Marcin Łukaszewski i Magdalena Duchanik zwycięzcami pierwszego etapu Magam Trophy. Załoga Suzuki najszybciej pokonała trasę i na mecie pojawiła się przed Robert Kuflem pilotowanym przez Dominika Samosiuka.
"Pierwszy etap rozpoczął się w rejonie Bobolic, zawodnicy pokonali dwa odcinki specjalne. Było bardzo dużo błota, bagna, wody, a w drugiej części etapu czekały same trawersy. Wszystko przebiegało bez przeszkód, samochody wyprzedzały się na trasie. Można było zaobserwować czołówkę, która oderwała się od reszty stawki. Najzacieklej walczyły załogi Grata i Suzuki, wielokrotnie się wyprzedzając" – tak trasę pierwszego dnia Magam Trophy zrelacjonował Rafał Ciepły.
Wypowiedzi zawodników po I etapie:
Robert Kufel – Wszyscy chcieli dziś dobrze pojechać więc rywalizacja była zaciekła. Niektórzy popełniali błędy, wybierali złą ścieżkę czy zatrzymywali się na jakiejś przeszkodzie. Przetasowania były cały czas, od kiedy Jacka spotkała awaria najgroźniejszym rywalem stała się załoga Suzuki. Jestem pod wrażeniem pracy pilotki i jazdy kierowcy. Szybko podejmują trafne decyzje i są naprawdę groźni. Ta Pani ma naprawdę dobre buty do uprawiania off-roadu. Śmiało możemy powiedzieć, że Magam się rozpoczął, żeby tylko sprzęt wytrzymał do końca.
Jacek Ambrozik – Przed końcem pierwszego oesu mieliśmy awarię reduktora, zgodnie z regulaminem mechanicy nie mogli pomagać więc naprawę wykonaliśmy sami. Zajęło nam to sporo czasu ale za to drugi odcinek przejechaliśmy bardzo szybko. Trasa była mieszana, trawersowo – błotna czyli - trochę jazdy na wyciągarce i asekuracji bocznych. Jest bardzo ciekawie, organizatorzy postarali się żeby nie było monotonnie. Jednym słowem – można się wyjeździć.
Piotr Laskowski - Jedzie się wyjątkowo dobrze, po chwilowym rozbracie z rajdami ponownie wróciłem. Jest bardzo sympatycznie, zestaw usterek mamy mniejszy niż zwykle, etap skończyliśmy, nic poważniejszego się nie stało, nic nie wybuchło, jest dobrze. Magam nie jest rajdem, w którym należy gonić, ważniejszy jest zdrowy rozsądek. Oczywiście postaramy się jechać równym, porządnym tempem.
Grzegorz Głowacki – Z całą pewnością wielkim człowiekiem jest ten – kto wymyślił „trytytki” - to niezbędnik off-roadowca, przydaje się do wszystkiego. Chuda Gela miała dziś jedną fajną wywrotę. Szczęśliwie w czasie obracania zdążyłem wyłączyć silnik. Szybko sie pozbieraliśmy i pojechaliśmy dalej. Pech dopadł nas chwilę później, ukręciliśmy linkę od metromierza, a to niezbędne tutaj urządzenie. Straciliśmy trochę czasu na naprawę ale dzięki uprzejmości kolegów wszystko przebiegło pomyślnie. Jest super.
|