciśnienia i przyspieszenie na
następnych oesach. Na pięciu odcinkach byliśmy najlepsi i mieliśmy
szansę wygrać rajd, niestety na ostatnim przejeździe wpadliśmy do
rowu i to zaowocowało drugim miejscem w generalce i pierwszym w
klasie, było dobrze ale mogło być lepiej. Ten rajd jest dla mnie
dziwny ponieważ paradoksalnie, właśnie tutaj, nasza rajdówka
najlepiej się spisuje, nie zawodząc. Podobnie jak w poprzednim roku
chciałem wygrać tą eliminację ale zabrakło szczęścia.
Marek Zając - Z mojej pozycji w
rajdzie nie mam satysfakcji. Wykluczenie zawodników popsuło
zdrową rywalizację. Nie mogłem konkurować z moimi kolegami
Sławkiem Wasiakiem, Piotrem Domownikiem, z którymi mocno
rywalizujemy. Kondycyjnie dobrze zniosłem ten rajd ale nawierzchnia
i atmosfera popsuły ogólne wrażenie.
Grzegorz Wiciński - Trasa była bardzo
trudna wyniszczająca zdrowie i sprzęt, a to chyba nie o to chodzi.
Dla Naszej załogi rajd był bardzo pechowy, już na pierwszym oesie
straciliśmy przedni napęd, mimo to zakończyliśmy nie najgorzej.
Jechaliśmy swoje, na konkurencję zbytnio nie patrzyliśmy,
dysponując tylko tylnym napędem staraliśmy się ukończyć zawody.
Patryk Łoszewski - Rywalizacja w
pewnym momencie była trochę spaczona z powodu braku znajomości
regulaminu przez niektóre załogi, a kara dotknęła również
tych z czołówki, niestety, nie ścigaliśmy się czysto, na
odcinkach. Pozostali konkurenci walczyli do samego końca, doskonale
jechał Maciej Bystrzycki, który wygrał w zeszłym roku, a
dwa błędy pozbawiły Go pierwszej lokaty w tej edycji. Dobra
organizacja rajdu, natomiast bardzo nieprzyjemna trasa. W takiej
formie nie powinna istnieć w kalendarzu Mistrzostw Polski. Obawiam
się, że to ostatni raz kiedy tutaj odbywają się zawody bo
organizatorzy nie są w stanie spełnić oczekiwań zawodników,
którzy wymagają tras do ścigania się, a nie urwania głowy.
Brak większych awarii, kłopotów ze sprzętem, dobra forma,
czasy w czołówce - to pozwoliło Nam na wygranie rajdu. mimo wszystko wygrana ta nie przyniosła mi satysfakcji. Nie widzę sensu startowania dalej w RMPST na takich trasach. Decyzja sędziów, moim zdaniem była mimo wszystko zbyt surowa.
Grzegorz Szwagrzyk - Runda była
wyjątkowa, a konkurencja bardzo zacięta. Już na pierwszym odcinku
samochód odmówił posłuszeństwa, wynikły problemy z
elektroniką i nie było mowy o szybkiej jeździe. Po pierwszym
oesie, pomimo zakazu wjechaliśmy do parku serwisowego i podobnie jak
inne załogi zostaliśmy wykluczeni. Pozostałych trzynastu kolegów
walczyło naprawdę ambitnie i zacięcie, pomimo pogarszających się
warunków. Bardzo trudny rajd, po raz kolejny poprowadzony tą
samą, nie zmodyfikowaną trasą, to wykańczało ludzi i sprzęt.
Dużo strat i wiele pracy przed kolejnymi rundami.
Arkadiusz Rabiega - Trzecia runda RMPST
nie była specjalnym zaskoczeniem dla nas jako zawodników. Nie
ustawiono żadnych nowych tras, a jedynie zwiększono ilość
przejazdów. Od samego początku wiadomo było, że będzie to
walka o dojechanie w całości. Zarówno sprzęt jak i
zawodnicy poddawani byli morderczym, dziurawym, twardym i głębokim
koleinom. Mieliśmy jedno założenie - dojechać
do końca w miarę całym samochodem. Niestety nie udało się go
zrealizować. W połowie pierwszego OS’u wykonaliśmy nieplanowaną
figurę akrobatyczną w postaci „dacha”. Dzięki kibicom udało
się kontynuować jazdę ze stratą tylko 30 sekund. Zdefasonowały
się błotniki, pękła maska, ramka szyby i naderwał snorkel. Nie
były to strategiczne straty.
Teren pracował jednak nad naszym
pojazdem, powoli go demolując. Urwany wentylator uszkodził
chłodnicę, ale udało się ją połatać. Wybite drążki
kierownicze, skrzywiony panhard, naderwane mocowanie reduktora.
Masakra. Załoga nie miała wcale lepiej. Plecy obite jak na
chłoście. Ostatnie dwa OS’y pojechaliśmy już turystycznie,
ponieważ dalsze katowanie sprzętu i siebie nie miało sensu.
Udało się ukończyć rundę na
pierwszym miejscu w klasie, jednak bez zadowolenia z rywalizacji po
wykluczeniu trzech załóg z klasy O2.
Z mojej strony padło postanowienie, że
jeśli trasy się nie zmienią to nigdy więcej tam nie wystartuję.
Nawet nagranie z kamery w aucie jest w większości nieostre. Bez
sensu taka pamiątka, na której nic nie widać. Pozytywnym
aspektem była jedynie ładna pogoda. Plany na przyszłość? Naprawić
skatowaną rajdówkę przed następną rundą.
ZOBACZ:
|