W sobotni poranek kierowcy ORLEN Team wyruszają do walki w Rajdzie
Dakar. Pierwszy etap z Buenos Aires do Santa Rosa de la Pampa liczy 733
km (w tym 371 km odcinka specjalnego). Zapowiada się na bardzo szybka
jazda przez pampasy. To będzie bardzo widowiska rozgrzewka przed
kolejnymi ciężkimi etapami.
Do etapu jako pierwszy
wystartuje kapitan ORLEN Team - Jacek Czachor (5:16), zaraz po nim
pojedzie Marek Dąbrowski (5:30) i Jakub Przygoński (5:41). Znacznie
później rajd rozpocznie samochodowa załoga ORLEN Team Krzysztof
Hołowczyc/Jean-Marc Fortin (7:45).
Organizatorzy spodziewają się wielu tysięcy kibiców dopingujących
zespołom na trasie odcinków. Przeniesiona z Afryki do Ameryki
Południowej największa motoryzacyjna impreza od razu podbiła serca
Argentyńczyków. Wczoraj wielu z nich przybyło na główną ulicę miasta,
gdzie ustawiono specjalną rampę. Po kolei wjeżdżali na nią wszyscy
uczestnicy rajdu. Polacy dostali nie mniejsze brawa niż największe
gwiazdy. A w sobotni poranek ruszają na liczącą w sumie ponad 9500 km
trasę. Oto co do powiedzenia przed startem mieli zawodnicy ORLEN Team:
Jacek Czachor: Spodziewam się, że pierwszy etap przejadę szybko i nie
będę mieć żadnych problemów z motocyklem, nie pomylę trasy i zamelduję
się na mecie. Muszę rozkładać dobrze siły na wszystkie czternaście
etapów, a nie tylko na pierwszy odcinek. Wygra ten, kto pojedzie
najlepiej cały rajd.
Marek Dąbrowski: Chciałbym stracić jak najmniej siły na początku.
Chciałbym żeby starczyło sił na dwa i pół tygodnia. Będę się starał nie
podpalać, ale to jest nieuniknione. Jedzie bardzo dużo zawodników w
małych odstępach czasowych, po dwóch co trzydzieści sekund, więc będzie
dużo kurzu. To będzie ciężka przeprawa.
Krzysztof Hołowczyc: Jeżeli organizator przewiduje średnią prędkość
powyżej 130 km/h, to rzeczywiście ten pierwszy odcinek będzie bardzo
szybki. Organizator bardzo dobrze opisuje trasę i mam nadzieję, że nie
będzie jakichś super ciężkich momentów, aczkolwiek zakręty trzeba
będzie odnajdywać. Nie chcę wróżyć z fusów, bo jest za wcześnie.
Dopiero po obejrzeniu trasy będzie można powiedzieć, jaki to jest rajd,
ale wydaje się, że będzie bardzo ciekawy. Myślę, że nie będziemy
tęsknić za Afryką. Tutaj wsparcie lokalnych władz, organizacji
turystycznych jest na tyle duże, że nie powinno być problemów z grupami
kibiców, których zawsze w Ameryce Południowej jest dużo. Wierzę, że to
będzie bezpieczny rajd.
Jakub Przygoński: Cieszę się, że już startujemy, bo bardzo lubię
jeździć na motocyklu. Na razie trochę się boję, bo rajd będzie ciężki i
długi. Boję się też wczesnego wstawania. Będziemy kładli się spać około
północy, bo wcześniej się nie wyrobimy, a trzeba będzie wstać wcześnie
rano. Wytrzymać to przez dwa tygodnie nie będzie łatwo. Teraz trzeba
myśleć o tym, co będzie jutro. Czeka nas bardzo szybki odcinek liczący
370 km. Startując z 82. pozycji będę wyprzedzać bardzo dużo zawodników.
Nie będzie to łatwe, bo pojedziemy w kurzu, trochę mnie to spowolni,
ale będę dobijać się do czołówki.
fot.: orlenteam.pl
Więcej informacji o rajdzie DAKAR 2009 na:
|