|
[2010-11-29] |
Campus Australia Expedition II - Nieudana próba dotarcia do Tasmanii |
|
Po noclegu spędzonym na kempingu w miejscowości Jugiong członkowie Campus Australia Expedition postanowili sprawdzić sprawę transportu promowego na Tasmanie. Ten telefon przewrócił ich plany
do góry nogami. Okazało się, że bez przeszkód mogą popłynąć uczestnicy wyprawy, ale nie samochód. Najbliższy możliwy termin dla samochodu o wysokości powyżej 2,1 metra to 4. grudnia. W zaistniałej sytuacji Michał z Jackiem musieli szybko stworzyć plan B. Po przejrzeniu map i poczytaniu paru przewodników wybrali trasę, która z powrotem poprowadzi ich na wschodnie wybrzeże.
Ten dzień poświęcili więc na mozolne wspinanie się samochodem po serpentynach prowadzących
do Parku Narodowego imienia naszego wielkiego bohatera Tadeusza Kościuszko. Park ten jest położony na płaskowyżu ok. 1200m n.p.m. Cały teren parku robi niesamowite wrażenie, można tam spotkać niesamowitą ilość dzikich zwierzaków. Ponadto Park Narodowy Kościuszki jest jedynym obszarem
w Australii, który słynie ze sportów zimowych. Przy drodze do Snowy Mountains Highway stoją nawet tablice informacyjne, aby zakładać łańcuchy śniegowe na koła. Okazuje się bowiem, że w miesiącach lipcu i sierpniu góry te przykryte są gruba warstwą śniegu. W drodze przez park członkowie ekspedycji postanowili odwiedzić również jedną z najpiękniejszych jaskiń w Australii, położoną w kompleksie Yarrangobilly Caves, jaskinię South Glory. Dodatkową atrakcją tego miejsca był basen z wodami termalnymi o stałej temperaturze wodny 27°C. Jacek, który wszędzie próbuje uchwycić ciekawe klimaty fotograficzne, zapuścił się w okolice rzeczki płynącej obok gorących źródeł i o mało nie przepłacił tego życiem. W ostatniej chwili udało mu się odskoczyć przed wężem, który zaskoczony zaczął atakować intruza. Zamieszkujące te rejony węże z rodziny Taipanów nie należą do niewiniątek, ich ukąszenie
w najlepszym razie kończy się pobytem w szpitalu i niesamowitym cierpieniem. Szczęśliwie Jackowi nic się nie stało.
W czasie dalszej drogi w kierunku miejscowości Cooma uczestnicy wyprawy natrafili na widok jak z innej planety – niesamowity biały las zazieleniony tylko od dołu. Parę lat temu był tu ogromny pożar buszu, który spowodował, że drzewa eukaliptusowe opaliły się z zewnątrz, a od środka po prostu zagotowały. Spowodowało to, że przez jakiś czas po pożarze jeszcze żyły i zrzuciły nadpaloną korę.
Nocleg spędzili właśnie tam wśród tego niesamowitego krajobrazu ciesząc się niedużym ogniskiem rozświetlającym obozowisko i księżycową poświatą niedalekiego szczytu Sawyers Hill.
Rankiem 25. listopada niespiesznie ruszyli w kierunku wybrzeża. Pierwszą niespodzianką, która ich spotkała, było jezioro, a właściwie brak jeziora. Jadąc w kierunku miejscowości Cooma zobaczyli drogowskaz do kempingu nad jeziorem Eucumbene. Jacek stwierdził, że warto tam zjechać i pstryknąć parę fotek wody. Niestety po zjeździe zastali tam tylko tabliczkę z wymienionymi rodzajami ryb, które można złowić… natomiast po wodzie nie było ani śladu. Tak to już w Australii jest, że większa część jezior jest okresowa i tylko jak padają obfite deszcze można w tych miejscach spotkać wodę.
Dalsza droga prowadziła przez kręte serpentyny, którymi zjechaliśmy prawie 800 metrów niżej
do miasteczka Cooma. Miesteczko to posiada 8000 mieszkańców i szrot samochodowy Flynn’s Wrecking Yard, na którym stoi ponad 4000 wraków. Najstarsze z nich są z roku 1928. Michał z Jackiem nie mogli nie zatrzymać się i nie zrobić dokumentacji tego zadziwiającego miejsca. Największe wrażenie zrobiła
na nich stara ciężarówka straży pożarnej z drewnianą kabiną i napisem na silniku 1942, fenomen tego wraku polegał na olbrzymim eukaliptusie, który wyrósł w środku ramy pojazdu. Setki wraków z lat pięćdziesiątych tworzyły specyficzny memoriał poświęcony technice motoryzacji XX wieku.
Po tej uczcie dla oka postanowili zrobić sobie ucztę dla ciała i w supermarkecie w miejscowości Bega zakupiliśmy dwa wielkie steki z przeznaczeniem na buszowy ogniskowy grill.
O zachodzie słońca udało im się znaleźć fajny kemping położony 50 metrów od plaży. Chcieli przy okazji zaliczyć wieczorną morską kąpiel we wzburzonych falach. Niestety w okalającym ten rejon Morzu Tasmańskim temperatura wody sprzyja nie człowiekowi a wielorybom, które to gustują w tak zimnej wodzie.
Zobacz także:
Campus Australia Expedition 2 12 listopada - 7 grudnia 2010 |
|
|
|
|
fot. cae |
|
|
|
-lista galerii- |
|
<< powrót |
|
|