Łotewska lekcja
Trzeci dzień rywalizacji to bardzo długie i trudne dwa etapy. Przygotowaliśmy łącznie kilkanaście prób “między taśmami”, a do zdobycia było naprawdę dużo pieczątek. Na zawodników czekały różnorodne przeszkody. Już pierwsza łączyła jazdę po błocie z krótkim trawersem. Ale były też typowe dla rajdu długie trawersy w lesie, podmokłe łąki, a także dość głęboka woda. Taka nazwa jak “Ładoga” mówi sama za siebie…
Zagraniczni goście jak na razie nie wygrywają etapów, ale nie znaczy to, że stanowią tylko tło rywalizacji. Szwedzi dokładnie analizują każdą z prób i najczęściej rezygnują z trawersów. Łotysze również stwierdzili, że magamowe trawersy trochę przerastają ich doświadczenie, a lepiej czują się w wodzie i na wszelkiego rodzaju bagnach. Mieli zresztą okazję udowodnić to na dzisiejszych etapach. Gdy do pokonania była rozległa łąka to ekipa Boicovs/Vadins włączyła bieg, a następnie… we dwójkę pchała auto! Wcześniej obejrzeli bagno i wybrali tor przejazdu. Załóg, które na tym odcinku nie musiały korzystać z wyciągarek było bardzo mało. Tej właśnie próby do udanych nie zaliczą liderzy rajdu – Marcin Łukaszewski i Magdalena Duhanik pierwszy czwartkowy etap wygrali z ponad półgodzinną przewagą. To naprawdę niesamowite tempo. Na bagno wyruszali więc jako pierwsi i blisko nikogo za plecami nie było. Tyle że niefortunny postój w wodzie zakończył się dużym zanurzeniem a zamoczony komputer unieruchomił silnik. Pozbawiony “mechanika” samochód utkwił w przeszkodzie na długie minuty. Dopiero Jarosław Jarzębowski z Krzysztofem Gołda uwolnili ich z opresji. To oczywiście wpłynęło na wyniki etapu – załoga zajęła w nim 5 miejsce. Robert Kufel ukręcił półoś i przegub i dalsza jazda była mocno utrudniona. Bagienne doświadczenia zaowocowały doskonałym wynikiem Nikolajsa Boicovsa.
Wiele ciekawego działo się w klasie Adventure. Dotychczasowy lider – Remek Moenert – najechał na drzewo i wyrwał drążki kierownicze. Godzinna naprawa kosztowała go spadek na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej po trzecim dniu. Ale warto zauważyć, że różnice tutaj są niewielkie i nawet drobny błąd może wywrócić klasyfikację.
Poza tym na rajdzie jak zwykle działo się naprawdę dużo. Po całym dniu naprawy spalonej instalacji elektrycznej do rywalizacji powrócili Maciej Rachtan z Grzegorzem Wolnym. Na długim leśnym trawersie Wojciech Poręba i Mariusz Borowski przewrócili auto na bok i oparło się ono na drzewie. Ale od czego jest asekuracyjna wyciągarka? Po kilkunastu minutach samochód z powrotem pomykał między taśmami.
Opinie uczestników o trzecim dniu:
Remigiusz Moenert: Dzisiejszy etap był bardzo zróżnicowany, chyba najciekawszy do tej pory. Miał elementy trialu, trawersy, błota, podmokłe tereny – jednym słowem było bardzo ciekawie. Niestety na wąskim fragmencie uderzyliśmy kołem w drzewo i wyrwaliśmy drążki kierownicze ze zwrotnicy i straciliśmy godzinę na naprawę. Szkoda tej straty czasowej bo staramy się utrzymać dobrą pozycję, ale mimo wszystko chyba nie było najgorzej.
Bengt Sigeholt: Magam jest fantastyczną off-roadową przygodą. Jest szybko i ciężko. Mamy tu wszystko, czego się spodziewaliśmy. Może jest za dużo trawersów, a ja ich po prostu nie lubię (śmiech). Oprócz nich dla mnie wszystko jest wspaniałą jazdą terenową. Na trawersach są duże drzewa, na które może wpaść samochód. Nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Dlatego skupiamy się raczej na tym żeby auto było całe i dowiozło nas na metę w sobotę. Oczywiście odczuwamy presję współzawodnictwa, ale wtedy przypominamy sobie, że jesteśmy tu dla zabawy. Za pierwszym razem nie będziemy się ścigać. Liczę że ściągniemy inne samochody ze Szwecji w następnym roku. Teraz jesteśmy jako obserwatorzy, nie mamy też dobrego samochodu na takie tereny ale jak na razie, idzie nam całkiem dobrze.
Vilnis Zeiza: Na trawersach czuję się zupełnie jak nowicjusz, za to na bagnach – jak gospodarz. Jaka jest moja recepta na jazdę w takim terenie? Zdziwiłem się, że wy trzymacię się jednej trasy. My zawsze staramy się poruszać nowym śladem. Dziś wpadliśmy w głęboką dziurę, na szczęście nasz samochód nie osiadł a “popłynął”. Za to my stanęliśmy na dnie. U nas zazwyczaj jak już zerwie się wierzchnią warstwę to nie jest głęboko. To też było nowe doświadczenie.
Wyniki V i VI etapu:
|