Mariusz Oparcik i Włodzimierz Babicz wyruszyli w sobotę po zakończonym rajdzie Rainforest Challenge w drogę powrotną z Malezji do domu.
Trasa przejazdu pierwotnie miała prowadzić z Malezji przez Tajlandię, Myanmar (Birmę),
Indie, Pakistan, Iran, Turcję, Grecję, Macedonię, Serbię i Czarnogórę,
Węgry oraz Słowację. – Decyzję podjeliśmy dosłownie w kilka minut jeszcze przed wyjazdem na rajd.
20.12.2008.- Pierwsza relacja z podróży
Jestesmy
obecnie w miescie Nakhon Sawah, do granicy z Myanmarem mamy ok. 250 km.
Dzis zamierzamy przekroczyc granice i bedziemy kierowac sie na polnoc.
Nie dostalismy niestety zgody na przejazd samochodem przez Bangladesz
wiec albo pojedziemy od razu do Indii albo zahaczymy o Nepal, wszak
jestesmy tak blisko, szkoda nie zobaczyc.
Pierwsze kilometry uplynely spokojnie. Z
Kuala Lumpur wyruszylismy ok. poludnia a wieczorkiem osiagnelismy juz
granice z Tajlandia. Ceny w miejscach nieatrakcyjnych turystycznie
zaskoczyly nas tak samo jak siec drog. Tajowie posiadaja wspaniale
rozwinieta siec drog szybkiego ruchu, az chcialoby sie zapytac, czemu
bez kolein?
W kolejnych mijanych miasteczkach
spotykamy usmiechnietych i wydaje sie szczesliwych ludzi, nawet
policjanci sa uczynni, pokazuja nam droge, smieja sie! Qrwa! przeciez
wiem ze policjant to szara, odziana w sluzbowy uniform bestia i zawsze
jak zatrzyma to nie dlatego, zeby sobie porozmawiac. Jakies to wszystko
dziwne.
Mijamy po drodze olbrzymia infrastrukture
drog, mostow i wiaduktow prowadzacych do Bangkoku ale odpuszczamy ten
kierunek, lecimy dalej, na polnoc. Troche mamy problemy z
porozumiewaniem sie, angielskiego nie zna tu nikt. Na migi zamawiamy
jedzenie, pokoj w hotelu, tankowanie. Wczoraj musialem sam sobie wlozyc
jedzenie na talerz bo w knajpie niemozliwym bylo, ze chce 30
grilowanych krewetek.
Nie wiem jak bedzie wygladala nasza
podroz przez Myanmar, mam nadziejz, ze dziala tam internet, postaram
sie cos wrzucic. Mysle, ze trasa przez Myanmar nie zajmie nam dluzej
niz 2 dni.
21.12.2008. - Nowości z podrozy.
Wczoraj
wieczorem dotarlismy na granice miedzy Tajlandia i Myanmarem w
miejscowosci Mae Sot. Miasteczko graniczne zaskoczylo nas ogromna
iloscia bialych twarzy w wieku studenckim, swoja droga wspaniale
miejsce na wypoczynek. Nie dane nam jednak bylo przekroczyc tu granice,
skierowano nas o 500 km dalej na polnoc do miescowosci Mae Sai. Znow
lyknelismy kilometry drogi rownej jak stol. Krajobraz jednak nie jest
tu tak egzotyczny jak na poludniu Tajlandii, powiedziec mozna, ze jest
prawie jak w Polsce. Minelismy kilka malowniczych pasm gorskich a
generalnie plasko jak na Mazowszu. Po dotarciu do Mae Sai konsternacja.
Wcale nie jestesmy mile widzianymi goscmi w tym kraju. Owszem wejsc a
potem wyjsc nie ma problemu ale nikt nie poleca nam podrozy przez
Myanmar, m.in. dlatego, ze nie istnieja zadne przejscia graniczne poza
dwoma z Tajlandia i dwoma z Chinami(jedno jest niepewne).Dlatego
zapadla decyzja o przekroczeniu pobliskiej granicy z Laosem i
kontynuowaniu podrozy przez Chiny. To jest w obecnej sytuacji jedyna
droga do kraju.
SOCHO
|